„W okresie głębokiego kryzysu gospodarczego oraz coraz większej dezorganizacji rynku wewnętrznego staje się pilną potrzebą dokonanie gruntownej zmiany cen detalicznych. Jest to warunek wprowadzenia i funkcjonowania reformy gospodarczej a w przyszłości stabilizacji rynku. Z kolei zmiany cen nie mogą być i nie są zabiegiem wyizolowanym od całego zespołu środków uzdrowienia gospodarki proponowanych w rządowym programie przezwyciężania kryzysu oraz stabilizowania gospodarki kraju”.
Rząd PiS wyspecjalizował się w przeróżnych tarczach, działaniach osłonowych, rekompensatach i dopłatach. Pod tym względem jego działania coraz mniej różnią się od działań Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, przewodniej siły narodu. W czasach siermiężnej komuny to ona kształtowała „politykę gospodarczą” kraju, a jej coroczne zjazdy miały bez mała rangę zjazdów Komunistycznej Partii Chin. PZPR – jak wiadomo – odnosiła same „sukcesy”, choć oczywiście natrafiała na „trudności”.
Premier Mateusz Morawiecki nie kryje swoich socjalistycznych ciągotek, choć słowo „socjalizm” zastąpił sloganem „strategia zrównoważonego rozwoju”. Rząd dopłaci do opału, do benzyny, do paneli, do auta elektrycznego, a nawet do dekodera tv. Choć Morawiecki pozuje na dobrodzieja, tak naprawdę jest kimś w rodzaju Janosika, a kim był Janosik nie trzeba przypominać – chętnie obdarowywał ubogich, jednak nie z tego, co wypracował, lecz z tego, co zrabował innym. Morawiecki (którego traktujmy tu jako pewien symbol socjalistycznej mentalności) robi podobnie – rozdaje to, co wcześniej komuś zabrał. Obdarowuje nas więc naszymi własnymi pieniędzmi, bądź długiem, który kiedyś trzeba będzie spłacić. Współczesny Janosik rabuje więc nie tylko, tu i teraz, nas, nasze dzieci i wnuki, ale nawet tych, którzy nawet jeszcze się nie urodzili. Popierając politykę socjalistyczną rządu miejmy świadomość, że to również my będziemy ponosić odpowiedzialność za przyszłe pokolenia niewolników.
Teraz pora na wyjaśnienie, kto jest autorem cytatu z początku tego artykułu… Nie, nie, nie jest to Morawiecki, choć mógłby być. W czasach PRL powołano Państwową Komisję Cen, która na bieżąco analizowała sytuację „na rynku”. W swoim archiwum znalazłem dokument Państwowej Komisji Cen, której w 1981 roku przewodniczył słynny minister prof. dr hab. Zdzisław Krasiński, ten, który obiecywał Polakom „chrupiące bułeczki”. To on napisał słowa przytoczone na wstępie. Poniżej tylko dwa zrzuty tego dokumentu (jest zbyt obszerny, by publikować go tu w całości). Jak myślicie, kto w dzisiejszym rządzie Morawieckiego mógłby pełnić rolę ówczesnego Krasińskiego? A może sam Morawiecki?
PSz