System menedżerski może działać dzięki systemowi podwójnego zapisu księgowego. Zapis ten umożliwia przedsiębiorcy wyodrębnienie czynności rachunkowych dotyczących poszczególnych części całej firmy, toteż jest on w stanie ocenić rolę każdej z nich. Może traktować poszczególne działy przedsiębiorstwa jak odrębne całości i oceniać je według tego, jaki jest ich wkład w sukces firmy. W takim systemie kalkulacji gospodarczej każdy dział firmy stanowi wyodrębnioną całość, hipotetycznie niezależny podmiot gospodarczy. Zakłada się, że ów dział „jest właścicielem” określonej części ogółu kapitału, którym dysponuje przedsiębiorstwo, oraz że dokonuje z innymi działami transakcji kupna i sprzedaży, ma własne wydatki i przychody, osiąga zyski lub straty związane z własną działalnością, niezależnie od wyników finansowych innych działów. Przedsiębiorca może zatem zostawić kierownictwu działu dużą niezależność. Osobie, której powierza określone kierownicze stanowisko, daje jedynie dyrektywę, żeby dążyła do osiągnięcia możliwie jak największego zysku. Analiza ksiąg rachunkowych wykazuje sukcesy i porażki menedżerów w realizacji owej dyrektywy. Każdy kierownik działu lub mniejszej komórki firmy jest odpowiedzialny za funkcjonowanie podległej mu jednostki. Wykazane w księgach zyski są jego zasługą, a straty jego winą. W interesie kierownika jest zarządzanie działem z poświęceniem i jak największą rozwagą. Jeżeli spowoduje straty, przedsiębiorca zastąpi go osobą, po której spodziewa się większej sprawności, lub zamknie cały dział. Tak czy owak, menedżer straci pracę. Jeśli jednak osiągnie zysk, jego wynagrodzenie wzrośnie, a w każdym razie nie będzie mu groziła utrata pracy.
To, czy menedżer ma prawo udziału w zyskach jednostki, którą kieruje, nie ma wpływu na jego osobiste zainteresowanie jej wynikami finansowymi. Jego dobrobyt jest i tak ściśle związany z sukcesami działu. Jego zadanie różni się od pracy technika, wykonującego określone zajęcia zgodnie z określonymi regułami. Polega ono na tym, żeby dostosowywać – w ograniczonej sferze, o której decyduje – działania podległej mu jednostki do stanu rynku. Menedżer może oczywiście łączyć różne funkcje, tak jak przedsiębiorca może łączyć funkcje przedsiębiorcy z rolą technika. Funkcja menedżera jest zawsze podporządkowana funkcji przedsiębiorcy. Zarządzający może zdjąć z przedsiębiorcy część mniej ważnych obowiązków. Nigdy jednak nie wchodzi w rolę przedsiębiorcy. Jeśli ktoś tak uważa, to popełnia błąd wynikający z mylenia teoretycznej kategorii przedsiębiorcy zdefiniowanej w konstrukcji myślowej podziału funkcji z konkretną sytuacją istniejącą w gospodarce rynkowej. Funkcja przedsiębiorcy wiąże się ściśle z zarządzaniem czynnikami produkcji w celu realizacji określonych zadań. Przedsiębiorca decyduje o wykorzystaniu czynników produkcji; zysk lub strata są wynikiem właśnie tych decyzji. Wynagrodzenie menedżera może być proporcjonalne do tego, w jakim stopniu jego dział przyczynił się do zysków przedsiębiorcy. Jest to jednak bez znaczenia. Jak już zaznaczyliśmy, menedżer ma swój interes w tym, żeby kierowany przezeń dział odniósł sukces. Nie może on jednak odpowiadać za straty. Straty dotykają właścicieli kapitału zaangażowanego w przedsięwzięcie. Nie może ich pokrywać menedżer.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby społeczeństwo powierzyło troskę o jak najlepsze wykorzystanie dóbr kapitałowych ich właścicielom. Kiedy owi właściciele realizują określone przedsięwzięcia, ryzykują swoim majątkiem i pozycją społeczną. Zależy im na powodzeniu tych działań jeszcze bardziej niż ogółowi społeczeństwa. Dla społeczeństwa zmarnowanie kapitału zainwestowanego w określone przedsięwzięcie oznacza stratę jedynie niewielkiej cząstki wszystkich funduszy, którymi ono dysponuje. Dla właściciela ta strata ma o wiele większe znaczenie, ponieważ łączy się zwykle z utratą całego majątku. Gdy zaś menedżer ma całkowicie wolną rękę, powstaje zgoła odmienna sytuacja. Jego spekulacje wiążą się z ryzykowaniem cudzych pieniędzy. Patrzy na rzeczywistość z innej perspektywy niż ktoś, kto odpowiada za straty. Lekkomyślny staje się właśnie wtedy, gdy wynagradza się go udziałem w zyskach, ponieważ nie uczestniczy w stratach.
Złudne wyobrażenie, że zarządzanie wyczerpuje działania należące do przedsiębiorcy i w całości zastępuje przedsiębiorczość, wynika z niezrozumienia warunków panujących w korporacjach, które są dzisiaj typową formą organizacji gospodarczej. Twierdzi się, że korporacją kierują pobierający wynagrodzenie menedżerowie, akcjonariusze natomiast stanowią bierną publiczność. Całą władzę skupiają w swoich rękach opłacani pracownicy. Akcjonariusze są bezczynni i bezużyteczni. Zbierają plony z tego, co zasiali menedżerowie.
Pogląd ten całkowicie pomija rolę, jaką w kierowaniu korporacjami odgrywają: kapitał i rynek pieniądza, giełda akcji i obligacji, trafnie nazywane „rynkiem”. Z powodu antykapitalistycznych uprzedzeń transakcje zawierane na tym rynku uważa się po prostu za ryzykowną grę hazardową. W rzeczywistości zmiany cen akcji zwykłych i uprzywilejowanych oraz obligacji korporacyjnych pozwalają kapitalistom doskonale kontrolować przepływ kapitału. Struktura cen, będąca wynikiem spekulacji na rynku pieniężnym i kapitałowym oraz na dużych giełdach towarowych, decyduje nie tylko o wysokości kapitału, jakim dysponuje każda korporacja, lecz także kształtuje sytuację, do której menedżerowie muszą precyzyjnie dostosować swoje działania.
Ogólny kierunek działania korporacji nadają jej akcjonariusze oraz ich przedstawiciele, dyrektorzy [zarządu]. Dyrektorzy zatrudniają i odwołują menedżerów. W mniejszych firmach, a nawet w niektórych większych, stanowiska dyrektorów i menedżerów są obsadzane przez te same osoby. Dobrze prosperująca korporacja nigdy nie jest całkowicie kontrolowana przez zatrudnionych menedżerów. Pojawienie się wszechpotężnej klasy menedżerskiej to zjawisko spoza sfery nieskrępowanej gospodarki rynkowej. Jest ono konsekwencją świadomej polityki interwencjonistycznej, mającej na celu wyeliminowanie wpływu akcjonariuszy na przedsiębiorstwo i ich faktyczne wywłaszczenie. W Niemczech, we Włoszech i w Austrii był to pierwszy krok do przejęcia przez rząd kontroli nad wolnymi przedsiębiorstwami. Rząd Wielkiej Brytanii przejął taką kontrolę nad Bankiem Anglii i kolejami. W podobnym kierunku zmierza sytuacja przedsiębiorstw użyteczności publicznej w Ameryce. Swoich wspaniałych osiągnięć spółki akcyjne nie zawdzięczają pobierającej pensje oligarchii menedżerów. Autorami owych sukcesów byli właściciele istotnej części lub większości ich akcji. Część społeczeństwa pogardzała nimi jako aferzystami i spekulantami.
Przedsiębiorca samodzielnie, bez udziału menedżera, decyduje o tym, w jakie branże zainwestować kapitał i jaką jego część przeznaczyć na inwestycje, decyduje również o rozbudowie lub zmniejszeniu przedsiębiorstwa i jego poszczególnych części, a także o strukturze finansowej firmy. Są to zasadnicze decyzje odgrywające istotną rolę w kierowaniu przedsiębiorstwem. Podejmuje je zawsze przedsiębiorca – zarówno w spółkach akcyjnych, jak i fi rmach o innej strukturze prawnej. Jeśli korzysta przy tym z czyjejś pomocy, to ma ona znaczenie drugorzędne. Od specjalistów w dziedzinie prawa, statystyki i technologii uzyskuje informacje na temat stanu rzeczy w przeszłości, ale ostateczna decyzja związana z oceną przyszłego stanu rzeczy należy wyłącznie do niego. Dopiero szczegółowe wykonanie swojego planu powierza menedżerom.
Społeczne funkcje elity menedżerskiej są nie mniej istotne dla działania gospodarki rynkowej niż funkcje elity wynalazców, technologów, inżynierów, projektantów, naukowców i eksperymentatorów. Wielu menedżerów przyczynia się znacząco do rozwoju gospodarczego. Dobrzy menedżerowie są wynagradzani wysokimi zarobkami, a często także udziałami w zyskach fi rmy. Nierzadko sami zostają z czasem kapitalistami i przedsiębiorcami. Mimo wszystko funkcja menedżera różni się od funkcji przedsiębiorcy.
Poważnym błędem jest utożsamianie przedsiębiorczości z zarządzaniem, widoczne na przykład w rozpowszechnionym przeciwstawieniu „dyrekcji” „załodze”. Pojęcia te miesza się celowo, żeby zamazać zasadniczą różnicę dzielącą funkcje przedsiębiorcy od funkcji menedżerów zajmujących się jedynie szczegółowymi sprawami dotyczącymi prowadzenia przedsiębiorstwa. Zakłada się, że struktura interesów, alokacja kapitału do różnych branż produkcji i firm, rozmiary oraz rodzaj działalności, którą zajmują się poszczególne zakłady i sklepy są już ustalone i nie ulegną zmianie. Wystarczy postępować zgodnie z zasadami ustalonymi w przeszłości. W takim niezmiennym świecie innowatorzy i organizatorzy są oczywiście zbędni. Suma wszystkich zysków jest równa sumie wszystkich strat. Wystarczy porównać strukturę amerykańskiej gospodarki w 1960 roku z jej strukturą w 1940 roku, by obalić tę błędną teorię. Jednak nawet w niezmiennym świecie nonsensem byłoby dopuszczanie „załogi”, jak domagają się tego autorzy popularnych haseł, do udziału w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Spełnienie tego postulatu prowadziłoby do syndykalizmu. Często myli się również menedżera z biurokratą.