„System jaki obecnie mamy jest zamurowany. Prezes tej czy innej partii ustawia listy spośród swoich wiernych kompanów i przerzuca ich z prawa na lewo. Na przykład poseł Sasin, który startował z okręgu chełmskiego, tylko teoretycznie reprezentuje ludzi, bo w kolejnych wyborach może startować ze Szczecina. On reprezentuje linię partii, a nie ludzi” – mówi w rozmowie z Janem Kubaniem Jarosław Sachajko, poseł, doktor nauk rolniczych, ekonomista, przedsiębiorca.
Według Sachajki partia ani posłowie nie są związani obietnicami wyborczymi. Wszyscy mają programy, które zakładają „uszczęśliwienie ludzkości”, jednak gdy dochodzą do władzy nic z tego nie realizują. Interesuje ich tylko skok na publiczne pieniądze i władza. „Społeczeństwo, poprzez niedostateczną edukację ekonomiczną, nie zauważa tych mechanizmów, myśli sobie, że >>dobrze chcieli, ale im nie wyszło<<, zaś politycy tłumaczą się potem, że oni >>by chcieli, ale koalicjant im nie pozwala<<” – mówi Sachajko.
Prowadzący rozmowę Jan Kubań i jego gość Jarosław Sachajko zwracają uwagę na jeszcze jeden problem – niedouczenie dziennikarzy, połączone z ich służalczością konkretnym partiom politycznym. Dziennikarze, według posła Sachajki, są zależni i służą tym, od których dostają pieniądze. To sprawia, że do społeczeństwa nie dociera przekaz rzetelny i prawdziwy, lecz ten, który jest zgodny z linią partii. Według Sachajki rozwiązaniem mógłby być „bon medialny” i możliwość decydowania przez Polaków, na które media byliby gotowi przeznaczyć jakiś odsetek swoich podatków. Przyczyniłoby się to – zdaniem gościa PAFERE – do wzrostu pluralizmu. „Bez pluralizmu nie ma demokracji” – mówi Sachajko. Dlaczego władza nie chce takich rozwiązań? Według Sachajki dlatego, że byłby to bat na rządzących, rozwiązanie systemowe, które mogłoby zbyt wiele zmienić. A politycy nie lubią tracić wpływów i pieniędzy.
Czy jest szansa na zmianę tego stanu rzeczy? Poseł Sachajko jest jednym z inicjatorów powołania w sejmie koła parlamentarnego „Demokracja bezpośrednia”. Ma ono się zajmować propagowaniem m.in. idei referendum bezprogowego, czyli takiego, które jest wiążące niezależnie od frekwencji. „Ludzie często mówią mi, że referendum jest zbyt kosztowne, wymaga sporych nakładów. Staram się im tłumaczyć, że wprowadzenie ustawy, która okaże się bublem, bywa dużo bardziej kosztowne. Złe rządy są kosztowniejsze niż referendum, które oddaje ludziom władzę” – zauważa Sachajko.
Koło „Demokracja bezpośrednia” liczy w sejmie pięciu członków. Oprócz Jarosława Sachajki należą do niego: Paweł Kukiz, Paweł Szramka, Stanisław Tyszka i Stanisław Żuk. Nie jest to liczna grupa, jednak jest ona – jak twierdzi Sachajko – gotowa, by jechać gdzieś w Polskę, gdzie miałoby się odbyć jakieś lokalne referendum i zachęcać ludzi do udziału w nim, edukować, tłumaczyć, że warto. „Trzeba wreszcie zrobić wyłom, pokazać, że warto mieć wpływ na sprawy, które nas dotyczą, a o których obecnie decyduje się bez nas” – podsumowuje Sachajko.
Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy Jana Kubania, prezesa PAFERE z posłem Jarosławem Sachajko.