W związku ze sprawą zamachu na Siergieja Skripala do jakiego doszło niedawno w Wielkiej Brytanii, publicysta Rafał Ziemkiewicz zauważył, że gdyby zachód, a zwłaszcza Brytyjczycy, chcieli naprawdę ukarać podejrzewaną o ten czyn Rosję, wówczas uderzyliby w powiązania finansowe wielu Rosjan, którzy właśnie na Wyspach ulokowali swoje potężne aktywa.
Jak wiadomo, sankcje zachodu ograniczają się, jak dotąd, do wydalenia grupy dyplomatów, co zdaniem Ziemkiewicza, jest po prostu śmieszne. Czułe punkty Rosji są na razie nie wzruszone.
Afera związana z próbą zamachu na byłego rosyjskiego szpiega, stała się także przyczynkiem do analizy, dlaczego rosyjscy oligarchowie tak bardzo polubili Wielką Brytanie i dlaczego akurat tam ulokowali olbrzymie pieniądze. Temat ten podejmuje na portalu blog.acton.org ks. Ben Johnson. Stwierdza on, że rosyjski kapitał ulokowany jest w wielu brytyjskich bankach, kontroluje wiele firm, a także jest właścicielem całej masy luksusowych nieruchomości. Johnson przytacza dane, z których wynika, że poprzez brytyjskie banki Rosjanie „wyprali” 738 mln dolarów, zakupili nieruchomości za kilka miliardów dolarów, zaś fundusze niektórych rosyjskich oligarchów mogą być zaangażowane nawet w 10 procent londyńskich gruntów i budynków – ok. 1,4 mln dolarów. Rosjanie kupują coraz więcej domów w Londynie.
Co – zdaniem publicysty acton.org – wpływa na to, że wielu Rosjan, również tych o podejrzanej reputacji, dysponujących pieniędzmi nieznanego pochodzenia, decyduje się lokować swoje kapitały na przeciwległym krańcu kontynentu?
Dlaczego rosyjscy oligarchowie ukrywają swoje pieniądze w Londynie? „Gospodarka nakazowa sieje nasiona swojej własnej destrukcji” – zauważa Johnson. Jednym z głównych problemów jaki wymienia jest szerząca się na każdym kroku korupcja. Rosja znalazła się na 138 miejscu według Transparency International spośród państw przeżartych korupcją, podczas gdy Wielka Brytania zajęła miejsce 8. „Łapownictwo musi smarować koła każdej gospodarki, która zwraca się tylko do polityków. Władimir Putin znacjonalizował rosnący udział w krajowym PKB. W czasach Borysa Jelcyna było to około 50 procent, dziś jest to 70 procent gospodarki”.
Autor stwierdza, że Rosja to taki kraj, w którym bogactwo, podobnie jak czyjeś życie, zależy od, często bardzo zmiennej, woli władzy. „Miliarderzy tacy jak Michaił Chodorkowski czy Władimir Jewtiszenko widzieli, jak ich fortuny znikają po tym, jak popadli w niełaskę prezydenta Władimira Putina”. Dlatego zdecydowali się na przeniesienie swoich kapitałów m.in. do Londynu. Ks. Johnson, w dalszej części swoich rozważań, cytuje Williama F. Buckleya Jr., który nazwał wolność ekonomiczną „najcenniejszą doczesną wolnością”. Daje ona każdemu z nas, w naszych codziennych życiowych wędrówkach i życiu w naszym złożonym społeczeństwie, suwerenność. „Wolność ekonomiczna zapewnia jednostce niezbędne zasoby do tego, by móc stawić opór tyranom lub złagodzić ich gniew”. Tam, gdzie brakuje praworządności i stabilności, ludzie poświęcają dużo energii na to, jak bezpiecznie ratować swoje majątki. Często jedynym wyjściem jest jego eksport za granicę.
Według św. Jana Chryzostoma, władca musi dostosować się do chrześcijańskich standardów temperamentu i zachowania, które wykluczają zemstę i stronniczość. „Prawdziwy król” – pisał św. Jan Chryzostom – „to taki, który pokonuje gniew, zazdrość i pożądanie, i poddaje wszystko Bożym prawom”. Ci, którzy postępują odwrotnie, czyli ulegają wszelkim ludzkim słabościom, „nie będą wiedzieć jak rozporządzać siłą państwa”.
Ks. Johnson odnosi tren fragment z pism świętego, zajmującego w prawosławiu bardzo ważną pozycję, do Władimira Putina. Czy współczesny car Rosji jest w stanie przejąć się dziś jego słowami?