Wolność ekonomiczna jest ceniona nie dlatego, że jest sprawiedliwsza czy właściwsza od innych rozwiązań, lecz przede wszystkich ze względu na swoje walory praktyczne.
Z łatwością przychodzi nam się spierać o to, czy dana ustawa może stworzyć, bądź nie, jakieś miejsca pracy, jednak tracimy zapał wówczas, gdy w dyskusji należałoby się zastanowić, na czyj koszt te miejsca pracy miałyby powstać. Kłócimy się o to, czy powinna istnieć płaca minimalna, jednak gdy przychodzi nam zastanowić się nad tym, czy rząd powinien się w ogóle zajmować takimi sprawami, wówczas dyskretnie się wycofujemy, opuszczając na tę kwestię zasłonę milczenia. Z zapałem zabieramy się za obciążanie własności prywatnej kolejnymi kosztami, niechętnie jednak zastanawiamy się nad tym, co moglibyśmy dla tej własności zrobić, by w pełni, dla ogólnego pożytku, mogła ona wykorzystać potencjał jaki jest w niej nagromadzony.
Wolność musi opierać się na solidnym fundamencie moralnym. Jednak współczesny dyskurs polityczny stara się często sprowadzić moralność i wolność do czynników stojących wobec siebie w opozycji. Dlatego zwolennicy kapitalizmu i wolności gospodarczej muszą uczynić wszystko, by uzyskać moralną przewagę nad socjalistami i interwencjonistami. Dotąd, dopóki wolność gospodarcza i jej niezbędne instytucje, takie jak własność prywatna, wolna wymiana, kumulacja kapitału i poszanowanie umów, nie będą poparte ogólnie przyjętymi normami mogącymi na dłuższą metę je obronić, wówczas nie będzie ona w stanie przetrwać. W przeciwnym razie moralną próżnię pozostawioną przez obrońców kapitalizmu wypełnią pojęcia wrogie wolności gospodarczej – pojęcia zaczerpnięte z wartości i słownika interwencjonizmu i socjalizmu.
Tymczasem związek pomiędzy wolnością gospodarczą a moralnością jest więcej niż sugestywny – jest on bezpośredni. Historykowi trudno byłoby zdefiniować społeczeństwo charakteryzujące się głębokim i stałym szacunkiem dla świętości własności prywatnej, które równocześnie nie posiadałoby względnie uporządkowanej, zintegrowanej kultury. Analogicznie więc, upadek kulturowy, załamanie rodziny i powszechna sekularyzacja, odpowiadają historycznie upaństwowieniu własności i socjalizmowi.
Moralna obrona wolności musi odróżnić prawa od przywilejów, społeczeństwo od rządu, społeczność od kolektywu. Prawa, społeczeństwo i społeczność stanowią integralną część naturalnego porządku wolności. Przywileje, rząd i kolektyw nie są całkowicie odrębne, jednak zasadniczo różnią się od tych pierwszych, jako że zasadzają się na przymusie. W terminologii filozofa społecznego Alberta Nock’a, to, co czyni się przy wykorzystaniu środków politycznych nie powinno być mylone z tym, co robione jest przy wykorzystaniu środków społecznych.
Co więcej, moralny spór na rzecz wolności gospodarczej nie powinien uciekać przed własnymi logicznymi argumentami, mimo że są one politycznie niemodne. Imperatyw skierowany przeciwko kradzieży i opowiadający się za poszanowaniem własności prywatnej stanowi również ostrzeżenie dla rządzących, by nie nakładali na obywateli podatków powyżej minimum koniecznego dla funkcjonowania państwa. Wolność zawierania umów musi obejmować także wolność do ich niezawierania
Często twierdzi się, że tak naprawdę tylko nieliczni marzą o kapitalizmie. Takie nastawienie również trzeba zmienić. Właściwie pojmowany kapitalizm jest określeniem składnika ekonomicznego naturalnego porządku wolności. Oznacza on szerokie posiadanie własności, sprawiedliwe prawa równe dla wszystkich, trzymanie się granic własności, umożliwienie istnienia prywatnej dobroczynności i mądre wykorzystywanie zasobów. Co więcej, oznacza on kreatywność, wzrost dobrobytu, obfitość i co najważniejsze – stanowi gwarant przestrzegania zasady, zgodnie z którą każda istota ludzka posiada godność i wymaga szacunku. Jest to marzenie warte naszej duchowej wyobraźni.
Ks. Robert A. Sirico
Artykuł pochodzi z magazynu „Religion & Liberty”. Przedruk za zgodą wydawcy.