Pusty grób

Napięcie pomiędzy doczesnością i wiecznością ciągle trwa. Jest to odwieczny konflikt, który istnieje w sercu człowieka. Ale chrześcijanin to człowiek, który wzrok ma nie tylko nieustannie utkwiony w niebo, ale równocześnie bardzo twardo stąpa po ziemi

„Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” – czytamy w dzisiejszej Ewangelii według św. Jana (J 20,6-7).

Pusty grób jest źródłem chrześcijańskiej nadziej i radości. Życie jest tylko przejściowym etapem. Śmierć nie jest końcem wszystkiego. Chrystus zmartwychwstał. Apostoł Piotr ma teraz powód do radości, ale jeszcze kilka dni wcześniej niczego nie rozumiał. Wielu uczniów Jezusa nie wytrzymało próby i uciekło od Niego. Dzisiaj uczestniczą w zwycięstwie swojego Mistrza nad śmiercią. Ta wielka radość, wypływająca z ich wiary, dała im siłę do głoszenia Dobrej Nowiny i przyjęcia własnej śmierci dla Chrystusa, gdyż wszyscy – z wyjątkiem Jego umiłowanego ucznia – ponieśli śmierć męczeńską.

Czasowy horyzont

Ta radość może stać się również naszym udziałem, ale wszystko zależy od postawy, jaką przyjmiemy wobec pustego grobu. Śmierć jest zawsze punktem odniesienia, obok którego nie można przejść obojętnie. Może być końcem wszystkiego, czyli stratą, ale może być też początkiem czegoś nowego, a więc zyskiem. Wszystko ma swoje źródło w akcie wiary, która jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, a których jeszcze nie widzimy (por. Hbr 11,1).

Pusty grób jest historycznym wydarzeniem. Wszystko, co dzieje się w świecie i w życiu doczesnym człowieka, także jego relacja z Bogiem, ma miejsce w czasie. Człowiek nie może wyobrazić sobie bezczasowej egzystencji. Bez czasu nie mógłby się pojawić człowiek i świat. Ludzie nie mogliby pielgrzymować ku pełni jedności ze swoim Stwórcą, a sam Bóg nie mógłby dokonać swego dzieła Odkupienia poprzez wejście w dzieje ludzkości w Jezusie Chrystusie – Wcielonym Słowie Boga. Boża ekonomia zbawienia realizuje się w czasoprzestrzeni.

Preferencja czasowa

Czas zajmuje szczególne miejsce w naszym życiu. Każdy człowiek ceni wyżej dobro, które może otrzymać od zaraz – od dobra, na które musi poczekać. Taki sposób mówienia o czasie jest charakterystyczny dla austriackiej szkoły ekonomii i decyduje o innowacyjności tej szkoły na tle pozostałych nurtów. Zagadnienie preferencji czasowej sformułowane przez austriackich ekonomistów, Eugena Bőhm-Bawerk’a (†1914) i jego uczenia Ludviga von Misesa (†1973), nie odnosi się to tylko do ekonomii, ale należy również do ogólnych kategorii ludzkiego działania.

Preferencja czasowa wyjaśnia, w jakim stopniu aktualna satysfakcja jest bardziej pożądana od takiej samej satysfakcji w przyszłości. Z jednej strony preferencja czasowa może być wysoka. Wtedy mamy pragnienie jak najszybszej konsumpcji dostępnych nam dóbr. Z drugiej strony preferencja czasowa może być niska. Występuje ona wtedy, kiedy jesteśmy gotowi do powstrzymania się od konsumpcji bieżących dóbr na rzecz wyższej konsumpcji w przyszłości. Każdy z nas może mieć różną preferencję czasową. Zależy ona od wieku, osobistych upodobań jak i zewnętrznych czynników. To dlatego austriacka szkoła ekonomii utrzymuje, że na wolnym i nieskrępowanym rynku stopa procentowa jest określana wyłącznie przez preferencję czasową wszystkich jednostek, które tworzą gospodarkę. Dzisiaj wzrost lub spadek stopy procentowej zależy od arbitralnej decyzji banku centralnego.

Hans-Hermann Hoppe, współczesny niemiecki filozof i ekonomista, zwolennik austriackiej szkoły ekonomii, twierdzi, że w pewnym sensie biologiczne fakty mają bezpośredni wpływ na preferencję czasową. Dziecko zdecydowanie woli dobra teraźniejsze od dóbr przyszłych, gdyż żyje tylko obecną chwilą. W miarę jak dziecko dojrzewa i staje się osobą dorosłą, stopa preferencji czasowej maleje, gdyż osoba dorosła ma już poczucie czasu i wzrasta u niej końcowa użyteczność dóbr przyszłych. Pojawia się motywacja do oszczędzania i inwestowania. W końcu człowiek zbliża się do kresu swojego życia. Stopa preferencji czasowej znowu wzrasta, gdyż przyszłości jest już niewiele. Człowiek w tym wieku nie przykłada już wagi do oszczędzania i inwestowania.

Niemiecki ekonomista trafnie zauważa, że sytuacja zmienia się, gdy człowiek posiada rodzinę. Jest wtedy zainteresowany zapewnieniem swoim dzieciom środków do życia. Z tego powodu stopa preferencji czasowej u takiego człowieka, nawet w podeszłym wieku, pozostaje na poziome typowym dla osoby w sile wieku. Człowiek znowu widzi sens w oszczędzaniu i inwestowaniu.

Cel naszego życia

Ale powstaje pytanie o tego, kto sam jest podmiotem tych działań? A co z jego przyszłością? Biologicznego zegara nie można oszukać. Czy wszystko kończy się w momencie jego śmierci?

Życie pokazuje, że można przeciwdziałać efektowi starości i zawiesić jej wpływ na poziom preferencji czasowej. Ale możemy pójść znacznie dalej. Możemy cel naszego życia umieścić poza granicami śmierci. Czy nieśmiertelność nie jest odwiecznym marzeniem człowieka?

Wiara w pusty grób poszerza naszą życiową perspektywę. Chrystus zmartwychwstał, a to nadaje naszemu życiu nowy wymiar. Inwestowanie we własne życie nabiera znowu nowego znaczenia. Używając języka zaczerpniętego z ekonomii, możemy powiedzieć w kazaniu wolnorynkowym, że jesteśmy gotowi do powstrzymania się od konsumpcji bieżących dóbr na rzecz wyższej konsumpcji nie tylko w ziemskiej przyszłości, ale ze względu na dar życia wiecznego. Z perspektywy pustego grobu w inny sposób patrzymy również na cierpienie. Rozumiemy lepiej św. Pawła, kiedy mówi, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić (por. Rm 8,18). Jesteśmy gotowi – podobnie jak Apostoł Narodów – wszystko uznać za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa (por. Flp 3,8).

Kruchość życia

Życie człowieka jest krótkie i znikome. Księga Mądrości podpowiada nam, że wobec kruchości ludzkiego życia człowiek może przyjąć dwie postawy. Pierwsza to postawa sprawiedliwych, którzy w zaufaniu Bogu widzą przyszłość poza ziemskim horyzontem: „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił obrazem swej własnej wieczności”(Mdr 2,23). Druga postawa to postawa bezbożnych, którzy odrzucają przyszłą zapłatę, mówiąc: „Korzystajmy z tego, co dobre, skwapliwie używajmy świata w młodości!” (Mdr 2,6). Krótkowzroczną i lekkomyślną postawę bezbożnych Księga Mądrości ocenia jednoznacznie: „Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych” (Mdr 2,21-22).

Napięcie pomiędzy doczesnością i wiecznością ciągle trwa. Jest to odwieczny konflikt, który istnieje w sercu człowieka. Ale chrześcijanin to człowiek, który wzrok ma nie tylko nieustannie utkwiony w niebo, ale równocześnie bardzo twardo stąpa po ziemi. Horyzont czasowy ucznia Chrystusa przekracza jego obecne życie, ale nie wyrzeka się on całkowicie tego świata. Świat jest dla niego miejscem i zarazem środkiem do osiągnięcia zbawienia. Taka jest Boża ekonomia miłości. Wiara w niebo podwyższa preferencję czasową, ale biblijne wezwanie do tego, aby uczynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28), nie pozwala do przesunięcia jej granic do nieskończoności, która mogłaby sparaliżować całkowicie doczesne życie.

Moc wiary

Wiara w pusty grób, nadaje nowy sens naszemu życiu, ale nie polega ona tylko na twierdzeniach naszego rozumu. Jak trafie zauważył Blaise Pascal (†1662), francuski filozof, jest ona również problemem serca, które daje inne racje niż te, które podpowiada człowiekowi rozum. Te racje stają się intuicjami, których nie sposób udowodnić.

Wiara potrzebuje rozumu, ale i rozum potrzebuje wiary. Święty Jan Paweł II (†2005) na samym początku encykliki o relacjach między wiarą a rozumem Fides et ratio (1998) napisał, że wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Aby odkryć prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa musimy najpierw stanąć przed pustym grobem. Musimy uwierzyć, że Chrystus zmartwychwstał i pokonał śmierć. Wtedy zrozumiemy, czym zmartwychwstanie jest dla nas. Przestaniemy się bać śmierci, cierpienia, własnej słabości i upływającego czasu. Wówczas za św. Pawłem będziemy w stanie powtórzyć: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (Flp 1,21).

O. Jacek Gniadek SVD test misjonarzem werbistą i doktorem teologii moralnej (ur. 1963). Pracował przez wiele na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia). Mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma). Tekst pochodzi ze strony jacekgniadek.com.

Poprzedni artykułPrzedsiębiorcy w obliczu koronawirusa i rządu
Następny artykułInflacja czyli jak władza po cichu okrada własnych obywateli
O. Jacek Gniadek SVD (ur. 1963) - misjonarz werbista, doktor teologii moralnej; przez wiele lat pracował na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia); mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma).

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj