Zaczęło się od posła PiSu Kazimierza Smolińskigo, który zapowiedział, że w walce z inflacją rządzący mogą wprowadzić regulację cen na podstawowe artykuły żywnościowe. Później pojawił się premier Mateusz Morawiecki z apelem, by Polacy pilnowali sklepikarzy i sprawdzali, czy obniżają ceny.
Kiedy ceny idą w górę? Normalnie na co dzień zmagamy się z rzadkością zasobów w stosunku do nieograniczonych potrzeb, a w czasie kataklizmu rzadkie zasoby stają się jeszcze rzadsze i należy je oszczędzać. Od centralnego racjonowania lub wprowadzania cen regulowanych ich nie przybędzie. W normalnym świecie pomaga w tym wolnorynkowy system cenowy, który dostosowuje się do nowych warunków.
Thomas Woods w „Kościół a wolny rynek” podaje dobry przykład, co się dzieje z cenami hotelowych pokoi w czasie kataklizmu. Wiele domów jest zburzonych. Brakuje powierzchni mieszkaniowej i należy ją oszczędzać. Można zrobić to tylko przez windowanie cen. Wtedy ludzie będą zmuszeni wynajmować mniejsze pokoje i więcej ludzi będzie mogło skorzystać z hotelu.
Tak ludzie zachowują się w obliczu naturalnego kataklizmu. Windowanie cen nie może trwać jednak w nieskończoność. Wszyscy wierzą, że kiedyś się to skończy i wszystko wróci do normalności.
Wychodzi jednak na to, że Nowy Ład to nie jest to naturalny kataklizm i szybko się nie skończy…
O. Jacek Gniadek SVD
Źródło: Facebook Autora