Perry Marshall jest promowany w magazynach FORBES i INC jako jeden z najdroższych konsultantów biznesowych na świecie. Klienci zwracają się do niego w kwestiach integrowania technologii, sprzedaży, sztuki i psychologii. Z wykształcenia jest inżynierem elektronikiem, a od roku 2002 współpracował z Google przy programie AdWords.
W 2015 roku wydał książkę „Evolution 2.0: Breaking the Deadlock Between Darwin and Design” (Ewolucja 2.0: przełamanie impasu między Darwinstami a Kreacjonistami). Polecam ją każdemu kto interesuje się zagadnieniem powstania życia. Choć autor nie ukrywa, że jest zwolennikiem kreacjonizmu, tym niemniej nie neguje osiągnięć naukowych ewolucjonistów, zadaje im jednak wiele bardzo ciekawych pytań. Co więcej rzuca im ciekawe wyzwanie: DNA jest kodem wykonywalnego programu, jeśli udowodnicie mi, że taki kod może powstać samoistnie, bez programisty zapłacę wam nagrodę. Poprawność waszego dowodu sprawdzą i tu podaje listę konkretnych naukowców. Co do wysokości nagrody to proszę się nie dać nabrać na milionowe kwoty, w tej kwestii warto się upewnić – jeśli dobrze zrozumiałem to gwarantowanych jest nie milion, lecz kilka tysięcy dolarów.
Książkę uważam za inspirującą i arcyciekawą, bowiem oberwało się nie tylko ewolucjonistom za to, że przemilczają zjawiska symbiogenezy i poziomego transferu genów, ale również wierzącym. Na zachętę, za pozwoleniem wydawnictwa Benbella Books z Teksasu, przytaczamy rozdział 28 z książki Perryego Marshalla.
Jan Kubań
Na barkach gigantów: kiedy ludzie nauki byli również ludźmi wiary
Jesteśmy dziećmi ducha
Prawdziwego ducha
Tylko duch może odmienić świat
– Harry Belafonte
Czy zastanawialiście się kiedyś, skąd w ogóle wzięła się nauka? Otóż zapoczątkowało ją wieki temu wielu mądrych ludzi, żywiących przekonanie, iż Bóg stworzył Wszechświat o określonej, uporządkowanej strukturze – nauka natomiast była właściwą metodą na wykazanie słuszności ich tezy. Krótko mówiąc, postrzegano ją jako badania nad intencjami Stwórcy.
Czy wiedzieliście, że większość najwybitniejszych uczonych XVI, XVII i XVIII w. była głęboko religijna? Już w roku 1000 papież Sylwester II dał się poznać jako czołowy matematyk i astronom swojej epoki. To właśnie „z racji swej wiedzy naukowej” przeszedł drogę od skromnego duchownego do najwyższego urzędnika Kościoła. Jego innowacyjne liczydło określono mianem pierwszego komputera, a pewien naukowiec nazwał go nawet „Billem Gatesem końca pierwszego millenium”.
Informacja ta zaskoczyła nawet moją świetnie wykształconą przyjaciółkę, która pasjonuje się historią. Jak sama przyznała, fakt, iż ojcowie założyciele nauki byli jednocześnie ludźmi wiary, stanowi dla niej nie lada odkrycie z racji głoszonego dziś powszechnie przekonania, jakoby nauka i wiara nie miały ze sobą nic wspólnego.
Czas, by ludzie poznali wreszcie prawdę: współczesna nauka zrodziła się z przekonania, że odkrywanie i opisywanie porządku świata przyrody jest jednocześnie aktem oddawania czci Bogu.
Zobaczmy, co sami wielcy pionierzy nauki mają do powiedzenia na ten temat:
1543 Kopernik, astronom: „[U]siłowaniem [uczonych] jest dochodzić prawdy we wszystkich rzeczach, o ile tego rozumowi ludzkiemu dozwolił Stwórca”1.
1596 Jan Kepler, astronom: „Geometria jest jedyna i wieczna, odbiciem umysłu Boga2. (…) Istnieje taka różnorodność zjawisk i takie skarby ukryte są w mechanizmie niebios, że nigdy nie zabraknie umysłowi ludzkiemu świeżego pokarmu”3.
1615 Galileusz, astronom: „[T]en sam Bóg, który wyposażył nas w możność mówienia i rozumowania, założył korzystanie z nich (…)”4.
1674 Robert Boyle, pierwszy nowożytny chemik: „[Bóg] podtrzymuje wszystko zgodnie ze swą nieustającą wolą i opatrznością. Filozofia ta głosi, iż zjawiska natury wywoływane są przez mechaniczne właściwości elementów materii oraz że oddziałują na siebie wzajemnie zgodnie z prawami mechaniki”.
1700 Izaak Newton: „Doskonałość dzieł Stwórcy wyraża się w najgłębszej prostocie ich wykonania. Jest On Bogiem porządku, nie chaosu”.
1931 Albert Einstein: „Tajemniczość jest naszym najpiękniejszym przeżyciem. Stanowi ona zasadnicze uczucie, które towarzyszy prawdziwej sztuce i wiedzy od samego ich zarania. Komu obce są takie emocje i nie umie się już dziwić, nie potrafi zdobyć się na zdumienie, tego muszę uznać za martwego (…)”5.
1931 Max Planck, który otrzymał nagrodę Nobla za teorię kwantową: „Zarówno religia, jak i nauka wymagają wiary w Boga. Dla wierzących Bóg znajduje się u początku wszelkich rozważań, natomiast dla fizyków – jest ich zwieńczeniem. (…) Dla wierzących jest On fundamentem, dla fizyków zaś – ukoronowaniem każdej ogólnej teorii”6.
1960 Werner Heisenberg, noblista, ojciec mechaniki kwantowej: „Pierwszy łyk zaczerpnięty z kielicha nauk przyrodniczych uczyni cię ateistą, jednak na jego dnie czeka na ciebie Bóg”.
2007 Francis Collins, amerykański przewodniczący Projektu Poznania Genomu Ludzkiego: „Czy odwrócimy się od nauki, ponieważ uważamy ją za zagrożenie dla Boga, lekceważąc wszelkie nadzieje związane z postępem wiedzy na temat świata przyrody i szanse na wykorzystanie go dla dobra ludzkości? Czy też, przeciwnie, odwrócimy się od wiary, dochodząc do wniosku, że dzięki nauce życie duchowe nie jest już do niczego potrzebne, a w naszych kaplicach zamiast tradycyjnych symboli religijnych można dzisiaj umieścić wizerunek podwójnej helisy?
Oba te stanowiska są ogromnie niebezpieczne. Oba zaprzeczają prawdzie. Oba odbierają ludziom szlachetność. Oba będą zgubne dla przyszłości. I oba są niepotrzebne. Bóg z Biblii to również Bóg genomu. Można czcić Go w katedrach i laboratoriach. Jego dzieło stworzenia jest wspaniałe, zachwycające, misterne i piękne – i nie może toczyć wojny samo ze sobą. Tylko tak niedoskonałe istoty jak my, ludzie, potrafią wzniecać podobne wojny. I tylko my możemy je zakończyć”7.
Historia pokazuje, że wiara w Boga w żaden sposób nie zakłóca postępu odkryć naukowych – wszak tytani nauki, jak Newton, Galileusz, Bacon, Kepler, Kartezjusz, Boyle, Faraday, Mendel, Kelvin czy Planck byli wierzący. Ich wiara była iskrą, która rozbudzała żar ich dociekań.
Znajdująca się w Biblii katolickiej Księga Mądrości (należąca do grona ksiąg deuterokanonicznych) stwierdza: „aleś Ty wszystko urządził według miary i liczby, i wagi!” (11, 20 BT – przyp. tłum.). Tak oto główne założenia światopoglądu naukowego można odnaleźć już w teologii żydowskiej. Autorstwo tej księgi tradycyjnie przypisuje się żyjącemu 3 tys. lat temu Salomonowi. Mimo iż w rzeczywistości prawdopodobnie nie był on jej autorem, bo spisano ją nie później niż w latach 100-200 p.n.e.
Nie znam żadnej starszej księgi, która w równie dobitny sposób stwierdzałaby racjonalny i mierzalny charakter wszechświata. Ziarna nauki zasiano już w Biblii. Wielokrotnie powtarzam moim protestanckim przyjaciołom, że jeśli nie czytali ksiąg deuterokanonicznych, omijają wiele fascynujących treści.
Nauka i religią są tak naprawdę nierozłączne
Przekonanie Alberta Einsteina, że wszechświat został stworzony przez jaką siłę wyższą, leżało u podstaw jego zainteresowania nauką. Stwierdził on pewnego razu: „Chcę wiedzieć, jak Bóg stworzył ten świat. Nie interesuje mnie to czy tamto zjawisko ani widmo emisyjne tego czy innego pierwiastka. Chcę poznać Jego myśli, reszta to tylko szczegóły”.
Nawet Darwin posługuje się rozległą teologiczną argumentacją na poparcie teorii zaprezentowanej w O powstawaniu gatunków. Odwołuje się on bowiem do założeń dotyczących tego, jakiego rodzaju świat stworzyłby lub nie, Bóg teistyczny i deistyczny. Argumentacja ta jest tak obszerna, że gdybyśmy mieli zastosować zasadę rozdziału religii od nauki, książka Darwina prawdopodobnie nie zostałaby zaakceptowana jako lektura na zajęciach z nauk przyrodniczych.
Stephen Dilley omawia to w swoim artykule „Charles Darwin’s Use of Theology in the Origin of Species” opublikowanym w The British Journal for the History of Science. Teza Darwina opiera się na kilku przesłankach teologicznych. Dilley pokazuje, że zdaniem Darwina wszechświat i życie stworzone zostały przez deistycznego boga, który porzucił je na rzecz kształtujących je, ustalonych praw natury.
Nauka opiera się w dużej mierze na niemożliwym do udowodnienia założeniu (niektórzy nazwaliby to nawet wiarą), iż wszechświatem rządzą ustalone, odkrywalne prawa; że działa on bez konieczności stałej ingerencji stworzyciela; oraz że cechuje się on pewną swobodą co do kierunku swej ewolucji8.
Podczas gdy możliwe i często pożądane, jest omawianie nauki bez bezpośredniego odwoływania się do religii, nie da się jednak przy tym nie zadawać „wielkich pytań”. W rzeczywistości każdy uczestnik takiej debaty odwołuje się do przesłanek teologicznych – nawet jeśli dotyczą one nieistnienia Boga. Jest to jedynie kwestia przyznania się do tego lub nie.
Ludzie, którzy twierdzą, że nauka i religia stanowią „nie obejmujące się magisteria”, jak ujął to Stephen Jay Gould, próbują zjeść ciastko i mieć je nadal. Wynika to stąd, że założenie Goulda, iż nauka i religia nie przenikają się, samo w sobie nie jest naukowo sprawdzalnym stwierdzeniem, a raczej religijnym i filozoficznym.
Skąd zatem ta zażarta walka między wiarą i nauką?
Otóż… uważam, że za ten stan rzeczy odpowiadają sami chrześcijanie
Jestem chrześcijaninem, więc mogę to powiedzieć. Jeżeli jesteś chrześcijaninem i uważasz, że nauka i wiara to wrogowie… Miłuję cię, bracie lub siostro, ale nie mam innego wyboru, jak tylko stanowczo zaprotestować w dobrej wierze. G.K. Chesterton powiedział: „Chrześcijaninowi wolno wierzyć w całkiem pokaźną dawkę ustalonego porządku i nieuchronnego rozwoju wypadków we wszechświecie. Natomiast materialiście nie wolno dopuści, by do jego nieskazitelnej maszyny dostało się choćby ziarenko spirytualizmu lub po prostu cudu”9.
Dlaczego ludzie wierzą dziś, że wiara i nauka są sobie wrogie? Szczególnie, że sama nauka opiera się na tak wielu niemożliwych do udowodnienia metafizycznych założeniach, jak choćby to o regularnym charakterze natury.
Niektórzy obwiniają o obecny Wielki Spór między Wiarą i Nauką ateistów i osoby, które nienawidzą religii. Przyznaję, ich pragnienie wyeliminowania religii jest naprawdę silne.
Jednocześnie jednak zbyt wielu ludzi wiary wyzbyło się poczucia obowiązku uczestnictwa w dociekaniach naukowych (które niegdyś były ich chlubą). Tym samym oddali oni pole sceptykom głoszącym bezcelowość wszechświata. Pragnę przeprosić niechrześcijan za tych chrześcijan, którzy z racji swej nieufności do nauki w różnych czasach fałszowali jej obraz lub ignorowali ją.
Perry Marshall
Posłowie Jan Michała Małka
W roku 1700 Izaak Newton stwierdził: „Doskonałość dzieł Stwórcy wyraża się w najgłębszej prostocie ich wykonania. Jest On Bogiem porządku, nie chaosu”.
I od razu chciałoby się rzec, że bardzo istotne dla człowieka i prawdy są wskazania Stwórcy. Przekazał on je człowiekowi w najgłębszej prostocie, w sposób zwięzły i dla każdego zrozumiały. Jednym z nich jest nakaz poszanowania własności bliźniego, wynikający z Przykazania „Nie kradnij!” Wielcy zaś uczeni i mędrcy potrzebowali całe wieki, aby dojść do wniosku, że własność prywatna i jej poszanowanie jest konieczne dla człowieczeństwa, choć uzasadniają to w sposób, któremu daleko do zwięzłości. Cytuję za Ludwigiem von Misesem; „Nie istnieje żadna instytucja moralna ani społeczna (wolności, sprawiedliwości czy pokoju) w oderwaniu od zasady posiadania i dysponowania prywatna własnością. Ta istotna reguła relacji społecznych nie tylko stoi u podstaw wszelkich relacji moralnych i ekonomicznych, ale sama również staje się pierwszą regułą moralną ogniskującą wszelkie inne reguły umożliwiające rozwój cywilizacyjny. Koniecznymi warunkami istnienia wszelkich relacji rynkowych są zatem przekonania moralne i prawne zabezpieczające fundamenty tej instytucji. Żadna społeczna instytucja prawna czy moralna nie może wyprzedzić prawa własności. Jest to reguła podstawowa i wystarczająca dla zachowania porządku społecznego, koniecznie podporządkowująca wszystkie inne. Przedłożenie ponad tę rynkową zasadę praw w niej nie partycypujących, stanowiłoby więc jej automatyczne zaprzeczenia i całego porządku relacji społecznych, których własność jest warunkiem koniecznym”.
Jan Michał Małek
Tu znajdziesz więcej informacji na powyższy temat:
Naturalcode.org
Evo2.org
Przypisy:
1. M. Kopernik, O obrotach ciał niebieskich, tłum. J. Baranowski, Warszawa 1854 – przyp. tłum.
2. A. Koestler, Lunatycy. Historia zmiennych poglądów człowieka na wszechświat, przeł. T. Bieroń, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2002, s. 524 – przyp. tłum.
3. J. Kepler, Tajemnica Kosmosu, przeł. M. Skrzypczak, E. Zakrzewska-Gębka, wyd. De Agostini, Warszawa 2003, s. 10 – przyp. tłum.
4. G. Galilei, Listy kopernikańskie, tłum. T. Sierotowicz, A. Adamski, wyd. Biblos, Tarnów 2006, s. 64 – przyp. tłum.
5. A. Einstein, Jak wyobrażam sobie świat. Przemyślenia i opinie, tłum. T. Lanczewski, wyd. Copernicus Center Press, Kraków 2007, s. 20 – przyp. tłum.
6. Planck stwierdził również: „W związku z tym nie dziwota, iż ruch ateistyczny, który uważa, że religia to celowe oszustwo uknute przez żądnych władzy kapłanów, a o pobożnej wierze w Siłę Wyższą wyraża się jedynie z pogardą, tak ochoczo powołuje się na naukę i w rzekomej zgodzie z jej tezami coraz szybciej rozszerza swe dezintegrujące działania na wszystkie narody i klasy społeczne. Nie ma potrzeby tłumaczyć szczegółowo, że w razie jego zwycięstwa przepadną nie tylko wszystkie najcenniejsze skarby naszej kultury, ale także – co gorsza – wszelka nadzieja na lepszą przyszłość”.
Kilkadziesiąt lat później Peter Hitchens, brat zmarłego Christophera Hitchensa, nawiązuje do uwag Plancka w swojej niedawno wydanej książce Rage Against God. Zauważa on bowiem, iż narzucony przez państwo ateizm w Związku Sowieckim odarł kulturę rosyjską z całej jej delikatności, ufności i godności. Mieszkał on w ZSRS przez dwadzieścia lat. Kiedy uprzejmie przytrzymywał drzwi podróżnym w metrze, ci patrzyli na niego spode łba w przekonaniu, że robi im jakiś kawał. Czyż współczesny sprzeciw wobec powoływania się na Boga w dyskusjach naukowych nie jest po prostu łagodniejszą formą narzuconego przez państwo ateizmu?
7. F.S. Collins, Język Boga. Kod życia – nauka potwierdza wiarę, przeł. M. Yamazaki, wyd. Świat Książki, Warszawa 2008, s. 172 – przyp. tłum.
8. Teorię Wielkiego Wybuchu zaproponował pierwotnie belgijski ksiądz i fizyk Georges Lemaître w roku 1927. Stwierdził on: „Postęp naukowy to odkrywanie coraz to ogólniejszej prostoty. (…) Dotychczasowe sukcesy pozwalają nam z ufnością spoglądać w przyszłość nauki: stajemy się bowiem coraz bardziej świadomi faktu, iż wszechświat jest poznawalny”. Lemaître był ostro krytykowany za zanegowanie koncepcji, zgodnie z którą wszechświat miał być nieskończenie stary. Zdaniem krytyków próbował on po prostu pogodzić naukę z dowodami św. Tomasza z Akwinu na istnienie Boga. Koncepcja Lemaître’a tak bardzo oburzyła ateistę Freda Hoyle’a, że ten określił ją mianem „teorii Wielkiego Wybuchu”, która to nazwa przyjęła się na stałe.
9. G.K. Chesterton, Ortodoksja, przeł. M. Sobolewska, wyd. Fronda, Warszawa 2004, s. 38 – przyp. tłum.
Biologia molekularna położyła na łopatki darwinistów/ewolucjonistów. Rozwój tej nauki i jej odkrycia uzmysławia piękno, złożoność projektu jakim jest życie.
Pomieszanie z poplątaniem.
Bełkot