Współczesny człowiek kieruje się przede wszystkim względami „pozaekonomicznymi” i „irracjonalnymi”, a jeżeli na drodze do osiągnięcia tych „idealnych” celów przeszkodą okażą się potrzeby związane z poprawą warunków materialnych, to gotów jest zrezygnować z ich zaspokojenia. Poważnym błędem, popełnianym najczęściej przez ekonomistów i ludzi interesu, jest interpretowanie zdarzeń rozgrywających się w naszych czasach z „ekonomicznego” punktu widzenia i krytykowanie dzisiejszych ideologii ze względu na rzekomo zawarte w nich błędy ekonomiczne. Ludzie marzą nie tylko o dostatnim życiu.
Trudno sobie wyobrazić poważniejsze nieporozumienie w interpretacji najnowszej historii. Człowiek w naszych czasach kieruje się gorącym pragnieniem udogodnień i niepohamowanym apetytem na przyjemności życia. Zjawiskiem charakterystycznym dla dzisiejszych społeczeństw jest powstawanie grup nacisku, które dążą do zapewnienia sobie dobrobytu materialnego wszelkimi sposobami – legalnymi i nielegalnymi, sposobami pokojowymi i przemocą. Dla grupy nacisku liczy się wyłącznie wzrost realnych dochodów jej członków. Nie obchodzą ich żadne inne aspekty życia. Nie zastanawiają się nad tym, czy realizacja programu grupy będzie sprzeczna z żywotnymi interesami innych ludzi, ich własnego narodu lub kraju czy całej ludzkości. Oczywiście każda grupa nacisku usiłuje usprawiedliwić swoje żądania, przedstawiając je jako korzystne dla ogółu i piętnując swoich przeciwników jako nikczemnych łotrów, idiotów i zdrajców. W dążeniu do realizacji swoich planów grupa nacisku przejawia niemal religijną gorliwość.
Wszystkie bez wyjątku partie polityczne obiecują swoim zwolennikom wyższe dochody realne. Pod tym względem nie ma różnicy między nacjonalistami a internacjonalistami oraz między zwolennikami gospodarki rynkowej a obrońcami socjalizmu lub interwencjonizmu. Jeżeli jakaś partia nawołuje swoich zwolenników do doraźnych poświęceń dla dobra jakiejś sprawy, to konieczność owych wyrzeczeń zawsze usprawiedliwia tym, że stanowią one niezbędny warunek osiągnięcia ostatecznego celu, jakim jest poprawa ich sytuacji materialnej. Każda partia uważa, że kwestionowanie tego, czy zdoła zapewnić swoim zwolennikom lepszy poziom życia, jest równoznaczne z próbą podstępnego zamachu na jej ezystencję i prestiż. Wrogo odnosi się do ekonomistów podważających zasadność jej obietnic.
Wszelkie warianty polityki ochrony producentów uzasadnia się tym, że ma ona rzekomo zapewnić poprawę poziomu życia członków danej grupy. Zwolennicy protekcjonizmu, samowystarczalności gospodarczej, stosowania nacisku i gróźb przez związki zawodowe, praw pracowniczych, płac minimalnych, wydatków publicznych, ekspansji kredytowej, dotacji i innych półśrodków zawsze przedstawiają swoje rozwiązania jako najlepsze lub jedyne metody zwiększenia realnych dochodów tych, o których głosy zabiegają. Każdy mąż stanu i polityk powtarza dzisiaj swoim wyborcom: „Dzięki mojemu programowi wzbogacicie się tak bardzo, jak będzie to możliwe w danych warunkach, a program moich przeciwników sprowadzi na was nędzę i nieszczęście”.