Artur Dziambor – polityk, nauczyciel i przedsiębiorca, wiceprezes partii KORWiN, poseł na sejm IX kadencji oraz zastępca przewodniczącego w Komisji Edukacji, opowiada o kondycji polskiej edukacji. Obraz jaki rysuje nie napawa optymizmem.
W rozmowie z prezesem PAFERE Janem Kubaniem, poddaje on ostrej krytyce tzw. system pruski. Zrodził się on w XIX wieku na fali industrializacji i to właśnie na nim opiera się współczesna polska edukacja. Według Dziambora system ten jest przestarzały i niezdolny do pełnienia swojej funkcji w dzisiejszych czasach. Jego zadaniem było dostarczenie państwu pruskiemu obywateli – urzędników dla ówczesnej administracji oraz robotników do fabryk. Poseł Dziambor zwrócił uwagę na rolę internetu we współczesnym życiu. Możliwości jakie stwarza on na gruncie zdobywania wiedzy doprowadziły do osłabienia pozycji nauczyciela. Z osoby będącej skarbnicą wiedzy stał się on jedynie jej przekaźnikiem.
Oprócz przestarzałej formuły prowadzenia zajęć problem leży również w zbyt dużej liczbie nauczycieli (aktualnie ponad pół miliona), oraz w upaństwowieniu polskich szkół, przez co nie rządzą nimi zasady rynkowe. Wśród nauczycieli nie brakuje osób niekompetentnych, a przy okazji różnych protestów często wysuwane są żądania płacowe. Nawet jeśli można te postulaty zrozumieć to ich realizacja bywa trudna, gdyż Ministerstwo Edukacji z góry ustaliło wynagrodzenia jakie otrzymuje się z tytułu wykonywania tego zawodu (są to kwoty od 2949 do 4046 złotych brutto), a jedyne pieniądze „ekstra”, na jakie można liczyć, to tzw. dodatek motywacyjny. Według Dziambora dodatek otrzymują nauczyciele wybrani przez dyrektora danej placówki. Zdarza się, że są to jego znajomi, pozostający z nim w dobrych kontaktach, bez względu na to jak wykonują swoją pracę. Drugą stosowaną metodą jest rozkładanie dodatku „po równo” na każdego nauczyciela. W takiej sytuacji wszyscy dostają małą kwotę – w granicach 50 zł.
Problemem szkolnictwa, z jakim mamy do czynienia w związku z „pandemią COVID-19” to tzw. praca zdalna. Nie brakuje tu absurdów – np. wychowanie fizyczne prowadzone przez starszą panią ubraną w garsonkę. Najgorsze jest jednak to, że skupienie uwagi i przykładanie się do zajęć, z dala od nauczyciela, jest dla dziecka niezwykle trudne.
Uczniowie polskich szkół pozbawieni są możliwości „socjalizacji rówieśniczej”, która, jak pokazują badania naukowe, jest niezwykle ważna w młodym wieku. Zdalne zajęcia przyczyniają się do pogłębiania różnic między dziećmi w zależności od poziomu zamożności domu z jakiego pochodzą. Bogatych rodziców stać jest na korepetycje, które pomogą dzieciom nadrobić zaległości poczynione przez szkołę i zwiększą ich szanse na egzaminach. Niestety nie każdy może sobie pozwolić na ten dodatkowy wydatek, co może odbić się na wykształceniu dzieci. Alternatywą wydaje się być edukacja domowa czyli realizowanie toku nauczania z rodzicem, warto jednak pamiętać, że nie każdy rodzic jest w stanie udźwignąć obowiązki związane z kształceniem swoich dzieci i pogodzić je czasowo z życiem prywatnym oraz służbowym.
Rozwiązaniem tej patowej sytuacji wydaje się być prywatyzacja szkół, jednak istnieje szereg problemów stojących na drodze do reformy edukacji. Poseł Dziambor, zasiadający w komisji edukacji, gdy mówił w sejmie o zmianach w szkolnictwie, napotkał na opór większości pozostałych członków komisji. Ponadto – według Dziambora – nasze społeczeństwo nie jest gotowe na prywatyzację szkół, a politycy boją się zmian ponieważ priorytetem jest dla nich reelekcja i zachowanie posad. Hamulcem reform są również nauczycielskie związki zawodowe. W sejmowej komisji edukacji zasiadają w większości nauczyciele, którzy oczekują pewnego powrotu do wykonywania zawodu jeśli tylko zajdzie taka konieczność.
Jaka jest kondycja systemu edukacji i poziomu kształcenia w polskich szkołach? Z jakimi problemami w szkole może zmagać się dziecko i co powinni wiedzieć rodzice? Co należałoby zmienić w naszych szkołach i w którym kierunku powinny pójść reformy? Komu zależy na tym, by w polskiej edukacji zachowany był status quo? Kto blokuje reformy i dlaczego? Zapraszamy do obejrzenia całej rozmowy z posłem Arturem Dziamborem.
Michał Śmigas