Hugo Chávez, wbrew swoim deklaracjom, nie zbudował kraju o sprawiedliwym podziale dóbr i mniejszym społecznym rozwarstwieniu. Programy socjalne opierał na rozdawaniu publicznych środków, których mu nie brakowało. Ceny ropy były korzystne. Myślał, że Wenezuela posiada największe zasoby surowca na świecie i to wystarczy. Pomimo tego Wenezuela zbankrutowała.
Podobnie kiedyś zbankrutował Kenneth Kaunda, prezydent Zambii. Pożyczał pieniądze i inwestował w nietrafione przedsięwzięcia. Wszystko opierał na pieniądzach, które pochodziły z wydobycia miedzi. Nie przewidział gwałtownego spadku cen na ten surowiec na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jeden człowiek nie jest w stanie ogarnąć całej gospodarki.
Zobaczmy, co się dzieje dzisiaj u nas. Ceny mieszkań idą w górę, podobnie ceny złota. Ludzie kupują więcej niż normalnie. Połowa wszystkich obligacji na rynkach europejskich jest oferowana po ujemnych stopach procentowych. Do tego rosnąca inflacja. Czy to znaczy, że ludzie zaczynają panikować i pozbywać się pieniędzy?
Dlaczego o tym piszę jako misjonarz? Kłania się opcja preferencyjna na rzecz ubogich. Na kryzysach tracą zawsze najbiedniejsi.
O. Jacek Gniadek SVD
Za profilem facebook autora