Polska boryka się z poważnym problemem zbyt małej liczby rodzących się dzieci niezbędnych dla zapewnienia prostego zastępowania pokoleń.
Aby kolejne pokolenie Polaków było co najmniej tak samo liczne jak pokolenie poprzednie, Polka powinna rodzić 2.07 dziecka w ciągu swojego życia. Od 1990 czyli od 31 lat w Polsce nie było roku, w którym dzietność osiągnęłaby dwoje dzieci na kobietę. Innymi słowy, od 31 lat nie mamy prostego zastępowania pokoleń. W takiej sytuacji kurczenie się polskiego społeczeństwa jest nieuniknione, a z uwagi na emigrację Polaków trwa już od 23 lat. Stopniowo zwiększa się coroczny ubytek polskiej ludności i w roku 2020 przewaga zgonów nad urodzeniami osiągnęła szokującą liczbę 120 tysięcy ludzi.
Jak rozwiązać ten niewątpliwy problem?
Bardzo często słyszymy żeby zastosować najprostszy sposób i po prostu sprowadzić do Polski ludzi z innych krajów. Krótko mówiąc, zastosować metodę praktykowaną od dziesięcioleci w państwach Europy Zachodniej i byłych koloniach europejskich, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, czyli zastąpić Polaków cudzoziemcami. Co ciekawe, zachodnie media proponują podobne rozwiązanie, np. Japonii czy Korei Południowej. Masowy napływ emigrantów ma być receptą na nasze demograficzne bolączki i skutecznie, niczym etopiryna Goździkowej, uleczyć demograficzny ból głowy.
Spójrzmy na państwa, które stosują tę metodę od 40… 50… czy 70 lat. Przeanalizujmy, czy przyniosła ona rozwiązanie problemu starzejącego się społeczeństwa.
Zacznijmy od Włoch. Kraj do niedawna katolicki, słynący z bardzo wysokiej dzietności, z którego tylko w latach 1880-1914 wyjechało do Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Brazylii i Urugwaju ponad 10 milionów ludzi, ma poważne problemy demograficzne wynikające ze starzenia się społeczeństwa. Włosi przez dziesięciolecia zasilali jako emigranci społeczeństwa krajów zamorskich i zachodniej Europy. Jednak od połowy lat siedemdziesiątych Włochy stały się krajem imigrantów. Obecnie w Italii mieszka około 6.2 miliona cudzoziemców lub ludności obcego pochodzenia. Do tego trzeba doliczyć od 0.6 do 1 miliona nielegalnych przybyszów. Czy ten masowy i trwający regularnie napływ ludności pomógł zatrzymać lub odwrócić negatywne trendy demograficzne?
Nie ma na to żadnych dowodów. Włosi stanowią jedno z najstarszych społeczeństw na świecie. Średnia wieku w Italii wynosi 46.5 lat, co stanowi piąte z najstarszych społeczeństwo na kuli ziemskiej. Ludzie powyżej 65 roku życia stanowią ponad 23% Włochów, natomiast dzieci do 14 roku życia zaledwie 13%.
Od 1993 roku liczba zgonów przewyższa liczbę narodzin. W 2020 różnica ta wynosiła 324 tysiące ludzi. Dodajmy, że od 2013 roku przewaga zgonów nad urodzeniami, w każdym roku przekraczała 100 tysięcy.
Być może Włochy są wyjątkiem, jeśli chodzi o przebieg procesów demograficznych lub masowa migracja trwała po prostu zbyt krótko.
Spójrzmy zatem na Niemcy, gdzie od 1962 roku zaczęto masowo sprowadzać gastarbeiterów. Liczba imigrantów w Niemczech jest astronomiczna, sięga 20 milionów – są to: osoby urodzone za granicą lub z rodziców pochodzących z zagranicy, w tym również etniczni Niemcy przybyli z krajów byłego ZSRR czy np. z Rumunii (ok. 2.5 miliona). Oznacza to, że ogromną większość ww. 20 milionów stanowią ludzie nieniemieckiego pochodzenia.
Czy tak masowy napływ cudzoziemców odwrócił trendy ludnościowe w Niemczech? Podobnie jak w przypadku Włoch nic takiego nie miało miejsca.
Społeczeństwo Niemiec należy do najstarszych w świecie. Średnia wieku mieszkańca Niemiec wynosi 45.7 lat. Ludzie w wieku powyżej 65 roku życia stanowią 23% ludności. Pomimo gigantycznego napływu ludności z innych krajów Niemcy nie odmłodniały. Przewaga zgonów na urodzeniami trwa nieprzerwanie od 1972 roku.
Jak to wygląda w przypadku Wielkiej Brytanii, która masowo zaczęła przyjmować imigrantów wcześniej niż Niemcy?
Za początek masowego napływu cudzoziemców do Wielkiej Brytanii uważa się rok 1948, gdy na statku „Windrush” przybyło z Karaibów 492 pasażerów. Byli to głównie ludzie pochodzenia afro-karaibskiego; co ciekawe, na pokładzie znajdowało się też 66 Polek, które izolowano od pozostałych pasażerów. (Podobno zrobiono to, by zapewnić im bezpieczeństwo.)
Zatem masowa migracja do Wielkiej Brytanii trwa od ponad 70 lat. Po tylu latach pożądane pozytywne (dla struktury demograficznej) skutki imigracji powinny być odczuwalne. Szczególnie, że liczba cudzoziemców i osób obcego pochodzenia w Brytanii to ponad 15 milionów ludzi.
Średnia wieku w Wielkiej Brytanii wynosi 40.5 roku. Jest to niewątpliwie mniej niż w Niemczech czy we Włoszech, jednak nadal to liczba bardzo wysoka, wskazująca na to, że Brytyjczycy są posuniętą w latach społecznością. Ludzie w wieku powyżej 65 lat stanowią prawie 19% ludności kraju. Są to liczby, które świadczą o zdecydowanie starej strukturze ludności Zjednoczonego Królestwa. Czy w takim razie nieznacznie lepsze w porównaniu z Włochami i Niemcami wyniki dla Wielkiej Brytanii sugerują, iż trwająca dłużej imigracja przynosi pozytywne efekty?
Odpowiedź brzmi – nie. To nie dłużej trwająca imigracja wpłynęła na odmłodzenie społeczeństwa, lecz nieznacznie wyższa dzietność. Od lat Brytyjka rodzi w czasie swojego życia około 1.7- 1.9 dziecka, podczas gdy Niemka czy Włoszka około 1.3. To ta różnica w dzietności decyduje o tym, że społeczność brytyjska jest młodsza niż włoska czy niemiecka.
Nie będę podawał szczegółowo przykładów innych państw europejskich, ale powiedzmy tylko, że masowa imigracja nie spowodowała rozwiązania problemu starzenia się społeczeństw w takich krajach jak Belgia, Holandia, Hiszpania, Austria, Szwecja, Norwegia czy, wbrew temu, co się powszechnie uważa, Francja.
Dlaczego napływ ludności nie rozwiązuje problemów demograficznych?
Odpowiedź wcale nie jest trudna, choć w grę wchodzi wiele czynników.
Po pierwsze, jak wykazały badania, masowy napływ cudzoziemców wpływa na zmniejszenie dzietności ludności miejscowej. I dotyczy to praktycznie wszystkich krajów europejskich, w których ta sytuacja miała miejsce. Przyczyny są różne – zarówno natury psychologicznej, jak i ekonomicznej. Wbrew powszechnie promowanej opinii cudzoziemcy kosztują. O ile np. wysoko wykwalifikowani Niemcy, Francuzi czy Japończycy pracujący np. w Wielkiej Brytanii albo Holandii wpłacają w podatkach więcej niż pobierają w zasiłkach, o tyle w przypadku masowych przyjazdów ludzi z krajów trzeciego świata sytuacja wygląda odwrotnie. To ludność miejscowa ponosi koszty utrzymania przybyszów. A co oczywiste, imigranci z krajów bogatych stanowią nikły procent przyjezdnych. Autochtoni, płacąc podatki, które przeznacza się na pomoc i utrzymanie cudzoziemców oraz ich dzieci, mają mniej zasobów na swoje własne pociechy. Dodatkowo masowa imigracja wpływa na zmniejszenie dostępności wynajmu mieszkań czy domów oraz podwyższenie cen ich zakupu. Dostępność mieszkań jest silnie skorelowana z dzietnością. Im wyższe ceny wynajmu czy koszty nabycia mieszkań, tym mniejsza dzietność.
Jest oczywiste, że imigranci też się starzeją. Po kilkudziesięciu latach pobytu za granicą osiągają wiek emerytalny.
Przyjezdni, mieszkając przez dziesięciolecia w nowym środowisku, zmieniają też swoje wzorce kulturowe. O ile początkowo dzietność nowych przybyszów jest wysoka, to w kolejnych pokoleniach zaczyna spadać. Na przykład dzietność ludzi pochodzenia irańskiego czy dalekowschodniego często jest mniejsza niż dzietność ludności miejscowej.
Połączenie tych czynników powoduje to, że imigranci nie poprawiają wcale struktury wieku ludności kraju, do którego przyjeżdżają lub poprawiają ją w bardzo niewielkim stopniu. Są nawet tacy demografowie, którzy uważają, że masowy napływ cudzoziemców nie tylko nie hamuje starzenia się społeczeństwa, ale je wręcz przyspiesza.
Na przykład w Wielkiej Brytanii masowy napływ cudzoziemców zapoczątkowano rok po tym, gdy ludność kraju odnotowała w 1947 roku rekordową liczbę urodzeń wynoszącą ponad 1.025 miliona. W tym czasie ponad 97% populacji stanowili Brytyjczycy. Z pozostałych najliczniejsi byli Irlandczycy liczący prawie pół miliona i Polacy będący żołnierzami i uchodźcami wojennymi. Nigdy potem mimo napływu milionów imigrantów w Zjednoczonym Królestwie nie urodziło się tyle dzieci. Można zadać pytanie, dlaczego zdecydowano się na promocję masowej imigracji w przypadku, gdy sytuacja wcale tego nie wymagała?
Przykłady kilkunastu krajów zachodnich pokazują, że masowe sprowadzanie cudzoziemców nie rozwiązuje problemu starzenia się populacji. Za to może przyczyniać się do szeregu problemów społecznych, gospodarczych i kulturowych. Zastępowanie populacji wcale nie musi służyć ludności miejscowej. Proszę również zwrócić uwagę na to, że w żadnym z wyżej wymienionych krajów nie było referendum, w którym ludność miejscowa miałaby okazję wyrazić opinię na temat prowadzonej polityki masowej imigracji. Decyzje polityczne zostały podjęte bez pytania obywateli o zgodę. (Oczywiście nie można wykluczyć, że w referendum ludność miejscowa wyraziłaby zgodę na taką politykę.)
Myślę, że warto, by Polacy skorzystali z kilkudziesięcioletnich doświadczeń innych krajów i nie powtarzali tej samej nieskutecznej, a często wręcz szkodliwej strategii. Istnieją inne metody, by poradzić sobie z problemami demograficznymi. Naturalne, nie powodujące napięć społecznych i skuteczniejsze. Nie powinniśmy ulegać propagandzie i naciskom, tylko opierać się na faktach, by podejmować racjonalne decyzje. Nie dajmy sobie wmówić, że nie mamy innego rozwiązania niż masowy napływ cudzoziemców, bo to nieprawda. Pamiętajmy, co pisał Jan Kochanowski:
Cieszy mię rym: «Polak mądr po szkodzie »;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Nie bądźmy „przed szkodą i po szkodzie głupi”. Wyciągnijmy wnioski z błędów – własnych i cudzych, i nie powielajmy ich.
Radomir Nowakowski