Przyjmując na siebie zobowiązanie dostarczenia każdemu pozostającemu pod jego władzą określonego minimum środków utrzymania, nazywanego często minimum socjalnym, państwo opiekuńcze odpowiada tym samym na pytanie, w jaki sposób poszczególni ludzie mają uczestniczyć w podziale dochodu narodowego. Upraszczając rzecz dla lepszego jej zrozumienia możemy powiedzieć, że mamy tu do czynienia z dwoma sposobami rozwiązania tej kwestii. W gospodarce rynkowej podział dochodu narodowego dokonuje się dobrowolnie, tzn. w drodze kontraktów, poprzez rynek. W gospodarce nierynkowej, a taki jest właśnie efekt interwencjonizmu państwowego, podział dochodu narodowego dokonuje się pod przymusem poprzez budżet państwa. To jest najistotniejsza różnica między modelem socjalistycznym i rynkowym, twarde jądro wszelkich różnic ideologicznych i politycznych. Państwo opiekuńcze realizuje oczywiście model nierynkowy, będąc realizacją idei socjalistycznej. To jest kolejna właściwość państwa opiekuńczego, bez względu na częste próby zaprzeczania tym oczywistościom.
Nałożenie funkcji opiekuńczej państwa na demokrację polityczną sprawia, że objęcie ochroną socjalną, a zwłaszcza jej rozmiar i warunki, stają się obiegową monetą na politycznym rynku, wskutek czego politycy demokratyczni licytują się wobec poszczególnych grup społecznych na przywileje. To postępowanie motywowane jest potrzebą usuwania nierówności społecznych, tzn. pewnych dysproporcji w statusie materialnym, poziomie wykształcenia, dostępie do stanowisk publicznych itp. Towarzyszy temu egalitarystyczna retoryka, której przedmiotem są grupy społeczne. W rezultacie państwo opiekuńcze przyjmuje kolektywistyczny punkt widzenia na zagadnienia społeczne. Konsekwencją rozbudowy przywilejów grupowych, które stanowią przedmiot nieustannej licytacji wśród demokratycznych polityków, jest pogłębiający się nieustannie fiskalizm, tzn. coraz większa część wytwarzanego bogactwa jest przechwytywana przez państwo w postaci podatków. I to są kolejne właściwości państwa opiekuńczego.
Opisawszy pobieżnie charakterystyczne właściwości państwa opiekuńczego przechodzę teraz do zasadniczego tematu mego wystąpienia, mianowicie do przedstawienia wad. Ponieważ jest ich bardzo wiele, a manifestują się one w rozmaitej postaci, postaram się podzielić je merytorycznie na wady ekonomiczne, społeczno-polityczne i moralne.
Od strony ekonomicznej państwo opiekuńcze przypomina węża pożerającego własny ogon. Przyjęcie obowiązku zapewnienia każdemu przez państwo minimum środków utrzymania sprawia, że z dnia na dzień poziom wydatków państwowych gwałtownie wzrasta. Żeby temu sprostać, państwo opiekuńcze musi podnosić podatki. Jednakże nie można czynić tego w nieskończoność, z uwagi na tzw. efekt Laffera. Chodzi o to, że podnoszenie podatków do pewnego momentu skutkuje zwiększeniem dochodów państwowych, ale po przekroczeniu pewnego poziomu opodatkowania, dochody nie tylko nie wzrastają, ale maleją. Przyczyna jest prosta: część podmiotów gospodarczych zachowująca rentowność przy poziomie opodatkowania x, traci rentowność przy poziomie opodatkowania x+1 i bankrutuje. Od tych podmiotów gospodarczych nie wpływają nie tylko większe podatki, ale w ogóle żadne. Po drugie, część ludzi, kierując się instynktem samozachowawczym dochodzi do wniosku, że musi ukrywać przed państwem swoje dochody i zatajać przedsięwzięcia gospodarcze. W ten sposób tworzy się tzw. szara strefa, z której nie tylko nie wpływają większe podatki, ale w ogóle żadne. Zatem, z uwagi na efekt Laffera, podnoszenie podatków dla sprostania konieczności pokrycia rosnących wydatków państwowych, nie może odbywać się w nieskończoność.
Przy przedstawieniu ekonomicznych wad państwa opiekuńczego nie możemy pominąć gospodarczych skutków fiskalizmu. Jedną z podstawowych kategorii ekonomicznych są koszty produkcji materialnej. Składa się na nie koszt kapitału niezbędnego dla wytworzenia danego dobra lub usługi, koszt niezbędnej w tym celu pracy oraz zysk producenta. Suma tych czynników tworzy cenę towaru lub usługi. Fiskalizm sprawia, że wszystkie te elementy powiększają się o kwotę podatku, jaki nałożony jest na kapitał (podatki majątkowe), na pracę (podatek dochodowy i „składki” ubezpieczeniowe) i na zysk (podatek od wartości dodanej, tzw. VAT), do czego dochodzą haracze w postaci np. akcyzy. W rezultacie wzrostu tych kosztów, odpowiednio rosną też ceny towarów. Wzrost cen towarów z kolei wywołuje dwojakie skutki. Po pierwsze, słabnie siła nabywcza konsumentów, którzy za posiadane pieniądze nie mogą już kupić teraz tylu towarów i usług, co poprzednio. W rezultacie podmioty gospodarcze zaczynają mieć coraz większe trudności ze zbytem swoich towarów i usług, wobec czego, dla uniknięcia strat, ograniczają produkcję. Towarzyszy temu zwalnianie pracowników, którzy z podatników, dostarczających dochodów budżetowych, stają się klientami państwa. Redukcja zatrudnienia staje się konieczna tym bardziej, że z powodu zmniejszenia się siły nabywczej, wzrasta nacisk na płace. Pracownicy najemni, organizowani przez związki zawodowe, domagają się podwyższania wynagrodzeń i wymuszają podwyżki. Państwo udziela przywilejów związkom zawodowym, bo od podwyższonych wynagrodzeń uzyskuje dodatkowe dochody z podatków i składek ubezpieczeniowych, wyrażanych w stawkach procentowych. W rezultacie bezrobocie, tzn. niemożność znalezienia zatrudnienia za wynagrodzeniem, ogarnia coraz to szersze kręgi pracowników najemnych i staje się zjawiskiem trwałym, ze wszystkimi tego konsekwencjami w postaci dalszego zmniejszenia się siły nabywczej społeczeństwa i rosnącej klienteli państwowego socjalu.
Ponieważ nie wszystkie państwa na świecie są opiekuńcze, a nawet wśród opiekuńczych występują różnice w stopniu tej opiekuńczości, gospodarka państwa opiekuńczego staje się coraz bardziej wrażliwa na konkurencję z zagranicy. Napływ tańszych towarów zagranicznych wprawdzie wychodzi naprzeciw potrzebom zbiedniałych konsumentów, ale pogłębia trudności związane ze sprzedażą produkcji krajowej. W tej sytuacji na władze państwowe wywierana jest presja ze strony przedsiębiorców krajowych i miejscowych związków zawodowych, by zahamować napływ tańszych towarów z zagranicy przy pomocy ceł zaporowych. Państwo dość chętnie poddaje się tej presji, ponieważ wpływy z ceł zasilają napięty budżet. Nazywa się to „ochroną rynku wewnętrznego” ale tak naprawdę jest kolejnym podatkiem nałożonym na krajowych konsumentów. W rezultacie ceł zaporowych poprawia się konkurencyjność produkcji krajowej.