Przemówienie Javiera Milei wygłoszone w dniu 24 września roku 2024 na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ

PAFERE WIDEO

Do władz Organizacji Narodów Zjednoczonych, do przedstawicieli różnych krajów, które ją tworzą, i do wszystkich obywateli świata, którzy nas obserwują, dzień dobry. Dla tych, którzy być może jeszcze o tym nie wiedzą: nie jestem politykiem, jestem ekonomistą, liberalnym libertarianinem, ekonomistą. Nigdy nie miałem ambicji uprawiania polityki, ale zostałem uhonorowany,  stanowiskiem prezydenta Republiki Argentyńskiej, po spektakularnej porażce ponad stuletniej polityki kolektywistycznej, która zniszczyła nasz kraj.

To jest moje pierwsze przemówienie – na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ – i pragnę skorzystać z tej okazji – z pokorą – aby ostrzec różne narody świata przed drogą, którą podążają od dziesięcioleci, i przed niebezpieczeństwem, że ta organizacja nie wypełni swojej pierwotnej misji.

Nie przybywam tutaj, aby mówić światu, co ma robić; przybywam tutaj, aby powiedzieć światu, z jednej strony, co się stanie, jeśli Organizacja Narodów Zjednoczonych będzie nadal promować politykę kolektywistyczną, którą promowała w ramach mandatu Agendy 2030, a z drugiej strony chcę powiedzieć, jakich wartości broni nowa Argentyna. Na początku chciałbym wyrazić uznanie tam, gdzie ono się należy. Organizacja Narodów Zjednoczonych narodziła się z horroru najkrwawszej wojny w historii świata, a jej głównym celem było, aby nigdy więcej cos takiego się nie powtórzyło. W tym celu organizacja wyryła swoje podstawowe zasady w kamieniu, w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Zapisano tam zasadniczą zgodność, co do zasady: że wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi, jeśli chodzi o godność i prawa.

Pod kuratelą tej organizacji i przyjęciem tych idei – przez ostatnie 70 lat – ludzkość przeżyła najdłuższy okres pokoju na świecie w historii, który zbiegł się również z okresem największego wzrostu gospodarczego w historii. Stworzono forum międzynarodowe, na którym narody mogły rozwiązywać swoje konflikty poprzez współpracę, zamiast uciekać się – natychmiast – do broni.I osiągnięto coś nie do pomyślenia: na stałe zasiadło pięć największych mocarstw na świecie [Chiny, Francja, Rosja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone] przy jednym stole, z których każde ma takie samo prawo weta.  pomimo tego, że mają całkowicie przeciwstawne interesy.

Wszystko to nie sprawiło, że plaga wojny zniknęła, ale udało się – na razie – że żaden konflikt nie eskalował do rozmiarów globalnych. W rezultacie przeszliśmy od dwóch wojen światowych w ciągu niespełna 40 lat, które łącznie pochłonęły ponad 120 milionów istnień ludzkich, do 70 kolejnych lat względnego pokoju i globalnej stabilności, pod parasolem porządku, który pozwolił całemu światu zintegrować się handlowo, konkurować i prosperować. Bo tam, gdzie wchodzi handel, nie świszczą kule, mówił francuski ekonomista Bastiat. To prawda, ponieważ handel gwarantuje pokój, wolność gwarantuje handel, a równość wobec prawa gwarantuje wolność.

Krótko mówiąc, wypełniło się to, co zapisał prorok Izajasz, i jest czytane w parku, po drugiej stronie ulicy:

Bóg będzie sądził między narodami i będzie rozjemcą dla wielu ludów; Przekują swe miecze na lemiesze, a włócznie w sekatory. Naród nie chwyci za miecz przeciwko Narodowi; Już nigdy nie zaznają wojny.

To właśnie działo się – w większości – pod kuratelą Organizacji Narodów Zjednoczonych, w pierwszych dziesięcioleciach jej istnienia, i dlatego z tej perspektywy mówimy o niezwykłym sukcesie w historii narodów, którego nie można ignorować. Jednak w pewnym momencie – jak to zwykle bywa z większością biurokratycznych struktur tworzonych przez człowieka – organizacja ta przestała pilnować zasad nakreślonych w jej deklaracji założycielskiej i zaczęła mutować. Organizacja, która była uważana – w zasadzie – za tarczę chroniącą Królestwo Ludzi, została przekształcona w  Lewiatana – Hydrę o wielu mackach, która stara się decydować nie tylko o tym, co każde państwo narodowe powinno robić, ale także o tym, jak powinni żyć wszyscy obywatele świata. W ten sposób przeszliśmy drogę od organizacji, która dążyła do pokoju; do organizacji, która narzuca swoim członkom ideologiczny program w nieskończonej liczbie spraw, które składają się na życie człowieka w społeczeństwie.

Model Organizacji Narodów Zjednoczonych, który odniósł sukces, którego początków możemy doszukiwać się w ideach prezydenta Wilsona, który mówił o „społeczeństwie pokoju bez zwycięstwa„, które miało się opierać na współpracy państw narodowych, został zarzucony; Został on zastąpiony przez ponadnarodowy model rządów międzynarodowych biurokratów, którzy zamierzają narzucić obywatelom świata określony sposób życia. To, o czym się dyskutuje – w tym tygodniu, tutaj w Nowym Jorku, na Szczycie Przyszłości – to nic innego jak pogłębienie tragicznego kursu, jaki przyjęła ta instytucja. Tym samym pogłębianie się modelu, który – według słów samego Sekretarza Generalnego ONZ – wymaga określenia nowej umowy społecznej w skali globalnej, która podwoi zobowiązania Agendy 2030.

Chcę, aby jasno wybrzmiało argentyńskiestanowisko: Agenda 2030, choć w założeniach ma dobre intencje, jest niczym innym jak ponadnarodowym programem rządowym o charakterze socjalistycznym, który ma na celu rozwiązanie problemów nowoczesności za pomocą kroków, które zagrażają suwerenności państw narodowych i naruszają ludzkie prawo do życia, wolności i własności ludzi. Jest to program, który ma na celu rozwiązanie problemu ubóstwa, nierówności i dyskryminacji za pomocą prawodawstwa, które tylko je pogłębi. Bo historia świata udowadnia, że jedynym sposobem na zagwarantowanie dobrobytu jest ograniczenie władzy monarchy, zagwarantowanie równości wobec prawa i obrona prawa do życia, wolności i własności indywidualnego człowieka.

To właśnie przyjęcie tej agendy, która jest posłuszna uprzywilejowanym interesom, porzucenie zasad – nakreślonych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ – wypaczyło rolę tej instytucji i skierowało ją na złą drogę. Widzieliśmy zatem, jak organizacja, która powstała w obronie praw człowieka, stała się jednym z głównych propagatorów systematycznego naruszania wolności, takiego jak – na przykład – globalne kwarantanny w 2020 roku, które należy uznać za zbrodnię przeciwko ludzkości.

W tej samej izbie, która twierdzi, że broni praw człowieka, pozwolili krwawym dyktaturom, takim jak Kuba i Wenezuela, bez najmniejszego problemu wejść do Rady Praw Człowieka. W tej samej Izbie, która twierdzi, że broni praw kobiet, kraje, które karzą swoje kobiety za pokazywanie swojej skóry, mogą wejść do Komitetu ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet. W tej samej Izbie – systematycznie – oddawano głosy przeciwko państwu Izrael, które jest jedynym krajem na Bliskim Wschodzie, które broni liberalnej demokracji, demonstrując jednocześnie – całkowitą niezdolność do odpowiedzi na plagę terroryzmu. Na poziomie ekonomicznym promowana jest polityka kolektywistyczna, która zagraża wzrostowi gospodarczemu; Polityka naruszająca prawa własności i utrudniająca naturalny proces gospodarczy, uniemożliwiająca krajom znajdującym się w najbardziej niekorzystnej sytuacji na świecie swobodne korzystanie z własnych zasobów, by się rozwijać. Te regulacje i zakazy promowane są przez te kraje, które się rozwinęły, dzięki robieniu właśnie tego, co dziś tak potępiają. Na dodatek, promowane są toksyczne relacje między globalnymi politykami zarządzania a międzynarodowymi agencjami kredytowymi, wymagające od krajów najbardziej zdegradowanych do przeznaczenia środków, których nie mają, na programy, których nie potrzebują, zamieniając je w wiecznych dłużników promujących agendę globalnych elit.

Nie pomogła też kuratela Światowego Forum Ekonomicznego, które promuje absurdalne polityki z maltuzjańskimi klapkami na oczach – takie jak polityka „zerowej emisji” – która szkodzi przede wszystkim biednym krajom. Nie mówiąc o polityce związanej z prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi, podczas gdy wskaźnik urodzeń w krajach zachodnich gwałtownie spada, zwiastując ponurą przyszłość dla nich wszystkich. Organizacja nie wywiązała się również w sposób zadowalający ze swojej misji obrony suwerenności terytorialnej swoich członków, o czym my, Argentyńczycy, wiemy z pierwszej ręki, bo w pamięci mamy Malwiny. Doszliśmy nawet do sytuacji, w której Rada Bezpieczeństwa – która jest najważniejszym organem tej Izby – została zniekształcona, ponieważ zaczęto stosować weto jej stałych członków w obronie partykularnych interesów niektórych.

Tacy jesteśmy dzisiaj, z organizacją bezsilną, która nie jest w stanie zapewnić rozwiązań prawdziwych globalnych konfliktów, takich jak nienormalna rosyjska inwazja na Ukrainę, która już kosztowała życie ponad 300 000 ludzi, pozostawiając po sobie ponad milion rannych. Organizacja, która zamiast stawić czoła realnym konfliktom, inwestuje czas i wysiłek w narzucanie biednym krajom, co i jak powinny produkować, z kim powinny się wiązać, co powinny jeść i w co powinny wierzyć, tak jak zamierza to dyktować obecny Pakt Przyszłości. Ta długa lista błędów i sprzeczności nie jest bezpodstawna, i już doprowadziła w oczach obywateli wolnego świata do utraty wiarygodności Organizacji Narodów Zjednoczonych i wypaczenia jej funkcji.

W związku z tym pragnę ostrzec: stoimy w obliczu końca cyklu. Kolektywizm i moralne pozerstwo agendy WOKE zderzyły się z rzeczywistością i nie mają już wiarygodnych rozwiązań do zaoferowania dla prawdziwych problemów świata. W rzeczywistości kolektywizm i to pozerstwo nigdy tego nie miało. Jeśli Agenda 2030 się nie powiedzie – jak przyznają jej właśni promotorzy – odpowiedzią powinno być zadanie sobie pytania, czy nie był to od początku nieprzemyślany program, zaakceptowanie tej rzeczywistości i zmiana kursu. Nie można udawać, że trwa się w błędzie, wzmacniając działania, które się nie powiodły. Zawsze tak samo dzieje się z pomysłami wywodzącymi się z lewicy: projektują oni rozwiązania w oparciu o to jaki, według nich,nie jest apowinien być człowiek, a kiedy wolni ludzie działają inaczej, nie mają lepszego rozwiązania niż restrykcje, represje i ograniczanie wolności tych ludzi.

My – w Argentynie – widzieliśmy już na własne oczy, co znajduje się na końcu tej drogi zazdrości i smutnych namiętności: ubóstwo, brutalność, anarchia i fatalny brak wolności. Świat ma jeszcze czas, aby zboczyć z tego kursu.

Chciałbym, aby wszystko było jasne, aby nie było błędnych interpretacji: Argentyna, która doświadcza głębokiego procesu zmian, zdecydowała się obecnie przyjąć idee wolności; te idee, które mówią, że wszyscy obywatele rodzą się wolni i równi wobec prawa, że mamy niezbywalne prawa nadane przez Stwórcę, wśród których jest prawo do życia, wolności i własności. Te zasady, które porządkują proces zmian, który przeprowadzamy w Argentynie, są również zasadami, które od teraz będą kierować naszym międzynarodowym postępowaniem.

Wierzymy w obronę życia każdego człowieka; Wierzymy w obronę własności każdego; Wierzymy w wolność słowa dla wszystkich; Wierzymy w wolność wyznania dla wszystkich; Wierzymy w wolny handel dla wszystkich i wierzymy w ograniczone rządy, w ograniczone rządy – wszystkie.

A ponieważ w dzisiejszych czasach to, co dzieje się w jednym kraju, szybko wpływa na inne, wierzymy, że wszystkie narody powinny żyć wolne od tyranii i ucisku, niezależnie od tego, czy przybiera on formę ucisku politycznego, niewolnictwa ekonomicznego czy fanatyzmu religijnego. Ta fundamentalna idea nie powinna pozostać tylko słowami; Musi być ona poparta faktami, dyplomatycznie, gospodarczo i materialnie, poprzez wspólną siłę wszystkich krajów, które bronią wolności.

Ta doktryna nowej Argentyny jest ni mniej, ni więcej tylko prawdziwą istotą Organizacji Narodów Zjednoczonych, to znaczy współpracą Organizacji Narodów Zjednoczonych w obronie wolności. Jeśli Organizacja Narodów Zjednoczonych zdecyduje się powrócić do zasad, które dały jej życie i ponownie dostosować rolę, do której została stworzona, może liczyć na niezachwiane wsparcie Argentyny w walce o wolność.

Wiedzcie też, że Argentyna nie poprze żadnej polityki, która pociąga za sobą ograniczanie wolności osobistych, handlu lub pogwałcenie naturalnych praw jednostek, bez względu na to, kto ją promuje i jak duży konsensus ma ta instytucja. Z tego powodu pragniemy wyrazić – oficjalnie – nasz sprzeciw wobec podpisanego w niedzielę Paktu Przyszłości i zapraszamy wszystkie narody wolnego świata do przyłączenia się do nas, nie tylko w sprzeciwie wobec tego paktu, ale w tworzeniu nowej agendy dla tej szlachetnej instytucji: agendy wolności.

Od tego dnia wiedzcie, że Republika Argentyny porzuci stanowisko historycznej neutralności, które nas do tej pory charakteryzowało, i stanie na czele walki w obronie wolności. Bo – jak powiedział Thomas Paine – „ci, którzy chcą czerpać korzyści z wolności, muszą – jako ludzie – znosić trudy jej obrony”.

Niech Bóg błogosławi Argentyńczyków i wszystkich obywateli świata, a siły niebieskie niech nam towarzyszą.

Niech żyje wolność, do cholery! Wielkie dzięki.

Poprzedni artykułPolacy nienawidzą wolności
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj