Prezydent Andrzej Duda ogłosił propozycję 15 pytań, które mają pojawić się w referendum dotyczącym zmiany konstytucji RP. Jedno z pytań dotyczy wprowadzenia do konstytucja obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego w sprawach ważnych dla Polski.
Pytanie dotyczące wprowadzenia referendum zostało sformułowane następująco:
Czy jest Pan/Pani za wprowadzeniem do konstytucji obowiązku przeprowadzenia referendum ogólnokrajowego w sprawach o istotnym znaczeniu dla państwa i narodu, jeśli z takim żądaniem wystąpi co najmniej milion obywateli?
Brakuje mi w tym pytaniu konkretów, pomijając fakt, że pytanie jest per se źle sformułowane.
Po pierwsze, nie ma tu mowy o inicjatywie obywatelskiej, która winna poprzedzić takie referendum. Ktoś przecież musi zainicjować ogólnokrajowe referendum i zająć się zbieraniem podpisów.
Po drugie, zebranie miliona podpisów to stanowczo za dużo. Należy tę liczbę porównać z inicjatywą ludową w Szwajcarii, gdzie konieczne jest zebranie 100 tys. podpisów, aby doprowadzić do referendum. Dokonując takiego rachunkowego porównania i biorąc przy tym pod uwagę liczbę ludności w Polsce i w Szwajcarii, wymagana liczba podpisów w naszym kraju winna wynosić 500 tys.
Po trzecie, co to znaczy, że sprawa ma mieć istotne znaczenie dla państwa i narodu? Kto będzie definiował, czy sprawa jest istotna czy nie jest istotna? Jeśli zostanie zebrana odpowiednia ilość podpisów, to fakt ten świadczy już sam za siebie, że sprawa musi być istotna. W przeciwnym razie niemożliwe byłoby zwerbowanie przychylności obywateli dla danej sprawy.
Po czwarte, w powyższym pytaniu nie ma ani słowa o tzw. progu procentowym. Jeśli władze ponownie „zabezpieczą się” 50-procentową frekwencją, to trzeba będzie się tylko modlić, aby liczba obywateli biorących udział w referendum osiągnęła ten próg. Inaczej cały wysiłek zbierania podpisów i debata przedreferendalna pójdzie na marne.
Po piąte, brakuje mi słowa „wiążące”. Czy referendum będzie wiążące prawnie czy znowu parlament będzie podejmował ostateczną decyzję, a głosowanie traktowane będzie na zasadzie sondażu opinii publicznej?
To są istotne pytania, które trzeba już teraz postawić. Demokracja to nie zabawa w „kotka i myszkę”, tylko współodpowiedzialność za losy państwa i narodu.
Jeśli chcemy wprowadzić elementy demokracji oddolnej na wzór szwajcarski (innego przykładu nie ma na świecie), to musimy się poważnie zastanowić nad sformułowaniem pytań, bo ich konsekwencje będziemy ponosić aż do wprowadzenia następnej ustawy zasadniczej.
Aktualna konstytucja była dobra 20 lat temu, ale czasy się zmieniły i społeczeństwo się zmieniło – z zaszczutego ludu, akceptującego odgórne polecenia władzy, w obywateli pragnących współuczestniczyć w procesie decyzyjnym państwa, ponosząc za to współodpowiedzialność.
Prof. dr Mirosław Matyja jest politologiem, historykiem i ekonomistą, absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie i Uniwersytetu w Bazylei. Jest doktorem nauk ekonomiczno-społecznych uniwersytetu we Fryburgu w Szwajcarii, doktorem nauk filozoficznych w Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie oraz doktorem nauk społecznych na Uniwersytecie M. C. Skłodowskiej w Lublinie. Jest profesorem na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie oraz na Uniwersytecie Guadalajara, Campus Tabasco w Villahermosa w Meksyku. Prof. dr Mirosław Matyja jest autorem książek, esejów, artykułów naukowych, także o tematyce historycznej – w której jest uznanym autorytetem – i publicystycznych. Od ponad 25 lat mieszka w Szwajcarii.