Przez ponad trzy dekady tzw. wolnej Polski nie potrafiono naprawić niesprawiedliwości, jakich z rąk komunistów doznali właściciele majątków, nieruchomości i fabryk.
Reprywatyzacja w Polsce to wciąż temat tabu. Wskutek reformy rolnej przeprowadzonej na podstawie dekretu PKWN właściciele ziemscy zostali nie tylko pozbawieni swoich majątków, ale nie mogli nawet zamieszkać na terenie gmin, w których znajdowały się ich skonfiskowane dobra. Dekret poza ziemią odbierał również dwory z wyposażeniem gospodarczym oraz inwentarzem i różnego rodzaju dobra, takie jak dzieła sztuki, kolekcje, biblioteki. Reforma nie przewidywała żadnych odszkodowań dla osób pozbawionych majątków i nierzadko ograbionych z własności zamykano w aresztach. Mogli natomiast otrzymać gospodarstwa do 5 ha poza obszarem wywłaszczonego majątku lub dożywotni zasiłek w wysokości płacy średnio sytuowanego urzędnika, który wkrótce ograniczono.
– Reforma rolna z 1944 roku była w pierwszym rzędzie wypełnieniem pewnej politycznej obietnicy, dlatego że w programie komunistów polskich postulat reformy rolnej był bardzo istotny z tego względu, że sądzono, że pozwoli on przyciągnąć na ich stronę sympatie wsi. A wieś była z wyborczego punktu widzenia niesłychanie istotna. W to włączały się kwestie nie tylko takiego czystego wyrachowania, ale też ideologiczne, no bo to jest sposób na zniszczenie, pozbawienie pozycji polskiego ziemiaństwa, które byłoby oczywistą przeszkodą dla przeobrażenia kraju. Trzeci istotny czynnik to to, że XX-lecie [międzywojenne] to był okres, w którym przecież poważnym problemem było przeludnienie wsi – mówi prof. Michał Kopczyński z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Celem komunistów było zerwanie dotychczasowych więzi społecznych pomiędzy ziemiaństwem a resztą społeczeństwa. Chodziło też o pozbawienie właścicieli ziemskich wpływów politycznych oraz uderzenie w tę część społeczeństwa, która mogła próbować sprzeciwiać się komunistycznej władzy i jej nowym porządkom. To przecież ziemiaństwo, kultywując tradycje i kulturę, pozwoliło przetrwać narodowi polskiemu zabory. Represje dotyczyły około 6 tys. rodzin ziemiańskich, które posiadały około 4 mln ha ziemi ornej i lasów.
Niestety te wszystkie krzywdy, jakich właściciele ziemscy doznali z rąk komunistów, władze III RP nie naprawiły, a nawet pogłębiały tę niesprawiedliwość. Na początku lat 90. za przysłowiową złotówkę dokonywano kradzieży dóbr rodowych pod pretekstem, że właściciel lub spadkobiercy nie zajmują się dworami, dworkami, pałacami i innymi nieruchomościami należącymi do ich przodków i przekazywano je bezczelnym złodziejom. Z kolei sprawy spadkowe nierzadko ciągnęły się długimi latami, podczas gdy majątki popadały w coraz większa ruinę.
– Lokalne władze zniechęcały na wszystkie możliwe sposoby wszelkie działania spadkobierców byłych właścicieli, rzucając im dodatkowe kłody pod nogi w postaci kurateli tak zwanej ochrony zabytów, która to ochrona wiązała im ręce w zakresie remontów i modernizacji obiektów, które dalej niszczały pod pretekstem tej ochrony. Tym sposobem 6,5 tys. dworków i dworów popadło w ruinę już po 1989 roku – mówi Katarzyna Bnin-Bnińska, spadkobierczyni, która stara się o zwrot majątku rodzinnego upaństwowionego w czasach PRL. – Wielu ziemian i drobnej szlachty przeszło przysłowiową Golgotę w sądach, gdy okazało się, że na wniosek jakiegoś urzędnika i to zarówno w czasach PRL, jak i za obecnej władzy zmieniono księgi wieczyste i w miejsce przedwojennego właściciela wpisano bądź to Skarb Państwa, bądź to agencję przekształceń własnościowych – rolną lub wojskową, bądź to wskazany przez władze samorządów jakiś inny podmiot prawny – dodaje.
Brak reprywatyzacji
Do tej pory brakuje ustawy reprywatyzacyjnej, której kolejnym ekipom rządzącym nie udało się uchwalić przez ponad trzy dekady. W Ministerstwie Skarbu Państwa od 1990 roku prowadzone były – co prawda – prace nad reprywatyzacją. Niestety w 2001 roku uchwalona ustawa została zawetowana przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Podobnie niepowodzeniem zakończyła się kolejna próba tego typu, którą powzięto w 2008 roku. Następnie w 2017 roku Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy o zrekompensowaniu niektórych krzywd wyrządzonych osobom fizycznym wskutek przejęcia nieruchomości lub zabytków ruchomych przez władze komunistyczne po 1944 roku nazywanej dużą ustawą reprywatyzacyjną, jednak do tej pory prace nad nią nie zakończyły się jej uchwaleniem. Czy ma to związek z próbami ingerencji w proces legislacyjny środowisk żydowskich? Otóż swoje uwagi do projektu ustawy, recenzując punkt po punkcie cały akt prawny, przesłała Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego.
– Powstał nawet koncept „reprywatyzacji” szeroko dyskutowany ideologicznie przez kolejne rządy, a sprowadzał się on głównie do tego, żeby pogwałcić prawo do własności i dziedziczenia i wmówić opinii publicznej, że w imię szeroko pojętego interesu społecznego, spadkobiercy nie mają żadnych praw i ewentualnie mogą odkupić od państwa ich własność, do której nabyli prawa spadkowe – oburza się Bnin-Bnińska.
Pamiętajmy, że Polska Ludowa nie tylko pozbawiła ziemiaństwo majątków (w tym wyposażenia i maszyn rolniczych oraz inwentarza, a także infrastruktury przemysłowej, zakładów przemysłu rolnego czy drzewnego), ale odbierano również kamienice i fabryki w miastach. Ogromna część również tych zagrabionych dóbr do tej pory nie wróciła do prawowitych właścicieli lub ich spadkobierców. Niestety III RP ignoruje konstytucyjny zapis o poszanowaniu i dziedziczeniu własności prywatnej, a wszystkie kolejne rządy legitymizują kradzież dokonaną w czasach PRL. Jakby tego było mało, w wyniku złodziejskiej prywatyzacji upaństwowione wcześniej majątki sprzedawano ustosunkowanym osobom za niewielkie kwoty. Do tego przez lata działała mafia reprywatyzacyjna. W Warszawie, Krakowie czy Łodzi grupy przestępcze przejmowały nieruchomości, podając się za spadkobierców.
Zyskują złodzieje?
Na przykład w czerwcu 2021 roku CBA poinformowało, że pod nadzorem Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu funkcjonariusze prowadzą postępowanie dotyczące nieprawidłowości przy reprywatyzacji. Postępowanie dotyczy mienia należącego przed II wojną światową do dawnych rodów szlacheckich, tj. kilkudziesięciu nieruchomości położonych na terenie RP (zespoły pałacowe, nieruchomości zabudowane i niezabudowane) oraz tzw. rekompensat za mienie zabużańskie oraz nieruchomości objętych tzw. dekretem Bieruta z 1945 roku na terenie Warszawy o szacunkowej wartości co najmniej 170 mln zł. CBA dodaje, że aktualnie prowadzonych jest około 60 postępowań karnych dotyczących nieprawidłowości przy reprywatyzacji blisko 400 nieruchomości warszawskich. Dotychczas przedstawiono zarzuty ponad 80 osobom. Jak ustalono, wartość szkody wyrządzonej działaniem podejrzanych wynosi około 340 mln zł. Prokuratura skierowała już do sądu 15 aktów oskarżenia przeciwko 49 osobom.
Podobnie władze Łodzi informują, że do sądu trafiły akty oskarżenia wobec osób, które próbowały wyłudzić nieruchomości w tym mieście. Przez ostatnie pięć lat oddział ds. ochrony praw własności do nieruchomości złożył do prokuratury zawiadomienia w stosunku do 140 nieruchomości wartych ok. 130 mln zł. Oszuści próbują wyłudzić kamienice na podstawie sfałszowanych testamentów.
Brak ustawy reprywatyzacyjnej to jeden z największych skandali od czasów tzw. transformacji ustrojowej. Drugim jest brak lustracji i dekomunizacji. Bez uregulowania tych fundamentalnych spraw trudno budować uczciwą przestrzeń publiczną i dobrobyt gospodarczy całego społeczeństwa. Niestety reprywatyzacja zaczyna kojarzyć się Polakom nie z naprawieniem szkód i zwrotem zrabowanych przez komunistów majątków, a z przestępczym procederem nieuczciwego przejmowania cudzego majątku.
Tomasz Cukiernik