To tytuł książki Frédérica Bastiata. Ten XIX-wieczny francuski wolnorynkowy ekonomista pisał, że dobry ekonomista to taki, który potrafi dostrzec długofalowe skutki swoich decyzji. To samo dotyczy lekarzy. Prof. Ryszard Rutkowski z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku twierdzi, że epidemia koronawirusa jest wyolbrzymiona. Nie wynika to z braku wystarczającej wiedzy na temat nowego wirusa. Przyczyną jest sam system.
Dr Paweł Basiukiewicz, kardiolog i internista, trafnie zauważył, dlaczego lekarze w prywatnych gabinetach nie udzielają teleporad i przyjmują pacjentów osobiście. Odpowiedź jest bardzo prosta. Nikt za taką usługę by im nie zapłacił. W przychodni państwowej lekarze rodzinni nie muszą spotykać się z chorymi, ponieważ mają płacone ryczałtem. To nie tylko wina lekarzy. Większość Polaków od lat głosuje za państwem opiekuńczym. Ostrzegał przed tym św. Jan Paweł II w encyklice społecznej „Centesimus annus”, pisząc, że w takim państwie „dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom” (CA 48).
O zdrowiu publicznym nie możemy mówić bez uwzględnienia kosztów alternatywnych zamknięcia gospodarki i szkół oraz zakazu wyjścia z domu. W nagłówku artykułu mainstreamowego BBC przeczytałem, że prawie milion kobiet w Wielkiej Brytanii mogło nie zrobić badań przesiewowych w kierunku raka piersi, ponieważ służba zdrowia na wiosnę była zajęta walką z koronawirusem, a ludzie żyli w panicznym strachu. Kosztem alternatywnym tej decyzji za kilka miesięcy będzie prawdopodobnie większa liczba zgonów wśród kobiet.
Resort zdrowia opublikował projekt rozporządzenia w sprawie dodatków finansowych, z którego wynika, że pracownicy sanepidu wykonujący kontrole w czasie pandemii dostaną więcej pieniędzy. To może wywołać tzw. efekt kobry. Termin ten w ekonomii pojawił się za sprawą Brytyjczyków, którzy w czasach kolonialnych rządów w prowincji Delhi wprowadzili nagrodę pieniężną za każdą odciętą głowę kobry. Mieli dobre intencje. Chcieli zwalczyć plagę jadowitych węży, które stanowiły śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców. Początkowo przynosiło to dobry skutek i populacja kobr zaczynała spadać, ale bardziej przedsiębiorczy Hindusi wpadli na pomysł, by te kobry hodować. Efekt był przeciwny od zakładanego. Na ulicach miast pojawiły się znowu kobry i to w jeszcze większej ilości. Podobny efekt mogą mieć dzisiaj premie dla pracowników tych służb, którym walka z koronawirsuem przynosi dodatkowe dochody.
Problemem jest nie tylko odpersonalizowana ekonomia i służba zdrowia. Dzisiaj większość ludzi żyje w strachu, ponieważ słucha publikowanych codziennie przez rząd komunikatów o liczbie nowych zarażeń koronawirusem. W strachu żyją także politycy. Koniec epidemii ogłoszą dopiero wtedy, kiedy ta decyzja nie będzie miała wpływu na spadek poparcia.
Na własne żądanie znaleźliśmy się w sytuacji, z której nie widać wyjścia. „To nie kryzys, to rezultat” — jak mawiał śp. Stefan Kisielewski.
O. Jacek Gniadek
Źródło: jacekgniadek.com . Pierwotna publikacja – Forum Polskiej Gospodarki, X/2020, str. 12.
Efekt Kobry – świetna nazwa! działanie podjęte w dobrej wierze (w polityce raczej z głupoty) kończy się śmiertelnym ukąszeniem.
Rzeczowo, ale mniej nośnie nazwał to Bill Freeza – Cykl porażki.
Więcej na: http://physicsoflife.pl/tools/fz-qbn-slownik.html#cykl_porazki