Ostatnie tygodnie są dla nas czasem dynamicznych zmian, wynikających w dużej mierze z reakcji rządu RP na pojawienie się koronawirusa. Obecny kryzys gospodarczy jest przykładem tzw. „czarnego łabędzia” (w tym miejscu ukłony dla N.N. Taleb’a), czyli zjawiska, którego nadejście nie sposób przewidzieć, a które odbija się szerokim echem, powodując zupełną zmianę dotychczasowych reguł gry.
Z uwagi na zagrożenie epidemiologiczne przedsiębiorcy w firmach produkcyjnych, w porozumieniu z załogą, wprowadzają własne rozwiązania, mające na celu zapewnienie ciągłości pracy firmy.
Przykładami takich rozwiązań wdrażanych przez przedsiębiorstwa w obliczu ograniczeń i nowych regulacji prawnych związanych z koronawirusem są:
- podzielenie załogi na dwie grupy, pracujące w naprzemiennych cyklach tygodniowych; grupy są od siebie oddzielone fizycznie, tzn. nie mają ze sobą kontaktu fizycznego;
- jeżeli możliwe jest wykonywanie pracy zdalnie, to pracownicy wykonują swoją pracę zdalnie
- zorganizowanie strefy zrzutu paczek poza biurem firmy – wydziela się oddzielne pomieszczenie znajdujące się w pobliżu wejścia do firmy, gdzie kurierzy zostawiają / odbierają paczki
- udostępnianie masek, rękawiczek i płynów do odkażania
- pilnowanie dystansowania
Natomiast jeśli chodzi o zaproponowaną przez rząd tzw. „Tarczę antykryzysową” – to niestety nie odpowiada ona na realne wyzwania przedsiębiorczości.
Przede wszystkim rząd, ograniczając działania gospodarcze, bierze na siebie odpowiedzialność za powstałe w wyniku tych ograniczeń problemy dla obywateli i w ramach solidarności powinien przynajmniej postarać się być jak najmniejszym obciążeniem dla biznesu. To powinna być taka zasada minimum. Głównym wyzwaniem dla przedsiębiorczości w dobie narzuconych przez rząd ograniczeń, powodujących spadek płynności finansowej, jest zminimalizowanie kosztów stałych związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Ogromna część tych kosztów jest związana z daninami i innymi opłatami wynikającymi z przepisów administracyjnych. W związku z tym, rząd powinien dołożyć wszelkich starań, aby zminimalizować wszelkie pozapłacowe koszty pracy oraz odroczyć w czasie spłatę podatków takich jak VAT.
Kolejnym mankamentem „Tarczy antykryzysowej” jest jej złożoność i niejasność. Powoduje to z jednej strony wieloznaczność (możliwość różnych interpretacji), a z drugiej strony narzuca szereg warunków utrudniających przedsiębiorcom skorzystanie z ulg, które w założeniu miała wprowadzać. Efektem jest to, że po pierwsze przedsiębiorcy nie wiedzą czego się spodziewać (nieoczekiwaność), co z kolei uniemożliwia podejmowanie optymalnych decyzji biznesowych, a więc wymusza czekanie na to, co się wydarzy.
Następny negatywny skutek skomplikowania „Tarczy antykryzysowej” to jej fikcyjność polegająca na tym, że niby ustawa jest, ale obwarowana takimi warunkami, które są niespełnialne dla większości przedsiębiorców lub też koszt spełnienia tych warunków przewyższa potencjalne korzyści z ich spełnienia.
Prawdziwa ustawa antykryzysowa powinna być prosta, jasna, minimalizująca koszty stałe i co najważniejsze – działająca w trybie automatycznym i natychmiastowym (np. umorzenie składek ZUS na 3 miesiące wchodzące w trybie automatycznym od kolejnego miesiąca). Takie podejście wpisuje się w zdrowy rozsądek oraz odpowiada na realne potrzeby przedsiębiorczości, ponieważ poprawia płynność i daje pewne poczucie oczekiwalności, tzn. możliwość przewidzenia, czego się można spodziewać.
Ponadto rząd grożąc mandatami (np. za niespełnianie absurdalnych niekiedy wymogów organizowania pracy wewnątrz przedsiębiorstwa) zmusza przedsiębiorców do nieefektywnego działania, tzn. celowego obniżania mocy przerobowych, aby nie narażać się na mandat. Takie działanie rządu powoduje wzrost kosztów po stronie przedsiębiorców i obniżanie efektywności wykorzystania dostępnych mocy przerobowych, co z kolei prowadzi do wzrostu cen oraz osłabienia pozycji polskich przedsiębiorstw względem zagranicznych konkurentów.
Z kolei bardzo cieszy fakt, że w obliczu wspólnego wyzwania polski naród oddolnie organizuje się, aby sobie pomagać. Również na pochwałę zasługują działania samorządów polegające na umarzaniu lokalnych opłat stałych dla firm na czas funkcjonowania ograniczeń narzucanych przez rząd. Mamy już również przykłady podobnego podejścia osób wynajmujących lokale pod działalność gospodarczą, gdzie właściciel lokalu obniżył przedsiębiorcy czynsz do przysłowiowej złotówki (opisaliśmy to tutaj: https://www.pafere.org/2020/04/06/artykuly/czynsz-za-zlotowke/ – dop. PAFERE)
Po raz kolejny potwierdza się niezmienna od wieków zasada, że ludzie oddolnie o wiele szybciej i skuteczniej potrafią się zorganizować, niż jest w stanie to zrobić centralnie sterowany rząd – obarczony bagażem większej bezwładności oraz nieznajomości lokalnych warunków. Poza tym jeśli ludzie sami narzucą sobie reguły zachowania w oparciu o wytyczne fachowców epidemiologów, to na pewno o wiele lepiej będą tych reguł przestrzegać.
Przykładem oddolnej zwinności sektora prywatnego jest choćby natychmiastowe wyrażanie zgody na przesyłanie skanów dokumentów pocztą elektroniczną. Niestety wiele urzędów ma z tym problem i ciągle wymaga by dokumenty były dostarczane w postaci papierowej. A to niestety naraża kurierów i pracowników poczty na zarażenie.
Najlepsze co może zrobić władza w sytuacji kryzysu związanego z koronawirusem, to uczynić swoje istnienie jak najmniej uciążliwym dla przedsiębiorców i pracowników, m.in. w oparciu o wskazane wyżej sugestie.
Powyższy tekst otrzymaliśmy od przedsiębiorcy, który poprosił nas o anonimowość. Dziękujemy za ten głos rozsądku i życzymy powodzenia oraz – co ważne w tych czasach – zdrowia!
Nadal pracują, po cichu, bo jak i za co zapłacić podatki?!