OLIMPIJSKIE PODIUM

PAFERE WIDEO

Autor: Varys from Ashes

1. Działalność polegająca na przekazywaniu wiedzy młodszym – po co to robimy i dlaczego od tego zależy postęp ogółu? (w tym również nasz dobrobyt na starość)

Większość z nas miała okazję, a nawet obowiązek, uczestniczyć w procesie edukacji. Wiedzę i umiejętności przekazywano nam w domach, szkołach, i różnych innych placówkach edukacyjnych, takich jak domy kultury, harcerstwo, kluby sportowe itp. Pozyskiwaliśmy i nadal pozyskujemy wiedzę od bardzo wielu osób – bardziej lub mniej wykwalifikowanych w kierunku nauczania. Zdobywana wiedza i umiejętności mają nas przysposobić do tzw. dorosłego życia. Ich celem jest również przygotowanie gruntu dla postępu – przynajmniej w założeniach. Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której każde pokolenie jest nauczane tego samego, bez żadnych uzupełnień i aktualizacji –domyślamy się, że spowodowałoby to stagnację i zastój na gruncie rozwoju – o ile nie regres. Dlatego każda nowa informacja, każda nowinka, którą zdobędziemy, powinna być poddana analizie: czy, a jeśli tak to jak przekazać ją następnemu pokoleniu.

Przykładem może być odkrycie M. Kopernika – z zasady było to dość skomplikowane technicznie i matematycznie dzieło, które zostało stosunkowo prosto przedstawione opinii powszechnej. Popularyzując odkrycie Kopernika, skupiono się na wnioskach, a nie dowodzeniu. Dziś nadal korzystamy z wiedzy płynącej z wniosków Kopernika, ale nie skupiamy się na aparacie dochodzenia do tego odkrycia, gdyż aktualnie mamy dużo lepszy warsztat w zakresie badań ciał niebieskich.

Dodatkowym wnioskiem płynącym z powyższego przykładu jest fakt, iż „podanie na tacy” młodszemu pokoleniu niektórych rozwiązań, których nie będą musieli od podstaw rozwiązywać i sprawdzać, pozwoli im na „pójście dalej” czyli na postęp. [Dziś nikt nie programuje w BASIC’u programów tabelarycznych, i nikt nie składa komputera z kawałków w domu. Aby uruchomić arkusz kalkulacyjny – wystarczy włączyć program na gotowym i zaprogramowanym laptopie i przygotować bilans projektu z wykresami, prezentacją itp.]. Jeśli pomyślimy o analogicznym postępie w medycynie, od razu zapałamy sympatią do szeroko rozumianego postępu. Przecież każdy z nas wybierze możliwość naprawy kolana czy biodra nowoczesną metodą laparoskopową zamiast skrzypiącego wózka inwalidzkiego, który był proponowany chorym jeszcze jedno pokolenie temu. Nie ulega zatem wątpliwości, iż pozytywnie rozumiany postęp jest warunkowany chęcią i umiejętnością przekazywania wiedzy młodszemu pokoleniu.

Podobnie jest z całym szeregiem dziedzin. Można zadać pytanie, jaki mamy interes w „przekazywaniu wiedzy” – przecież moglibyśmy żyć jak opisani przez B. Prusa[A. Głowackiego] egipscy kapłani i czerpać korzyści z przewagi naszej wiedzy nad wiedzą i świadomością ogółu. Moglibyśmy dobierać tylko nielicznych, uznanych za godnych, do grona wtajemniczonych i tych nielicznych uczyć, uświadamiać oraz czynić naszym następcami. Odpowiedzi na to rozważanie udzieliła historia. Znane są okresy setek lat, kiedy to przekazywanie wiedzy następowało w taki właśnie „egipski” sposób. Zmiana zaszła mniej-więcej na przełomie XVIII i XIX wieku. [Niektórzy łączą ją z okresem i reformami napoleońskimi]. W wielu krajach europejskich zapanował wówczas nowy trend w podejściu do człowieka jako jednostki samodzielnej, posiadającej wolną wolę. Trend ten można przedstawić w krótkich słowach: „Jeśli uważasz, że umiesz, chcesz, możesz i podejmiesz ryzyko i konsekwencje – to próbuj!” Efektem tej wolności był niebywały postęp i zauważalne w dwóch pokoleniach pozostawienie w tyle państw, które trwały przy feudalnym sztywnym ograniczaniu potencjału ludzkiego. Szybko się okazało, że wiedza i umiejętności dostarczone młodemu pokoleniu owocowały rozwojem i dalszym przekazywaniem wiedzy kolejnym pokoleniom. Powszechność zjawiska wolności i decydowania o sobie oraz przyzwolenie na zdobywanie wiedzy dały efekt wielokrotnie lepszy niż zamknięta elitarność nauki.

Powstaje pytanie: „Czy wszyscy ludzie żyjący w tym okresie byli motorem napędowym? Czy postęp przyspieszył wraz z umożliwieniem działalności rozwojowej wszystkim obywatelom? Wszak nie wszyscy zajmowali się rozwojem nauki” Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć na podstawie moich obserwacji związanych z zainteresowaniem zadaniami z olimpiad matematycznych w internecie.

Otóż zauważyłem wyraźny podział pomiędzy świat inwestujący czas i energię w edukację nauk przyrodniczych/inżynierskich, a świat inwestujący czas i energię w dziedziny artystyczne. Ten pierwszy traktuje sztukę jako hobby – dopełnienie działalności. Ten drugi rzadko skłania się ku naukom ścisłym/przyrodniczym.

2. Kraje Dobrobytu i Kraje Aspirujące

W ramach mojej działalności prospołecznej skupiam się na pomocy młodzieży w rozwiązywaniu zadań z matematyki i propagowaniu pozytywnego podejścia do tej dziedziny. Aby przekazywać matematykę ciekawiej i szerzej, poszerzam swoje horyzonty – często rozwiązuję zadania matematyczne z olimpiad szkolnych z różnych stron świata. Internet jest niewyczerpanym źródłem tego materiału, o czym nie muszę chyba przekonywać. Podczas porównywania rozwiązań natykam się na różne kanały (głownie YT), na których nauczyciele przedstawiają rozwiązania i tłumaczą ciekawe zadania.

Szybko zauważyłem, że na tym tle bardzo wyraźnie zarysował się podział na Kraje Dobrobytu (KD) i Kraje na Dorobku czyli Kraje Aspirujące (KA). W uproszczeniu wygląda to tak:

Kraje Dobrobytu skupiają się na dostarczaniu młodym informacji w dziedzinach tzw. humanistycznych. Przedmioty ścisłe są traktowane jak zło konieczne i zazwyczaj drugorzędnie.

W Krajach Aspirujących nauki przyrodnicze/ścisłe są podstawą – jak alfabet czy język ojczysty, natomiast nauki artystyczne są wspierane i zalecane jako ponadobowiązkowe –są uzupełnieniem. Ilość kanałów ścisłych per capita w KA jest dużo większa niż w KD. Uczestnictwo i oglądalność tych kanałów również (można to ocenić po wyświetleniach i komentarzach). Zainteresowanie w Krajach Dobrobytu naukami ścisłymi jest dużo niższe, ale zauważalna jest jedna cecha: w jednych i drugich poziom zadań (przypominam olimpijskich) dla poszczególnych przedziałów wiekowych/szkół jest podobny. Oznacza to, że potencjał najlepszych uczniów w Krajach Dobrobytu i Krajach Aspirujących jest podobny, jednak ilość/odsetek tych uczniów już nie.  Zakładam, iż wynika to z faktu, iż w Krajach Aspirujących dużo większy odsetek uczniów podchodzi do takich zadań i w ogóle próbuje. Uważają bowiem, że nawet jeśli nie staną na podium, to czas i wysiłek włożony w przygotowania będzie procentować.

Rys. 1. Ilustracja różnic pomiędzy Krajami Dobrobytu i Krajami Aspirującymi.

Rysunek ukazuje inne priorytety oraz inne fundamenty – jednolita baza w Krajach Aspirujących stanowi solidną podstawę. Zróżnicowana baza w Krajach Dobrobytu nie stanowi tak silnego fundamentu.

Sądzę, że siłą napędową dla młodzieży Krajów Aspirujących jest perspektywa poprawienia swojego poziomu życia. W krajach tych co dekadę dochodzi do zmian, które są dla mieszkańców dużym awansem/postępem, stąd młodzież widzi pozytywne skutki zmian i sens pracowania na ten efekt. W Krajach Dobrobytu zmiany są postrzegane jako mniejsze, a podaż udogodnień tak duża, że trudno jest przekonać młode pokolenie do wysiłku. Tłumaczyłbym to tak: jeśli w Kraju Dobrobytu na 1000 młodzieży urodzi się 1 osobnik o ponadprzeciętnym potencjale, to ogólny brak aktywizacji do pracy sprawi, że ten osobnik może nie rozwinąć swojego potencjału. W Krajach Aspirujacych natomiast dużo intensywniej aktywizuje się całą młodzież, dzięki czemu nie omija się tego 1z1000, a przy okazji pobudza wielu innych do działania.

Efekty tego można zauważyć właśnie na podstawie oglądalności i aktywności kanałów edukacyjnych. Ważna ciekawostka – kanały edukacyjne w Krajach Dobrobytu są oglądane również przez młodzież z Krajów Aspirujących (oni dobrze znają angielski i inne języki obce).

Jak wspomniałem poziom zadań i tu i tam jest podobny. Zauważam nawet pewną siermiężność zadań w Krajach Aspirujących – może spowodowaną większym zapracowaniem nauczycieli lub mniejszymi możliwościami technicznymi. Kraje Dobrobytu dysponują lepszym zapleczem do prezentacji, obróbki graficznej i muzycznej – a to sprawia, że poświęcone naukom ścisłym kanały wyglądają jak telewizyjne show.

UWAGA – nie kategoryzuję ludzi według podziału na ścisłowców i humanistów. Tak można podzielić dziedziny nauki: jedne są naukami bardziej ścisłymi, a inne wyzwolonymi od praw fizyki, chemii czy matematyki. Ludzie mogą mieć predyspozycje – czasem do obu tych dziedzin, a czasem do jednej z nich większe niż do drugiej. To jednak nie przesądza o tym, w której dziedzinie mają większe szanse na odniesienie sukcesu. Proces edukacji młodzieży, jej nastawienie i interakcja ze starszym otoczeniem ma ogromny wpływ i dlatego podejście Krajów Aspirujących wydaje mi się racjonalne, gdyż zachęca do nauk ścisłych nie ograniczając i nie hamując rozwoju sztuki. Stawianie na jedną kartę, które obserwujemy w rozleniwionych społeczeństwach dobrobytu wydaje się ryzykowne, jednak dodatkowo bywa „naukowo” potwierdzane przez „różne autorytety”.

3. Edukacyjni usypiacze

Jest jeszcze jeden aspekt różniący Kraje Dobrobytu i Kraje Aspirujące – mianowicie obecność w przestrzeni internetowej kanałów typu TAKE IT EASY. Odkryłem ze zgrozą, że oprócz kanałów rozwijających-edukacyjnych w Krajach Dobrobytu można spotkać całe serie programów, podcastów o tematyce CALM-DOWN. W większości głoszą one hasła: ”Dobrze jest jak jest – nic nie trzeba zmieniać”, a już w szczególności „nie powinniśmy się przymuszać do niczego”, „Wszystko samo przyjdzie”, „Nie spinać się”, „Nie porównywać się”, „Wszystko i tak nie ma sensu – nie warto się starać.”, „Nie warto się starać robić cokolwiek” i tym podobne malkontenctwa. Takie kanały w  Krajach Aspirujących niemal nie występują, a jeśli nawet, to ich oglądalność jest niska!!

Również w Polsce można spotkać takie kanały na YT, które namawiają do rezygnacji z zadań domowych, unikania rankingów, krytykują nakłanianie do nauki itp. Takie kanały, które prowadzą „samousprawiedliwianie lenistwa fizycznego i intelektualnego” odnoszą także w Polsce spore sukcesy. Przypisują one zjawiska „wyścigu szczurów” czy „ wypalenia zawodowego” systemowi edukacji. Przykładowo pewien Doktor z Krakowa, prowadzący taki kanał, opowiada o dzieciach, które pogubiły się w późniejszym życiu wskutek nadmiernego nacisku ze strony rodziców na odnoszenie sukcesów – zgoda – takie sytuacje zapewne się zdarzają. Nie są zbyt liczne, ale zapewne są. Ten sam Doktor nie próbuje jednak zauważyć, iż mamy sporą grupę ludzi młodych i w średnim wieku, którzy za późno zdali sobie sprawę, że przebimbali (zaprzepaścili) okres edukacji. Oni również popadają w depresyjne stany chorobowe, nawet częściej niż ich „przepracowani rówieśnicy”. W tym drugim przypadku Doktor nie widzi niczego złego w tym, że te osoby były niedopilnowane i ich dzisiejszy stan jest pochodną lenistwa.

Pan Doktor daje prokastrynacyjne usprawiedliwienia ludziom, którzy boją się świata i utwierdza ich w błędzie, strasząc wypaleniem i depresją. A ludzie oglądają co tydzień 30 minutowe seanse i wzdychają jak to mądrze im wciska, że nie należy się spinać. Zaczepieni w komentarzach, że może zamiast słuchać Jaśnie Oświeconego Pana Doktora, mogliby coś ciekawego zrobić – książka, tabliczka mnożenia do 20 lub nauczyć się polskich województw i miast wojewódzkich  – zbluzgali (zwyzywali) mnie. Sam Doktor na zarzut, że przecież codziennie dokonuje komparatywnych wyborów (np. zakup pieczywa na śniadanie), reaguje w stosunku do mnie banem (blokadą moich treści na kanale). Mój komentarz: monetyzacja kanału musi się zgadzać – Pan Doktor nie po to zrobił sobie markę i tytuł naukowy, aby z tego nie korzystać. A ludzie? A niech tam – nikt ich nie zmusza – sami wybrali, co oglądają.

Kłopot w tym, że takich programów słucha bardzo dużo młodzieży, która nawet w wieku 12 lat zaczyna uważać się za ofiary sytemu edukacji itp. Brzmi to śmiesznie, ale tak właśnie jest. Wynikiem tego jest ich bunt i totalne odpuszczenie nauki. Przyszłe skutki są do przewidzenia. Jednym ze porażających przykładów takiego leniwego zaniedbania są kredytobiorcy, którzy dla zarobienia kilkuset złotych są gotowi wykonać całodniową pracę w arkuszach kalkulacyjnych. Jednak pożyczając kilkaset tysięcy na 30 lat nie chcą samodzielnie przeliczyć symulacji, jak będzie wyglądać ich rata kredytowa w zależności od wahań stóp procentowych i kursów walut. Dlaczego tak jest? Lenistwo czy też dali sobie wmówić, że nie potrafią. A czy w ogóle próbowali?

Wróćmy jednak do głównego tematu: zdobywanie olimpijskiego podium.

4. Prawdopodobieństwo sukcesu

Na początku ważna uwaga – otóż nie stoję na stanowisku, że tylko nauki ścisłe są wartościowe i coś wnoszą. Dostrzegam i znam wartość dziedzin humanistycznych. Biorąc pod uwagę wkład materialny w postęp, trzeba zaznaczyć, iż aktualnie dziedziny humanistyczne są niemal w 100% skalowalne(jak nazywa to amerykański ekonomista, filozof i trader pochodzenia libańskiego. magister nauk przyrodniczych i doktor zarządzania Nassim Nicholas Taleb). Oznacza to, że gdy jedna osoba wykona razu twór (piosenka, grafika, tekst), to ten utwór trafi do bardzo szerokiego grona odbiorców po wielokroć. Tym samym inni humaniści zderzą się z ogromną konkurencją i trudno im będzie zapewnić sobie utrzymanie materialne oraz idący w parze z tym motor do postępu. Powielanie i dystrybucja utworów w dziedzinie humanistycznej są obecnie tak rozpowszechnione, iż twórcy stają przed zero-jedynkową perspektywą: albo osiągną absolutne mistrzostwo i staną się ulubieńcami tłumu, albo będą skazani na trudna i mozolne wiązanie końca z końcem.
Wszystkim rodzicom posyłającym dzieci już na wczesnym etapie edukacji do szkół humanistycznych (muzycznych plastycznych itp.) przypominam, że prawdopodobieństwo sukcesu ich potomka w tej dziedzinie jest zależne od zaistnienia WSZYSTKICH Czterech Warunków:

  1. posiada talent i predyspozycje wrodzone do danej dziedziny sztuki (nie zawsze syn=ojciec)
  2. polubi daną dziedzinę sztuki (przecież nie hodujemy masochisty)
  3. będzie posiadać wygląd gwarantujący sympatię odbiorców (ludzie kupują oczami, cóż…)
  4. dysponuje życiowym szczęściem i determinacją (to także istotny lecz zaniedbywany czynnik).

Rys. 2. Graficzne przedstawienie szans dla różnych scenariuszy dla tych Czterech Warunków

Załóżmy, że w przypadku danego dziecka zachodzą powyższe przesłanki z prawdopodobieństwem całkiem sporym – aż po 50% szans na każdy z powyższych punktów. Proste drzewko prawdopodobieństwa szybko wykaże, że nawet dla tak optymistycznego założenia szansa, iż wszystkie korzystne warunki zostaną spełnione wynosi ( ½ )^4 czyli około 1/16. Zatem mamy 6,25% szansy na sukces naszego dziecka. Jeśli ktoś jeszcze patrzy na tę wartość z nadzieją, to przytoczę implikację odwrotną:

Przy tych bardzo optymistycznych założeniach porażka zajdzie w 93,75%.

Rys. 3. Porównanie obszaru porażki z obszarem sukcesu

Powyższe zdanie jest kubłem zimnej wody dla nadmiernego optymizmu w dziedzinach humanistycznych.
[„A tak dobrze się zapowiadał” – tekst. Świętopełka Karpińskiego, wyk. Kabaret Dudek, E. Dziewoński]

Powstaje pytanie: Co jest takiego w naukach ścisłych, że są przeze mnie przedkładane nad humanistyczne? Czy tutaj wychowanie kolejnego Einsteina lub Kopernika jest prostsze? Czy sukces w tej dziedzinie rządzi się innymi prawami? Oczywiście że nie.  Nauki ścisłe to dziedzina o wiele mniejszej skalowalności, niż nauki humanistyczne. Ale popyt na owoce nauk ścisłych jest powszechny – wszyscy potrzebują środków czystości, budynków, żywności, ubrań, transportu. Część z tego jest unormowana, a część wymaga doskonalenia. I większość bazuje na nieskalowalności – raz sprzedany telefon nie może obsłużyć jednocześnie kilku osób. Nawet sharingowany-wypożyczany (uwspólniony) samochód ma ograniczenia i nie przewiezie w jednym czasie więcej niż kilka osób. Każdy nowy wyrób czy usługa pociąga za sobą potrzebę optymalizacji i ulepszania kolejnych. Tym samym zapotrzebowanie na „ścisłowców” utrzymuje się na wysokim poziomie, co zapewnia materialny byt ekspertom na wysokim poziomie oraz „średniakom” na przyzwoitym poziomie. Niepewność jutra w tej grupie jest dużo mniejsza niż u „humanistów”.

Sądzę, że winien jestem jeszcze jedno przypomnienie w tym punkcie – nie kategoryzuję ludzi na dwie grupy: ścisłowcy i humaniści. Uważam wręcz ten podział za sztuczny i szkodliwy! Muszę tutaj jednak zaznaczyć, że często spotykam się z uzdolnionymi humanistycznie inżynierami, którzy wiedzą inżynierską zapewnili sobie byt i możliwość realizacji w świecie sztuki. Niestety bardzo rzadko spotykam zawodowych artystów, którzy podejmują się zadań technicznych, gdyż brakuje im podstaw i…. utrzymania.

5. Olimpijskie podium

Mój wywód na temat postępu, który rozpocząłem od zadań olimpijskich z matematyki, rozbiegł się w kilku kierunkach. Przedstawiłem różnice w oczekiwaniach od edukacji w Krajach Dobrobytu i w Krajach Aspirujących. Starałem się odpowiedzieć, co napędza głód wiedzy, a co może go hamować. Przytoczyłem mój punkt widzenia na szanse sukcesu w obu dziedzinach – ścisłej i humanistycznej.

W tym momencie chciałbym przytoczyć odpowiedź Miltona Friedmana na pytanie, które zostało mu zadane podczas wizyty w Polsce na początku lat 90’, w czasie gdy zaczynaliśmy być Krajem Aspirującym. Zapytano Noblistę o to, jaką drogą powinna podążać Polska, aby stać się Krajem Dobrobytu. Friedman miał odpowiedzieć: „Jeśli chcecie stać się krajem bogatym, nie naśladujcie tego, co robią aktualnie kraje bogate – naśladujcie to, co robiły kraje bogate, gdy były biedne”. Podobnie jest z edukacją – jeśli chcemy utrzymać rozwój i znaczący postęp w kolejnym pokoleniu, powinniśmy przełożyć myśl Friedmana na grunt nauczania, aby nie zahamować naturalnego pędu do rozwoju u młodszych.  Jeśli tak aktualnie czynią Kraje Dobrobytu do których chcemy się upodobnić, to nie powinniśmy tego małpować (naśladować). Poczytajmy o działaniach w tych krajach, gdy były biedne (na dorobku), przeanalizujmy jak wtedy wyglądało u nich nauczanie i wyciągnijmy wnioski dla siebie.

Co do porównania Krajów Dobrobytu i Krajów Aspirujących zaryzykowałbym stwierdzenie, że odsetek wybitnych jednostek nadających tempo postępu jest podobny w obu przypadkach. Zapewne wynika to z faktu, iż prawdopodobieństwo narodzin takich olimpijczyków jest podobne niezależnie od szerokości geograficznej.

Rys. 4. Struktura ilościowa podium w Krajach Dobrobytu i Krajach Aspirujących.

Podium 2 i 3 w Krajach Aspirujących jest znacznie większe – symbolizuje dużo liczniejsze uczestnictwo i zaangażowanie w naukę wśród młodzieży Krajów Aspirujących.

Zarówno w warunkach dobrobytu jak i niedoboru materialnego zauważamy, iż olimpijskie podium nie świeci pustkami – w obu przypadkach jest zajęte, a stojący na nim geniusze reprezentują podobny do siebie poziom. Jeśli przełożymy to na stan postępu i rozwoju danego kraju, szybko zauważymy drastyczne różnice. Kraje Aspirujące posiadają bardzo liczną grupę ubiegających się o podium – Kraje Dobrobytu natomiast tworzą nieliczne wybitne  jednostki, a reszta nie ubiega się o laury – jest leniwa.

Cóż zatem sprawia, że występuje tak wielka różnica? Oględnie nazwałbym to wolnością. Grunt, na którym przyjdzie wzrastać i żyć tym jednostkom, zadecyduje o tym, czy odnajdą u siebie skrzydła i czy je rozwiną. Jednostki zdolne i wybitne potrzebują przyzwolenia swojego otoczenia na rozwój i eksperymentowanie. W społeczeństwach gnuśnych, wolność takich jednostek jest drastycznie limitowana, co sprawia, że nie rozwijają skrzydeł, a postęp przypomina drogę ewolucyjnych zmian jak w systemach feudalnych.

I tutaj napotykamy najtrudniejsze zadanie stojące przed nauczycielami (zarówno systemowymi jak i niesystemowymi):jak stworzyć warunki, które są wolnością a nie swawolą?  Ta umiejętność jest niezwykle trudna – stawka jest wysoka. Odpowiednio edukowane i zachęcane wybitne jednostki dokonują postępu i ciągną za sobą innych w górę. Jednak, jeśli pomylimy wolność ze swawolą, to wybitne jednostki osiągną mistrzostwo w lenistwie i próżniactwie.

Stąd mój nacisk na wagę i prawidłowe pojmowanie wolności. Znane jest zjawisko mentalności antykapitalistycznej, którego podstawą jest ludzka zawiść. Występuje we wszystkich społeczeństwach w różnych natężeniu – na szczęście nie we wszystkich staje się doktryną władzy. Niestety pierwszą i najczęstszą ofiarą tej mentalności pada właśnie wolność. Pod płaszczykiem równania szans, tolerancji i innych górnolotnych haseł ograniczana jest wolność. Z reguły w pierwszym etapie ograniczana jest wolność gospodarcza i finansowa, w ślad za nią wolność światopoglądowa aż dochodzi do likwidacji wolności intelektualnej. Jako drastyczny przykład można podać Chiny XX wieku, gdzie ukoronowaniem ograniczeń była idiotyczna i krwawa „rewolucja kulturalna”. Dlatego w społeczeństwach, w których działania socjalizmu dały o sobie poznać, ludność zdaje sobie sprawę, iż wszelkie próby materialnego wybicia się na szczyty mogą zostać storpedowane i zniwelowane w imię socjalnych obietnic władzy, ochrony środowiska, szerzenia tej czy innej religii/światopoglądu. Doświadczone widmem takiej niewoli społeczeństwa w pierwszej kolejności stawiają na rozwój nauki i aspiracje intelektualne, które trudno torpedować. Sztuka stanowi ważny element, jednak nie jest podstawą, bo trudno jej zagwarantować bazę dla wolności. Sztuka bez wolności przestaje być sztuką, a zaczyna być narzędziem propagandy systemów niewolniczych.

Rys. 5. Struktura priorytetów i wpływ światopoglądu w Krajach Dobrobytu i Krajach Aspirujących.

Na Rys. 5. schemat priorytetów został uzupełniony o rolę światopoglądu. W Krajach Aspirujących kwestie Światopoglądu stoją w pozycji niezależnej od pozostałych priorytetów – można powiedzieć, że nauka i światopogląd słabo na siebie oddziałują, a wręcz czasem się umacniają nawzajem. Kraje Dobrobytu zupełnie na odwrót – w nich nie tylko dyskutuje się z faktami. Czasem dochodzi wręcz do „intelektualnych koziołków’, które kwestionują odwieczne fakty. Kto z nas nie słyszał o „płaskoziemcach”, klimatystach i innych ruchach społecznych, które kwestionują osiągnięcia cywilizacyjne tylko po to aby zaistnieć. Często czynią to na zgubę swych członków wbrew instynktowi samozachowawczemu.

Poprzedni artykułOŚWIADCZENIE Fundacji PAFERE
Następny artykułZaproszenie na konferencję
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj