Tadeusz Kościński, minister finansów III RP, niejednokrotnie już dawał wyraz swojej niechęci do gotówki. Pisaliśmy już o tym na naszym portalu w artykule „Minister finansów, którego gotówka uwierała”. Ogłoszona przez WHO pandemia, oraz restrykcje jakie w związku z tym rząd III RP nałożył na własnych obywateli jedynie zwiększyły apetyt na wyciągnięcie z Polaków tego, co mają ukryte w skarpetkach.
Minister Kościński udzielił niedawno wywiadu dziennikowi „Rzeczpospolita”. Pytany był między innymi o recepty rządu na ratowanie polskiej gospodarki w kontekście działań podejmowanych przez inne kraje. Minister finansów III RP zapowiedział w wywiadzie to, co jego partyjni koledzy oraz prezydent Duda mówią już od jakiegoś czasu, czyli wielkie inwestycje państwowe, które właśnie po pandemii mają rozruszać polską gospodarkę. Z góry zapowiedział, że wbrew temu, co planują np. Niemcy i Austria, nie ma co liczyć u nas na obniżkę podatku VAT. Zatem jeśli ktoś się łudził, że podatki w Polsce zostaną obniżone to może o tym raczej zapomnieć.
Minister Kościński spytany został także o „szarą strefę”. Czy – jego zdaniem – mniejsze wpływy do budżetu nie są i czy nie będą wskaźnikiem tego, że właśnie wzrosła w Polsce „szara strefa”? Według Kościńskiego, ważniejszy od tego czy wzrosła „szara strefa” jest inny problem, a mianowicie – olbrzymia ilość gotówki, która znalazła się na rynku. I tu minister przyznaje, że ten nadmiar gotówki może się przyczynić do rozwoju „szarej strefy”.
Kościński mówi: „(…) Mocno wzrosła w ostatnich miesiącach ilość gotówki w obiegu. To nie będzie sprzyjało ograniczaniu szarej strefy. Dlatego będziemy dążyli do tego, żeby tę gotówkę z rynku ściągnąć”.
Jak minister chciałby to zrobić? Tak tłumaczy: „Planujemy produkt oszczędności powiązany z loterią. Chodzi o to, żeby ludzie zamienili gotówkę na formę bonu lub rachunku oszczędnościowego, który dawałby szansę na jakąś nagrodę. (…) Polacy lubią loterie. Chciałbym, żeby ten produkt pojawił się już w tym roku. Musimy jednak najpierw znaleźć jak najlepszy sposób dystrybucji. Nie chcemy konkurować z bankami, dla których obecny okres i tak jest trudny. Chcemy ściągać gotówkę, a nie wyciągać pieniądze z banków”.
Jednym słowem wychodzi na to, że minister finansów polskiego rządu będzie organizował, zapewne w przerwach między poszukiwaniem nowej posady w jakimś zagranicznym banku, wielką loterią dla Polaków i obiecywał nagrody… Niczym zawodowy bukmacher. Jak widać gotówka nadal w oczy kole… Pytanie tylko, gdzie w tym wszystkim jest troska o dobro Polski i Polaków?
PS