Swego czasu na blogu prof. Gwiazdowskiego dyskusja żywo przebiegała wokół VATu od pojazdu na cele zarobkowe lub nie. A co z koniem w gospodarstwie rolnym pod siodło lub do pługa? Temat leży odłogiem. Też to trzeba rozdzielić więc co? – koń z kratką!
Ja bym temat rolniczy pociągnął dalej.
A co z kurami i kasą fiskalną? Taka kura znosi jajo i są wtedy 3 wyjścia:
- chłop dokona konsumpcji własnej,
- sprzeda na targu lub dostarczy do sklepiku (mówimy o drobnotowarowym chłopie),
- wymieni na inny towar np. masło.
W przypadku 1. chyba mu nic nie grozi (poza zawałem), w 2. powinien zafiskalizować sprzedaż, a następnie opodatkować się np. ryczałtowo, w 3 chyba też jest ok. chociaż odpowiednie służby mogły by zarzucić wymianę nieekwiwalentną i przywalić domiar.
Co zrobić aby chłop nie oszukiwał w przypadku 2? Trzeba policzyć ile jaj w miesiącu dają kury – najpewniejsza metoda to instalacja każdej kurze pod ogonem (czyli w d..) licznika jaj sprzężonego z nadajnikiem WiFi.
I tu dochodzimy do istoty państwowego planu informatyzacji wsi. Mając już szerokopasmowy Internet, informacja z nadajników od kur spływa sukcesywnie do odpowiednich urzędów skarbowych. Tam skonfrontuje się ilość jaj z ilością paragonów i wszystko jasne.
I już nie pomogą tłumaczenia, że złe jest we wsi i kury się nie niosą.
Zostaje jeszcze tłumaczenie się przypadkiem 1. i 3. ale ile można zjeść tych jaj, czy jajecznicy?
Ja bym nie wywoływał wilka z lasu, czyli debilizmu z Min-Finu 😉