Z badań Instytutu onkologicznego w Mediolanie i uniwersytetu w Sienie wynika, że koronawirus we Włoszech pojawił się już we wrześniu ubiegłego roku. Tak dzisiaj donosi Polska Agencja Prasowa. O podejrzanych zapalaniach płuc w północnych Włoszech czytałem już w marcu w mediach społecznościowych. Wtedy taka informacja uważana była za teorię spiskową.
Teza, że lockdown nie jest skuteczny i zabija raczej gospodarkę niż chroni nas przed wirusem, nie jest dzisiaj mile widziana w informacyjnych kręgach głównego nurtu. „Gość Niedzielny” za pośrednictwem PAP opublikował niedawno rozmowę z ministrem zdrowia. Informacje o możliwym lockdownie na Boże Narodzenie są bezkrytycznie podawane dalej.
Nie jestem zaskoczony, ponieważ w prasie katolickiej nie widziałem wcześniej odpowiedniej moralnej oceny działań rządu. Nie było krytycznej analizy programu 500+. Nigdy nie pisano, że podatki są za wysokie. „Gość Niedzielny” drukuje teksty o bankowości, które pochodzą z projektu edukacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Moralnej oceny bankowości opartej na systemie rezerwy cząstkowej raczej w tym czasopiśmie nie zobaczymy.
– Dlaczego „powinny być inne (teksty), krytyczne wobec lockdownu” – zapytał mnie ktoś w komentarzu w Internecie. Dlaczego? Ponieważ nie ma jednego tylko rozwiązania. Jest tysiące argumentów przeciwko lockdownowi, które są poddawane rządowej cenzurze. Kościół katolicki powinien być oazą wolności w poszukiwaniu prawdy. Pokazywanie innych punktów widzenia uczy krytycznego myślenia i rozwija.
Nie czytam tylko Ojców Kościoła, by zrozumieć świat. André Comte-Sponvill, francuski filozof i ateista, ostrzega nas, że „życie, które całkowicie poświęca się ochronie przed śmiercią byłoby siłą rzeczy chorobliwe i bez smaku”. Jeffery A. Tucker, wolnorynkowy ekonomista i nawrócony katolik, napisał na Twitterze: „Jeśli wierzysz w lockdown, zamknij się sam w domu. Zostaw wszystkich innych w spokoju.”
Benedykt XVI w encyklice „Spe salvi” nauczał, że doskonałość nie przynależy naturze ludzkiej, gdyż „moc grzechu pozostaje ciągle straszną teraźniejszością”. Życie to nie tylko brak wirusa i ujemny test. Bezpieczeństwo socjalne, a teraz bezpieczeństwo sanitarne nie jest i nie może być celem człowieka.
Brak prawdziwych wyzwań w państwie opiekuńczym jest przyczyną wszelkich kryzysów. Pokazał to w latach 60. ubiegłego wieku amerykański etolog John B. Calhoun w eksperymencie zwany mysią utopią. Warunki, w których wszystko jest w zasięgu ręki bez żadnych kosztów i zobowiązań, prowadzą do zaniku odpowiedzialności i społecznej współzależność, a w konsekwencji do samozagłady.
Niszowa austriacka szkoła ekonomii podpowiada, że wykreślenie z codziennego słownika słowa ryzyko stwarza świat, który nie będzie mógł długo istnieć. To ryzyko i niepewność powodują pojawienie się przedsiębiorcy, a przedsiębiorczość, czyli pokonywanie niepewnej przyszłości, jest atrybutem każdego ludzkiego działania. Zakłamywanie rzeczywistości prowadzi do katastrofy.
„Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki.” (John A. Shedd)
O. Jacek Gniadek SVD
Tekst ukazał się na stronie Autora jacekgniadek.com. Tytuł pochodzi od redakcji.