Kto podpali poczciwego Turka?
Smutna była debata związana z przyjętą ochoczo przez rząd polski brukselską sugestią przyjęcia grupy obcych kulturowo uchodźców. W bliskich mi środowiskach przeważało hasło: „Sprowadzić Polaków ze Wschodu, a nie muzułmanów”. Wydobądźmy kilka uproszczeń z tego hasła.
Pozostawmy na boku przeświadczenie, że muzułmanin albo Arab – to z natury terrorysta. Głupoty ludzkiej nie zwalczymy. Ale czekam, aż naiwni głosiciele takich haseł w imię Narodu Polskiego skłonią jakiegoś prowokatora do podpalenia pierwszej budki z kebabem, kiedy trzeba będzie odwrócić uwagę tegoż Narodu Polskiego od kolejnego łajdactwa rządzących.
Gdzie ten naród?
Pojęcie „naród Polski” pojawia się w ustawodawstwie – w preambule konstytucji i jednej ustawie. Narodem są zatem„wszyscy obywatele Rzeczypospolitej” oraz posiadacze Karty Polaka. Innych uściśleń nie ma. Zaprzyjaźnieni liderzy manifestacji antyimigranckich też nie są w stanie precyzyjnie wyznaczyć granic Narodu Polskiego. Zauważmy na przykład, że Polacy w Polsce i na Wschodzie mogą być muzułmanami, co dotyczy choćby spolszczonych przed wiekami Tatarów. Jedynym stosowanym na większą skalę wyróżnikiem Polaka z dawnego ZSSR jest Karta Polaka. Otrzymuje ją ten, kto ma polskich przodków, angażuje się w sprawy polskie albo zapłaci konsulowi. Podobnie można uzyskać obywatelstwo polskie w drodze repatriacji, ale tej ustawy prawie się nie używa.
Karta Polska uprawnia do ubiegania się o pobyt stały, ale czarna i niezaangażowana w sprawy polskie ofiara handlu ludźmi też może się ubiegać o pobyt stały. Każdy zaś się może ubiegać o to po kilku latach pobytu czasowego. Tyle tylko, że od roku zezwolenie na pobyt stały wymaga potwierdzonej podstawowej znajomości języka polskiego.
Na wzór Izraela
Obywatelstwo polskie natomiast dostaje każdy, kto aktywnie się stara o obywatelstwo unijne, z czego korzystają masowo Izraelczycy. Tymczasem Izrael sam ma ciekawą politykę imigracyjną, której elementy można wykorzystać w Polsce. W Izraelu zezwolenie na pobyt stały przyznawane jest uznaniowo i w praktyce tylko Żydom. Tym bardziej obywatelstwo. Wprawdzie masowa imigracja z dawnego ZSSR sprowadziła do Izraela miliony rosyjskojęzycznych, ale na miejscu muszą oni przynajmniej udawać Żydów i w urzędzie rozmawiać po hebrajsku.
Polak wyznania umbanda
Wszystko zależy od urzędnika – konsula, wojewody, prezydenta. Polska kasta urzędnicza kierowana jest przez Warszawę z Brukseli. Żeby zatem prowadzić suwerenną politykę imigracyjną, trzeba najpierw stworzyć suwerenny stan urzędniczy. Będzie on nadal skorumpowany, ale nie będzie wykonywał rozkazów z Brukseli. Suwerenny urzędnik zapyta gościa z Afryki: „Czy będzie Pan prawie-Polakiem narodowości Joruba i wyznania umbanda, mówiącym na co dzień po polsku i nie naruszającym zwyczajów?”. Gość z Nigerii podpisze (albo demonstracyjnie podrze) odpowiednie zobowiązania pod sankcją utraty zezwolenia na pobyt stały. I tutaj potrzebna jest zmiana prawa, bo na razie zezwolenie cofnąć jest trudno.
A jak uchronić się przed terrorystami? Posłać tajniaków za eleganckimi, brodatymi lub ogolonymi obywatelami niemieckimi i poddanymi brytyjskimi. A nie tylko za dzielnymi Czeczenami, którzy uważani są z największe zagrożenie.