Idea dochodu gwarantowanego wraca przy okazji każdego kryzysu ekonomicznego. Nie dziwi mnie, że powróciła teraz. Mamy „pandemię koronawirusa” i nie wiemy, jakie będą ekonomiczne następstwa lockdownu. Gospodarka światowa została zatrzymana. Wszystkie rządy szykują pakiety antykryzysowe. Pomysł dochodu gwarantowanego na rozwiązanie obecnego kryzysu został dzisiaj przedstawiony przez papieża. Franciszek w wielkanocnym liście do liderów ruchów społecznych zasugerował, że nadszedł już czas, aby państwa rozważyły taki dochód jako pomoc dla najbiedniejszych.
Bezwarunkowy dochód gwarantowany to idea, która w swoim założeniu ma zapewnić każdemu obywatelowi stałą „pensję” wypłacaną przez państwo. Pomysł ten popiera coraz więcej polityków. Donald Trump zapowiedział wsparcie rodzin dotkniętych pandemią koronawirusa w wysokości jednego tysiąca dolarów w postaci czeków. Takiej pomocy nie wyklucza również premier Wielkiej Brytanii Borys Johnson. Ten pomysł pojawił się także w Polsce. Na przykład Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa twierdzi, że minimalny dochód gwarantowany powinien być nie tylko lekarstwem na skutki epidemii, ale stałym narzędziem walki z ubóstwem
Eksperymenty z bezwarunkowym dochodem gwarantowanym trwają na świecie od wielu lat. Rząd Finlandii jakiś czas temu zdecydował się na rozdanie grupie 2 tys. obywateli 560 euro w ramach tego projektu, ale po roku zawiesił eksperyment. Cztery lata temu odbyło się referendum w Szwajcarii, w którym 78 % Szwajcarów odrzuciło pomysł wprowadzenia bezwarunkowego dochodu podstawowego.
Zdrowy rozsadek podpowiada, że pomysł ten jest niebezpieczny. Skoro ten dochód ma być gwarantowany, to ktoś musi go zagwarantować. Gwarantuje go rząd, a rząd nie ma swoich pieniędzy tylko te, które odbierze podatnikom, więc ktoś musi pracować. Jeśli ktoś musi na kogoś pracować, to staje się on niewolnikiem tego, na którego pracuje.
To, co może być najbardziej kłopotliwe w przypadku papieża wychodzącego z propozycją bezwarunkowego dochodu podstawowego, to tradycyjne nauczanie społeczne kościoła, które kładzie nacisk na znaczenie i godność ludzkiej pracy dla osobowego rozwoju. Płacenie ludziom, niezależnie od tego, czy pracują, czy też nie, może wydawać się obrazą takiej etyki.
Papież próbuje wyznaczać nowe priorytety dla świata. Jeszcze niedawno, przed pandemią koronawirusa, priorytetem dla Franciszka była walka z globalnym ociepleniem. Dzisiaj okazuje się, że są ważniejsze sprawy. Może lepiej posłuchać Bjørna Lomborga, założyciela i dyrektora Konsensusu Kopenhaskiego. Duński uczony twierdzi, że nie stać nas na walkę ze zmianami klimatu. Ogromne pieniądze zainwestowane w rozwiązanie tego problemu przyniosą minimalny efekt, który nie będzie miał żadnego wpływu na nasze życie. Te pieniądze lepiej zainwestować w rozwiązywanie problemów, na które nas stać i które możemy rozwiązać, na przykład na walkę z malarią.
Podobnie będzie teraz z bezwarunkowym dochodem podstawowym. Znowu odchodzimy od tego co jest ważne. Podpieramy się do tego błędną antropologią, która prowadzi nas na manowce. Politycy zmarnowali już czas i pieniądze na dyskusje o ocieplaniu się klimatu i nie potrafili wyznaczyć właściwych światowych priorytetów. Tym razem pchają nas w nowy, nieznany eksperyment. Mamy kryzys podażowy. Wystarczyłoby ludziom pozwolić pracować. Oni jednak wolą rozdawać pieniądze.
O. Jacek Gniadek SVD
Artykuł pochodzi ze strony Autora jacekgniadek.com
Bp ma zawsze rację, szczególnie ten Rzymu; On jest Ameryki Południowej, stąd takie pomysły, nastawienie, sądy…