„Dzisiaj zarabianie pieniędzy jest bardzo proste. Ale zarabianie pieniędzy, będąc odpowiedzialnym wobec społeczeństwa i próbując ulepszać świat, jest bardzo trudne”
Jack Ma, założyciel Alibaba Group
Wzrost gospodarczy ma swój początek w głowach konsumentów. Więc jak obecnie zmotywować ludzi do pozytywnego myślenia, gdy życie publiczne praktycznie stanęło w miejscu? Jest to zadanie o wiele trudniejsze, niż masowe pompowanie setek miliardów dolarów w gospodarki państwowe.
W ciągu ostatnich kilku tygodni na całym świecie pojawiły się zacięte dyskusje dotyczące „właściwej” polityki odmrażania gospodarek. Które sektory i sklepy należy ponownie otworzyć? Jakie zasady należy wprowadzić, aby osiągnąć optymalną równowagę między kontrolowaniem pandemii a uwolnieniem gospodarki? Pomysłów nie brakowało i nadal nie brakuje, przy czym politycy w różnych państwach naśladują się nawzajem bezmyślnie. Niektórzy z nich zapomnieli nawet o pandemii i odmrażają swoje gospodarki, ponieważ…..inne państwa robią to samo. Zapomina się jednak o tym, że to nie polityka rządu uruchamia gospodarkę, ale zachowanie konsumentów. Widać to wyraźnie na przykładzie Szwecji, gdzie rząd od początku postanowił przyjąć podejście stosunkowo liberalne do panoszącego się koronawirusa. Obywatele mieli dużo swobody, a instytucje publiczne funkcjonowały w normalnym trybie. Niemniej jednak wskaźniki gospodarcze gwałtownie spadły, podobnie jak w pozostałej części Europy. Dlaczego? Bowiem obywatele Szwecji ograniczyli swoją aktywność publiczną i wydatki dobrowolnie, a nie z powodu ograniczeń państwowych. Przykład szwedzki pokazuje, że ekonomia to również, a może przede wszystkim psychologia. Sukces odbicia gospodarki nie zależy od tego, które branże są odmrażane i w jakiej kolejności. Ważniejsze jest to, jak szybko można odzyskać zaufanie obywateli, którzy jednocześnie są konsumentami, a więc motorem gospodarki. Decyzje polityczne niekoniecznie idą w parze z rozluźnieniem popytu konsumenckiego i inwestycyjnego. Sprawa jest bardziej złożona. Ekonomia nie jest mechanicznym kołem zębatym, którym można sterować za pomocą kilku śrub regulacyjnych. Wręcz przeciwnie – układy ekonomiczne opierają się na niezliczonych indywidualnych decyzjach i oczekiwaniach, które należy interpretować w aspekcie psychologii. Mam tu na myśli strach, nadzieję, panikę, euforię i przede wszystkim zaufanie. Nie bez powodu najgorsza możliwa forma spowolnienia gospodarczego – depresja – opisuje także chorobę psychiczną u ludzi.
Pełne ożywienie gospodarki zawsze związane jest z pełnym zaufaniem konsumentów – zaufaniem do systemu polityczno-ekonomicznego, do banków, do polityki rządu i do funkcjonalności instytucji ponadnarodowych. A co dzieje się obecnie? Ludzie zaczynają oszczędzać, odkładać na czarną, albo jeszcze czarniejszą niż obecna, godzinę. Częściowo można to zjawisko wyjaśnić blokadą gospodarczą, ponieważ niektórych towarów lub usług po prostu nie można kupić. Jednak obecne pasywne zachowanie ludzi w ramach konsumpcji trzeba wytłumaczyć przede wszystkim panującym strachem, niepewnością jutra, wątpliwościami i spadkiem zaufania do instytucji. Ludzie dostosowują się automatycznie do sytuacji polityczno-rynkowej i przechodzą na tryb przetrwania i przeczekania. Unikają ryzyka, zabezpieczają się, gromadzą zapasy, nie podejmują długoterminowych decyzji, koncentrują się na „dziś i teraz”. A takie zachowanie nie może wróżyć dobrze rozwojowi koniunktury gospodarczej. Firmy unikają fuzji, ograniczają inwestycje i nie zatrudniają nowych pracowników. Bo i po co? Wiele z tych reakcji nie ma racjonalnych podstaw, głównie dlatego, że pandemia nie będzie trwała wiecznie. Ale ekonomia nie jest zdalnie sterowalną maszyną, a człowiek nie jest obiektywnym kalkulatorem homo oeconomicus. Nie tylko giełdy funkcjonują irracjonalnie, cała ekonomia kieruje się irracjonalnymi prawami – przynajmniej w krótkim okresie czasu.
Tu oczywiście rodzi się klasyczne pytanie: w jaki sposób przezwyciężyć ten paraliżujący strach? Jak odzyskać zaufanie obywateli, którzy są jednocześnie konsumentami? Ważna jest wiarygodna informacja. Dokładne i rzetelne dane dotyczące rozprzestrzeniania się wirusa generują wiarygodną ocenę rzeczywistego niebezpieczeństwa. Czyli należy skierować strach i niepewność tam, gdzie są one obiektywnie uzasadnione. Można więc założyć, że transparencja i obiektywność informacji wzmacniają zaufanie ludzi. Optymiści uważają, że najłatwiej znormalizować pandemiczną sytuację za pomocą skutecznej szczepionki przeciwko panującemu wirusowi. Ale czy ludzie zaufają szczepionce? Czy zechcą się szczepić i czy szczepionka nie będzie miała skutków ubocznych? A zmuszać do szczepienia nie wolno nikogo – takie zjawisko byłoby drastycznym naruszeniem wolności osobistej.
Wzrost gospodarczy zaczyna się w głowach obywateli/konsumentów, którzy muszą odzyskać zaufanie do otaczającego ich świata. To zaufanie musi być szerokokątne i stabilne, a nie wycinkowe i oparte jedynie na odmrażaniu kolejnej branży. Wiele państw (i wielu polityków) oferuje obecnie coraz więcej gigantycznych programów „ratowania gospodarki” i przez to wpadają w pułapkę. Obywatele jednak nie są głupi i wiedzą, że pieniądze nie rosną na drzewach. Mają świadomość, że dzisiejszy dług publiczny to jutrzejsze podwyżki podatków. Te próby budowy zaufania w społeczeństwach państw dotkniętych koronawirusem (a więc praktycznie we wszystkich państwach świata) działają na zasadzie sprzężenia zwrotnego. A tymczasem zaufania obywateli nie da się kupić, bowiem jest to bezcenny atrybut.
Mirosław Matyja