Jezus z Nazaretu nie był przyjacielem władzy państwowej ani zwolennikiem redystrybucji dóbr przy jej pomocy, nie był więc socjalistą – przekonuje na kartach książki „Was Jesus a Socialist?” ekonomista i historyk Lawrence W. Reed.
„Jezus nigdy nie poparłby systemu opartego na zazdrości, chciwości czy złodziejstwie. Wbrew temu, co wmawiają ludziom dzisiejsi progresywiści, Chrystus nie był za państwem opiekuńczym, za wysokimi podatkami, za socjalizmem” – przekonuje w książce „Was Jesus a Socialist?: Why This Question Is Being Asked Again, and Why the Answer Is Almost Always Wrong” (Intercollegiate Studies Institute, 2020) Lawrence W. Reed, emerytowany prezes Foundation for Economic Education (FEE).
Reed nie jest teologiem i sam to podkreśla na kartach książki. Jest ekonomistą i historykiem, znanym piewcą wolności gospodarczej i liberalizmu ekonomicznego. Przez 20 lat był prezesem Mackinac Center for Public Policy. Dlaczego zdobył się na jej napisanie? Bo tak się składa, że jest chrześcijaninem i – jak przyznaje – nie mógł już dłużej znieść głosów napływających z lewej strony sceny publicystycznej i politycznej, prezentujących Jezusa jako socjalistę. Takich głosów, jak ten profesora politologii Petera Dreiera („Warto pamiętać, że Jezus był socjalistą. Jego idee wpłynęły na wielu współczesnych krytyków kapitalizmu”) czy Kelley Rose, przewodniczącej organizacji Democratic Socialists of America („Jeśli ktokolwiek w historii był prawdziwym socjalistą, był to Jezus”).
„Nie mogę zabronić socjalistom być chrześcijanami. Socjalista może, oczywiście, wierzyć w Jezusa jako Zbawiciela, a jednocześnie mylnie interpretować jego nauki w zakresie ekonomii. W końcu wszyscy jesteśmy dziećmi Boga, które z jednej strony mają wolną wolę, a z drugiej często błądzą. Jednak muszę stawiać odpór tym socjalistom, którzy chcą z Jezusa zrobić socjalistę” – pisze w pewnym momencie Reed.
Czym jest socjalizm
W swoim wywodzie Reed bardzo zgrabnie udowadnia, że Jezus nie był socjalistą, powołując się na konkretne cytaty z Biblii. Wychodzi od zdefiniowania słowa „socjalizm”. Według niego, jest to swego rodzaju pięść owinięta w atłasową rękawiczkę. „Z zewnątrz wygląda zachęcająco. Państwo się Tobą zaopiekuje – obiecuje. Państwo rozwiąże Twoje problemy, da Ci wiele za darmo – obiecuje. Państwo ukarze bogatych, a da biednym – obiecuje socjalizm. Problem w tym, że w tej rękawiczce zawsze tkwi bezwzględna siła polityczna, która wymyka się spod kontroli” – ostrzega Reed.
Emerytowany prezes Foundation for Economic Education podkreśla, że jakiej wersji socjalizmu byśmy się nie przypatrzyli – czy to jest państwo opiekuńcze, czy gospodarka centralnie planowana, czy kolektywistyczny egalitaryzm – wszystko sprowadza się na końcu do zastosowania siły przez państwo. „Socjalizm jest wtedy, gdy środki produkcji są bezpośrednio lub pośrednio kontrolowane przez rząd, gdy wolna wymiana jest zaburzona przez ingerencję władz, gdy prowadzona jest redystrybucja dochodu przy pomocy państwa” – podsumowuje.
Autor książki „Was Jesus a Socialist?” pisze, że dwa tysiące lat temu nie było socjalizmu i nie było kapitalizmu w takiej formie, jaką znamy dziś. „Z tego choćby powodu nie można twierdzić, że Jezus był socjalistą, ale też nie można przekonywać, że popierał kapitalizm. Nie był też ani Demokratą, ani Republikaninem. Nie da się go przypisać do żadnego z dzisiejszych ruchów społeczno-politycznych, do żadnej ze stron sceny politycznej” – podkreśla już na samym początku swojego wywodu Reed.
Jezus pochwalał wolność i własność…
Reed wskazuje, że dla zrozumienia poglądów ekonomicznych Jezusa kluczowe są trzy przypowieści: „O robotnikach w winnicy”, „O talentach”, „O dobrym Samarytaninie”. W pierwszej z nich chodzi o to, że wszyscy robotnicy otrzymali za ciężką pracę w winnicy tyle samo (po denarze), mimo że nie pracowali tak samo długo. Gdy właściciel usłyszał skargi, odrzekł jednemu z robotników: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?”. Reed podkreśla, że Jezus pokazał tutaj wagę umowy między prywatnymi podmiotami (pracodawca – pracobiorca) oraz na doniosłość prawa własności. „Gdyby Jezus był socjalistą, prawdopodobnie zganiłby właściciela winnicy za czynienie niesprawiedliwości. Tego jednak nie zrobił. Oczywiście, można odczytywać tę przypowieść na głębszym, teologicznym poziomie, ale odczytywanie jej wprost nie jest błędne” – uważa Reed.
„Przypowieść o talentach” traktuje o panu, który wyrusza w podróż i zostawia swą własność sługom. Jeden otrzymuje 5 talentów (ówczesne monety, ale mogą też być rozumiane jako zdolności), drugi – 5 talentów, a trzeci – 1 talent (według ich zdolności). Po powrocie okazuje się, że dwaj pierwsi podwoili stan posiadania. Trzeci sługa – ten, który dostał tylko jeden talent – nie pomnożył go, gdyż zakopał monetę w ziemi. Został za to zbesztany przez pana. „Po raz kolejny Jezus wskazuje na wielką wagę własności prywatnej. Poza tym głosi pochwałę pracowitości i skłonności do ryzyka” – podkreśla Reed.
W historii „O dobrym Samarytaninie” przekonujemy się, że Jezus pochwala pomoc innym, ale dobrowolną – wskazuje Reed. Gdy podróżnik został napadnięty, nie pomógł mu ani duchowny, ani przedstawiciel władzy, tylko Samarytanin, który nie miał w tym żadnego interesu i nie spoczywała na nim żadna powinność – podkreśla autor omawianej książki. „Nie ma najmniejszej wątpliwości, że Jezus zachęca do pomagania bliźnim, szczególnie tym ubogim; do miłości i współczucia; do działalności charytatywnej. Jednakże żadna jego wypowiedź nie pochwala pomocy państwowej” – zauważa Reed.
…i nie potępiał bogatych
Reed podkreśla też, że wiele ze słów Jezusa jest rozumianych – czy też interpretowanych – na opak. Jest tak ze słynnym cytatem: „Zaprawdę, powiadam wam: bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. Według Reeda, Jezus nie zamyka definitywnie bogaczom drogi do Raju, jednak ostrzega, że muszą mieć Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu.
Emerytowany prezes Foundation for Economic Education podkreśla, że Chrystus nie wymaga pozbywania się majątku i życia w ubóstwie. „Gdy Jezus mówił do kogoś, by ten sprzedał wszystko co ma i rozdał biednym, kierował swoje słowa do konkretnej osoby, w konkretnej sytuacji. Jezus testował wiarę tego człowieka. Chciał się przekonać, czy ten człowiek jest w stanie uwierzyć, że w zamian za odrzucenie marności tego świata otrzyma życie wieczne” – przypomina Reed.
Czyny Jezusa też są źle interpretowane przez zwolenników socjalizmu – uważa Reed. Przypomina, że bardzo często wskazują oni na to, że Jezus wyrzucił kupców ze świątyni. Był na nich wściekły, przepędził ich przy użyciu bicza. Czy to jest dowód na to, że Chrystus był przeciwnikiem handlu? Absolutnie nie. „Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” – krzyczał Jezus, wywracając ich stragany. „Chrystus nigdy nie przepędził kupców z bazaru, ani bankierów z banku. Wskazał po prostu, że miejsce święte musi być przeznaczone Bogu, a nie bezczeszczone np. działalnością nastawioną na zysk. Miejsca właściwe dla zarabiania są gdzie indziej” – wskazuje Reed.
Nawet chrześcijański socjalizm nie działa
W Dziejach Apostolskich opisane jest życie pierwotnego Kościoła: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby”. Według Reeda, wielu socjalistów powołuje się na ten cytat, próbując wskazać, że pierwsi chrześcijanie postępowali tak, gdyż realizowali w praktyce zalecenia Jezusa. Problem w tym, że opisana sytuacja była przejściowa i opierała się na pełnej dobrowolności, a nie na państwowym przymusie – uważa Reed.
Według Reeda, socjalizm w praktyce nie sprawdza się nawet w wykonaniu głęboko wierzących chrześcijan. Przypomina historię kolonii Plymouth, założonej w 1620 roku. W dzienniku pierwszego zarządcy tej kolonii Williama Bradforda czytamy, że miała ona zostać zorganizowana właśnie na wzór pierwotnego Kościoła. Ziemia była wspólna, zbiory były wspólne, a każdy miał pracować na rzecz wspólnoty, a nie dla siebie i swojej rodziny. Efekt? W miarę upływu czasu zapał gasł, produkcja mocno podupadła. Pojawili się tacy, którzy nie chcieli dużo pracować, a raczej chcieli być utrzymywani przez innych, bardziej pracowitych. Pracowici zobaczyli to i zbuntowali się. Kolonia stanęła na progu śmierci głodowej. Bradford zmienił odgórnie system panujący w kolonii: podzielił wspólną ziemię na prywatne działki i zezwolił na wolny handel. Kolonia się odrodziła. Według Reeda to najlepszy dowód na to, że nawet chrześcijański socjalizm w praktyce nie działa i nie jest do utrzymania na dłuższą metę.
„Jezus nie był przyjacielem władzy państwowej. Nie bawił się w międzyklasowe gierki. Nie składał obietnic bez pokrycia. Skupiał się na ponadczasowych prawdach. Owszem, zachęcał do działalności charytatywnej, do pomocy bliźnim, szczególnie wdowom i sierotom. Interpretowanie tego na socjalistyczną modłę jest jednak możliwe tylko w dwóch przypadkach: jeśli ktoś czyta Biblię nieuważnie albo chce po prostu wykorzystać Jezusa do celów politycznych” – podsumowuje swoje dzieło Reed.
Warto wspomnieć, że Reed poświęca jeden z rozdziałów przybliżeniu postaci dwóch teologów, którzy – jego zdaniem – właściwie interpretowali myśl ekonomiczną Jezusa, a ich prace są godne bliższego poznania. Jednym z nich jest C.S. Lewis (dość często zresztą przez Reeda cytowany, znany szerzej m.in. z „Opowieści z Narnii”), a drugim J. Gresham Machen (założyciel Prawosławnego Kościoła Prezbiteriańskiego w Ameryce).
Książka „Was Jesus a Socialist?” może być ciekawą lekturą, jeśli ktoś nie zna dogłębnie myśli społeczno-ekonomicznej Jezusa. Ma ona jednak poważną wadę – „jankeskie skrzywienie”. Reed bardzo często odwołuje się do różnych postaci i wydarzeń z amerykańskiej sceny politycznej (np. do wystąpień Berniego Sandersa, najbardziej lewicowego kandydata Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich 2020). W każdym razie jest ona godną polecenia lekturą, szczególnie w kończącym się okresie Bożego Narodzenia.
Piotr Rosik
Cytaty za wydaniem IV „Biblii Tysiąclecia” Wydawnictwa Pallottinum.