Mises: Ludzkie działanie. XXVII. Rząd i rynek

Tekst stanowi fragment książki Ludwiga von Misesa "Ludzkie działanie", której pierwsze polskie wydanie ukazało się na naszym rynku w 2007 roku. Publikujemy go dzięki uprzejmości p. Witolda Falkowskiego, autora przekładu do polskiego wydania książki. Ludwig von Mises, tłum. Witold Falkowski

Ludwig von Mises
PAFERE WIDEO

Korupcja.

Analiza interwencjonizmu byłaby niekompletna, gdyby pomijała zjawisko korupcji. Właściwie każdy akt ingerencji rządu w proces rynkowy musi być uznany – z punktu widzenia obywateli, których dotyczy – albo za konfiskatę, albo za podarunek. Z reguły w następstwie takiego aktu jednostka lub grupa bogaci się kosztem innych jednostek lub grup. Często jednak odpowiednikiem krzywdy jednych nie jest wcale korzyść innych.

Nie istnieje uczciwa i sprawiedliwa metoda posługiwania się niezwykle szerokimi uprawnieniami, które w systemie interwencjonizmu należą do władzy ustawodawczej i wykonawczej. Celem zwolenników interwencjonizmu ma być zastąpienie rzekomo szkodliwych „społecznie” skutków prywatnej własności oraz utrwalonych przywilejów nieograniczoną swobodą decydowania przez mądrego i bezstronnego ustawodawcę oraz jego sumiennych, niestrudzonych pomocników – biurokratów. Uważają oni, że prosty człowiek to bezradne dziecko, które nie może się obejść bez ojcowskiej pieczy zapewniającej mu ochronę przed podstępną zgrają oszustów. W imię „wyższej i szlachetniejszej” idei sprawiedliwości odrzucają tradycyjne rozumienie prawa i praworządności. Postępują zawsze słusznie, ponieważ każdy ich czyn jest wymierzony w tych, którzy z egoistycznych pobudek chcą zatrzymać dla siebie to, co z punktu widzenia owej wyższej idei sprawiedliwości powinno należeć do innych.

Koncepcje egoizmu i bezinteresowności, które stosuje się w takich rozumowaniach, są wewnętrznie sprzeczne i jałowe. Jak zauważyliśmy, każde działanie ma na celu osiągnięcie stanu bardziej zadowalającego dla osoby działającej niż stan, który by istniał, gdyby tego działania nie podjęto. W tym znaczeniu każde działanie należy uznać za egoistyczne. Jeśli ktoś wspomaga datkami głodne dzieci, to czyni tak albo dlatego, że wyżej ceni satysfakcję, którą da mu spełnienie tego uczynku, niż zadowolenie, które mógłby osiągnąć, gdyby tę samą kwotę przeznaczył na cokolwiek innego, albo dlatego że spodziewa się nagrody po śmierci. W tym sensie polityk jest zawsze egoistą, bez względu na to, czy wspiera popularny program, by zdobyć jakiś urząd, czy trwa niezłomnie przy swoich niepopularnych przekonaniach, rezygnując tym samym z korzyści związanych z ich porzuceniem.

W terminologii stosowanej przez antykapitalistów słowa „egoistyczny” i „bezinteresowny” służą do oceny ludzi z punktu widzenia określonej doktryny. Jest to doktryna, która uznaje, że jedynym naturalnym i uczciwym sposobem organizacji życia społecznego jest zapewnienie równości pod względem bogactwa i dochodów; że należy napiętnować jako wyzyskiwaczy ludzi posiadających lub zarabiających więcej niż przeciętny obywatel; że trzeba potępić działania przedsiębiorców jako szkodliwe dla dobra ogółu. Jeśli ktoś prowadzi przedsiębiorstwo i zależy bezpośrednio od tego, jak jego działania ocenią konsumenci, jeśli zabiega o klientów i osiąga zyski dzięki temu, że potrafi lepiej niż konkurencja zaspokoić potrzeby konsumentów, to z punktu widzenia biurokratycznej ideologii jest egoistą i zasługuje na pogardę. Jedynie tych, którzy pracują dla rządu, można uznać za bezinteresownych i szlachetnych.

Niestety, urzędnicy i ich podwładni nie są aniołami. Bardzo szybko przekonują się, że ich decyzje oznaczają dla przedsiębiorców poważne straty lub, niekiedy, znaczne zyski. Oczywiście są urzędnicy, którzy nie biorą łapówek. Jednak pozostali bardzo chętnie korzystają z możliwości „bezpiecznego udziału” w zyskach tych, którym pomogą swoimi decyzjami.

W systemie interwencjonistycznym protekcji często po prostu nie da się uniknąć. Tak jest na przykład z koncesjami na eksport lub import. Koncesja ma dla przedsiębiorcy, który się o nią ubiega, wymierną wartość przeliczalną na gotówkę. Komu rząd powinien przyznać koncesję, a komu jej odmówić? Nie istnieje neutralne czy obiektywne kryterium, dzięki któremu można podjąć w tej sprawie bezstronną decyzję. To bez znaczenia, czy przy jej podejmowaniu jakąś rolę odegrają pieniądze. Równie skandaliczne jak branie łapówki, jest przyznawanie koncesji komuś, kto oddał lub zamierza oddać innego rodzaju cenne usługi (takie jak udzielenie poparcia określonemu kandydatowi do urzędu) osobom, od których zależy taka ważna decyzja.

Korupcja to nieuchronny efekt interwencjonizmu. Historykom i prawnikom zostawmy rozpatrywanie problemów, które się z nią wiążą.

Ludwig von Mises

PRZEZLudwig von Mises, tłum. Witold Falkowski
Poprzedni artykułPolityka klimatyczna UE winduje ceny prądu
Następny artykułEkonomiści a wojna
Ludwig Heinrich Edler von Mises (ur. 29 września 1881 we Lwowie, zm. 10 października 1973 w Nowym Jorku) – ekonomista austriacki; przedstawiciel szkoły austriackiej w ekonomii; w poglądach na gospodarkę reprezentował stanowisko leseferystyczne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj