16 listopada 2006 roku, przeżywszy 94 lata odszedł od nas na zawsze wielki szermierz wolności. Milton Friedman – ekonomista, myśliciel moralny. Jego praca i życie zasługują na szczególną uwagę.
W latach 70-tych, kiedy jeszcze byłem zauroczony ideami socjalistycznymi, ktoś podarował mi parę książek. Jak się potem okazało miały one całkowicie zmienić moje życie. Wśród nich znajdowała się książka „Kapitalizm i wolność” Miltona Friedmana. U Friedmana odnalazłem te same cele, których pragnąłem dla całego społeczeństwa czyli wolności myśli i zrzeszania się oraz gospodarczego dobrobytu. Jednak środki służące do osiągnięcia tego celu jakie proponował Friedman były radykalnie odmienne od rozmaitych schematów dystrybucji bogactwa jakimi ja się wówczas zachwycałem. Friedman w odważny sposób, jasno i przystępnie nakreślił przekonujący przykład społeczeństwa opartego na prawie do własności prywatnej i wolnej wymiany, w którym osiągnięcie tych celów będzie bardziej prawdopodobne. Przypuszczam, że moje doświadczenie w tej kwestii niewiele różni się od doświadczenia innych.
Milton Friedman stał się znanym ekonomistą, laureatem Nagrody Nobla za swoją pracę poświęconą m.in. analizie konsumpcji i stabilizacji pieniądza. Wykazał, że stabilny pieniądz jest podstawą zdrowego wzrostu gospodarczego. Nawet w tej dziedzinie wspierał wolność pokazując słabe strony scentralizowanego planowania monetarnego i fiskalnego.
Jego teoria oczekiwań wyraźnie wskazywała, że przedsiębiorczy ludzie są w stanie przechytrzyć planistów, a rządowe programy dają często efekt odwrotny do zamierzonego. „Skoncentrowana władza nie jest nieszkodliwa tylko dlatego, że ludziom, którzy ją tworzą przyświecają dobre intencje” – twierdził.
Jego dzieło wykracza daleko poza to, za co nagrodzono go Noblem. Obnażył on miałkość idei płacy minimalnej, merkantylistycznej polityki handlowej, kontroli czynszów czy wreszcie państwowego monopolu edukacyjnego oraz państwa opiekuńczego. Pasjonowała go kwestia rozwoju gospodarczego. Twierdził, że sposobem na wyjście z ubóstwa jest ekspansja kapitału a nie redystrybucja bogactwa, co potrafił zobrazować wieloma przykładami.
Friedman był zasadniczo pozytywistą jednak w praktyce nigdy nie umknął mu z pola widzenia czynnik ludzki. Starał się dostrzegać istnienie wyboru ludzkiego w każdej sferze życia, a jego badania naukowe doprowadziły go do wniosku, że wolna gospodarka jest ekonomicznym środkiem w kierunku rozwoju i rozkwitu społeczeństwa.
Po raz pierwszy spotkałem Miltona i Rose Friedmanów (niepodobna było spotkać ich osobno, tak byli do siebie przywiązani) w 1990 roku i przypominam sobie jak zachwyceni byli, że spotkali księdza, który podziela tak wiele z ich gospodarczych idei. Na przestrzeni lat Friedmanowie stale wspierali działania Instytutu Actona.
Choć wiele z jego poglądów zyskuje dziś coraz większą akceptację polityczną, to 40 lat temu uchodził Friedman raczej za radykała. Dla intelektualisty o jego reputacji i umyśle obrona klasycznego liberalizmu była czymś zasadniczym. Jego głośne wezwanie do ponownego przemyślenia rzekomych zasług rządowego interwencjonizmu w gospodarkę zainspirowało wiele pokoleń do głębszego wejrzenia w mądrość XIX i XVIII-wiecznych myślicieli.
Friedman wyróżniał się również wśród ekonomistów, zwłaszcza w latach 60-tych, odwagą w prezentowaniu moralnych argumentów na poparcie swych naukowych wniosków. „Jedynym odkrytym kiedykolwiek sposobem na dobrowolną współpracę wielu ludzi jest wolny rynek. Dlatego tak ważne jest zachowanie wolności jednostki” – twierdził.
Podczas gdy wielu filozofów uznało kwestię wolności za drugorzędną w stosunku do takich spraw jak równość i sprawiedliwość, Friedman szukał sposobu na wyjaśnienie tego zagadnienia. „Użycie siły w celu osiągnięcia równości zniszczy wolność. Z drugiej zaś strony w społeczeństwie, które stawia wolność na pierwszym miejscu, pozytywnym skutkiem ubocznym będzie jego większa wolność i równość. Wolność (…) daje szanse na to, by dzisiejsi biedni jutro stali się bogaci. Prawie każdemu umożliwia cieszyć się bogatszym i pełniejszym życiem” – uważał
Friedman pisał swoje dzieła przejrzyście, tak, by być rozumianym przez przeciętnego człowieka. Wierzył bowiem, że opinie ludzi na temat ekonomii mają duże znaczenie dla przyszłości. Próbował edukować każdego, kogo tylko mógł. Był legendarnym profesorem, ale pisywał także artykuły do gazet i czasopism. Poświęcił znaczną część swojego majątku na rozwój idei bliskich jego sercu.
Stereotyp ekonomisty sugeruje często, że jest to człowiek zainteresowany wyłącznie prosperowaniem biznesu i obroną najbogatszych. To, że ów wizerunek jest fałszywy ilustruje zagadnienie, któremu Friedman poświęcił tak wiele dzieł w drugiej połowie swojego życia: edukacja ubogich. Uważał, że o edukację bogatych ktoś się zatroszczy. Szukał więc systemu, który umożliwiłby biednym wybór opcji o wiele lepszych aniżeli „odpuszczenie” szkoły. Zaproponowany przez niego bon edukacyjny miał się właśnie do tego przyczynić.
Milton Friedman nie był zdeklarowanym zwolennikiem związków ekonomii i wiary religijnej. Na pewno różniliśmy się w kwestiach religijnych. Ja twierdziłem, że wolność musi iść drogą prawdy, by mogła być właściwie wykorzystana. Friedman był prawdziwym uczniem Oświecenia i obawiał się, że domaganie się prawdy może doprowadzić do przymusu. Mimo to nasze dyskusje na ten temat, prowadzone osobiście czy na piśmie, były zawsze przyjemne i przyjacielskie. Milton Friedman był dobry po prostu z natury, a ci, którzy podążają wizją społeczeństwa wolnego i moralnego znajdują oparcie w jego dziełach, gdyż pokładał on wiarę w potencjał wolnych ludzi w kierowaniu swoim życiem, bez działania pod dyktando rządu. Dostrzegł, że wolność działa i jest dobra dla ludzi. Wszyscy podzielający jego wiarę pozostają mu wdzięczni teraz i przez następne pokolenia.
Data dodania na starej stronie PAFERE: 2011-01-01 00:47:00