Czy Kubę wzbogacił socjalizm, czy zubożyło embargo?
Benjamin Williams
tłum. Jan Kubań
Wielu postrzega Kubę jako podręcznikowy przykład porażki socjalizmu.
Jednak niektórzy na lewicy twierdzą, że Kuba jest nie tylko historycznym sukcesem socjalizmu, ale że szczyci się wyższą jakością życia nawet niż Stany Zjednoczone. To twierdzenie często pojawia się na platformach społecznościowych, takich jak Twitter czy Reddit, ale od czasu do czasu trafia też i do bardziej mainstreamowych mediów, takich jak np. The Guardian.
Inną lewicową strategią obrony Kuby jest uznanie jej trudności gospodarczych, ale tłumaczenie, że to przez embargo nałożone przez Stany Zjednoczone na Kubę.
Te dwa stanowiska w oczywisty sposób się wykluczają, ponieważ Kuba nie może być jednocześnie zamożna i biedna. A jednak spotkałem niezliczoną ilość apologetów, którzy zajmują oba stanowiska, czasami nawet w tej samej debacie.
Lewica wpadła więc w paradoks. Czy Kuba rozkwita w objęciach socjalizmu, czy też upada pod ciężarem amerykańskiego embarga? Nie może być jednego i drugiego. Aby dowiedzieć się, które stanowisko jest słuszne, jeśli w ogóle, będziemy musieli przeanalizować obecne i historyczne dowody.
Czy socjalizm uczynił Kubę bogatą?
Jednym z podejść, które możemy zastosować do oceny twierdzenia, że Kuba prosperuje, jest zbadanie wskaźnika rozwoju społecznego (HDI), wskaźnika publikowanego przez Organizację Narodów Zjednoczonych. HDI bierze pod uwagę różne wskaźniki, w tym zdrowie, edukację, dochody i warunki życia, a służy do oceny poziomu dobrobytu obywateli danego kraju. W danych, które widzimy, Stany Zjednoczone zajmują 21. miejsce w HDI, podczas gdy Kuba zajmuje 83. miejsce. Tak więc, w oparciu o tę globalnie akceptowaną miarę, jasne jest, że Kuba nie ma wyższej jakości życia niż Stany Zjednoczone.
Jednak zwolennicy socjalizmu mogą argumentować, że nawet jeśli Kuba nie przewyższa Stanów Zjednoczonych, to i tak radzi sobie lepiej w HDI niż kilka niesocjalistycznych krajów Ameryki Łacińskiej, takich jak Peru, Meksyk, Brazylia i Kolumbia. W związku z tym nasuwa się zasadnicze pytanie: czy stosunkowo wyższą jakość życia na Kubie można przypisać socjalizmowi?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy spojrzeć na historyczne wyniki gospodarcze Kuby. Pokazuje to, że Kuba była kiedyś niezwykle rozwiniętym i zamożnym krajem. Badanie opublikowane w czasopiśmie Journal of EconomicHistory wykazało, że przedrewolucyjna Kuba była „dobrze prosperującą gospodarką o średnich dochodach” z poziomem dochodów, który był „jednym z najwyższych w Ameryce Łacińskiej” i prawie na równi z niektórymi krajami europejskimi. Jednak po przyjęciu socjalizmu w 1959 r. „Kuba zjechała w dół w światowej dystrybucji dochodów”. Tak więc sukces Kuby względem niektórych innych państw jest względny a w rzeczywistości Kuba doświadczyła upadku gospodarczego po rewolucji.
Kubańczyk biedny, ale zdrowy?
Innym celem w obronie kubańskiego socjalizmu jest rzekomy sukces tamtejszego systemu opieki zdrowotnej. Zwolennicy argumentują to, wskazując na takie wskaźniki, jak śmiertelność niemowląt i liczba lekarzy na mieszkańca.
Argument ten również upada, gdy weźmiemy pod uwagę kontekst historyczny. W 1957 roku Kuba miała 13. najniższy wskaźnik śmiertelności niemowląt na świecie – osiągnięcie, które z biegiem lat spadło na 49. miejsce.
Śmiertelność niemowląt może być jeszcze gorsza, jeśli weźmiemy pod uwagę błędy w danych otrzymywanych od kubańskiego rządu. Niektórzy już próbowali to zrobić, jak na przykład ekonomista Roberto M. Gonzalez. Odkrył, że „stosunek późnych zgonów płodów do wczesnych zgonów noworodków w krajach z dostępnymi danymi wynosił od 1,04 do 3,03”, ale Kuba „ze stosunkiem 6 była wyraźnym wyjątkiem”. Dane te wskazują, że lekarze prawdopodobnie ponownie kategoryzują późne zgony płodów jako wczesne zgony noworodków, zniekształcając w ten sposób dane. Biorąc to pod uwagę, śmiertelność niemowląt wynosi prawdopodobnie od 7,45 do 11,16 na 1000 urodzeń. To w najlepszym razie umieściłoby Kubę na 60. miejscu na świecie. Można by wprowadzić znacznie więcej poprawek do tych danych, ale ta jedna poprawka wystarczy, aby pokazać, że ranking Kuby jest raczej ponury.
Twierdzenie o lekarzach na Kubie również nie ma żadnego kontekstu. Kuba ma wielu lekarzy na jednego mieszkańca, ale dzieje się tak dlatego, że rząd ma do tego zachęty. Lekarze są najcenniejszym towarem eksportowym Kuby. Rząd postrzega ich jedynie jako towar, który można eksploatować. Brazylia i inne kraje płacą kubańskiemu rządowi miliony za swoich lekarzy i usługi medyczne. Ale sami lekarze widzą bardzo niewiele z tych pieniędzy. Czasem tylko 10% tego. Lekarze, którzy uciekli z Kuby, często opisują swoją rolę jako podobną do niewolnictwa. Status kubańskich lekarzy nie jest czymś, czym można się chwalić. To porażka socjalizmu, a nie jego sukces.
Ponury obraz Kuby
Kolejnym dowodem, który może rzucić światło na twierdzenie o kubańskim dobrobycie, jest wskaźnik migracji. Jest rzeczą oczywistą, że ludzie chcą opuszczać kraje, w których warunki życia są złe. Warto zatem zauważyć, że od 60 lat Kuba konsekwentnie odnotowuje ujemną stopę migracji netto, podczas gdy Stany Zjednoczone i wiele innych krajów kapitalistycznych ma dodatnie wskaźniki migracji netto. Dlaczego zatem ludzie tak chętnie wyjeżdżają, skoro na Kubie żyje się tak dobrze?
Czy możemy winić za to embargo?
Ustaliliśmy, że dobrobyt Kuby jest mitem. Ale tutaj lewica wraca do swojego drugiego twierdzenia: że Kuba jest biedna tylko i wyłącznie z powodu amerykańskiego embarga.
Jednak nawet Fidel Castro i Che Guevara nie wierzyli w tę narrację. Ich relacje sugerują, że embargo, dalekie od sparaliżowania kubańskiego rządu, w rzeczywistości wzmocniło rewolucję i umocniło antyamerykańskie nastroje. Zapytany, czy amerykańska blokada była skuteczna, Castro powiedział, że była skuteczna „na korzyść rewolucji”. Politolodzy, tacy jak Steve Chan i A. Cooper Drury, twierdzą, że „sankcje mogą wywołać 'efekt bumerangu’. Zamiast zwiększać niezadowolenie społeczne przeciwko elicie rządzącej, mogą one wywołać syndrom „wiecu wokół flagi” i usztywnić determinację docelowej populacji do oporu wobec zagranicznego przymusu. Trudności gospodarcze można przypisać embargu nałożonemu z zewnątrz, a nie słabym wynikom obecnego reżimu.
Guevara powiedział, że embargo nie zrobi „nic” kubańskiej gospodarce. Ale dlaczego? W wywiadzie z 1985 roku Castro wyjaśnił to bardziej szczegółowo. Powiedział, że inne kraje socjalistyczne „nie tylko płacą nam znacznie wyższe ceny i sprzedają nam swoje produkty po niższych cenach, ale także pobierają od nas znacznie niższe odsetki za kredyt”. Możemy to potwierdzić za pomocą dowodów historycznych dostarczonych przez kubańskiego ekonomistę Carmelo Mesa-Lago. W swojej książce Market, Socialist, and Mixed Economies (Gospodarki: rynkowa, socjalistyczna i mieszana) zwraca uwagę, że Kuba rozpoczęła handel z krajami socjalistycznymi, takimi jak Związek Radziecki, już w 1960 roku, i potwierdza, że „cały socjalistyczny import razem wzięty znacznie przewyższył import amerykański na początku tego roku”. Podważa to tezę, że embargo było główną przyczyną trudności gospodarczych Kuby, ponieważ te walki gospodarcze stały się widoczne natychmiast po rewolucji.
Większość skutków embarga była odczuwalna dopiero po upadku Związku Radzieckiego na początku lat 90. Tak więc Kuba przeszła przez 30 lat walki gospodarczej, wspierana przez ZSRR. Z tego powodu w latach 90. nastąpił znaczny spadek koniunktury, a rząd kubański uciekł się do umiarkowanych reform liberalizacyjnych, aby zrównoważyć wynikające z tego problemy. Sukces tych reform jest kolejnym dowodem na to, że Kuba będzie miała się lepiej jako kraj kapitalistyczny.
Kuba potrzebuje kapitalizmu
Rozwiązaliśmy problem kubańskiego paradoksu socjalistycznego. Kuba nie odniosła sukcesu z powodu socjalizmu – jej sukcesy sięgają czasów poprzedzających rząd socjalistyczny a od czasu rewolucji, niestety gwałtownie zmalały. Kuba również nie jest porażką z powodu sankcji; Historycznie rzecz biorąc, embargo miało niewielki wpływ na jej gospodarkę. Ponura prawda jest taka, że powszechna koncepcja jest słuszna: Kuba jest w rzeczywistości podręcznikowym przykładem porażki socjalizmu.
Niewykluczone jednak, że najlepszym sposobem na pomoc Kubie jest porzucenie nieskutecznego embarga. Wydaje się, że służyło to jedynie wzmocnieniu rządu komunistycznego i uczynieniu go kozłem ofiarnym za jego socjalistyczne niepowodzenia. Jeśli Ameryka rozszerzy stosunki handlowe z Kubą, możemy być świadkami zjawiska, które niektórzy ekonomiści nazywają „zaraźliwym kapitalizmem”. Oznacza to, że handel otworzy Kubę na większy wpływ kapitalistycznych ideałów.
I to jest dokładnie to, czego Kubańczycy potrzebują: wolności gospodarczej, a nie kolejnych wymówek dla nieudanej socjalistycznej polityki.