Przyzwyczailiśmy się do takiego obrazu socjalizmu, jakiego doświadczyliśmy sami. PRL czy Związek Sowiecki to siermiężny ustrój z równie topornymi politykami na czele. Puste półki w sklepach, ogólna szarzyzna, brak respektu dla własności prywatnej, wojna z „prywaciarzami”, łagry, więzienia pełne tzw. więźniów politycznych, zakaz zgromadzeń, brutalna milicja jawna i tajna, brak praw obywatelskich.
Choć czasy się zmieniają, historia nie stoi w miejscu to jednak pewne cechy socjalistów, dążących nieustannie do wcielenia w życie swoich wizji świata, pozostają te same. Socjaliści wciąż nie lubią własności, drażnią ich cudze portfele, wolność pojmują na swój sposób – gdy jest to dla nich wygodne, np. w przypadku promowania aborcji mówią, że „moje ciało, mój wybór”, a jednocześnie chętnie chcieliby zmusić wszystkich do przyjęcia preparatów przeciw covid-19, bezceremonialnie rozporządzając cudzym ciałem.
Kontrola życia ludzi – to kolejna wspólna cecha socjalistów różnych epok. Kontrolować trzeba jednostkę, rodzinę, ale i pieniądz. Już samo istnienie banków centralnych daje dużą władzę nad pieniędzmi ludzi, jednak to nie wystarcza, trzeba pójść dalej. Myliłby się ten, kto myśli, że szalone pomysły pogłębiania kontroli nad pieniądzem rodzą się tylko w Chinach. Pieniądz z terminem ważności… Spiskowa teoria? Może wielu wciąż tak uważa, niektórzy jednak chyba trochę otrząsnęli się z letargu, gdy trafili na wywiad z prezesem polskiej giełdy papierów wartościowych, Markiem Dietlem, opublikowany na portalu wnp.pl. Prezes polskiej giełdy nie jest przeciwnikiem wprowadzenia takiego pieniądza. Uzasadnienie jakim się posługuje zwala z nóg – chodzi między innymi o to, by – mówiąc bez ogródek – człowiek nie myślał, że może ze swoimi pieniędzmi robić to, co chce. Mamy tu więc zanegowanie prawa do własności prywatnej, jaką są zarobione przez nas pieniądze, jak również zakwestionowanie wolności decydowania o tym, jak je chcemy wydawać, bądź nie wydawać. Prezes Dietl uważa, że oszczędzanie jest złe. Ludzie powinni konsumować, inwestować – jednym słowem puszczać pieniądz w obieg, bo to – jak twierdzi – napędza gospodarkę. Pieniądze odkładane marnują się, kumulacja kapitału to cecha szkodząca rozwojowi. Dlatego pieniądz z terminem ważności ma sprawić, że „dusigrosze” zostaną wyeliminowani. Nie będą mieli wyjścia, będą musieli pieniądze wydawać, bo jeśli nie uczynią tego do danego dnia, wówczas te pieniądze przepadną.
Jak się podoba wizja przyszłości jaką próbują nam skroić socjaliści naszych czasów? Pan prezes polskiej giełdy oczywiście zaklina się, że to na razie plany, że trzeba to najpierw przećwiczyć, że gotówka nie zniknie. Jasne… Prowadzona od kilku lat, a zapoczątkowana bodajże przez rząd Morawieckiego akcja „Polska bezgotówkowa” to tylko taki teatrzyk?
A w Chinach już eksperymentują. Portal bankier.pl w kwietniu 2021 roku informował:
„W ostatnich dniach The Wall Street Journal donosił o niecodziennym rozwiązaniu, które może zostać wykorzystane w projekcie cyfrowego juana. Jednostki pieniądza mogłyby mieć określoną „datę ważności” – emitent mógłby umarzać je po minięciu daty „przydatności do spożycia”. Z nieoficjalnych informacji dziennika wynika, że taka funkcja została już przetestowana w praktyce.
Opcja wprowadzenia określonego okresu życia jednostek pieniądza może zostać wykorzystana np. w programach bezpośredniego stymulowania popytu. Beneficjenci musieliby szybko wydać otrzymane środki, zamiast przeznaczać je np. na oszczędności”.
Od tamtego czasu sprawy mogły zajść tylko dalej. A jeśli zaszły i „sprawdzają się”, nadchodzi czas na wyeksportowanie swojego wynalazku na resztę świata. Skoro 2 lata temu udało się perfekcyjnie wyeksportować z laboratorium w Wuhan koronawirusa, to czemu miałoby się nie udać z pieniądzem „z terminem ważności”? Jak widać w Polsce są już chętni do tego, by oswajać ludzi z myślą, że utrata wolności, własności i innych praw to super sprawa, dla naszego dobra. Żebyśmy byli bezpieczni i zdrowi…
Paweł Sztąberek