Ledwo zaczęliśmy nowy rok a już największa spółka węglowa w Europie Kompania Węglowa, w skład której wchodzi obecnie 11 kopalń, znów przypomniała rządzącym o swoich problemach finansowych. Straty spółki za 2015 rok sięgają blisko 1,9 miliarda złotych, a sytuacja stała się na tyle poważna, że powoli przyćmiewa ona inne problemy, z którymi przynajmniej medialnie zmaga się dzisiaj rząd Beaty Szydło.
Problemy polskiego górnictwa ciągną się od początku tzw. transformacji ustrojowej czyli od momentu, w którym zaczęto mówić wprost o zyskach, stratach i ogólnej sytuacji gospodarczej. Obecne rządy PiS przewidują szereg pakietów pomocowych dla polskiego górnictwa, które tłumaczyć można m.in. wywiązaniem się z obietnic wyborczych złożonych podczas ubiegłorocznej kampanii czy też naiwną wiarą w kluczową rolę węgla w polskiej gospodarce. W grudniu ubiegłego roku rząd za sprawą Agencji Rezerw Materiałowych zapowiedział, że dokona skupu węgla zwałowego ratując tym samym budżet (przynajmniej na kilka miesięcy) upadającej spółki. Rząd, który skupuje leżący na zwałach węgiel, którego nikt na rynku nie chce, uprzywilejowuje de facto branżę górniczą kosztem innych.
Takie posunięcie to transfer pieniężny z kieszeni ogółu polskich podatników w stronę określonej grupy zawodowej. Warto również przypomnieć sytuację z ubiegłego roku kiedy Kompania Węglowa stosując dumping cenowy na tonę węgla dokonała jego sprzedaży niemalże za połowę ceny rynkowej, poniżej kosztów wydobycia, uderzając w ten sposób w prywatnych graczy takich jak LW Bogdanka czy kopalnia Silesia. W kwestii polskiego górnictwa najbardziej zastanawiające jest to dlaczego żadna z ekip rządzących nie potrafi podjąć w tym obszarze odpowiedzialnych reform, które skutkowałyby uzdrowieniem strategicznej podobno branży. Mówi się, że Kompania Węglowa nie jest gotowa do tego aby konkurować na rynku z prywatnymi graczami ponieważ jej restrukturyzacja nie została jeszcze w pełni zrealizowana. Dostosowanie spółki molochu do wymogów rynkowych trwa już przecież drugą dekadę, a żadna z grup interesu nie kwapi się do radykalnego rozwiązania problemu. W chwili obecnej początki tzw. Nowej Kompanii Węglowej streszczają się do rozmów z rządem, inwestorami i sponsorami. Wygląda na to, że znów będziemy świadkami jedynie przetasowań kadrowych i przerzucania zakładów z jednych spółek do drugich. Problem jednak pozostanie, bo nikt nie sięga do jego źródła.
Spoglądając na rezultaty najlepszych w tej branży, czyli np. na kopalnie takie jak wspomniana już Bogdanka, można pokusić się o dość śmiałą tezę, że likwidacja największego przedsiębiorstwa górniczego w Europie czyli Kompanii Węglowej i tzw. puszczenie ku prywatyzacji zakładów wchodzących w jej skład mogłoby raz na zawsze rozwiązać problem polskiego górnictwa, co oczywiście wiąże się też z tym, że niektóre zakłady trzeba byłoby po prostu zamknąć. Podobnie należałoby uczynić z innymi spółkami tego typu jak chociażby z Katowickim Holdingiem Węglowym czy Jastrzębską Spółką Węglową. Źle zarządzane spółki nie powinny być ratowane bo proceder ten trwa już zbyt długo. Stary i nieprzystający do dzisiejszych wymogów sprzęt jakim dysponuje Kompania Węglowa, a na jakim pracują górnicy, bardzo szybko mógłby zostać zastąpiony nowoczesną, świetnie usprawniającą i obniżającą koszty wydobycia technologią, gdyby tylko oczywiście pozwolono inwestorom na przejmowanie zakładów owej spółki na własność. Prywatne zakłady (kopalnie) konkurowałyby wówczas na wolnym rynku. Niestety nie ma ku temu woli politycznej. Na przestrzeni kilkunastu już lat żaden rząd nie podjął się tego zadania i raczej w najbliższych latach nic nie wskazuje, że jakikolwiek się podejmie. W zasadzie nie wiadomo czemu, czy to z obawy przed dobrze zorganizowanym ruchem związkowym czy po prostu z powodu starego, dobrze znanego nam z poprzedniej epoki myślenia pobożno-życzeniowego, które nauczyło nas, że jakoś to będzie, Polska węglem stoi, a prywatny właściciel bardziej zaszkodzi niż pomoże. Warto się nad tym zastanowić.