Któż nie lubi ulg? Ulgowy bilet do kina, ulgowy bilet w autobusie czy pociągu… Problemu nie ma, gdy ulgi serwuje prywatny przedsiębiorca. Kalkulacja ekonomiczna, jaką przeprowadził podpowiada mu, że mimo systemu ulg i zniżek, jego biznes i tak będzie rentowny i przyniesie zyski, a nawet jeśli miałby generować straty – cóż, to jego prywatna sprawa, ryzykuje w końcu swoje własne pieniądze. Gorzej jeśli wielkim dobrodziejem w sferze ulg staje się rząd.
Jak wiadomo, rząd nie posiada własnych pieniędzy – ma tylko te, które odbierze ludziom w formie podatków lub te, które pożyczy na procent. Nie trzeba dodawać, że najłatwiej wydaje się pieniądze nie swoje, nic zatem dziwnego, że rząd jest w wydawaniu tych pieniędzy niezwykle hojny.
III RP ulgami stoi – tak można by powiedzieć czytając artykuł z ostatniego numeru tygodnika „Do Rzeczy”. Mimo że ustawa zasadnicza stanowi, iż wszyscy obywatele są równi wobec prawa, rzeczywistość pokazuje zupełnie coś innego. Chyba nikt nie zaprzeczy, że polski system podatkowy jest skomplikowany i niejednoznaczny. Dlaczego tak się dzieje? Między innymi dlatego, że obfituje w szereg ulg, z których mogą skorzystać określone grupy podatników. Właściwie to należałoby się cieszyć, ponieważ jak wynika z obliczeń, np. w latach 2009 – 2015 Polacy, dzięki wszelkiego rodzaju ulgom i odliczeniom, zapłacili prawie 100 mld zł podatków mniej, czyli taka kwota pozostała w ich kieszeniach. Z jakich ulg korzystamy? PIT, CIT, VAT – ulgi lecznicze, na roboty budowlane, na dzieci, preferencje dla rolników, dziennikarzy, artystów, niska składka na ubezpieczenie społeczne dla rolników, przywileje dla parlamentarzystów, zwolnione z podatków zasiłki, karty dużej rodziny, dotacje na termomodernizację… Długo by jeszcze wymieniać.
W latach 90-tych dość popularne było zachęcanie przez rządzących zagranicznych inwestorów ulgami podatkowymi, byleby tylko zechcieli u nas otwierać biznesy. Jak podaje tygodnik „Do Rzeczy”, proceder ten nie tylko nie został zarzucony, ale trwa do dzisiaj i nawet nabiera rozpędu. Niedawno koncern farmaceutyczny Moderna, który w ostatnich miesiącach zasłynął z wyprodukowania preparatu sprzedawanego poszczególnym państwom jako szczepionka na covid-19, ogłosił, że w Polsce panuje wspaniały klimat do inwestowania i zapowiedział wielkie inwestycje w naszym kraju. W 2018 roku podobną opinię wygłosił bank JP Morgan, który otworzył w Warszawie swoje przedstawicielstwo. Potem okazało się, że polski rząd już „na dzień dobry” udzielił mu ponad 20 mln zł dotacji. Skoro jeden z najbogatszych banków, swoją inwestycję w Polsce uzależnia od uzyskania dotacji od polskich podatników, czyż nie grozi nam to samo z Moderną? Dotacje od polskiego rządu, poza JP Morgan, pobierały także – jak podaje „Do Rzeczy” – takie firmy jak Toyota, Mercedes-Benz, Shell, ABB czy BASF. Na biednych raczej nie trafiło…
„Przez ostatnie trzy dekady w Polsce dochodziło i nadal dochodzi do sytuacji wysoce kuriozalnych, kiedy kolejne rządy nadają obcemu kapitałowi liczne ulgi i przywileje, podczas gdy nasi krajowi przedsiębiorcy są obciążani rosnącymi podatkami i daninami. Jest to sytuacja chora i patologiczna, bo nasze państwo dyskryminuje własnych obywateli, a nadaje przywileje obcym. W wyniku takiej polityki w naszym kraju ukształtowała się struktura społeczno-gospodarcza typowa dla krajów afrykańskich, gdzie występuje wąska grupa ludzi bogatych i szeroka rzesza biedoty. Jeśli Polska nie postawi na rozwój krajowej przedsiębiorczości prywatnej, to nadal pozostanie gospodarczą kolonią zależną od łaski i niełaski obcego kapitału” – uważa Marcin Janowski z Fundacji PAFERE, którego wypowiedź cytuje „Do Rzeczy”.
Gdzie wobec tego ta mityczna „równość wobec prawa”? Niestety, wyłącznie na papierze. I będzie tak dopóki nie zmieni się podejście decydentów do finansów publicznych, do jasnego określenia skali wydatków i celów, które powinny być finansowane z pieniędzy podatników. „Gdyby nie ulgi funkcjonujące w aktualnym skrajnie przefiskalizowanym systemie, to w ogóle by się nie opłacało pracować ani prowadzić działalności gospodarczej. Podatki i obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne zostały wywindowane bowiem na tak wysoki poziom, że niejednokrotnie tylko skorzystanie z preferencji powoduje, iż praca zarobkowa czy działalność gospodarcza ma jeszcze sens” – zauważa autor artykułu w „Do Rzeczy” Tomasz Cukiernik i dodaje: „(…) rozwiązaniem byłby prosty system niskich podatków i składek bez ulg. Wtedy konstytucyjna zasada równego traktowania przez władze w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym nie byłaby łamana”.
Zachęcamy do sięgnięcia po tygodnik „Do Rzeczy” nr 26/2021 i zapoznania się z całym artykułem.
S