Takiego stanowiska nie da się utrzymać. W świecie wzrastającej siły nabywczej pieniądza sposób myślenia wszystkich ludzi dopasowałby się do istniejącej sytuacji, podobnie jak we współczesnym świecie dostosował się do malejącej siły nabywczej jednostki pieniężnej. Dziś uważa się, że wzrost nominalnego pieniężnego dochodu jest równoznaczny z poprawą sytuacji materialnej. Ludzie są skoncentrowani bardziej na wzroście nominalnych płac i pieniężnych ekwiwalentów bogactwa niż na wzroście podaży towarów. W świecie rosnącej siły nabywczej zwracano by przede wszystkim uwagę na spadek kosztów utrzymania. Dzięki temu z całą wyrazistością dostrzeżono by, że postęp gospodarczy polega głównie na coraz większej dostępności tego, co ułatwia życie.
Wielowiekowa tendencja zmiany wysokości cen nie ma żadnego wpływu na sposób zarządzania firmą. Przedsiębiorcy i inwestorzy nie zważają na wielowiekowe tendencje. W swoich działaniach kierują się przewidywaniami na temat ruchów cen w perspektywie najbliższych tygodni, miesięcy, a najwyżej lat. Nie zwracają uwagi na ogólny ruch cen. Koncentrują się na rozbieżnościach między cenami komplementarnych czynników produkcji i przewidywanymi cenami produktów. Żaden przedsiębiorca nie zdecyduje się na określoną produkcję, jeśli spodziewa się, że wzrosną ceny wszystkich towarów i usług. Rozpocznie ją dopiero wtedy, gdy będzie przekonany, że osiągnie zyski dzięki różnicy między cenami dóbr różnych rzędów. Możliwość osiągnięcia takich zysków pojawiałaby się w świecie, w którym ceny od wieków spadają, podobnie jak w świecie, w którym istnieje równie długotrwała tendencja do wzrostu cen. Oczekiwanie stałego ogólnego ruchu wszystkich cen w górę nie prowadzi do zwiększenia produkcji ani dobrobytu. Wywołuje jedynie gorączkową „ucieczkę od pieniądza”, co prowadzi do całkowitego załamania systemu pieniężnego.
Jeżeli powszechne staje się przekonanie o tym, że ceny wszystkich towarów spadną, to krótkoterminowa rynkowa stopa procentowa maleje o równowartość ujemnego ażio cenowego. Z tego powodu przedsiębiorca, który korzysta z pożyczonych funduszy, nie musi się obawiać konsekwencji takiego spadku cen, tak samo jak wierzyciel w warunkach rosnących cen nie musi się obawiać konsekwencji spadku siły nabywczej.
Odwieczna tendencja do wzrostu siły nabywczej jednostki pieniężnej wymagałaby od przedsiębiorców i inwestorów praktykowania innych reguł niż te, które utrwaliły się w ciągu wieków utrzymującej się tendencji do obniżania siły nabywczej. Z pewnością jednak nie miałoby to zasadniczego wpływu na rozwój sytuacji gospodarczej. Nie powstrzymałoby ludzi w ich dążeniu do możliwie największej poprawy warunków materialnych przez odpowiednią organizację produkcji. Nie doprowadziłoby to do zniknięcia z systemu gospodarczego czynników odpowiedzialnych za poprawę warunków materialnych, to znaczy dążenia przedsiębiorców-organizatorów do zysku oraz gotowości ludzi do kupowania tych towarów, które zapewniają możliwie największą satysfakcję jak najmniejszym kosztem.
Oczywiście spostrzeżenia te nie mają uzasadniać polityki deflacji, lecz jedynie pomóc w obaleniu głęboko zakorzenionych mitów inflacjonizmu. Obnażają iluzoryczność doktryny lorda Keynesa, która źródła ubóstwa i cierpienia, depresji gospodarczej i bezrobocia upatruje w „presji redukcjonistycznej”. Nie jest prawdą, że „presja deflacyjna (…) zahamowałaby rozwój nowoczesnego przemysłu”. Nie jest też prawdą, że wskutek ekspansji kredytowej następuje „cud (…) przemiany kamienia w chleb”. Ekonomia nie zaleca ani polityki inflacyjnej, ani deflacyjnej. Nie nakłania rządów do ingerencji w wybór środka wymiany, jakiego dokonuje rynek. Formułuje jedynie następujące twierdzenia:
- Rząd, który prowadzi politykę inflacyjną lub deflacyjną, nie zwiększa dobrobytu obywateli, nie działa na rzecz dobra ogółu czy interesu narodowego. Faworyzuje po prostu jedną grupę społeczną kosztem pozostałych grup.
- Nie da się przewidzieć, która grupa odniesie korzyści z określonego inflacyjnego lub deflacyjnego rozwiązania, ani określić rozmiaru tych korzyści. Zależy to od ogółu danych rynku, a także od tempa ruchów inflacyjnych lub deflacyjnych. Początkowo korzystne następstwa inflacji bądź deflacji w miarę rozwoju przyjętego rozwiązania mogą się okazać dla określonej grupy niekorzystne.
- Ekspansja pieniężna zawsze prowadzi do nietrafnych inwestycji kapitału i nadmiernej konsumpcji. W rezultacie państwo nie bogaci się, lecz biednieje. O tych zagadnieniach będzie mowa w rozdziale XX.
- Długotrwała inflacja musi w końcu doprowadzić do katastrofy, całkowitego załamania się systemu pieniężnego.
- Polityka deflacyjna jest kosztowna dla skarbu państwa i nie cieszy się popularnością wśród mas. Polityka inflacyjna natomiast jest korzystna dla skarbu państwa i powszechnie bardzo lubiana. Niebezpieczeństwo deflacji jest w praktyce znikome, a niebezpieczeństwo inflacji bardzo duże.