W referacie omówiono dyskryminację przez państwo polskie małych i średnich firm. Opisano również uprzywilejowanie, w wielu aspektach życia gospodarczego, dużych firm państwowych i zagranicznych korporacji. Wymieniono obszary życia gospodarczego w Polsce, które źle funkcjonują i które należy zreformować.
1. Wprowadzenie
W Polsce mamy 2,15 mln mikro, małych i średnich przedsiębiorstw (MSP).
Jak podano w raporcie PARP z 2020r., to właśnie te firmy:
- zatrudniają najwięcej pracowników; ze wszystkich osób pracujących w przedsiębiorstwach aż 68% zatrudnionych jest w małych firmach (6,8 mln z 9,9 mln);
- wytwarzają prawie połowę Produktu Krajowego Brutto, tj. aż 49,1% (ponad dwa razy tyle niż duże przedsiębiorstwa).
Niestety, to właśnie te przedsiębiorstwa są najbardziej prześladowane przez rząd i urzędników!
Dlaczego tak się dzieje?
Jest kilka powodów takiego stanu rzeczy:
- Duże rozdrobnienie małych podmiotów gospodarczych powoduje ich niemożność i słabość w zakresie tworzenia prawa.
- Duże koszty obsługi prawnej i podatkowej. Inaczej mówiąc, to, na czym małe i średnie firmy najczęściej oszczędzają, odbija się na ich traktowaniu przez urzędników i polityków.
- Małe firmy są kreatywne, wydajne i elastyczne, dlatego stanowią dużą konkurencję dla dużych, państwowych i międzynarodowych korporacji. A że duże firmy stać na hojne opłacanie swoich lobbystów, polityków, to bezpośrednio wpływają one na tworzenie prawa ograniczającego konkurencyjność i wolny rynek.
- Wymiar sprawiedliwości i prokuratura praktycznie nie funkcjonują w obszarze MSP. Brak jest skutecznych instytucji egzekwowania prawa.
- Legalistyczne podejście państwa do gospodarki. Inaczej mówiąc, urzędnicy w swoich decyzjach nie kierują się dobrem społecznym czy dobrem polskiego państwa, tylko restrykcyjną i „wygodną dla siebie” biurokratyczną interpretacją prawa. W związku z tym, że polskie prawo po wejściu do Unii Europejskiej jest dostosowywane i zmieniane pod kątem udogodnień dla globalnego rynku, wygrywają firmy globalne kosztem polskich małych i średnich firm – tak jest wygodniej dla urzędników.
Jak wyglądają rzeczywiste warunki i środowisko działania małych i średnich firm w Polsce? Poniżej przedstawiono bardziej szczegółowe spojrzenie na aspekty naszego życia gospodarczego z perspektywy praktykującego przedsiębiorcy.
2. Skomplikowanie prawa
- Diagnoza
Jak podaje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Polska znalazła się na 36. miejscu pod względem skomplikowania prawa podatkowego (36. miejsce na 37 systemów podatkowych w Europie). Gorzej od nas wypadają tylko Włosi, którzy zajmują ostatnie, 37. miejsce.
Ponieważ w opracowanym „International Tax Competitiveness Index” autorzy raportu nie wzięli pod uwagę takiego parametru, jak zmienność prawa podatkowego w czasie, stąd zapewne Polska zajęła przedostatnie, a nie ostatnie miejsce w rankingu. Żaden z twórców raportu na pewno nie wyobrażał sobie sytuacji, że jakieś prawo podatkowe może zostać uchwalone 29 października 2021 r. i wejść w życie już od 1 stycznia 2022 r., jak w przypadku polskiego tzw. Nowego Ładu. To tylko jeden z przykładów ogromnej zmiany obciążeń podatkowych. Zmiany są wprowadzane z taką częstotliwością i tak szybko, że nawet doradcy podatkowi nie nadążają z ich analizą i implementacją, a co dopiero zapracowani i zabiegani mali przedsiębiorcy. Przedsiębiorcy, oprócz prawa podatkowego, mają na głowie również Prawo Pracy, Przepisy BHP, Przepisy dot. ZUS, Przepisy Ochrony Środowiska, przepisy o Ochronie Konkurencji i Konsumentów, Prawo Upadłościowe, Prawo Gospodarcze i wiele innych. W ostatniej dekadzie mniejszych lub większych zmian w prawie polskim było naprawdę dużo.
Warto podkreślić, iż największe obciążenie z powodu takiego stanu rzeczy odczuwają małe i średnie firmy niemające finansów ani wystarczającej liczby pracowników administracyjnych (prawników, doradców podatkowych, kadrowych), którzy zajmowaliby się wyłącznie analizowaniem przepisów, dokumentów i obsługą całego aparatu biurokracji z tym związanej. Inaczej jest z dużymi firmami państwowymi oraz zagranicznymi korporacjami. Duże podmioty gospodarcze posiadają finanse, a dzięki temu stać je na utrzymanie zaplecza prawnego, podatkowego i kadrowego potrzebnego, by w sposób płynny zajmować się całym systemem administracyjno-biurokratycznym związanym z pracownikami, podatkami, płacami i podobnymi sprawami. Menadżerowie dużych firm albo nie zważają na zmieniające się zasady prawne, albo też mają do dyspozycji gotowe rozwiązania przygotowane przez ich dział administracyjny. Przy ogromnych zasobach, jakimi dysponują duże podmioty gospodarcze, koszt administracji jest niewiele znaczącą częścią ich działalności, natomiast w małych i średnich przedsiębiorstwach liczy się każda przysłowiowa złotówka. Taki stan rzeczy daje znacznie większą przewagę na rynku dużemu kapitałowi nad małymi i średnimi firmami.
Całą sytuację można skwitować powiedzeniem:
Im bardziej chore państwo, tym więcej w nim praw. Im więcej przepisów, tym więcej przestępców.
- Choroba
Ostatnie 30 lat rozwoju Polski polegało w dużej mierze na wyprzedaży majątku narodowego, zaciąganiu długu i transferów finansowych z Unii Europejskiej. Ten prosty, jak mogłoby się wydawać, sposób pozyskiwania pieniądza nie wymuszał na rządzących szukania efektywnych, racjonalnych i skutecznych rozwiązań gospodarczych. Taki stan rzeczy bardzo sprzyjał nadmiernej biurokracji w Polsce.
Feliks Koneczny w książce „Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej” (Wydawnictwo Antyk 2000) stwierdził:
Najgorszą społecznie ze wszystkich kradzieży jest kradzież czasu, gdyż demoralizuje okradzionego. (…) Im więcej urzędów, tym więcej czasu się marnuje; im liczniejsi są w jakimś urzędzie urzędnicy, tym wymyślniejsze formy przybiera rabunek czasu.
Większość osób prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z ogromnego rozrostu biurokracji – procesu, który niszczy polską gospodarkę. U schyłku poprzedniego systemu w 1989 r. w komunistycznym PRL zatrudnionych było około 160 tys. urzędników, a obecnie mamy ich około 450 tys. – to trzykrotny wzrost. Większość pracy urzędników stanowią działania pozorne, których celem jest jedynie uzasadnienie swojej użyteczności. Można by to opisać w ten sposób, że urzędnicy w pocie czoła zmieniają przepisy, produkują tony rozporządzeń, aktów wykonawczych, zaleceń itp. tylko po to, by je produkować, zmieniać, zmuszać do ich stosowania i tym samym mieć władzę nad obywatelami. System biurokracji w Polsce w większości jest tak zorganizowany, że urzędnicy w praktyce za nic nie odpowiadają, a wynagrodzenie i zajmowane stanowisko nie zależy od efektów ich pracy.
Na marginesie należy zauważyć, że przerośnięta biurokracja to nie tylko tony skomplikowanych przepisów, ale również miliardy złotych wydawanych na urzędników, miliardy przez nich marnotrawione i bardzo często defraudowane.
- Leczenie
Ze względu na ciężką chorobę związaną z niewydolnością administracji naszego państwa, leczenie należy podjąć jak najszybciej i powinno być ono radykalne. Metody są znane i najlepiej je zapożyczyć z najbogatszych i najsprawniejszych gospodarczo państw, w których takie reformy się udały. Na pierwszym miejscu, jako wzór dla Polski, postawiłbym Szwajcarię (z ustrojem demokracji bezpośredniej). Dla wszystkich zainteresowanych szerzej tym tematem polecam książkę profesora Mirosława Matyi „Szwajcarska demokracja szansą dla Polski” (PAFERE 2018).Moim zdaniem zasady panujące w Szwajcarii najlepiej wpisywałyby się w polską naturę i tradycję.
Kolejnymi krajami, z których możemy czerpać wzorce, są Estonia (będąca na pierwszym miejscu w rankingu prostoty przepisów podatkowych), Nowa Zelandia, Korea Południowa, Singapur, a jeśli chodzi o wybór urzędników oraz skuteczność modernizacji gospodarki – to na pewno Chiny.
Reformy musimy zacząć od wprowadzenia odpowiedzialności urzędników i polityków za ich pracę i czyny. Równolegle musimy wprowadzić transparentne, szczegółowe
i kompetentne metody wybierania, a później rozliczania przedstawicieli administracji, władzy wykonawczej i sądowniczej. Tutaj możemy się wzorować w dużym zakresie na Chinach i ich konfucjańskich zasadach. To właśnie w Chinach, aby zostać urzędnikiem, należy zdać bardzo wymagający egzamin oraz wykazać się moralnością i nieposzlakowaną historią życia. Oczywiście tak jak w Polakach, komunizm w Chińczykach wiele tych rzeczy wypaczył, ale bardzo konsekwentnie wracają oni do tradycji konfucjańskiej i wprowadzają bardzo, ale to bardzo racjonale mechanizmy doboru i zarządzania urzędnikami. By nie być gołosłownym, podam kilka przykładów:
- Oddzielono administrację rządową od przedsiębiorstw.
- Zredukowano liczbę urzędów (w naszym przypadku ministerstw) i wyeliminowano dublujące się kompetencje poszczególnych organów administracji rządowej; w 1998 r. Chiny zlikwidowały 20 takich ministerstw.
- Na mocy Konstytucji Chińskiej Republiki Ludowej wprowadzono zasadę równego traktowania przedsiębiorstw państwowych i prywatnych.
- Rozpoczęto, w szczególności po objęciu władzy przez Xi Jinpinga, walkę z korupcją wśród urzędników; wprowadzono m.in. rotację wysoko postawionych urzędników pomiędzy rejonami w Chinach (czyli po kilku latach pracy burmistrza w danym mieście przenosi się go do innego miasta) w tym celu, by nie tworzyły się koterie i lokalne układy; podobny system stosowany jest w żandarmerii francuskiej.
- Równolegle Xi Jinping rozwija rozbudowany system kontroli społecznej oparty na nowoczesnych technologiach i sztucznej inteligencji, mający na celu dyscyplinowanie urzędników.
Najcenniejszą tkanką naszego biznesu są, moim zdaniem, mikroprzedsiębiorcy, ponieważ to ten obszar gospodarki jest swoistym inkubatorem innowacyjności i przedsiębiorczości. Niestety, to właśnie Nowy Ład, wprowadzony przez rząd i funkcjonujący od stycznia 2022 r., najmocniej uderza waśnie w najmniejsze przedsiębiorstwa i działalności gospodarcze. Musimy wiedzieć, że takie firmy powinno się najbardziej chronić. Pokazuje to przykład Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii. Właśnie w tych krajach małe firmy są otoczone szczególną opieką – zarówno podatkową, jak i prawną. W tych krajach firmę można założyć i rozliczyć przez bank, czyli praktycznie bez żadnej biurokracji.
Aby wprowadzić trwałe zmiany w Polsce, trzeba niejako naruszyć fundamenty ustroju naszego państwa, czyli dokonać poprawek w Konstytucji, która leży u podstaw większości patologii w Polsce. O co tu chodzi i jak to zmienić, opowiem w kolejnych punktach niniejszego opracowania.
3. Niegospodarność i represyjne działanie urzędników względem małego biznesu
- Diagnoza
Skomplikowany system prawny prowadzenia działalności gospodarczej, o którym była mowa w poprzednim punkcie, daje duże pole dla nadużyć i niegospodarności urzędnikom zbiurokratyzowanego państwa. Polscy urzędnicy mają wiele dróg do znalezienia niedociągnięć oraz represjonowania działalności gospodarczej. To wszystko przybiera tym gorszą formę, im bardziej skomplikowane jest prawo, im mniejszą urzędnicy i politycy ponoszą odpowiedzialności za swoje działania, i im mniej jest mechanizmów rozliczania ich działalności. Powyższe świetnie ujęła Marisa Merico w książce „Księżniczka mafii” (Wydawnictwo Amber 2018): Nie ma nic bardziej przerażającego niż anonimowa twarz biurokracji.
Co ciekawe, problemy natury biurokratycznej bardzo rzadko dotykają dużych podmiotów gospodarczych, ponieważ przedsiębiorstwa państwowe i korporacje mają mocno rozbudowaną administrację prawną, księgową, kadrową i inne. Dział prawny/księgowy/kadrowy, na który stać takie duże firmy, bierze na siebie ciężar wprowadzania nowych regulacji prawnych oraz wyjaśnień i obrony interesu przedsiębiorstwa w razie ryzyka ewentualnych kar nakładanych przez kontrolujących urzędników. Ponadto, im mniej przejrzyste są reguły działania administracji, tym bardziej biznes dużych firm przeplata się z działaniami i interesami urzędników oraz polityków – tak jak to widzimy obecnie w naszym kraju, gdzie sprawowanie władzy najczęściej sprowadza się do dzielenia się stanowiskami w spółkach skarbu państwa i intratnych stanowiskach rządowych i administracji państwowej.
W związku z tym MSP ponoszą największe koszty takiego stanu rzeczy. W przeciwieństwie do korporacji małe firmy nie mają funduszy na utrzymywanie rozbudowanej struktury działów prawnych i księgowych oraz lobbowania przy tworzeniu prawa. W o wiele mniejszym stopniu korzystają również z „dobrodziejstw” państwowych grantów i subwencji. Szczególnie dla mikroprzedsiębiorstw i małych firm koszt zatrudnienia czy opłacenia profesjonalnych księgowych, radców prawnych czy podatkowych jest zbyt wysoki w stosunku do przychodów.
- Choroba
Przyczyny takiego stanu rzeczy bardzo dobrze opisał Jacek Barcikowski w swojej książce „Zgodnie z prawem przeciwko obywatelom. Dramat polskiej samorządności” (PAFERE 2018). Autor wykazuje, iż: przyczyną (…) jest Polska Konstytucja. W jej art. 7 czytamy, że: Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.
Jacek Barcikowski dalej tłumaczy, że: Jest to zasada legalizmu (przeciwną filozofią jest konfucjonizm), która odnosi się do organów publicznych. Zakłada się tutaj, że ustawodawca nie popełnia błędów, (dogmat racjonalnego prawodawcy) i nie działa w partykularnym interesie wąskich grup społecznych, w tym w interesie władzy, kosztem ogółu społeczeństwa. Przyjmuje się również, że w uchwalonych przepisach przewidziane zostały wszystkie możliwe sytuacje. Z życia wiemy, że to nieprawda!
Konsekwencją zasady legalizmu jest to, że organy publiczne (organy gmin, urzędnicy państwowych instytucji, np. Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Polskich Kolei Państwowych,) muszą stosować literę prawa, nawet gdy działa ono wbrew interesowi publicznemu. Muszą ściśle przestrzegać przepisów, nawet jeśli przynosi to negatywne konsekwencje dla obywateli.
Kolejnym elementem Konstytucji RP, który stoi za takim stanem rzeczy, według Jacka Barcikowskiego jest art. 104 stanowiący, że: Posłowie są przedstawicielami narodu, lecz nie wiążą ich instrukcje wyborców.
W związku z tym, jak mówi Jacek Barcikowski:
Posłowie nie muszą wypełniać swoich wyborczych deklaracji, dzięki którym ludzie ich wybrali. Taka konstytucyjna zasada zwalnia parlamentarzystów z lojalności wobec swoich wyborców, ale nie wobec swoich partii politycznych, które mogą instruować posłów. Partie polityczne, a nawet sam ich lider, mogą wpływać na to, jak parlamentarzyści zagłosują. W tym celu lider może ich szantażować perspektywą utraty miejsc na listach wyborczych w kolejnych wyborach lub pominięciem ich przy obsadzaniu intratnych stanowisk. Parlamentarzyści są więc, zgodnie z Konstytucją RP, niezależni od narodu, którego powinni być przedstawicielami.
Praktyka wskazuje również na to, że legalizm połączony z brakiem odpowiedzialności urzędników i polityków za jakiekolwiek działania oraz brak narzędzi ich rozliczania powoduje, iż bardzo często decyzje przez nich podejmowane rozmijają się z racjonalnością i dobrem wspólnym.
- Studium przypadku
Jako jeden z wielu przykładów represyjnego działania urzędników wobec przedsiębiorców mogę podać historię, kiedy to miałem możliwość współpracować z wykonawcą robót budowalnych przy projektowaniu i budowie 2-kilometrowego odcinka drogi krajowej. Koszty budowy wraz z wykonaniem projektu opiewały na około 42 mln zł. Klientem była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).
Praktycznie dwa tygodnie przed złożeniem dokumentacji projektowej do urzędu wojewódzkiego na pozwolenie na budowę urzędnicy z GDDKiA zażyczyli sobie zmian w już wykonanym projekcie budowlanym. Zmiany związane były z korektą podziałów działek, tj. należało wprowadzić dodatkowe, wewnętrzne podziały działek w pasie drogowym. Taki zabieg porządkował sprawy nieruchomości zarządcy drogi. Była to zmiana racjonalna, jednak wywracała projekt budowlany do góry nogami, co dalej powodowało, że umowny termin złożenia pozwolenia na budowę przez wykonawcę robót nie mógł być dotrzymany. Jednak urzędnicy uspokajali wykonawcę robót, że z uwagi na COVID-19 i całą sytuację pandemiczną (było to w kwietniu 2020 r.) zmiana jest życzeniem inwestora (w związku z tym zmiany nie zależą od działań wykonawcy robót), dlatego żadne konsekwencje umowne nie będą wyciągane.
Minął rok. Na budowie pojawił się nowy kierownik z ramienia GDDKiA nadzorujący inwestycje. Był to młody chłopak, jeszcze bez doświadczenia, mający jednak znaczną władzę nad kontraktem.
I jaki był szok wykonawcy robót, kiedy po roku prac budowalnych dowiedział się, że jednak za zwłokę w złożeniu dokumentacji na pozwolenie na budowę nałożono na niego kary zgodnie z umową. Kwota wyniosła około 3,5 mln zł, czyli blisko 8% realizowanego kontraktu – praktycznie cały zysk wykonawcy. Ten stan rzeczy potwierdziła również osoba, która z ramienia GDDKiA zajmowała się roszczeniami. Wykonawca robót tłumaczył, że zmiana była podyktowana życzeniem inwestora (GDDKiA), że urzędy pracowały w trybie lockdownu, urzędnicy „byli na pracy zdalnej”. W rzeczywistości więc, umówmy się, de facto nie pracowali. Co kuriozalne, osoba z GDDKiA tłumaczyła, że trudno jest jej przyjąć taki stan rzeczy za prawdziwy, ponieważ ona też pracowała w domu, ale wywiązywała się ze swoich obowiązków. A wszyscy wiemy, jak to naprawdę wygląda: praca w domu to udawanie i pozory, załatwianie swoich prywatnych spraw przez urzędników. Dlatego od dwóch lat sprawy w urzędach ciągną się dwa lub nawet trzy razy dłużej.
Zarówno Pani od roszczeń, jak i kierownik z ramienia GDDKiA tłumaczyli, że oni muszą naliczyć karę, ponieważ jeśli przyjdzie NIK lub inna instytucja kontrolująca, to oni będą musieli się tłumaczyć z faktu, że wprowadzali zmianę w trakcie realizacji kontraktu oraz nie wykonywali postanowień wynikających z obowiązującej umowy.
W czasie, kiedy powstawał niniejszy artykuł, opisana wyżej sprawa jeszcze trwała. Niezależnie jednak od rezultatu, z jakim zostanie zakończona, już na tym etapie pokazuje w całej rozciągłości legalizm, bezkarność i represyjne działania urzędników.
- Leczenie
Leczenie powinno być wielorakie, ale najważniejszym jego elementem jest zmiana kryteriów zatrudniania, organizacji pracy i rozliczania urzędników oraz polityków.
Moim zdaniem, tak jak kiedyś powstała „ustawa Wilczka”, która w jednym momencie zmieniła socjalistyczną gospodarkę w gospodarkę rynkową, tak tutaj musimy wprowadzić ustawę, która od razu zmieni odpowiedzialność, pracę i sposób rozliczania urzędników oraz polityków. Jednym z takich rozwiązań może być przeniesienie wszystkich urzędników z umowy o pracę na umowę o samozatrudnieniu, tzn. na działalność gospodarczą. Dodatkowo urzędnicy i politycy piastujący wysokie stanowiska powinni być zatrudniani na umowach kontraktowych, które jasno określałyby obowiązki, odpowiedzialność i cele, jakie osoby zatrudnione muszą spełnić w swojej pracy.
Kolejnym rozwiązaniem jest wprowadzanie do ustaw określających obowiązki podmiotów publicznych lub osób sprawujących funkcje publiczne przejrzystych zasad odpowiedzialności za niewykonanie lub przewlekłość w wykonaniu tych obowiązków.
System musi być tak skonstruowany, aby urzędnik wiedział, że to przedsiębiorca lub wyborca jest jego pracodawcą, bowiem to przedsiębiorcy i wyborcy płacą podatki i właśnie z tych pieniędzy wypłacane są pensje urzędników.
Celem na pewno jest zmiana podejścia urzędników państwowych i polityków do obywateli. Jeśli chcemy się dynamicznie rozwijać, być krajem nowoczesnym i innowacyjnym, to musimy stworzyć najlepsze warunki funkcjonowania dla małych i średnich firm. Tylko konkurencja oraz niczym nieskrępowana przedsiębiorczość może zapewnić wszystkim pracę i dostatnie życie.
4. Dziurawy i niesprawiedliwy system podatkowy
Według Komisji Europejskiej Polska traci około 40 mld rocznie na omijaniu płacenia podatku CIT przez podmioty zagraniczne. Unia Europejska zainteresowała się niepłaceniem podatków przez zagraniczne firmy po aferze „Luxembourg Leaks”. Afera ta wybuchła po ujawnieniu przez dziennikarzy śledczych, że około 340 dużych międzynarodowych firm „dogadało się” z rządem w Luksemburgu w sprawie bardzo korzystnych stawek podatkowych.
W Polsce praktycznie w ogóle nie płacą podatku duże firmy zza oceanu, tzw. Bigtech, czy Banda Czworga, tj. Google, Amazon, Meta Platforms (dawniej Facebook), Apple i czasami Microsoft. Jak podaje www.computerworld.pl (dostęp: 01 listopada 2021r): Google Poland zapłaciło 13,6 mln zł należnego podatku, naliczonego od przychodów 444,8 mln zł. Drugi z wielkich, Facebook, odprowadził ponad 4 mln zł z przychodów nieco ponad pół miliarda zł (520 mln). To dużo, jeśli spojrzymy na lata wcześniejsze. Według danych z KRS Facebook Poland w 2017 roku miał stratę podatkową, a rok wcześniej zapłacił 700 tys. należnej daniny.
- Choroba
Polskie przepisy podatkowe są nieprzejrzyste i „dziurawe”. Taka sytuacja pozwala dużym podmiotom gospodarczym, w większości zagranicznym, płacić podatki w „rajach podatkowych” lub w ogóle ich nie płacić. Taka sytuacja daje tym podmiotom gospodarczym dużą przewagę konkurencyjną, ponieważ nie płacąc podatku w pełnym wymiarze, mogą obniżyć swoją marżę oraz oferować niższe ceny na swoje usługi i produkty. Państwo polskie traci na tym podwójnie: po pierwsze są mniejsze wpływy do budżetu państwa, po drugie duże podmioty gospodarcze są w sytuacji uprzywilejowanej i w ten sposób wypierają małe oraz średnie firmy z rynku.
Niewątpliwie w zakresie opodatkowania dużych zachodnich firm, zarówno tych z EU, jak spoza Europy, nasze państwo jest słabe i praktycznie w ogóle sobie nie radzi. Często wręcz nieudolni, skorumpowani politycy wspierają rozwój takich korporacji kosztem rodzimych małych i średnich firm. Tak naprawdę kosztem całego polskiego społeczeństwa. Nosi to znamiona neokolonializmu.
- Studium przypadku
Jako jeden z wielu, oprócz wymienionych powyżej, takich przykładów unikania opodatkowania jest niepłacenie podatku CIT przez największe firmy francuskie działające w Polsce. Raport Związku Polskich Pracodawców wykazał, że każda z tych firm zapłaciła podatku CIT mniej niż 1% swoich przychodów. Poniżej tabelaryczne zestawienie kilku największych francuskich firm, ich przychodów oraz zapłaconych podatków.
- Leczenie
Leczenie tej sytuacji wydaje się być proste: należy uszczelnić polski system podatkowy i egzekwować od zachodnich koncernów płacenie podatków. Ale realizacja tego planu nie jest już taka prosta – przede wszystkim z powodu neokolonialnej zależności naszego kraju od EU i USA. Ale o tym pewnie napiszę już w innym artykule.
W przypadku ucieczki od płacenia podatku CIT należałoby go w ogóle znieść, ponieważ przychody do budżetu państwa z tego tytułu są niewielkie. Ewentualnie można go zastąpić podatkiem obrotowym. Częściowo taki zabieg wprowadzono (po dużych perturbacjach) na początku 2021 r. względem sklepów wielkopowierzchniowych. Kolejnym działaniem mogłoby być uproszczenie sytemu podatkowego poprzez zniesienie różnych rodzajów podatków, opłat i składek oraz zastąpienie ich jednym podatkiem. Takie rozwiązanie ma dodatkową zaletę – przyniosłoby naszemu państwu duże oszczędności, ponieważ pozwoliłoby zwolnić sporo urzędników oraz zwiększyć wydajność przedsiębiorstw, zdejmując z ich grzbietu część biurokracji i obciążeń fiskalnych.
5. Polskie prawo zamówień publicznych wrotami kolonializmu
- Diagnoza
Istotną przewagą dużych podmiotów gospodarczych jest patologiczny system udzielania zamówień publicznych. Jednostki administracyjne państwa zlecają duże kontrakty publiczne na podstawie kryteriów opartych na referencjach. Firma, która chce zdobyć konkretne zamówienie, musi wykazać się przede wszystkim doświadczeniem firmy i swojego personelu. Często jednak stawiane wymagania są bardzo wysokie i większość polskich firm nie może ich spełnić, natomiast firmy zagraniczne posługują się referencjami z całego świata, które przeważnie są nie do sprawdzenia i nie dają gwarancji jakości świadczonej usługi (ponieważ była on wykonana przez obcokrajowców
w zagranicznej części oddziału firmy). W ten sposób podmioty zagraniczne pozyskują duże kontrakty zlecane przez nasze państwo, aby zaraz potem zlecić je polskim podwykonawcom, którzy realizują usługi na małych marżach oraz ponoszą wszystkie konsekwencje terminowego
i jakościowego wykonania zleceń. Znacznie utrudnia to rozwój polskich firm oraz ogranicza ich dalszą ekspansję i możliwość konkurowania zarówno na rynku polskim, jak i zagranicznym.
- Choroba
Pod względem wspierania polskich przedsiębiorstw w naszym państwie choruje kilka rzeczy. Na pierwszym miejscu znów trzeba wymienić naszych urzędników i polityków. Po wejściu do Unii Europejskiej wielu Polaków przeszło coś na kształt „wynarodowienia” na rzecz bliżej nieokreślonego narodu europejskiego. Przejęcie mediów przez obcy kapitał i propaganda „wstydu” także zrobiły swoje. Dodatkowo UE narzuciła nam wiele regulacji i norm, za sprawą których na otwartym rynku unijnym tak naprawdę preferowane są duże zagraniczne podmioty gospodarcze. Dodatkowo implementowanie unijnych przepisów do polskich realiów często jest wypaczane przez polskich urzędników. Szczególnie do zdławienia polskich przedsiębiorców przyczyniła się ustawa – Prawo zamówień publicznych (ustawa Pzp) oraz Centrum Unijnych Projektów Transportowych (CUPT).
Od 2004 r. polski ustawodawca poprzez ustawę Pzp oraz nasi urzędnicy postawili dużą blokadę polskim firmom w dostępie do rynku zamówień publicznych. Mam tutaj na myśli takie instytucje, jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), Polskie Koleje Państwowe (czyli PKP i spółki zależne: PKP PLK, PKP SA, PKP TK, PKP Energetyka), Centralny Port Komunikacyjny (CPK). Należy podkreślić, że mowa o ogromnych pieniądzach, np.:
- Wydatki na PKP w latach 2007–2014 to 21,3 mld zł, a wydatki planowane na lata 2014–2023 to już 27,4 mld zł.
- Program Budowy Dróg Krajowych to wydatki w latach 2007–2014 na poziomie około 140 mld zł, a wydatki planowane na lata 2014–2030 to już 290 mld zł.
- Plany budowy CPK wraz z układem komunikacyjnym (przebudowa i budowa dróg krajowych i autostrad, przebudowa i budowa normalnych linii kolejowych, budowa linii kolejowych wysokich prędkości, budowa portu lotniczego) to wydatek na poziomie około 35 mld zł,
w tym 16–19 mld zł na realizację części lotniskowej, 8–9 mld zł części kolejowej i 7 mld zł części drogowej. Znając historię budowy innych tego typu inwestycji na świecie, ta kwota może być dwukrotnie wyższa.
Na czym polegało destrukcyjne, bezrefleksyjne wdrożenie w latach 2004–2021 do polskiej rzeczywistości „europejskiego” prawa zamówień publicznych? Głównie na postawieniu nierealnych wymagań, warunków, których nie mogły spełnić polskie firmy (ale spełniały je zagraniczne wielkie koncerny). W praktyce i tak wykonywały te zlecenia podmioty krajowe, ale już jako podwykonawcy firm zagranicznych.
Bariery, jakie wprowadzali dla polskich firm polscy urzędnicy, to m.in.:
- Bardzo wysokie wymagania w zakresie referencji, dotyczące doświadczenia firmy lub personelu, dodatkowo w ograniczonym czasie (np. 3 lata wstecz). Przy takich inwestycjach jak autostrady czy drogi ekspresowe (które do 2004 r. nie były w Polsce budowane) polskie firmy miały problem z wykazaniem się doświadczeniem, chociaż umiały budować taką infrastrukturę. Czytelnik może pomyśleć, że budowa dróg ekspresowych i autostrad to jakaś wyjątkowa technologia, jednak nic bardziej mylnego – nasi inżynierowie potrafią zarówno projektować, jak i budować takie drogi. Postawiono im jednak sztuczne ograniczenia nie do przejścia.
- Wysokie wadia sięgające do 3% inwestycji. Dla niezorientowanych to taki rodzaj kaucji, którą firma musi wpłacić, zanim złoży ofertę. Dla części polskich firm była to dodatkowa bariera w niemożności pozyskania dużych kontraktów państwowych.
- Wysokie gwarancje należytego wykonania. Do listopada 2019 r. było to 10%, obecnie to 5%. Było i jest to duże ograniczenie dla polskich firm, ponieważ większość z nich wpłaca gwarancje w gotówce. Inaczej jest z wielkimi firmami zagranicznymi, które składają gwarancje należytego wykonania w postaci gwarancji bankowych. I tak niemieckie firmy mają gwarancje z niemieckich banków, francuskie z francuskich itd. A polskie firmy najczęściej nie dostają takich gwarancji od polskich banków bądź są one drogie i ryzykowne. Jak to działa, kiedy taka zachodnia firma schodzi z budowy (bankrutuje), widzieliśmy na przykładzie chińskiej firmy Covec – Bank of China odmówił w 2011 r. wypłaty gwarancji należytego wykonania dla GDDKiA. Zapłacili dopiero w 2015 r. po międzyrządowych negocjacjach.
- Bardzo wysokie, często nieracjonalnie ubezpieczenia kontraktów. I tak np. PKP zmusza często wykonawcę dokumentacji projektowej do wykupienia ubezpieczenia kontraktu sięgającego 15–20% kosztów robót budowlanych, przy czym sam koszt projektu to maksymalnie 5% kosztów budowy.
- Jednorazowe, ryczałtowe płatności realizowane najczęściej na koniec wykonania dzieła. W ten sposób zamawiający przerzuca na wykonawcę finasowanie przez długi czas realizacji przedmiotu umowy. Dopiero zmiany w ustawie Pzp w listopadzie w 2019 r. spowodowały, że inwestorzy publiczni zostali zobowiązani do płacenia wynagrodzenia etapowo, wraz z postępem robót. Taki stan rzeczy powoduje, że polskie firmy bez wsparcia kredytowego, ochrony prawnej i przy represyjnym podejściu naszego państwa często tracą płynność finansową podczas realizacji tego typu kontraktów.
- Studium przypadku
Podam tutaj dwa przykłady kolonizacji naszego kraju. Przykłady krótkowzroczności i niegospodarności naszych urzędników.
Pierwszy przykład: przetarg na projekt 70 km linii kolejowej Podłęże – Piekiełko wraz z modernizacją istniejącej linii Chabówka – Nowy Sącz rozstrzygnięty przez PKP PLK w lutym 2012 r. Warunki przetargu były tak „kosmiczne”, właśnie ze względu na wygórowane wymagania dotyczące referencji firmowych, zespołu projektowego (ponad 20 osób o wysokich kwalifikacjach), wysokiego wadium, dużej gwarancji należytego wykonania oraz kosztów ubezpieczenia kontaktu, że do wykonania tego projektu wystartowały jedynie dwie duże, międzynarodowe korporacje:
- Ofertę na kwotę 221 400 000 zł brutto złożyło konsorcjum w składzie trzech firm, jako lider – Egis Rail S.A.
- Ofertę na kwotę 208 558 800 zł brutto złożyło również konsorcjum w składzie trzech firm, jako lider – AECOM Polska Sp. z o.o.
Przy czym Egis Rail S.A. zaskarżył ofertę AECOM Polska Sp. z o.o. do Krajowej Izby Odwoławczej i okazało się, że AECOM Polska Sp. z o.o. nie spełnia jednak warunków przetargu.
Kiedy zobaczyliśmy wynik tego przetargu, to myśleliśmy na początku, że to jest przetarg na budowę tych 70 km konwencjonalnej linii kolejowej!Jednak nie – to był przetarg na projekt zwykłej linii kolejowej, którą może zaprojektować każde polskie biuro projektowe.
A przecież gdyby warunki przetargu były „realne”, te same polskie firmy (pracujące teraz jako podwykonawcy zagranicznych konsorcjów), mogłyby być bezpośrednim wykonawcą PKP PLK, a koszt wykonania dokumentacji projektowej byłby na poziomie 50–70 mln, czyli o około 60% niższy.
Była to jedna z najwyższych cen za dokumentację projektową, jaką widziałem… do czasu ogłoszenia przez CPK w 2021 r. przetargu ramowego na projekty kolejowe. I tutaj przechodzimy do drugiego przykładu – prawdziwej „perełki”.
Mowa tu o ogłoszonym przez CPK zamówieniu publicznym na dokumentację projektową o niespotykanej wręcz na rynku polskim, jak i (chyba) światowym, kwocie 7 072 001 444,36 zł netto (8 698 561 776,00 zł brutto) pn.:
Zawarcie umowy ramowej na opracowanie dokumentacji projektowych dla kolejowych inwestycji towarzyszących związanych z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego. Postępowania nr: 33/21/MO/PZP/273 ogłoszono nie tak dawno, bo 5.10.2021 r.
Zgodnie z opisem przedmiotu zamówienia celem zamówienia mają być m.in. usługi projektowania i doradztwa w zakresie przygotowania dokumentacji projektowej dla 1800 km linii kolejowych, w tym na około 600 km linii kolei wysokich prędkości.
Ogłoszony przez CPK przetarg w skrajny sposób ogranicza i wypacza konkurencję na polskim rynku projektów kolejowych m.in. z takich oto powodów:
1. CPK wskazał, że na dzień zawarcia umowy ramowej planuje udzielić zamówień będących przedmiotem umów wykonawczych łącznie do kwoty 7 072 001 444,36 zł netto powiększonej o należny podatek VAT, co w sumie daje 8 698 561 776,00 zł brutto. Kwota ta dotyczy łącznie wszystkich umów wykonawczych, tj. bez względu na to, z którymi z wykonawców i z iloma wykonawcami zostały zawarte umowy wykonawcze („ramowa kwota maksymalna”).
Jest to sytuacja niespotykana na rynku zarówno polskim, jak i europejskim, a może i światowym, ażeby w jednym przetargu ująć tak olbrzymią kwotę na usługi projektowe. Takie zamówienie wypacza konkurencyjność i stabilność rynku projektowego w Polsce. Dla porównania średnia cena projektu 1 km linii kolejowej to ok 0,7–1,0 mln zł. Można by porównać skalę przetargu ogłoszonego przez CPK z taką sytuacją, że przetargi na całą modernizację zwykłych linii kolejowych w Polsce na lata
2015–2025 na 9 tys. km linii kolejowych zamyka się w jednym przetargu.
Firmy, które dostaną się do elitarnego grona (maksymalnie 20 firm), będą dysponowały olbrzymimi możliwościami oddziaływania na rynek projektowy w Polsce. Ponadto, ze względu na bardzo duże wymagania w zakresie 51-osobowego zespołu wysoko wykwalifikowanych specjalistów, będzie to zaledwie kilka lub kilkanaście największych zagranicznych firm (lub konsorcjów z udziałem tych firm).
2. Opisany wyżej przetarg zawiera wiele wymogów, których żadna z małych i średnich firm nie będzie mogła spełnić. Wymagania są tak wyśrubowane, że również duże firmy projektowe nie są w stanie racjonalnie skalkulować kosztów oferty. Świadczy o tym chociażby skarga złożona 15.10.2021 r. do Krajowej Izby Odwoławczej Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów (organizacja zrzesza największe, głównie zagraniczne, biura projektowe). Należy tutaj zwrócić uwagę m.in. na zapisy wymagań przetargu, które znacznie ograniczają liczbę możliwych firm mogących w nim startować, a co za tym idzie – eliminują konkurencję:
- CPK w przetargu żąda od oferentów wykazania się aż 53 osobami z bardzo dużym doświadczeniem. Wymagania są ekstremalnie wysokie – żadna (nawet zagraniczna) firma nie jest w stanie spełnić tych wymagań samodzielnie.
- W ramach kryterium CPK zamierza przyznawać punkty za doświadczenie łącznie 18 specjalistów – ekspertów, projektantów, architektów, koordynatorów. Analiza postanowień §5 projektu umowy ramowej prowadzi do wniosku, że co do zasady personel ramowy powinien być niezmienny przez cały okres realizacji umowy ramowej, a zatem przez 8 lat. Jest to bardzo długi czas trwania umowy na projektowanie, który zwiększa ryzyko i koszty realizacji takiego kontraktu. Dla małych i średnich przedsiębiorców dużym wyzwaniem będzie również utrzymanie niezmienionego składu personelu ramowego. Koszty utrzymania personelu przez 8 lat przy braku gwarancji uzyskania zamówień w ramach umów wykonawczych mogą przekroczyć możliwości większości potencjalnych wykonawców, którzy z powodzeniem byliby w stanie zrealizować poszczególne zadania objęte umowami wykonawczymi.
- Umowa ramowa przewiduje bardzo wysokie kary za najdrobniejsze przewinienia, np. § 17 ust. 2 pkt 16) stanowi, że:
(…) za każdy przypadek naruszenia przez Wykonawcę mieszczącego się w ramach §5 ust. 6 pkt. 4 Umowy obowiązku przekazywania Zamawiającemu kopii decyzji, postanowień, innych aktów administracji publicznej, orzeczeń sądowych lub dokumentów pochodzących od innych podmiotów, wskutek którego to naruszenia doszło do uchybienia terminu do wniesienia środka odwoławczego, a termin ten nie został prawomocnie przywrócony – w wysokości 50 000,00 zł (słownie: pięćdziesiąt tysięcy złotych) za każde naruszenie, lecz nie więcej niż 10% wynagrodzenia maksymalnego.
3. Określona przez CPK forma warunków zamówienia na zawarcie umowy ramowej powoduje ograniczenie konkurencji. Zakres umowy ramowej, w szczególności okres jej trwania, liczba specjalistów, których doświadczenie podlega punktacji na podstawie kryteriów oceny ofert, oraz fakt, że personel ramowy przez cały okres trwania umowy ramowej będzie de facto niezmienny, powodują, iż w postępowaniu na zawarcie umowy ramowej faktycznie wykluczony został udział małych i średnich przedsiębiorców.
Powyższy przetarg nie tylko jawnie dyskryminuje małe i średnie firmy, ale ogranicza również konkurencyjne pozyskanie w przyszłości zleceń dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. W związku z tak sformułowanymi wymaganiami przetargu CPK zapłaci za usługę projektanta linii kolejowych znacznie więcej niż gdyby każda linia kolejowa była zlecana jako osobny projekt.
Tak ogromny przetarg zaburzy na wiele lat rynek projektowy. Zepchnie wiele małych
i średnich firm na margines, a będzie faworyzował i wzmacniał wielkie zachodnie firmy projektowe.
Firmy, które spełnią wymagania prekwalifikacji tego przetargu i dostaną się do „elitarnego grona usługodawców”, tak naprawdę przejmą kontrolę nad rynkiem projektowania linii kolejowych w Polsce. Taka sytuacja spowoduje również destabilizację rynku pod względem kadrowym. Firmy z „elitarnego grona” będą mogły praktycznie bez ograniczeń finansowych „drenować” mniejsze firmy z kadry specjalistów projektowania rynku kolejowego. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że część projektów zostanie transferowana przez zachodnie firmy do zagranicznych biur projektowych mieszczących się np. w Rumunii, Bułgarii, Indiach.
Tak świadczone usługi projektowe, z uwagi na ograniczoną liczbę biur projektowych, będą w perspektywie kilkunastu lat kilka razy droższe niż usługi projektowe pozyskiwane na rynku polskim. W efekcie Polska zapłaci znacznie więcej za dokumentację projektową linii kolejowych zlecanych przez Centralny Port Komunikacyjny.
- Leczenie
Zmiany dotyczące urzędników omówione w poprzednich punktach również i tutaj znajdą zastosowanie. Można jedynie dodać, że podpisując umowy czy kontrakty z politykami, należy wpisywać do tych dokumentów jako jeden z głównych celów wspieranie i promowanie polskich firm. Wydawałoby się to oczywiste, ale wiadomo z praktyki, że tak nie jest.
Gruntownej zmiany wymaga sposób wyłaniania zwycięzców w przetargach publicznych. Konieczne jest też stworzenie procedur umożliwiających start w przetargach firmom, które nie mają wystarczających referencji lub zdolności finansowych, a istnieją na rynku już od lat
i historią swojego doświadczenia gwarantują rzetelne wykonie kontraktów publicznych.
Już od dłuższego czasu mówi się, ażeby stworzyć ogólnopolską bazę rzetelnych wykonawców. Taka baza umożliwiałaby weryfikację historii firm startujących w przetargach i realizujących zamówienia publiczne. Na tej podstawie – jeśli firma spełniałaby odpowiednie kryteria – można by udzielać zleceń nawet bez posługiwania się referencjami. Również w oparciu o tę bazę można by kredytować przedsiębiorców (np. przez Polski Fundusz Rozwoju), zmniejszać lub całkowicie zwalniać dany podmiot gospodarczy z udzielania gwarancji należytego wykonania, czy wykupowania zbyt drogich ubezpieczeń kontraktów publicznych.
6. Wolny wymiar sprawiedliwości i nieudolna prokuratura
- Diagnoza
Diagnozę można zacząć od powiedzenia: Kto nie bywa w sądach, nie zna życia.
Wydaje mi się, że większość społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy, że jedną z największych chorób naszego państwa jest niewydolny, etatystyczny, zbiurokratyzowany, kastowy i zepsuty wymiar sprawiedliwości. Właśnie tę instytucję należy wskazać jako jedną z głównych odpowiedzialnych za utrwalanie wszelkich patologii w naszym państwie, winną bezkarności urzędników i polityków.
Ta instytucja państwa nie tylko nie funkcjonuje w sprawach społecznych, ale jest wręcz szkodliwa dla gospodarki i polskiego społeczeństwa. W polskich sądach nawet drobne sprawy trwają po kilka lat, a koszty prowadzenia postępowań sądowych skutecznie powstrzymują wiele osób przed dochodzeniem sprawiedliwości. Taka sytuacja powoduje, że praktycznie nie ma możliwości szybkiego i sprawnego uzyskania sprawiedliwego wyroku sądowego. W prowadzeniu firmy, w przypadku sporu z inną firmą, czy z urzędnikami, kluczowe znaczenie ma czas uzyskania decyzji. Brak szybkiego rozstrzygnięcia sporu prowadzi do tego, że przedsiębiorca nie może planować swojej dalszej działalności gospodarczej, a w przypadku zaległości płatniczych nie może odzyskać należnych mu pieniędzy. Przewlekłe postępowania sądowe i brak możności uzyskania wyroku sądowego narażają firmy na straty, a w skrajnych przypadkach wpędzają przedsiębiorstwa w kłopoty finansowe lub doprowadzają do bankructwa.
I znowu na tym wszystkim wygrywają firmy i instytucje państwowe oraz zagraniczne koncerny, dla których pieniądze i czas nie są już tak ważne. Duże firmy nie odczuwają kosztów pojedynczych spraw sądowych, nie mają również problemów, żeby czekać na rozstrzygnięcie postępowania sądowego przez kilka lat.
- Choroba
Chorobę polskiego wymiaru sprawiedliwości bardzo dobrze opisał Paweł Dobrowolski w artykule opublikowanym 29 marca 2009 r. w czasopiśmie „Wprost”. Do dzisiaj tekst ten pozostaje aktualny:
- Bo polskie młyny sądowe mielą wolniej niż kościelne. I wcale nieprzypadkowo. Procesy sądowe w żółwim tempie to najlepszy sposób na manipulowanie sprawiedliwością. Gdy wyroki zapadają po latach, nikt już nie pamięta, o co chodziło, a kara staje się abstrakcyjna w stosunku do winy. Łatwiej też wtedy ukryć sądowe błędy. Nie dość, że wymiar sprawiedliwości jest w Polsce pierwszą, a nie trzecią władzą, to jeszcze jest władzą najniższej jakości ze wszystkich. W III RP nie panuje demokracja, lecz sądokracja. W dodatku kontroluje ona samą siebie – poprzez rzadko stosowaną autonomię prawniczych korporacji – czyli nie jest przez nikogo kontrolowana.
(…)
Wszystko dlatego, że naszymi sądami rządzi logika przywilejów sędziowskich. Sędziowie są niezawiśli, nietykalni i nieodwoływalni, a nade wszystko chronieni przed jakąkolwiek kontrolą. Kiedy zapytać sędziego, dlaczego w polskim sądzie sprawy tak się wloką, usłyszymy, że wszystko przez zbyt niskie nakłady na sądownictwo i zbyt małą liczbę sędziów. Prawda jest jednak odwrotna: nakłady na sądownictwo w Polsce są wyższe (proporcjonalnie do PKB) niż w większości krajów europejskich. Jeśli porównać te wydatki z dochodem narodowym na obywatela, okazuje się, że Polska jest absolutnym rekordzistą. Nie ma w Unii Europejskiej kraju, który wydaje więcej na przedstawicieli Temidy. Również pod względem liczby sędziów jesteśmy potęgą. Wśród dużych państw europejskich mamy największą liczbę sędziów na obywatela. Na każde 100 tys. Polaków przypada prawie 26 sędziów. Nie może się z nami równać ani Anglia (7), ani Francja (11,9), ani Irlandia (15,7). Sędziowie bronią się przed zarzutami ślamazarnego przerabiania spraw, twierdząc, że mają za mało personelu pomocniczego. Może i tak. Ale mają go zdecydowanie więcej niż ich koledzy w innych dużych krajach europejskich. W Europie na 100 tys. obywateli przypada średnio 56 pracowników sądowych. W Polsce zatrudniamy ich 83 na 100 tys. obywateli. Co tym obywatelom to daje? Nic.
(…)
Proces to zwykle trwający latami korowód oddzielnych rozpraw, oddalonych od siebie często o miesiące. W przeciętnej sprawie w ciągu miesięcy i lat postępowania giną papiery, umierają świadkowie, a ci, którzy żyją, dawno nie pamiętają, co mieli zeznawać. Komu to służy? Co sędziowie chcą w ten sposób osiągnąć? Dlaczego zasłaniają się złą procedurą? A jeśli jest zła, to dlaczego nie zaproponują jej poprawienia? Sprawiedliwość wymierzana po latach nie spełnia żadnej ze swoich funkcji, poza utrzymaniem miejsc pracy sędziów.
(…)
Kiedy już jednak doczekamy się orzeczenia, często jest ono niezrozumiałe. W takich samych lub podobnych sprawach zapadają bardzo różne wyroki. Sędziowie w Polsce kurczowo trzymają się zasady, że formalnie nie muszą uwzględniać precedensów. Ale zapominają, że gdy wydają wyrok inny niż w podobnych sprawach, powinni wyjaśnić dlaczego. Nie robiąc tego, podważają zaufanie do sądów i utwierdzają obywateli w przekonaniu, że nie liczy się rozsądne rozwiązanie, lecz widzimisię sędziego. Widzimisię obwarowane żelaznymi zapisami o niezawisłości sędziowskiej. Rozstrzał orzecznictwa najlepiej znają ci, którzy musieli się sądzić z fiskusem. W każdym sądzie obowiązuje inna interpretacja tego samego prawa podatkowego. Duże kancelarie podatkowe stworzyły nawet bazy danych orzecznictwa poszczególnych sądów administracyjnych, by skuteczniej dbać o interesy swoich klientów. Bo sąd w orzeczeniu potrafi wręcz napisać, że znane mu są inne orzeczenia WSA, ale on decyduje inaczej – bez słowa uzasadnienia. Co to ma wspólnego ze sprawiedliwością?
Do powyższych problemów z polskim wymiarem sprawiedliwości dodałbym jeszcze kilka innych:
- Jednym z nich jest całkowicie nieracjonalny sposób wyboru kandydatów na sędziów. Dzisiaj sędzią zostaje prawnik w wieku 28–30 lat. Po ukończeniu wydziału prawa należy dostać się na aplikację sędziowską, która trwa 12 miesięcy. Niezbędnym warunkiem dostania się na aplikację ogólną jest zdanie egzaminu na aplikanta. Osoby, które dostały się na aplikację, muszą ukończyć zajęcia w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury (KSSiP) w Krakowie oraz odbyć praktykę. Tak więc 30 miesięcy trwają zajęcia praktyczne w KSSiP, 24 miesiące trwa natomiast staż na stanowisku asystenta i referendarza sądowego. Cała procedura jest „żywcem wzięta” z ery komunizmu i nijak przystaje do tworzenia praworządnego sprawiedliwego systemu sądowniczego. Wydaje się oczywiste, że sędzią nie powinien zostawać życiowy młodzik, osoba niedoświadczona i niesprawdzona, zarówno prawnie, życiowo, jak i etycznie. A tak jest. Jak mówił Janusz Sanocki: Czy można się dziwić, że często taki sędzia się „wykoleja” i nabiera przekonania, że jest bezkarny, bo koledzy i koleżanki krzywdy mu nie zrobią? Zresztą z wzajemnością.
- Innym problemem naszych sądów jest brak przygotowania merytorycznego w zakresie spraw gospodarczych, medycznych, finansowych itp. Wiele osób powie, że od tego są biegli sądowi. Ale to nieprawda. Zresztą z biegłymi w naszym systemie prawnym jest jeszcze większy problem niż z sędziami! Od polskich sędziów nie wymaga się wiedzy w sprawach budowalnych, medycznych, finansowych, co prowadzi w wielu przypadkach do błędnych wyroków sądowych. Często jest tak, że sędzia nie ma doświadczenia w malowaniu swojego mieszkania, a orzeka w sprawie budowy autostrady, budowy spalarni śmieci, elektrowni. Oczywiście trudno, żeby sędziowie mieli doświadczenie we wszystkich dziedzinach gospodarki, jednak – tak jak chociażby w Niemczech – powinny być odpowiednie wydziały gospodarcze w sądach powszechnych zatrudniające sędziów specjalizujących się w konkretnych kategoriach spraw. Sędziowie w danych specjalnościach powinni mieć odpowiednie przeszkolenie, chociażby z podstaw danej dziedziny (np. budownictwa, medycyny, finansów).
- Kolejną bolączką naszego wymiaru sprawiedliwości są biegli sądowi. To przeważnie osoby słabo opłacane, z przypadku, w podeszłym wieku i wypchnięte z rynku (najczęściej z powodu braku kompetencji). Z biegłymi jest olbrzymi problem w wielu dziedzinach gospodarki. A trzeba podkreślić, że przeważnie to właśnie biegli „wydają wyroki sądowe”. Bierze się to stąd, że sędzia, mając „podkładkę” w postaci opinii biegłego, sam często nie znając się na sprawie, może wydać wyrok i zamknąć postępowanie. Nierzadko jest również tak, że w wyniku długotrwałego procesu sądowego biegły umrze lub ciężko zachoruje, a wybór nowego biegłego to kolejne kilkanaście miesięcy poszukiwań i wydawania opinii. Sam byłem tego świadkiem, kiedy w sprawie sądowej, w której uczestniczyła moja firma, biegły ciężko zachorował, a wyłonienie nowego biegłego i uzyskanie opinii trwało aż 15 miesięcy.
- Poważną bolączką naszego systemu prawnego jest jego niedostępność ze względu na wysokie koszty sądowe i prawnicze. Przykładowo firma, która chce pójść do sądu, musi uiścić opłatę sądową w wysokości 5% wartości roszczenia, nie więcej jednak niż 200 tys. złotych (wszystkie opłaty reguluje Dz.U. z 2020 r. poz. 755). Jeśli przegrasz i się odwołujesz, ponownie ponosisz taką samą opłatę. To jeszcze nie wszystko – do tego dochodzi koszt prawnika i koszt biegłych. A tutaj to są już nieograniczone kwoty. Co, jeśli nie masz tych pieniędzy? To masz problem! Ponieważ sąd raczej nie zwolni cię z opłaty sądowej, nawet mimo to, że ktoś cię okradł ze wszystkich pieniędzy lub nie zapłacił całej należności. Sąd twierdzi, że powinieneś to przewidzieć, prowadząc firmę. W naszej sprawie, kiedy wystąpiliśmy o zmniejszenie opłaty sądowej, dostaliśmy taką odpowiedź:
Zwolnienie od kosztów sądowych osoby prawnej obwarowane jest większymi rygorami niż zwolnienie osoby fizycznej. Wydatki związane z pokryciem kosztów procesu muszą być traktowane co najmniej równorzędnie, a nawet priorytetowo w stosunku do innych wydatków. Posiadanie środków finansowych zapewniających dostęp do Sądu – ze względu na obowiązek poniesienia kosztów sądowych – jest istotnym składnikiem prowadzenia działalności gospodarczej. Osoba prawna powinna być przygotowana do ponoszenia kosztów prowadzenia postępowań sądowych. Potencjalna możliwość prowadzenia postępować cywilnych jest nieodłącznym elementem działalności gospodarczej, a zatem przedsiębiorca powinien uwzględnić je w planowaniu swoich wydatków. Z uwagi na to, planowanie wydatków bez uwzględnienia konieczności poniesienia kosztów sądowych, jest naruszeniem równoważnego traktowania swoich powinności finansowych, natomiast strona, która realizuje swoje zobowiązania w taki sposób, że wyzbywa się zdolności do zapłaty kosztów sądowych – preferencyjnie traktując inne zobowiązania – nie może prawnie skutecznie podnieść zarzutu, że odmowa zwolnienia jej od kosztów sądowych jest ograniczeniem dostępu do realizacji jej praw przed sądami (por. postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 09.07.1992 r., I ACz 393/92, „Wokanda” 1993, nr 2, s. 32).
Co ciekawe w piśmie, które dostaliśmy, sąd pomylił aktywa obrotowe z dostępnymi środkami (których de facto nie mieliśmy). Co kuriozalne, w kwotę aktywów obrotowych wchodziły niezapłacone faktury, o których zapłatę wystąpiliśmy z pozwem do sądu.
Jest to o tyle poważna sprawa, że są w Polsce takie sytuacje, gdy w przypadku braku pieniędzy na opłaty sądowe poszkodowani nie mogli wnieść sprawy do sądu i odzyskać dużych pieniędzy od nierzetelnych płatników. W konsekwencji nie mogli uregulować innych płatności, więc to oni trafili do więzienia. Tak było z pewnym przedsiębiorcą, który realizował prace ziemne na budowie autostrady A4 koło Rzeszowa na zlecenie dużej zagranicznej korporacji. Korporacja wzięła pieniądze od GDDKiA, ale polskiemu wykonawcy nie zapłaciła. Następnie jego wierzyciele go zlicytowali, a on trafił do więzienia.
- Studium przypadku
W tym miejscu odsyłam Czytelnika do bardzo bogatych źródeł w Internecie, prasie i innych mediach. Dramatów ludzkich, które były wynikiem złego stanu naszego wymiaru sprawiedliwości, jest tak dużo, że można o nich czytać godzinami. Wiele z nich po prostu „nie mieści się w ludzkiej głowie”.
- Leczenie
Jak zatem naprawić polski wymiar sprawiedliwości? Również i w tym przypadku metody są znane i możliwe do wdrożenia.
Niestety, jak zawsze, praktyka nie jest już taka prosta. Reformę blokuje wpływowe lobby prawnicze
i nomenklatura polityczna, która żeruje i w sposób przestępczy korzysta z naszego państwa.
Możliwą naprawę polskiego wymiaru sprawiedliwości zaproponował świętej pamięci Janusz Sanocki, poseł Ruchu Społecznego Kukiz 15, w książce „Kulisy polskiej demokracji” (PAFERE 2019). Ażeby skutecznie to zrobić, trzeba wprowadzić następujące zasady:
- Ustanowić wybieralność sędziów, co byłoby realizacją fundamentalnej zasady suwerenności narodu wyrażonej w art. 4 Konstytucji RP – albo w wyborach powszechnych, albo przez wybrane przez obywateli organy.
- Wprowadzić instytucję ławy przysięgłych jako realizację art. 182 Konstytucji RP.
- Wprowadzić instytucję sędziego pokoju wybieranego w powszechnych wyborach przez mieszkańców jednostki samorządu terytorialnego (gminy) do rozpatrywania spraw o wykroczenia.
- Utworzyć wojewódzkie rady sądownictwa, które wybierałyby kandydatów na sędziów (zgłaszanych potem do Krajowej Rady Sądownictwa), a także prowadziłyby kontrolę działalności sędziów, w tym postępowania dyscyplinarne. Rozwiązanie takie jest zgodne z Konstytucją RP.
- Ustanowić wybór członków Krajowej Rady Sądownictwa w wyborach powszechnych i przywrócić w ten sposób zgodność jej składu z zasadą suwerenności narodu wyrażoną w art. 4 Konstytucji RP (propozycja: wybór 15 członków sędziów w wyborach powszechnych przez obywateli [art. 187 ust. 1 pkt. 2]).
- Ustanowić w sądach powszechnych odpowiednie wydziały „branżowe” zatrudniające sędziów specjalizujących się w danych kategoriach spraw. Sędziowie konkretnych specjalności powinni mieć odpowiednie przeszkolenie, chociażby z podstaw danej dziedziny (np. budownictwa, medycyny, finansów).
- Należy wprowadzić kilka szczebli sędziowskich. Na samym dole, u podstaw systemu, sędzia pokoju wybierany w gminie przez ogół wyborców do rozsądzania prostych spraw o wykroczenia. Sędzia pokoju nawet nie musiałby być prawnikiem. Następne szczeble to sędzia sądu powiatowego, sądu wojewódzkiego, czyli odwoławczego, i wreszcie sędzia Sądu Najwyższego. Nazewnictwo sądów byłoby zgodne z podziałem administracyjnym kraju. Obecnie podział i nomenklatura sądowa oraz prokuratorska w żaden sposób nie odpowiada podziałowi administracyjnemu.
- Należy wprowadzić kadencyjność sędziów. Sędzia pokoju powinien być wybierany co 4 lata. Sędzia sądu powiatowego, dziś rejonowego, mógłby być wybierany na okres próbny, powiedzmy 4 lata, a potem kolejny wybór oznaczałby nominację bezterminową. Kandydaci na sędziów sądów wojewódzkich, dziś okręgowych, byliby wybierani spośród sędziów sądów powiatowych z nominacją bezterminową przez wojewódzkie rady sądownictwa, zatwierdzone przez KRS; sędzia Sądu Najwyższego przez Krajową Radę Sądownictwa spośród sędziów sądów okręgowych. Wszystkie nominacje mógłby zatwierdzać prezydent zgodnie z Konstytucją RP. Aby ubiegać się o stanowisko sędziego powiatowego, należałoby mieć spełniony warunek odpowiednio długiego stażu w zawodzie prawniczym, np. minimum 10 lat.
- Orzecznictwo sądów powinno być spójne, czyli powinna zostać wprowadzona zasada common law, a nad tym powinien czuwać Sąd Najwyższy, który po zmianie Konstytucji RP mógłby także przejąć funkcje Trybunału Konstytucyjnego (tak jest w USA).
- Dla skutecznej kontroli powinno zostać wyodrębnione sądownictwo dyscyplinarne, usytuowane poza sądami powszechnymi. Sędziowie, otrzymując przywileje, musieliby się jednocześnie zgodzić na surową kontrolę ich orzeczeń, a za stwierdzone przypadki korupcji następowałoby wydalenie i pozbawienie uposażenia; ponadto tego rodzaju przestępstwa nie powinny się przedawniać. Warto by było także wprowadzić możliwość publicznej oceny orzecznictwa danego sędziego, na przykład przy użyciu witryny internetowej. Przy nazwisku takiego sędziego rejestrowano by liczbę błędnych wyroków, na przykład tych zakwestionowanych przez Trybunał w Strassburgu.
7. Podsumowanie
Na podsumowanie niniejszych rozważań można przywołać słowa jednego z myślicieli chińskich Shang Yang (390–338 r. p.n.e.), które znalazłem w przywołanej już wcześniej książce Jacka Barcikowskiego „Zgodnie z prawem przeciwko Obywatelom…”:
Drzewo stoczone przez korniki musi runąć. Spękany mur musi się zawalić. Gdy ministrowie współzawodniczą ze sobą w samolubstwie, a o lud się nie troszczą, wówczas ci, co na dole, odsuwają się od tych, co są u góry. Kraj zaś przypomina spękany mur. Gdy urzędnicy wszelkich stopni łupią lud potajemnie, są oni podobni do korników.
W chwili gdy piszę ten artykuł, cały świat jest na dziejowym zakręcie. Amerykańska hegemonia jest kwestionowana przez wiele sił międzynarodowych, w szczególności przez Chiny, Rosję i Niemcy (choć tego nie widać, ale tak jest). Dla dużych krajów sąsiedzkich, takich jak Rosja czy Niemcy, Polska jest atrakcyjnym terytorium do kolonizacji. Na pewno jest przeszkodą, kiedy jest silna gospodarczo, organizacyjnie i politycznie, przede wszystkim z tego powodu, że wówczas wchodzi do gry o równowagę w Europie. Silny kraj w środku Europy zacznie przyciągać ludzi ze wszystkich kierunków świata, tak jak kiedyś I Rzeczpospolita Obojga Narodów. Stanie się centrum tej części globu.
Należy zauważyć, że Polacy mimo biurokracji, przestępczych polityków, niewydolnych sądów i tak potrafili zbudować miliony małych, średnich i dużych firm i gospodarczo mocno stanęli na nogi. Patrząc na dokonania polskich przedsiębiorców, na ich zdrowe i racjonalne podejście do prowadzenia firm w tak skrajnie niekorzystnych warunkach, jestem przekonany, że przy szybkiej zmianie naszej Konstytucji, administracji, systemów podatkowych oraz sądów, bylibyśmy jednym z najnowocześniejszych krajów świata, takich jak Singapur, Korea Południowa, Szwajcaria.
Jeśli tego nie zrobimy, to staniemy się biednym zapleczem taniej siły roboczej dla Niemiec!
Ja i wiele osób się na to nie zgadzamy! Dlatego musimy doprowadzić do gruntownych reform w naszym kraju!
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Raport o stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce 2020 (online): https://www.parp.gov.pl/component/publications/publication/raport-o-stanie-sektora-malych-i-srednich-przedsiebiorstw-w-polsce-2020 (dostęp: 30 czerwca 2020r). powrót do artykułu
Legalizm to doktryna społeczna pozostająca w skrajnej opozycji do Konfucjanizmu, zakładająca utworzenie scentralizowanego państwa na podstawie egzekucji przepisów drobiazgowo regulujących wszelkie przejawy aktywności poddanych. Instrumenty zawiadywania ubezwłasnowolnionym ludem to terror i donosicielstwo oraz stosowanie surowych kar i wysokich nagród. el legalizmu to etatyzacja człowieka. Środkiem do niego prowadzącym jest upowszechnienie zasady bezwzględnej lojalności wobec aparatu biurokratycznego, prowadzące do likwidacji zdobyczy próżniaczej kultury oraz tradycyjnych cnót moralnych. Efemeryczny triumf legizmu miał miejsce w okresie panowania dynastii Qin.(221 – 207 r p.n.e.) Główni przedstawiciele tej filozofii to: Shanyoung i Hanfeizi. powrót do artykułu
Konfucjusz prezentował wzniosłe idee zarówno w stosunku do jednostek, jak i do społeczeństwa. Jego zdaniem człowiek nigdy nie powinien poprzestawać w dążeniach do samodoskonalenia. Praca moralna nad sobą jest obowiązkiem człowieka. Wiedza powoduje jego wzrost, a sama edukacja kształtuje kręgosłup moralny. Obowiązkiem jest ulepszanie nie tylko siebie, ale też innych osób. Należy myśleć zawsze w odniesieniu do społeczeństwa. W kwestii rządzenia Konfucjusz uznawał cnotę i politykę za nierozłączne. Główna jego koncepcja opierała się na przeniesieniu relacji i porządku panującego w rodzinie na stosunki społeczne i konstrukcję państwa. Uważał, że harmonijne stosunki rodzinne prowadzą do harmonijnego społeczeństwa. Za wyjątkowo istotne uznawał odpowiednie relacje pomiędzy: ojcem i synem, władcą i poddanymi, mężem i żoną, starszym bratem i młodszym bratem oraz pomiędzy przyjaciółmi. Pięć najważniejszych cnót konfucjańskich to: humanitarność (ren), prawość (yi), rytuał/etykieta (li), mądrość (zhi) oraz wierność (xin). Nazwano je pięcioma regulacjami i stanowiły one istotę życia i relacji społecznych. W krajach zachodnich nazwa „Konfucjanizm” uznawana jest za nazwę własną tradycji obecnej Azji Wschodniej, którą zainicjował Konfucjusz. W rzeczywistości jest to tradycja ogólnie utrwalona w Chinach, wykształcona na długo przed nim, a którą Konfucjusz kultywował, badał i rozwijał. Nazwana została tradycją ruija, co oznacza „tradycję/doktrynę uczonych”. powrót do artykułu
Według www.wikipedia.com akronim Gang of Four – Banda Czworga używany jest do wskazania czterech lub pięciu amerykańskich ponadnarodowych firm komputerowych i programistycznych świadczących usługi zdalne (online). Firmy te od około 2010 r. dominują w cyberprzestrzeni: Google, Amazon, Meta Platforms (dawniej Facebook), Apple i czasami Microsoft. Termin został zaproponowany w 2008 r. przez Erica Schmidta, Phila Simona (ang.) i Scotta Gallowaya dla opisania firm „stojących za konsumpcyjną rewolucją w Internecie” i które „unikają płacenia podatków, mieszają się do życia prywatnego i niszczą miejsca pracy”. powrót do artykułu
Janusz Antoni Sanocki (ur. 5 marca 1954 r. w Nysie, zm. 7 grudnia 2020 w Kędzierzynie-Koźlu) – polski dziennikarz, polityk i samorządowiec, działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, burmistrz Nysy w latach 1998–2001, poseł na Sejm VIII kadencji (2015–2019) z ramienia Kukiz 15. powrót do artykułu
Bibligrafia
- Artykuły naukowe, raporty
- Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Raport o stanie sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce 2020 (online): https://www.parp.gov.pl/component/publications/publication/raport-o-stanie-sektora-malych-i-srednich-przedsiebiorstw-w-polsce-2020 (dostęp: 30 czerwca 2020r).
- Raport GRANT THORNTON na zlecenie Pracodawców Rzeczpospolitej Polskiej: Biurokracja w Polsce Raport 360° „Biurokratyczne bariery rozwoju polskiej przedsiębiorczości” (dostęp: styczeń 2016r).
- Dorota Agata Jarema, Uniwersytet Wrocławski, Reforma przedsiębiorstw państwowych w Chińskiej Republice Ludowej (dostęp: 13 maja 2015r).
- Michał Bogusz, Jakub Jakóbowski, Komunistyczna partia Chin i jej państwo. Konserwatywny zwrot Xi Jinpinga.(dostęp: 18 września 2019r).
- Janina Pach, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, Formy i skutki niepłacenia oraz wyłudzania zwrotu podatku w Polsce na wybranych przykładach. (dostęp: 2018r)
- Publikacje zwarte
- Jacek Barcikowski, Zgodnie z prawem przeciwko Obywatelom. Dramat polskiej samorządności, PAFERE 2018r.
- Jan Kubań, Mirosław Matyja, Janusz Sanocki, Kulisy polskiej demokracji. Obywatel wobec systemu, PAFERE 2019r.
- Mirosław Matyja, Szwajcarska Demokracja szansą dla Polski, PAFERE 2018r.
- Leszek Sykulski, Chiny według Leszka Ślazyka. Fronda 2021r.
- Karolina Muzyczka, Rola Administracji w budowie pozycji Chińskiej Republiki Ludowej jako supermocarstwa, Monografie Kolegium Jagiellońskiego. Akapit Wydawnictwo Edukacyjne : Jagielloński Instytut Wydawniczy 2021r.
- Źródła internetowe
- www.parp.gov.pl. (dostęp: 30 czerwca 2020r)
- https://businessinsider.com.pl: Tax Foundation: Polski system podatkowy jednym z najgorszych w OECD. (dostęp: 19 października 2021r)
- https://zus.pox.pl: Liczba urzędników w Polsce zbliża się do pół miliona, (dostęp: 13 maja 2015r)
- https://instytutwolnosci.pl: Jak ograniczyć nadmierną biurokrację? (dostęp: 05 września 2019r).
- https://www.newsweek.pl: Polska traci miliardy przez zagraniczne holdingi (dostęp: 29 września 2015r).
- https://www.komputerswiat.pl: Polska ładuje korporacje technologiczne? Google i Facebook nie zapłaciły już miliardów w podatkach.(dostęp: 26 luty 2021r.).
- https://www.computerworld.pl: Ile podatków płacą firmy IT w Polsce? (dostęp: 10 września 2020r).
- https://www.money.pl: Covec oddał bankowe gwarancje. Teraz negocjuje spłatę 550 mln zł odszkodowania. (dostęp: 15 luty 2015r)
- https://www.plk-sa.pl: Podłęże – Piekiełko. Dwie oferty na prace przygotowawcze. (dostęp: 20 luty 2018r).