W sobotę 9 marca wziąłem udział w zebraniu obywateli francuskich (citoyens français) w leżącym nad Jeziorem Genewskim Thonon-les-Bains. To niewielkie miasto-kurort zamieszkuje około 30 tys. mieszkańców. Protesty trwające już od kilku miesięcy spowodowały, że prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron postanowił się zapoznać z postulatami obywateli. Zaproponował, by wszyscy chętni mu je wysłali, a jego pracownicy ułożą je w swoisty ranking.
Jednak Macron, uważany za człowieka wielkiego kapitału, a nie prezydenta narodu, ani nie powiedział, według jakiego algorytmu ułoży postulaty, ani jakie działania podejmie, gdy już je otrzyma.
Obywatele jednak nie tracą nadziei i dlatego postanowiono zorganizować zebrania, na których postulaty te byłyby zbierane. Organizacją tych zebrań zajęły się przeróżne instytucje: związki rolników, związki zawodowe, organizacje protestujące przeciwko uciskowi fiskalnemu, tzw. żółte kamizelki, przeciwnicy stosowania pestycydów (we Francji o negatywnych skutkach ich stosowania już bardzo głośno się mówi), zwolennicy opodatkowania lotów międzynarodowych…
Na zebraniu, w którym uczestniczyłem, było około 60-70 osób, głównie starszych. Atmosfera była bardzo spokojna. Do prezydialnego stolika przypięte było hasło: „Zmieńmy system, a nie klimat”. Każdy chętny zgłaszał swój postulat, który był wrzucany do odpowiedniej grupy tematycznej. Odniosłem wrażenie, że uczestnicy są bardziej wyrobieni politycznie niż moi rodacy biorący udział w podobnych zebraniach. Według moich szacunków, około 30 proc. poruszanych tematów miało charakter typowo socjalistyczny, a kolejne 30 proc. dotyczyło wprowadzenia mechanizmów demokracji bezpośredniej.
Oto kilka przykładowych postulatów:
- pozbawienie rządzących możliwości nadawania samym sobie przywilejów, ogromnych pensji i wręcz kosmicznych odpraw;
- wprowadzenie mechanizmu odwoływania wybranych polityków, jeśli złamią swoje obietnice wyborcze („W kampanii wyborczej mówiłeś, że obniżysz podatki, a będąc parlamentarzystą, zagłosowałeś za wprowadzeniem nowego – z automatu tracisz mandat”);
- wprowadzenie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej na wzór szwajcarski;
- dodatkowe opodatkowanie lotów międzynarodowych i przeznaczenie wpływów z tego tytułu na rozwój transportu publicznego;
- zakaz używania pestycydów (oskarżane są one o coraz częstsze przypadki rodzenia się dzieci z coraz gorszymi wadami genetycznymi; osoba wysuwająca ten postulat przekonywała, że spowoduje to powrót do mniejszych gospodarstw rolnych, co ożywi rolnictwo i poprawi sytuację ekonomiczną wsi);
- wstrzymanie reformy warunków zatrudniania pracowników publicznych (odniosłem wrażenie, że ta osoba jest pracownikiem publicznym i obawia się utraty przywilejów, którymi urzędników państwowych obdarzył jeszcze sam Napoleon);
- uproszczenie systemu podatkowego;
- podwyższenie pensji pracownikom państwowej służby zdrowia;
- upaństwowienie transportu i kilku innych sektorów;
- pełne anulowanie długu publicznego;
- wprowadzenie dochodu gwarantowanego.
Gorącym tematem były narzędzia demokracji bezpośredniej, którymi dysponują obywatele Szwajcarii. Jak zwykle w tego typu dyskusjach, pojawiają się uwagi, że naród do tego nie dorósł. Przewodniczący powiedział dokładnie to samo, co ja już od kilku lat powtarzam w podobnych dyskusjach: miejscami, w których obywatele mogą i mają się uczyć demokracji bezpośredniej, są wspólnoty mieszkaniowe i gminy. W Polsce w zasadzie każdy wójt może we własnym zakresie tego typu instrumenty wprowadzać; problemem jest jednak to, że z różnych przyczyn wójtowie tego nie robią.
Postulaty socjalistyczne były oklaskiwane o wiele bardziej niż pozostałe i dlatego po wystąpieniu pani domagającej się, by państwo wprowadziło gwarantowany dochód, poprosiłem o głos. Oczywiście udzielono mi go. Powiedziałem, że jestem z Polski i że na zebraniu czuję się, jakbym był u siebie, bowiem wysuwane postulaty są w zasadzie takie same. Podzieliłem się również swoim spostrzeżeniem, że nikt na francuskim zebraniu nie mówi o negatywnej roli mediów, który to temat jest gorąco dyskutowany w Polsce.
Podkreśliłem, że warto nawiązywać kontakty pomiędzy organizacjami antysystemowymi po to, by narody nie dały się zmanipulować przez media. Narody Europejskie powinny wiedzieć, że w gruncie rzeczy z rządzącymi mamy te same problemy. Otrzymałem oklaski. Powiedziałem również, by zebrani nie dali się nabrać na socjalizm. Kilkadziesiąt lat temu przecież każdy w Polsce miał zagwarantowaną pracę i wszystko było państwowe, ale to, wbrew oczekiwaniom, doprowadziło do zapaści gospodarczej i kryzysu cywilizacyjnego.
Socjalizm jest bowiem jak kurtyzana – łatwo zwodzi pozorem swoich wdzięków, ale na dłuższą metę zaraża społeczeństwa nieuleczalną chorobą zapaści gospodarczej. – Ten mechanizm działa zawsze i wszędzie – powiedziałem – proszę spojrzeć na Związek Radziecki, Polskę, Kubę i Wenezuelę. Tu oklaski też były, ale rachityczne, tak jakby ludzie nie za bardzo wiedzieli, jak odebrać to, co mówię. Z jednej strony wiedzieli, że o Polsce to czysta prawda, jednak z drugiej strony moje spostrzeżenie uderzyło w ich światopogląd.
Jedna z późniejszych prelegentek, jak mniemam była to państwowa urzędniczka, nie omieszkała mnie poinformować: „Pan z Polski powinien wiedzieć, że francuski urzędnik państwowy jest wysokiej klasy specjalistą i zawsze fachowcem w swojej dziedzinie”. Pomyślałem sobie, że każdy urzędnik tak będzie twierdził, nie tylko francuski, co więcej – nawet wtedy, gdy to z jego powodu gospodarka kraju będzie się walić w gruzy.
Pochwaliłem też ruch „żółtych kamizelek”, który jest rozpoznawalny na całym świecie, który jest kopiowany przez inne narody, który zdobywa coraz większą rzeszę zwolenników i który we Francji okazuje się bardzo skuteczny. Gdy wychodziliśmy, dowiedziałem się, że „żółte kamizelki” krzepną i chyba już dopracowały metodę swojego działania.
Uczestnicy tego ruchu zdają sobie sprawę z własnych różnic poglądowych, ale udało im się zredagować listę głównych postulatów tego ruchu. I każdy, kto się z nimi zgadza, powinien wyjąć żółty kubraczek ze swojego samochodu, skrzyknąć się z kilkoma znajomymi i… zrobić cokolwiek, co przybliży wprowadzenie tych postulatów w życie.
Poniżej odezwa tego społecznego ruchu do współobywateli:
Ja, obywatel Francji, przywdziewam tę żółtą kamizelkę, ponieważ:
- oskarżam prezydenta Republiki o zdradę poprzez próbę podzielenia obywateli i sprzedaży narodu;
- oskarżam rząd o działanie tylko i wyłącznie we własnym interesie, a nie w interesie obywateli;
- oskarżam ministra spraw wewnętrznych o używanie policji do swoich własnych celów politycznych pod fałszywym pretekstem utrzymania porządku;
- oskarżam ministra gospodarki o zubożenie obywateli przez opodatkowanie najbardziej potrzebujących, aby utuczyć bogaczy i banki;
- oskarżam ministra sprawiedliwości o stronniczość przez podżeganie prokuratury i sędziów do ulgowego traktowania przestępców, którzy sprzyjają władzy, i bardzo stanowczego traktowania obywateli, którzy protestują;
- oskarżam służby porządkowe o ślepą służbę ponadpaństwowej sile mamony, zamiast ochronę obywateli Francji;
- oskarżam prezydentów, ministrów, senatorów, parlamentarzystów o czerpanie korzyści ze swoich funkcji w celu przyznania sobie przywilejów kosztem obywateli.
OTO PRZYCZYNY MOJEJ WŚCIEKŁOŚCI, OTO DLACZEGO WYCHODZĘ NA ULICE, A ROBIĘ TO DLA MOJEJ RODZINY, DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ, DLA MOJEGO KRAJU.
Jeśli jesteś ze mną – dołącz. Zjednoczeni wygramy.