Wolny rynek to dobre pole, na którym wolny człowiek uczy się wybierać

Kierowanie się fałszywymi stereotypami w ekonomii może prowadzić na manowce w życiu duchowym. W kierowaniu się zyskiem nie ma niczego złego z moralnego punku widzenia. Zysk jest neutralny, a jego etyczna ocena zależy od przeznaczenia zysku

Foto. pixabay.com
PAFERE WIDEO

Ofiara istnieje w każdej religii i polega na składaniu darów bóstwu. Celem takiej ofiary jest zapewnienie sobie przychylności bóstwa, pomocy lub złagodzenie gniewu. Dajemy, aby otrzymać. Abp Fulton Sheen trafnie zauważa, że chrześcijanin nie może tylko od Boga przyjmować życia, nie dając Mu nic w ofierze. „Ludzie dają czas i otrzymują wieczność; dają samowystarczalność i otrzymują życie; oddają swoją nicość i otrzymują wszystko”. Wszystko w naszym życiu jest wymianą. Jeżeli chcemy zrozumieć ją w znaczeniu religijnym, to warto zastanowić się nad jej znaczeniem w ekonomii.

Nikt nie traci

Do wymiany dochodzi każdego dnia, kiedy wymieniamy dobra na rynku. Zdrowy rozsądek podpowiada nam, że wymiana to otrzymywanie przez obie strony dóbr bardziej przez nie cenionych i pozbywanie się dóbr mniej wartościowych z ich punktu widzenia w danym momencie. Gdyby jedna ze stron miała stracić, to nigdy nie doszłoby do wymiany. Wymiana nie opiera się na obiektywnie ustalonej wartości towarów i usług, ale zależy od porównania użyteczności z punktu widzenia poszczególnych uczestników procesu wymiany rynkowej.

Amerykański ekonomista Gene Callahan w swojej książce Ekonomia dla normalnych ludzi trafnie zauważył, że jeżeli dwie strony wymieniają 10 dolarów na worek cebuli, to wcale nie znaczy, że zmierzyliśmy wartość worka cebuli, i że wynosi on 10 dolarów. Ta transakcja pokazuje tylko, że dla jednej osoby worek cebuli ma większą wartość niż 10 dolarów, a dla drugiej odwrotnie. Na wolnym rynku wymiana jest zawsze korzystna – zarówno dla kupującego, jak i sprzedającego. Niepotrzebny jest bezstronny sędzia, który potrafiłby zmierzyć i podać obiektywną cenę, gdyż taka nie istnieje. Ceny powstają w naszych głowach i są zawsze subiektywne.

Zysk jest neutralny

Nie dla każdego było to takie oczywiste. Kiedyś Arystoteles uważał, że dobra są wymieniane tylko za towary o takiej samej wartości. Inni popełniają dzisiaj jeszcze większy błąd. Myślą, że wymiana jest grą o sumie zerowej, w której jedna strona zyskuje, a druga traci. To dlatego wielu polityków i kaznodziejów powtarza frazesy na temat ekonomii. Do najbardziej typowych należy ten, że bogaci są coraz bardziej bogaci, ponieważ bogacą się kosztem biednych, którzy stają się coraz biedniejsi. Błędne pojęcie wymiany nie omija także chrześcijan, którzy wolny rynek kojarzą z wyzyskiem i każdy zysk wydaje się im podejrzany.

Kierowanie się fałszywymi stereotypami w ekonomii może prowadzić na manowce w życiu duchowym. W kierowaniu się zyskiem nie ma niczego złego z moralnego punku widzenia. Zysk jest neutralny, a jego etyczna ocena zależy od przeznaczenia zysku. Przeciwieństwem zysku jest strata, a sam zysk jest czymś zupełnie naturalnym. Zyski i straty są istotnymi zjawiskami gospodarki rynkowej, wskazującymi na sukces lub porażkę przedsiębiorcy w dostosowaniu produkcji do potrzeb konsumentów. Pozytywną rolę zysku docenił św. Jan Paweł II, dla którego zysk był wskaźnikiem dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa (Centesimus annus, 35).

Stary i nowy człowiek

O zysku możemy także mówić w życiu duchowym. Święty Paweł napisał: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (Flp 1, 21). Widzimy, że kategoria myślowa zysku nie jest zarezerwowana tylko dla ekonomii. Popatrzmy na krzyż z perspektywy ekonomii zbawienia. Tajemnica krzyża zawiera w sobie pozorny paradoks dotyczący pojęcia zysku i straty. Śmierć na krzyżu – to, co dla jednych jest znakiem przegranej i końca wszystkiego, dla innych jest znakiem triumfu i początkiem nowego życia.

Człowieka nie można podzielić na człowieka ekonomicznego i religijnego. Jest jednością duchowo-cielesną. Każdy człowiek, bez względu na to, gdzie się znajduje, posługuje się zawsze tymi samymi kategoriami myślowymi. Istnieje tylko jedna logika wspólna wszystkim ludziom bez względu na to, jakim posługują się językiem. Jest tylko jeden człowiek. Ten sam w biznesie i ten sam w Kościele. Przeciwieństwem zysku jest strata. Nie myślimy tak tylko prowadząc przedsiębiorstwo, ale także na lekcji religii.

Nasze codzienne ekonomiczne wybory są przygotowaniem do ostatecznego wyboru, w którym chodzi o wymianę starego człowieka na nowego. Wolny rynek to dobre pole, na którym wolny człowiek uczy się ciągle wybierać. Pomaga mu to także w życiu duchowym. Dajemy, aby otrzymać. W życiu duchowym nie ma ustalonych cen. Jedni wybierają nowego człowieka, inni przywiązują się do starego.

O. Jacek Gniadek SVD

Artykuł pochodzi z magazynu Wzrastanie z kwietnia 2020 roku

Poprzedni artykułJan Kubań: Mamy do czynienia z dwoma światami – prywatnym otwartym i biurokratycznym zamkniętym
Następny artykułKoronawirus w Szwajcarii – rządy silnej ręki czy indywidualna odpowiedzialność?
O. Jacek Gniadek SVD (ur. 1963) - misjonarz werbista, doktor teologii moralnej; przez wiele lat pracował na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia); mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma).

1 KOMENTARZ

  1. Ok, wybiera się codziennie tak, czy siak, niezależnie od Systemu. Im więcej wolności, rynku, odmienności tym lepiej, rzecz jasna…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj