Państwo i urzędnicy niszczą Polaków. Założyciel Optimusa o patologii w PRL i III RP

PAFERE WIDEO

Roman Kluska opowiedział swoją historię pracy oraz prowadzenia firmy. Jako młody człowiek zaczynał w Sądeckich Zakładach Naprawy Autobusów. Pracowało tam wiele osób, z czego ten zakład był najnowocześniejszy w Polsce, a jednocześnie zajmował najgorszą pozycję w statystykach.

Dyrekcje zmieniały się co kilka miesięcy, bo nikt nie dawał sobie rady z zarządzaniem. Po kilku latach po studiach taki młody chłopak jak ja, mimo braku przynależności do partii, dostał propozycję zostania zastępcą dyrektora. Sekretarz Komitetu Wojewódzkiego powiedział mi: Daję panu wolną rękę, niech pan robi co chce, tylko niech ten zakład uratuje – mówił Roman Kluska.

Kara za sukces w PRL

Zaznaczył, że wówczas fascynował go wielki rozwój japońskiej gospodarki. Ta zaś „rozwijała się pod hasłem 'małe jest piękne’”. Wdrożył w PRL-u japoński model gospodarowania, który sprowadzał się „do płacenia za pracę”. W efekcie, po trzech miesiącach zakład przeskoczył z ostatniej, 30 pozycji na miejsce 2.

– Przy okazji płacąc za pracę naraziłem się wszystkim działaczom, którzy nic nie robili, a najwięcej zarabiali. Bardzo szybko doprowadzili do mojego wyrzucenia z zakładu pracy – zaznaczył Kluska.

Rozwój Optimusa

Roman Kluska opowiedział również o założeniu firmy Optimus. Jak podkreśla, wówczas „nie miał nic”, zaś jej działalność oparł na pracy, szacunku do człowieka i kulturę. Jednoosobowa firma po kilku latach weszła na giełdę, a później wbiła się w indeks WIG20.

– To było 30 przedsiębiorstw, trzy były liderami w swoich branżach – przypomina. – Byliśmy tak dobrzy w pracy, że byliśmy jedną z dwóch firm na świecie, którą wybrał Lockheed Martin od F-16 do współpracy – zaznacza Kluska.

Korupcyjna patologia na szczytach

Firma świetnie się rozwijała. Niestety, wyszła na jaw patologia systemu, tym razem III RP. Kluska sprzedał akcje, po czym od naczelnika Urzędu Skarbowego przyszła informacja, że nie musi płacić podatku dochodowego. Po kilku dniach zaś telefonicznie zaproszono go do naczelnika.

Wchodzę, stół zastawiony jak na ucztę. Obok naczelnika siedzi bardzo ważny polityk. „Panie Romanie, pan wie. Mogliśmy podjąć taką lub taką decyzję, bo prawo dzisiaj jest tak nieprecyzyjne, że w zasadzie to do urzędnika należy decyzja. Myśmy poszli panu na rękę”. I nie było żadnej propozycji, że mam komuś w teczce przynieść jakieś pieniądze. Natomiast rozmowa zmierzała w tym kierunku, że w regionie są potrzeby […]. „Za małą część oszczędzonych pieniędzy mógłby pan to sfinansować” – mówi Roman Kluska.

W efekcie rozmowy, przedsiębiorca poprosił prawników o stworzenie umowy w taki sposób, by występował podatek dochodowy. Następnie go opłacił, a była to kwota 40 proc. od tego, co zyskał. Była to również kwota 2,6 proc. przychodów do budżetu państwa z podatku PIT.

Bezsilność wobec państwa

Mimo tego aparat państwowy się za niego wziął. Został aresztowany w nocy przez uzbrojonych funkcjonariuszy. „Zabezpieczono” też jego majątek, włącznie z firmowymi samochodami, które zajęto „dla potrzeb obronności w czasie pokoju na czas nieokreślony”. Zarzutem było „wprowadzenie w błąd urzędów skarbowych i celnych” co do miejsca produkcji.

„Dowodem” w sprawie było zdanie jednego z byłych pracowników Optimusa, że „prezes Kluska miał charyzmę”. Sprawę też utajniono – ani Kluska ani jego obrońcy nie mieli dostępu do akt sprawy.

Obrońcy pisali pisma w związku z absurdalnym bezprawiem do wielu ważnych urzędników państwowych – od prezydenta Nowego Sącza do wojewody małopolskiego. Wszyscy oni podtrzymali bezprawną decyzję.

Dominik Cwikła

Pełne wystąpienie znajduje się pod tym linkiem:

Poprzedni artykułInflacja jest jak narkotyk… Jan Kubań dla Mediów Narodowych – o naturze władzy i psuciu pieniądza
Następny artykułCo politycy i bankierzy mogą przykryć koronawirusem?
Dominik Cwikła - katolik i patriota; założyciel portalu Kontrrewolucja.net; interesuje się mediami i historią.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj