
Centroprawicowa CDU/CSU Friedricha Merza zwyciężyła w wyborach parlamentarnych w Niemczech, zdobywając 28,6% głosów. Jest to jednak słaby wynik w obliczu niepowodzeń poprzedniego rządu Zielonych i Socjaldemokratów (w trójstronnej koalicji z wolnorynkową FDP, która nie wywarła żadnego wpływu). To drugi najgorszy wynik wyborczy w historii chadecji, z zaledwie ośmioma punktami procentowymi przewagi nad prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD), która zdobyła 20,8% głosów.
Friedrich Merz obiecał zmniejszyć wpływ AfD w głosowaniu o połowę. Zamiast tego poparcie dla tej partii podwoiło się w porównaniu z rokiem 2021, wzrastając z 10,4% do 20,8%, podczas gdy partia Merza zyskała zaledwie 4,4 punktu procentowego. Merz zapłacił cenę za to, że nie zdystansował się wcześniej i bardziej zdecydowanie od spuścizny Angeli Merkel, kanclerzyny Niemiec w latach 2005-2021. Pod względem politycznym Merz stopniowo zmieniał stanowisko chadeków w wielu kwestiach, zwłaszcza w kwestii migracji.
Ale za każdym razem, gdy CDU/CSU krytykowała niemiecką politykę migracyjną, AfD mogła odpowiedzieć: „Ale to CDU/CSU zaczęła to wszystko pod rządami Merkel w 2015 roku”. Najciekawsza statystyka z wieczoru wyborczego ujawniła, że na pytanie, kto jest odpowiedzialny za tak wielu imigrantów i osób ubiegających się o azyl przybywających do Niemiec, 54% wyborców obwiniało CDU/CSU.
Podobny obraz wyłania się w innych kwestiach. Merz skrytykował zamykanie elektrowni jądrowych, a AfD odparła: „To CDU zdecydowała o stopniowym wycofywaniu się z energetyki jądrowej pod przywództwem Merkel”. Podobnie, gdy Merz wyraził zaniepokojenie zakazem stosowania samochodów z silnikami spalinowymi, AfD odpowiedziała po prostu: „Ale czy to nie Ursula von der Leyen z CDU była inicjatorką zakazu silników spalinowych w UE?”.
Aby skutecznie zasygnalizować nowy polityczny początek, Merz powinien był znacznie wcześniej i bardziej zdecydowanie zdystansować się od polityki Merkel oraz aktywnie rozprawić się z przeszłością swojej partii. Ale Merz bał się to zrobić, ponieważ wie, że jego partia jest podzielona między umiarkowanych konserwatystów, takich jak on, i członków partii, którzy nadal są zgodni z polityką byłej kanclerz Angeli Merkel. Publiczne wyrzeczenie się spuścizny Merkel, choć absolutnie konieczne, sprowokowałoby podziały w jego partii. Dopiero na kilka tygodni przed wyborami Merz zdał sobie sprawę, że musi uznać odpowiedzialność CDU/CSU za wiele problemów stojących przed Niemcami (migracja, polityka energetyczna itp.). Ale wtedy było już za późno.
Merz miał też trudności z przekonującym wyjaśnieniem, w jaki sposób zamierza wprowadzić w życie radykalne zmiany w polityce migracyjnej i gospodarczej, które obiecywał. Wykluczył przecież koalicję z AfD i związał się z SPD lub Zielonymi jako partnerami koalicyjnymi, tymi samymi partiami, które odpowiadają za katastrofalną politykę migracyjną i gospodarczą ostatnich trzech lat.
Najprawdopodobniej Merz stworzy koalicję z SPD. Radykalny zwrot polityczny, którego Niemcy tak pilnie potrzebują po erze Merkel, nie nastąpi. To, czego Niemcy naprawdę potrzebują, to kanclerza, który drastycznie obniży podatki, radykalnie zdereguluje, zatrzyma transformację energetyczną i mobilności, wdroży politykę migracyjną podobną do Danii, Holandii czy Polski i podwoi wydatki na obronność. Wszystko to trudno sobie wyobrazić w partnerstwie z socjaldemokratami. Jeśli jednak do radykalnego zwrotu nie dojdzie, istnieje ryzyko, że coraz więcej wyborców przejdzie na AfD.
Czy Merz powinien dążyć do utworzenia koalicji z AfD? Po pierwsze, tysiące razy obiecywał, że tego nie zrobi. Po drugie, rozerwało by to jego partię na strzępy. Po trzecie, sama AfD robi wiele, by do tego nie dopuścić. W przeciwieństwie do prawicowych partii na przykład we Włoszech i Francji, które stały się bardziej umiarkowane, AfD tak się zradykalizowała, że nawet jej dawne prawicowe siostry partie w innych krajach europejskich nie chcą już z nią współpracować w Parlamencie Europejskim. Niedawno przewodnicząca partii Alice Weidel powiedziała, że jest w stanie wyobrazić sobie Björna Höckego, skrajnie prawicowego polityka z Turyngii, znanego ze swoich narodowosocjalistycznych poglądów, jako ministra rządu. Stanowi to wyraźny kontrast z wcześniejszym stanowiskiem Weidel, która opowiadała się za wydaleniem Höckego z partii. Dziś chwali go i przeprasza za swój dawny „błąd”. Pod wieloma względami pozostają jednak ogromne różnice ideologiczne między wolnorynkowym stanowiskiem Weidel a poglądami Höckego i dużej części partii. Największym problemem AfD jest jednak jej bliskie powiązanie z Kremlem – przemówienia współprzewodniczącego Tino Chrupalli w Bundestagu brzmią tak, jakby były pisane na Kremlu.
Socjaldemokraci zanotowali najgorszy wynik wyborczy od 150 lat, zdobywając zaledwie 16,4% głosów. Dotychczasowi liderzy, tacy jak Willy Brandt, Helmut Schmidt i Gerhard Schröder, osiągnęli wyniki znacznie powyżej 40%, a Brandt zyskał prawie 46%. Ale to było dawno temu.
Skrajnie lewicowa DIE LINKE (dawna komunistyczna partia SED, która rządziła Niemcami Wschodnimi i kilkakrotnie zmieniała nazwę od czasu upadku muru berlińskiego) doświadczyła późnego i znaczącego wzrostu poparcia. Pomimo zaledwie 3% poparcia w ostatnich miesiącach, DIE LINKE zdołało zdobyć 8,8%, a nawet zajęło pierwsze miejsce w stolicy Berlinie z 19,9% głosów.
Ze skrajnie lewicowymi hasłami o walce klas, żądaniami otwartych granic i wezwaniami do Niemiec bez miliarderów, DIE LINKE trafiło w czułą strunę wyborców. Ich przekaz odbił się szerokim echem wśród młodych wyborców w wieku od 18 do 24 lat, gdzie okazali się wiodącą partią (25 proc.), a tuż za nią uplasowała się AfD (21 proc.).
W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2021 r. Zieloni i wolnorynkowa FDP były najczęściej wybierane przez młodych wyborców. Wówczas FDP poparło 21% młodych wyborców, tym razem było to zaledwie 5%, co oznacza stratę 16 punktów procentowych. W skali kraju FDP zdobyła 4,3% głosów, nie przekraczając 5-procentowego progu wyborczego, co oznacza, że jest wykluczona z Bundestagu. Wyborcy, którzy poparli FDP w 2021 r., woleliby FDP bardziej prawicową: FDP straciła 2,1 mln wyborców na rzecz CDU/CSU i AfD. Wyborcy ukarali FDP za jej rolę w koalicji, która nadzorowała zakaz silników spalinowych, wycofanie się z energetyki jądrowej i wprowadzenie nowego „prawa do samostanowienia”, które pozwala każdemu Niemcowi zmienić płeć raz w roku. Albo FDP przekształci się w jednoznacznie libertariańską partię, która sprzymierzy się z politykami takimi jak Javier Milei, albo stanie się nieistotna.
Pomimo tak wielu złych wiadomości w wieczór wyborczy, jednym pozytywnym wynikiem była nieznaczna porażka sojuszu BSW Sahry Wagenknecht, który zdobył zaledwie 4,9% głosów. Sahra Wagenknecht, przez wiele lat wielbicielka socjalisty Hugo Chavéza, radykalna antyamerykanka i apologetka Putina, odniosła duże zwycięstwo w wyborach europejskich i landowych we wschodnich landach Niemiec. Tym razem jednak BSW przegrało z powodu swojej liderki, rasowej wichrzycielki, która wszędzie wzbudza kontrowersje.