W 2011 roku Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opublikował wynik sondy na temat tego, co najbardziej przeszkadza w prowadzeniu businessu:
Dla mnie te wyniki są ciekawe w kilku aspektach:
- Nasze media (lub raczej: najbardziej wpływowe media w naszym kraju) od niepamiętnych lat trąbią, że najważniejszym problemem przedsiębiorcy jest niemożność założenia firmy w jednym okienku, i to w stosunkowo krótkim czasie. Według nich trzeba biegać po urzędach i trwa to zbyt długo. Na podstawie powyższego zestawienia widać, że to co według dziennikarzy jest arcyważne, dla zainteresowanych nie ma absolutnie żadnego znaczenia!
- Wysokie koszty pracy na pierwszym miejscu – to jest zastanawiające. Jeśli bowiem wszyscy przedsiębiorcy mają ten sam problem, to nie powinien to być żaden problem – przynajmniej jeśli chodzi o rynek wewnętrzny. Jeśli wszyscy mają wysokie koszty pracy, to tak jakby wszyscy grali z plecakami zwiększającymi ciężar gracza o 10%. Wysokie koszty pracy odgrywają rolę tylko w przypadku konkurencji zewnętrznej, czyli pośrednio powodują zawężanie naszego rynku pracy, ale nie sądzę, aby wszyscy przedsiębiorcy rozumowali tymi kategoriami.
- Zastanawia mnie dlaczego nie ma w tym zestawieniu takiej pozycji, jak: „Złe prawo gospodarcze”. Tak, złe w całości, bo prowadzi do ograniczania produkcji. Nasze prawo nie jest pro-gospodarcze, lecz „anty-„, mówiąc krótko: to trumna przedsiębiorczości. A jej hufnalami są:
- Płacenie podatków od nie otrzymanych kwot!
- Niemożność szybkiego dochodzenia należności od niesolidnych kontrahentów, pomimo że dowody są niezbite.
- Brak jednorodnych przepisów ogólnych – trzeba polegać na interpretacjach. W związku z tym ani przedsiębiorcy, ani nawet urzędnicy nie mają jednej i tej samej wizji, jak powinny funkcjonować przedsiębiorstwa.
- Interwencjonizm Państwowy wspomagający nierentowne przedsięwzięcia, uważane przez urzędników (prawem kaduka) za potencjalnie rentowne. Czyli dofinansowania realizowane przez takie instytucje, jak np.: PARP.
- Zbyt wysoka inflacja generowana przez Państwo poprzez dodruk pieniędzy – mówiąc inaczej przez wypuszczanie pustego pieniądza.
- Nieuczciwa konkurencja faworyzowanych przez Państwo przedsiębiorstw, głównie zresztą państwowych. Na przykład: uczelnie Państwowe i uczelnie prywatne lub placówki medyczne.
- Tworzenie przez państwo zworników monopoli, czyli instytucji monopolizujących całe sektory gospodarki. Przykładami są: NFZ nie dający żadnego pola manewru w sektorze medycznym i KRRiTV, bez zgody której nie można nadawać – w związku z tym ci, co nadają są na krótkiej smyczy państwa. A jak są na takiej smyczy to nie wymsknie im się nigdy, że państwo robi coś źle.
- Rozrost państwa i jego instytucji, które utrzymują się z tego, co wyprodukuje kurcząca się strefa gospodarcza.
- I to, co chyba przedsiębiorcy mieli na myśli pisząc o „wysokich kosztach pracy”, czyli cała skomplikowana papierkologia związana z obsługą pracowników, oparta na całej palecie zawikłanych i niejasnych przepisów.
Jan Kubań
Artykuł napisany w 2011 roku ale nie stracił na ważności, a wręcz przeciwnie.