Skandynawia przechodzi właśnie proces gospodarczej transformacji. Dzięki reformie podatkowej, otwarciu na inwestycje i handel, rzetelnej ochronie praw własności, niskiemu poziomowi korupcji i nieustannym działaniom na rzecz prywatyzacji gospodarki kraje nordyckie poczyniły wielkie kroki ku liberalizacji. W opublikowanym w 2006 r. przez Heritage Foundation Indeksie wolności gospodarczej Dania, Finlandia, Islandia i Szwecja określone zostały jako gospodarki „wolne”, natomiast Norwegia pozostaje nieco w tyle z oceną „w większości wolna”1.
W krajach skandynawskich obowiązują niskie stawki podatków od osób prawnych oraz przejrzyste procedury administracyjne dotyczące rejestracji przedsiębiorstw. Co więcej w ciągu ostatnich kilku lat przeprowadziły one szereg reform: obniżka podatków stała się jednym z czołowych osiągnięć ekonomicznych Islandii, a Dania, zdaniem The Economist Intelligence Unit (EIU), stworzyła najbardziej sprzyjające przedsiębiorczości środowisko m.in. dzięki uelastycznieniu rynku pracy.
Niestety pomimo owych pozytywnych zmian przy bliższej analizie szczegóły okazują się dość ponure. Obowiązujące w Szwecji skrajnie wysokie stawki podatków skłaniają pracowników do ograniczania godzin pracy tak, aby uniknąć wpadnięcia w wyższy próg. Rząd Norwegii wciąż zwleka z prywatyzacją, co ogranicza napływ inwestycji do kraju. W dodatku skandynawski system opieki społecznej umożliwia zdrowym pracownikom długotrwałe pozostawanie w domu, co przekłada się na niższą produktywność społeczeństwa.
Johnny Munkhammar, prezes szwedzkiego think-tanku wolnorynkowego Timbro, napisał na portalu TCS Daily, że Szwecja przypomina dwa różne kraje jednocześnie. Jeden dąży do reform, a drugi kurczowo trzyma się „modelu wielkiego państwa socjalnego”.
To samo można jednak powiedzieć o wszystkich krajach regionu, ponieważ każdy z nich stara się równoważyć wolnorynkowe reformy z hojnym systemem pomocy społecznej. Ilustracją tego jest chociażby fakt, że każdego dnia jedna piąta szwedzkiej siły roboczej pozostaje w domu. Owi „potencjalni” pracownicy otrzymują bowiem świadczenia z tytułu niezdolności do pracy lub przebywają na zwolnieniach lekarskich. Jak zauważa OECD, „niemal każdy, kto poprosi o zwolnienie lekarskie, otrzyma je”.
Rząd Szwecji stawia sobie za cel wsparcie chorujących pracowników. Wielu z nich nadużywa jednak owej pomocy i czyni z niej swój stały dochód, o czym świadczy wzrost liczby niezdolnych do pracy i przebywających na zwolnieniu w ciągu ostatniej dekady. „Przykładowo Szwed w wieku 20-30 lat jest częściej nieobecny w pracy z powodu choroby niż pracownicy wszystkich, oprócz czterech, krajów europejskich” – stwierdzono w badaniu z 2005 r. przeprowadzonym w Szwecji przez OECD.
W Skandynawii obowiązuje również hojnie płatny urlop ojcowski. Islandzcy ojcowie mogą wziąć do trzech miesięcy wolnego, w którym to czasie otrzymywać będą 80 proc. swojej pensji. Parom szwedzkim przysługuje do 480 dni (po 240 na osobę) – przez pierwsze 390 dni otrzymują one 80 proc. dochodu uprawniającego do tego świadczenia, natomiast w ciągu pozostałych 90 dni jest to równa stawka dzienna wynosząca 60 SEK. Nie zaskakuje więc, że średnio wykorzystywanych jest 95 proc. dni urlopu z wyższą stawką świadczeń.
Według duńskiego rocznika statystycznego z 2005 r. „w roku 2003 2,2 mln osób w Danii otrzymało świadczenia zastępujące dochody”. Mowa tu o zasiłkach chorobowych, macierzyńskich, dla bezrobotnych oraz pomocy społecznej. Wielu Skandynawów wykorzystuje je jako pomost do wcześniejszej emerytury.
W Finlandii „niemal siedem na dziesięć osób przechodzących na emeryturę polega na jakiejś formie zasiłków dla bezrobotnych lub niezdolnych do pracy”, poinformowała w tym roku OECD. Jeśli chodzi o drugą stronę spektrum wieku, szczodre wsparcie finansowe ze strony państwa zachęca młodych, by przedłużać okres edukacji i odsuwać w czasie moment wejścia w szeregi siły roboczej.
Niezależnie od tego, czy Skandynawowie pracują, czy nie, raczej nie muszą martwić się o dach nad głową. Kilka państw regionu prowadzi bowiem programy mieszkaniowe. Z danych OECD wynika, że niemal 75 proc. populacji Finlandii, w tym nawet osoby o wysokich dochodach, ma prawo do mieszkań dotowanych przez państwo. Dania natomiast manipuluje rynkiem mieszkaniowym poprzez dopłaty bezpośrednie i regulacje cen. Z kolei Szwecja oferuje dodatek mieszkaniowy w oparciu o koszty utrzymania i liczbę dzieci w gospodarstwie domowym.
W podobny sposób mieszkańcy Skandynawii nie muszą przejmować się ubezpieczeniem zdrowotnym. Wielkoduszność tamtejszego systemu opieki medycznej, w większości opłacanego przez państwo, jest powszechnie znana. Jak podaje EIU, system norweski oferuje wszystkim bezpłatne usługi z wyjątkiem „opieki dentystycznej i okulistycznej w przypadku osób dorosłych”. Tamtejszy rząd pokrywa 84 proc. kosztów ochrony zdrowia.
Również w Islandii rząd centralny pokrywa około 85 proc. kosztów, natomiast pacjenci dopłacają do opieki ambulatoryjnej oraz za środki farmaceutyczne. Co ciekawe ma ona większą liczbę lekarzy na 1000 mieszkańców niż USA czy Zjednoczone Królestwo. Rząd Finlandii zredukował wydatki na opiekę zdrowotną i w 2003 r. pokrył około 76 proc. ogółu jej kosztów. Zgodnie z danymi zaprezentowanymi przez EIU, wskutek owych cięć w latach 1990-2004 zmniejszyła się liczba łóżek szpitalnych z 11 na 1000 mieszkańców do poniżej siedmiu.
Szwedzki system subsydiowanej opieki zdrowotnej
Subsydiowana opieka zdrowotna przysługuje wszystkim mieszkańcom Szwecji. Opłaty bezpośrednie mogą sięgać w przypadku osób dorosłych do 900 SEK, natomiast dzieci (tj. każdy poniżej 20 roku życia) korzystają z systemu bezpłatnie. Opieka dentystyczna, która finansowana jest w ramach powszechnego ubezpieczenia dentystycznego, została zderegulowana na tyle, by umożliwić dostawcom ustalanie własnych cen. Opieka zdrowotna leży w większości w gestii państwa, a tylko 8 proc. lekarzy prowadzi prywatną praktykę. Prywatne ubezpieczalnie pokrywają mniej niż 1 proc. ogółu kosztów opieki zdrowotnej.
W Danii z systemu mogą korzystać wszyscy, aczkolwiek imigranci zostają nim objęci po sześciu tygodniach od przybycia do kraju. Opieka zdrowotna jest bezpłatna z wyjątkiem „opieki dentystycznej i fizjoterapii”. Obowiązują też dopłaty do leków. Większość kosztów, tj. 86 proc., pokrywają gminy, a pozostałą część rząd centralny (5 proc.), prywatne ubezpieczalnie (5 proc.) oraz pracownicy (4 proc) – podaje the EIU.
Chociaż bezpłatna i obficie dotowana opieka zdrowotna dla wszystkich może wydawać się czymś idealnym, to jej jakość często pozostawia wiele do życzenia. Największym problemem w tym kontekście jest dostępność. Z danych EIU wynika, że Szwecja posiada „niską liczbę lekarzy ogólnych w stosunku do specjalistów”, w związku z czym jej mieszkańcy muszą długo czekać na opiekę w przypadku niegroźnych przypadłości. Tamtejsza spółka RelaxU wykorzystała tę nieszczęsną sytuację i, we współpracy z Bangkok Phuket, organizuje przeloty na leczenie w Tajlandii, co okazało się dochodowym przedsięwzięciem. Prezes RelaxU, Leif Erre, wyjaśnia, że w Szwecji „czas oczekiwania na zabieg lub leczenie może wynieść od dwóch do 80 tygodni”. Informacja ta nie powinna szokować, skoro szwedzkie władze same przyznają, iż „za usługi zdrowotne w Szwecji odpowiadają lokalni politycy w 21 okręgach geograficznych”.
Również w Danii nie wszystko wygląda tak pięknie, jak mogłoby się wydawać, bowiem kraj ten cechuje jeden z najniższych wskaźników średniej długości życia w Europie Zachodniej1. Jak podaje EIU, wraz ze wzrostem kosztów zwiększył się czas oczekiwania na opiekę, a jej jakość uległa obniżeniu. W reakcji na tę tendencję Duńczycy zwrócili się ku prywatnym ubezpieczalniom. Liczba osób posiadających prywatne polisy wzrosła w latach 1991-2004 z 1,1 mln do 1,75 mln.
Finlandia także posiada mniejszą liczbę lekarzy ogólnych i do niedawna jej mieszkańcy musieli borykać się z długimi kolejkami. Sytuacja uległa jednak poprawie, wyjaśnia OECD, po wprowadzeniu przez rząd systemu terminów realizacji zadań. Norwegia także przeprowadziła reformy, które poskutkowały podniesieniem jakości usług, zmniejszeniem czasu oczekiwania oraz zwiększeniem zakresu leczenia. Tym niemniej, jak wynika z danych OECD, wraz ze wzrostem ilości owych usług i rosnących płac gwałtownie zwiększyły się koszty. Przychody z ropy sprawiają, że państwo nie jest zbyt skłonne do pochylenia się nad optymalizacją swoich wydatków.
Utrzymanie państwa-opiekuna
Wydawałoby się, że Skandynawowie mają wszystko: urlopy ojcowskie, świadczenia chorobowe, zasiłki edukacyjne, bezpłatną opiekę zdrowotną – funkcjonowanie tych instrumentów ma jednak swoją cenę. Mieszkańcy krajów nordyckich płacą bowiem za nie wysokie podatki. Tamtejsze rządy mówią o tym otwarcie, co ukazuje niniejszy fragment z duńskiego przewodnika podatkowego dla nowych obywateli:
„Stawka podatkowa w Danii należy do najwyższych na świecie, ponieważ tutejszy sektor publiczny jest bardzo duży. Zapewnia on jednak obywatelom wiele usług, za które mieszkańcy innych krajów muszą płacić samodzielnie lub do których w ogóle nie mają dostępu. Sposób funkcjonowania duńskiego społeczeństwa jest kosztowny i wymaga znacznych nakładów podatkowych”.
Duńczycy płacą więc liczne podatki, jak dochodowy, gminny, powiatowy i kościelny. Stawki mają charakter progresywny i sięgają 59 proc. W 2004 r. dokonano obniżki podatków dochodowych, a w 2001 zamrożono progi podatkowe. Ministerstwo finansów Danii przewiduje, że obciążenie podatkowe wyrażone jako odsetek PKB zmniejszy się w latach 2005-2007 z 50,1 proc. do 47,5 proc.
Podatki paraliżują przedsiębiorczość. Zdaniem dyrektora zarządzającego Forda, Kennetha Jorgensena, wysokie opodatkowanie nowych samochodów uniemożliwia wprowadzanie innowacji. Podatki i opłaty skarbowe to około 50 proc. PKB. Obecnie stawka podatku od osób prawnych wynosi 28 proc2.
Obciążenie podatkowe w Szwecji wynosiło 50,5 proc. PKB w 2004. Jak zauważa OECD, niektórzy Szwedzi unikają podatków poprzez ograniczanie godzin pracy lub „działalność w szarej strefie”.
Daniny na rzecz państwa są w Szwecji tak wysokie, że zdarza się, iż nawet tamtejszy fiskus nie chce ich płacić. Otóż z artykułu opublikowanego 19 maja przez magazyn Forbes dowiadujemy się, że szwedzkie organy podatkowe zleciły produkcję spotów reklamowych w Estonii z racji panujących tam korzystniejszych warunków podatkowych. Wyprodukowanie owych materiałów w Szwecji, notabene zachęcających obywateli do terminowego rozliczania się z fiskusem, kosztowałoby „od 50 do 100 proc. więcej”3. Oprócz wysokich podatków dochodowych w Szwecji obowiązuje też liniowa stawka podatku od osób prawnych w wysokości 28 proc4.
Jak podaje Deloitte Touche, „obciążenia podatkowe Finów są wysokie, szczególnie gdy uwzględni się podatek gminny, kościelny oraz składki na ubezpieczenie społeczne”. W 2005 obniżono stawkę podatku od osób prawnych z 29 do 26 proc. Z kolei tamtejszy VAT wynosi 22 proc5.
Podobnie sytuacja wygląda w Norwegii, gdzie obowiązują progresywne stawki podatku dochodowego – najwyższa to 51,3 proc. (2005). W tym roku podatek majątkowy zostanie obniżony o połowę, a kolejną jego obniżkę ustalono na rok 2007; docelowo ma zostać całkowicie zniesiony. Podatek od osób prawnych wynosi 26 proc., natomiast stawka VAT to 22 proc6.
Wyjątkiem od tej zasady jest niższy poziom stawek CIT i PIT w Islandii, które, z racji podjętych w 2004 r. reform, mają ulec dalszym cięciom. Do roku 2007 najniższa stawka PIT ma wynosić 21,75 proc.
Jak podaje magazyn Indsigt, w ramach zmian prawnych z 2002 CIT obniżono z 30 do 18 proc. (26 proc. dla spółek partnerskich). Stawki te są więc niższe niż na początku lat 90., kiedy to wynosiły 50 proc7. W ubiegłym roku islandzki bank centralny oznajmił, że „największym źródłem przychodów budżetowych państwa są wpływy z podatku VAT, który wynosi 24,5 proc. dla większości dóbr i usług”. Również i ten podatek stał się przedmiotem dyskusji dotyczącej reform.
Niskie stawki podatków od osób prawnych świadczą o tym, że rządy krajów skandynawskich wiedzą, jak uczynić je atrakcyjnymi dla nowych inwestorów.
Otwartość na przedsiębiorczość
Szczególnie atrakcyjnym czynnikiem sprzyjającym inwestycjom jest panujący w owych krajach solidny system ochrony praw własności i rządów prawa8. Co więcej mają też do zaoferowania wykształconą siłę roboczą, zasoby naturalne i środowisko polityczne niemal wolne od korupcji. Oprócz obniżenia stawek CIT Skandynawowie dokonali też szeregu innych zmian tak, aby jeszcze bardziej otworzyć się na inwestycje.
Chodzi bowiem o prywatyzację, która jednak nie we wszystkich krajach odbywa się w jednakowo szybkim tempie. EIU wyjaśnia, że proces ten umieścił „Danię w sferze oddziaływania presji konkurencyjnej” i stał się „użytecznym źródłem dochodów pozwalających zredukować dług sektora publicznego”.
Według agencji Invest in Iceland własność publiczna w tym kraju jest „ograniczana poprzez prywatyzację, a główna rola sektora publicznego sprowadza się do opieki zdrowotnej, edukacji i pomocy społecznej”9. Polityka dotycząca przemysłu zmieniała się w ciągu ostatniej dekady i obecnie opiera się na „zwiększeniu konkurencyjności przy jednoczesnym zniesieniu regulacji i kontroli cen, jakie obowiązywały w wielu sektorach” – informuje ministerstwo spraw zagranicznych Islandii.
Procedura administracyjna dotycząca rejestracji działalności gospodarczej trwa w Islandii zazwyczaj jeden dzień. Zgodnie z biznesową zasadą „czas to pieniądz” takie rozwiązanie skutkuje niższymi kosztami ogólnymi. Podobnie wygląda to w Danii oferującej „szybkie, nieformalne i optymalne pod względem kosztów procedury” (za Invest in Denmark). Ponadto w kraju tym funkcjonuje system rejestracji internetowej, a zawiązanie spółki „zajmuje kilka godzin”.
Założenie firmy w Szwecji trwa trochę dłużej, około dwóch lub trzech tygodni. Jednak, według raportu Banku Światowego, gra jest warta świeczki. Instytucja ta dokonała w 2005 r. porównania 145 krajów pod względem „łatwości prowadzenia działalności gospodarczej” – Szwecja uplasowała się w pierwszej dziesiątce.
Podobnie jest w Finlandii. Z danych rządu wynika, że w zeszłym roku swoją działalność otworzyło tam 185 nowych spółek zagranicznych. Sprzyja temu również położenie geograficzne kraju: „Finlandia stanowi atrakcyjną bazę eksportową dla państw bałtyckich i graniczących z nią regionów rosyjskich”, czytamy w raporcie Deloitte Touche.
W krajach skandynawskich istnieje wielowiekowa tradycja handlowa. Są one znane z eksportu takich produktów, jak bekon, ropa naftowa, samochody, ryby, drewno, maszyny i telefony komórkowe. Polityka wolnego handlu walnie przyczyniła się do wzrostu ich zamożności. Jak podaje Heritage Foundation, Dania, Finlandia, Norwegia i Szwecja utrzymują „niski poziom protekcjonizmu”, natomiast Islandia „umiarkowany”.
Dania, Finlandia i Szwecja są członkami Unii Europejskiej. Islandia i Norwegia należą do Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EEA), w skład którego wchodzi 25 państw członkowskich UE oraz Islandia, Liechtenstein i Norwegia.
Handel ma olbrzymie znaczenie dla gospodarek tych krajów. W Szwecji w roku 2003 jego udział w PKB wyniósł 46 proc. Tamtejsze władze uznają wzrost eksportu za jeden z głównych czynników rozwoju gospodarczego kraju. Również Norwegia zalicza handel do filarów rozwoju swojej gospodarki.
Wiele można jeszcze poprawić
Pomimo działań podjętych na rzecz liberalizacji kraje te nadal mogą jeszcze wiele poprawić. Faktem jest, że mają one wiele do zaoferowania, jednak swoją niechęcią do zreformowania systemu opieki społecznej same kładą sobie kłody pod nogi. Zdaniem Stephena Bruggera, dyrektora wykonawczego Amerykańskiej Izby Handlu w Danii, kontynuowanie tej polityki i oczekiwanie, że da ona inne rezultaty, jest niedorzeczne:
Innymi słowy nie da się zachować wszystkich mechanizmów bezpieczeństwa funkcjonujących obecnie w ramach systemu opieki społecznej i jednocześnie budować konkurencyjną, innowacyjną i opartą na przedsiębiorczości gospodarkę. Rząd musi uzmysłowić społeczeństwu, że niemożliwe jest przeprowadzenie gruntownych reform i utrzymanie wszystkiego tak, jak było. Inaczej nasi sąsiedzi nas wyprzedzą. Jeśli chcemy przyciągnąć do naszego kraju inwestycje zagraniczne, musimy wprowadzić pewne fundamentalne zmiany.
Wielką korzyścią dla tych krajów byłoby skupienie się na zwiększeniu produktywności. Nadmierne regulacje przyczyniają się do obniżenia jej poziomu (oraz do wzrostu kosztów), co zniechęca inwestorów. Jak wyjaśnia Służba Handlowa Stanów Zjednoczonych, szwedzkie „prawo pracy sztucznie zawyża koszty zatrudnienia taniej siły roboczej, co utrudnia prowadzenie operacji takich jak franczyza”.
Stworzenie warunków przyciągających inwestorów to jedno, czym innym jest natomiast zachęcenie Skandynawów do rezygnacji ze świadczeń chorobowych i podjęcia pracy. Problem Szwecji nie wynika z niewykształcenia siły roboczej, bynajmniej – w większości to właśnie osoby o niższych kwalifikacjach pracują, a osoby wyedukowane zostają w domu.
Oficjalny wskaźnik bezrobocia w Szwecji, wynoszący 5,5 proc. (dane z kwietnia za Statistics Sweden), należy odbierać z pewną dozą sceptycyzmu10. Niedawno przeprowadzone przez McKinsey Global Institute badanie pokazuje, że rzeczywista stopa bezrobocia w Szwecji wynosi około 15 proc11. „McKinsey opiera swój wniosek na danych uwzględniających zarówno osoby, które pragną podjąć pracę, jak i te, które mogłyby to zrobić, tj. objęte programami pomocowymi państwa oraz przebywające na przedłużonym zwolnieniu chorobowym”, wyjaśnia Financial Times.
W tym względzie Islandia może posłużyć za wzór dla innych krajów nordyckich. Cechuje ją bowiem jeden z najwyższych odsetków uczestnictwa w rynku pracy na świecie (dotyczy to również starszej części populacji, która pracuje dłużej od swoich rówieśników w innych krajach). Tak też mała Islandia doświadczyła dynamiczniejszego rozwoju i niższego poziomu bezrobocia niż inne państwa regionu. Wygląda więc na to, że przepisem na rozwój są: reforma podatkowa, prywatyzacja i obywatele chętni do podejmowania pracy.
Daleko idąca prywatyzacja otwiera kraj na inwestycje. Chociaż własność państwowa w Norwegii jest prywatyzowana, wiele wskazuje na to, że będzie to długotrwały proces. Tamtejszy rząd jest bowiem właścicielem szeregu największych spółek w kraju: częściowo sprywatyzowanego Statoilu oraz Norsk Hydro, a także elektrowni i banków. Problemy Norwegii wynikają nie tylko z opóźnień w prywatyzacji, lecz także z wysokich kosztów pracy i podatków.
Konkretne kroki na rzecz liberalizacji podjęte przez Skandynawię przyniosły jej znaczne korzyści. Jak pokazuje przeszłość, im bardziej dany kraj się liberalizuje, tym atrakcyjniejszy staje się dla inwestorów. Jednakże transformacja ta wymaga też woli politycznej. Być może czynniki, takie jak presja konkurencyjna związana z procesem globalizacji oraz obciążenia finansowe wynikające ze starzenia się populacji, skłonią skandynawskich przywódców do kontynuowania wolnościowych reform.
Sara F. Cooper
Tłumaczenie: Dawid Świonder
Sara F. Cooper jest członkiem zespołu badawczego American Institute for Economic Research w Great Barrington w stanie Massachusetts. Artykuł opublikowano pierwotnie 1 września 2006 r.
1 Obecnie również znajdują się one w czołówce rankingu pośród krajów o gospodarce „w większości wolnej”: https://www.heritage.org/index/ranking – przyp. tłum.
2 Źródło jest już niestety nieaktywne – przyp. tłum.
3 W roku 2015 było to 82,1 lat w przypadku kobiet (ok. 3 lata mniej niż średnia) oraz 78 lat w przypadku mężczyzn (ok. 2 lata poniżej średniej): https://www.thelocal.dk/20150923/denmark-lowest-life-expectancy-western-europe-who/ – przyp. tłum.
4 Obecnie w Danii najwyższa stawka PIT to 56 proc., a CIT – 22 proc. – przyp. tłum.
5 https://www.thelocal.se/20060518/3843/ – przyp. tłum.
6 Obecnie w Szwecji najwyższa stawka PIT wynosi 52 proc., a CIT – 20,6 proc. – przyp. tłum.
7 Obecnie w Finlandii najwyższa stawka PIT to 55 proc., a CIT – 20 proc. – przyp. tłum.
8 Obecnie w Norwegii stawki te wynoszą zasadniczo 22 proc. zarówno w przypadku PIT, jak i CIT – przyp. tłum.
9 Obecnie w Islandii najwyższa stawka PIT wynosi 46,25 proc., a CIT – 20 proc. – przyp. tłum.
10 Pod tym względem kraje Skandynawskie nadal znajdują się w czołówce światowej: https://www.internationalpropertyrightsindex.org/countries – przyp. tłum.
11 Raport Doing Business in Iceland z kwietnia 2019, wyd. 17, s. 12 – przyp. tłum.
12 Obecnie oficjalna skala bezrobocia w Szwecji to 9,3 proc. – przyp. tłum.
13 MGI Sweden’s Economic Performance, maj 2006, s. 25 – przyp. tłum.