Victor Orban uchodzi za polityka dość kontrowersyjnego jak na standardy Unii Europejskiej. To znaczy takie, według których polityk powinien być mdły, nie mieć stałych poglądów, być sterowalnym i całkowicie posłusznym płynącym z centrali dyrektywom.
Wcześniej za „czarny charakter” UE uchodził jeszcze prezydent Czech Vaclaw Klaus, który do końca wzbraniał się przed podpisaniem traktatu lizbońskiego, uznając go za wstęp do budowy wielkiego etatystycznego unijnego superpaństwa. Dziś nerwy unijnym biurokratom psuje w zasadzie już tylko Orban. Ma on odwagę znów iść pod prąd.
Portal wnd.com przytacza fragmenty przemowy Victora Orbana, jaką wygłosił on 19 lutego 2022 roku, gdy spotkał się w Budapeszcie z przedstawicielami węgierskiej Izby Handlowej. Premier Węgier podzielił się swoimi przemyśleniami odnośnie tego, co czeka nas w nadchodzącej przyszłości. Według Orbana, pandemia koronawirusa była tylko testem przed skrajnościami jakie dopiero nadejdą ze strony ONZ i Światowego Forum Ekonomicznego. Takie programy jak chociażby Agenda 2030 to nic innego jak „tyrania rządu globalnego, który zniewoli całą ludzkość”. „Plan Agendy 2030, wcześniej nazywany Agenda 21, w połączeniu z planem Wielkiego Resetu WEF, doprowadzi do powstania społeczeństwa, w którym własność jest przestarzała, prywatność nie istnieje, a organizacje globalistyczne uzyskują pełną kontrolę” – mówił Orban. Według niego czeka nas coś znacznie gorszego niż niedawna „pandemia”. Orban podkreśla, że Węgry muszą mieć silną gospodarkę, by móc próbować przeciwstawić się nadchodzącym trendom. Przywódca Węgier przywołał porozumienie, które zostało podpisane między Izbą a rządem i wyraził przekonanie, że pomoże ono „naszemu wielkiemu narodowemu osiągnąć cel strategiczny, jakim jest wzrost gospodarczy o 2-3 procent każdego roku powyżej wskaźnika Unii Europejskiej. Kiedy gospodarki europejskie są w stagnacji i lecą w dół, my musimy iść w górę. Około 2030 roku nastąpią różnego rodzaju zmiany na świecie, o których nie mam teraz czasu mówić, ale w drodze z Ameryki do Unii, wiele się wydarzy”.
Jak twierdzi Orban, naród „przede wszystkim musi zwalczać wszelką socjalistyczną politykę gospodarczą” i szanować własność prywatną. „Wierzę – powiedział premier Węgier – że własność prywatna ma moc tworzenia kultury. I tworzy dobrą kulturę, kulturę, na której można zbudować dobre życie, i na której naród może budować swoją przyszłość. Dlatego naszą podstawą pozostaje własność prywatna. Chcemy, aby ludzie mieli własne domy, własne oszczędności, własną ziemię, własne ogrody, własne narzędzia. Jesteśmy przekonani, że jest to nie tylko dobre dla gospodarki, ale także wzmacnia kulturę dbania o rzeczy, a tym samym o własne życie”. Przeciwieństwem tej kultury własności są dla Orbana „inne zachowania kulturowe”, gdy ludzie „mieszkają w cudzym domu, żyją z cudzych pieniędzy…”.
Victor Orban to przywódca niewielkiego, ale dumnego narodu. Zapewne wie, co mówi i przed czym przestrzega. Warto docierać do jego przemyśleń skrzętnie pomijanych przez media głównego nurtu i samemu wyciągać wnioski. Najpierw „pandemia”, teraz wojna… Dla nas sprawy nie wyglądają dobrze, ale dla tych, którzy z ukrycia planują nam przyszłość, wszystko idzie pewnie zgodnie z planem…
Paweł Sztąberek