Rewolucja technologiczna, która trwa od kilku dekad, to przedłużenie zjawiska, które rozpoczęło się wraz z wynalezieniem prasy drukarskiej. Sieć – po której informacja krąży coraz szybciej i dociera coraz dalej – oplata już cały świat, niszcząc prywatność i miejsca pracy.
Tak uważa Tom Wheeler, autor książki „From Gutenberg to Google”. Nie można się tej kolejnej odsłony rewolucji sieciowej bać, trzeba jej stawić czoła w rozsądny sposób – zaznacza.
Futurysta Alvin Toffler uwielbiał organizować spotkania towarzyskie, na które zapraszał wybitnych intelektualistów, uczonych, biznesmanów i polityków. W jednym z takich wiosennych wieczorów w Waszyngtonie brał udział Tom Wheeler, który napisał potem książkę „From Gutenberg to Google: The History of Our Future” („Od Gutenberga do Google: historia naszej przyszłości”, Brookings Press, luty 2019).
Zauważył on po kilku godzinach dyskusji, że wybitni informatycy, biolodzy, inżynierowie czy fizycy zeszli na tematy czysto filozoficzne, historyczne a nawet dotyczące sfery duchowej. „Czyż to nie jest interesujące, że tęgie umysły szukają oazy spokoju w wieku ciągłej zmiany? Bo przecież można znaleźć schronienie tylko w wierze i historii” – stwierdził po pewnym czasie Wheeler.
Rewolucja zaczęła się w Moguncji
Historia to suma zdarzeń z przeszłości, która ma wpływ na teraźniejszość. Według Wheelera, to co może się nam wydawać rewolucją – która wzięła się znikąd, i która z jednej strony niepokoi, z drugiej fascynuje i napawa nadzieją – jest tak naprawdę tylko kontynuacją coraz bardziej przyspieszającego trendu uruchomionego dawno temu. Jego zdaniem, tak właśnie jest z rewolucją technologiczną, którą obserwujemy od kilku dekad. Komputery, internet, smartfony, sztuczna inteligencja, blockchain – to wszystko jest tylko efektem rozrastania się sieci komunikacyjnej, która oplata cały świat coraz ściślej, łączy ludzkość coraz szybciej i coraz bardziej efektywnie.
Tom Wheeler zna się na nowych technologiach jak mało kto. To biznesmen i były szef Federal Communication Commission (FCC) w latach 2013-17. Przez cztery dekady zajmował się sektorem IT i cyberbezpieczeństwem. W latach 1979-84 był szefem National Cable Television Association (NCTA), a w latach 1992-2004 prezydentem Cellular Telecommunications & Internet Association (CTIA). Potem był m.in. partnerem w funduszu VC Core Capital Partners inwestującym w biznesy internetowe. Obecnie współpracuje z Brookings Institution i Harvard Kennedy School oraz kieruje firmą inwestycyjną Shiloh Group. Znalazło się dla niego miejsce w Cable Television Hall of Fame oraz w Wireless Hall of Fame.
Według Wheelera, wszystko zaczęło się w XV wieku od wynalezienia prasy drukarskiej. Reformacja, renesans, wszystkie odkrycia naukowe, które potem nastąpiły – to zdaniem Wheelera zasługa wynalazku Gutenberga. To on przełamał monopol władzy świeckiej i duchowej na dostęp do informacji. To on przyczynił się do umasowienia informacji, do przyspieszenia jej przepływu. To właśnie dzięki prasie drukarskiej zaczęły się tworzyć pierwsze sieci, po których zaczęła krążyć informacja. To była pierwsza rewolucja sieciowa. „Seryjne drukowanie Biblii w Moguncji w XV wieku niewiele się tak naprawdę różni koncepcyjnie od seryjnej produkcji samochodów marki Ford na początku wieku XX” – uważa Wheeler.
Impuls z Getyngi, geniusz Barana
Druga rewolucja sieciowa nadeszła wraz z wynalezieniem telegrafu na początku XIX wieku. Pierwsze urządzenie elektryczne do przesyłu informacji stworzyli w 1833 roku w Getyndze niemieccy uczeni Carl Friedrich Gauss i Wilhelm Weber. Jednak prawdziwy przełom przyniosła konstrukcja autorstwa Samuela Morse’a oparta na systemie kropek i kresek, dzięki której można było budować linie telegraficzne szybko i tanio.
Po upowszechnieniu się telegrafu historia nauki i biznesu po raz drugi doznała gwałtownego przyspieszenia. To nie przypadek, że to właśnie wraz z pojawieniem się telegrafu dynamicznie rozwinął się przemysł czy sektor finansowy.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy i gdzie zaczęła się trzecia rewolucja, a raczej trzecia odsłona tej samej rewolucji. Można przyjąć, że od… polskiego akcentu. W 1964 roku Paul Baran, amerykański fizyk polskiego pochodzenia zaproponował zdigitalizowanie rozmowy telefonicznej w ten sposób, że należy podzielić ją na małe pakiety danych, co ułatwiałoby jej przesył w formie innej niż dźwiękowa. Wielu naukowców wiedziało, że ta propozycja to prawdziwa bomba, która może zmienić bieg dziejów.
Potem, w 1969 roku – jak dowcipnie pisze Wheeler – kalkulowanie zaczęło współżyć z komunikacją i tak narodził się ARPANET, zalążek Internetu. Potem pojawił się komputer ENIAC i poszło. Dalszy ciąg znają już chyba wszyscy: garaż Billa Gatesa i Microsoft, charyzma Steve’a Jobs’a i Apple i tak dalej. Prapoczątków tej trzeciej rewolucji można się jednak doszukiwać już w roku 1642, gdy młodziutki filozof Blaise Pascal stworzył automatyczne liczydło. Albo w roku 1822, gdy Charles Babbage stworzył projekt maszyny liczącej napędzanej silnikiem parowym. Albo w latach 80-tych XIX wieku, gdy William Seward Burroughs zbudował i wypuścił na rynek pierwsze kalkulatory.
Przetrwać elektroniczny huragan
Autor “From Gutenberg to Google” stawia ciekawą tezę. Według niego technologie sieciowe, które zmieniają od wieków naszą rzeczywistość, są częścią ewolucji w sensie darwinowskim. „Każda z poprzednich rewolucji była cegłą, która dawała podstawę do kolejnego przewrotu. Jeśli zaczniemy odtwarzać historię komputerowego chipa, to dojdziemy po nitce do kłębka, którym okaże się kolej parowa. System zero-jedynkowy przypomina kropki i kreski z alfabetu Morse’a. Język TCP/IP charakteryzuje się tą samą chęcią ekspresji informacyjnej, co prasa drukarska Gutenberga. Stawianie tych cegieł zawsze odbywało się przy społecznym oporze. Przecież o kolei dziennikarze pisali złowieszczo, że zniszczy społeczeństwo” – wskazuje Wheeler.
Zdaniem Wheelera przed ludzkością – a dokładniej przed jej liderami politycznymi i biznesowymi – stoi wielkie zadanie. „To co czyni narody wielkimi to nie odwoływanie się do dni chwały, lecz odpowiednia reakcja na wyzwania, jakie pojawiają się w teraźniejszości. Obecnie sieci, które nas łączą, jednocześnie definiują nas. Historia uczy, że okazję do rozwoju trzeba wykorzystywać, wdrażając odpowiednie prawa czy zwyczaje, a nie się ich bać” – podkreśla Wheeler. I przypomina, że im bardziej dynamiczny rozwój technologiczny, tym rodzi większe napięcia w społeczeństwie i w psychice jednostek, więc to zadanie nie jest łatwe. Tym bardziej, że obecnie ten huragan elektroniczny – który przetacza się przez kraje i branże oraz życie codzienne – prowadzi do likwidacji miejsc pracy, zanikania prywatności, rozluźniania się tradycyjnych więzi społecznych. On dopiero dotknął życia prywatnego, życie zawodowe zostało ledwie muśnięte, a przemysł czeka prawdziwa rewolucja – ostrzega Wheeler.
Dominacja Chicago
Co ciekawe, jedną z głównych tez książki „From Gutenberg to Google” jest twierdzenie, że to nie tyle pojawianie się samych wynalazków rozwijających sieć jest kluczowe dla historii ludzkości. Najważniejsze są te rozwiązania, produkty i usługi, które idą w drugim rzucie, bo tak podpowiada historia. To dlatego tak ważne jest tworzenie elastycznego prawa i odpowiednich zasad postępowania w nowej rzeczywistości technologicznej.
Kto stworzy lepsze środowisko dla rozwoju sieci i dla nadchodzących rozwiązań, ten na tym wygrywa – mówi Wheeler. I przypomina przykład Chicago – to właśnie tam najszybciej adaptowano wszystkie wynalazki XIX wieku, dzięki czemu to miasto w 20 lat prześcignęło wiele innych amerykańskich metropolii, w tym np. St. Louis, które jeszcze w połowie XIX wieku było potęgą, by stać się prowincją – właśnie na skutek strachu przed zmianami technologicznymi.
W opinii Wheelera, cztery żywioły technologiczne ukształtują przyszłość. Big Data, sztuczna inteligencja, blockchain i cyberbezpieczeństwo będą oddziaływać na siebie nawzajem, przenikać się, rozwijać globalną sieciowość i w ten sposób zmieniać rzeczywistość. Były szef FCC wskazuje, że ten proces postępuje w mgnieniu oka.
Przykłady? Jest ich mnóstwo. Ale weźmy pierwszy z brzegu. Wyprodukowanie satelity jeszcze kilkanaście lat temu kosztowało blisko 100 mln dol., a teraz najprostsze urządzenia tego typu to koszt 1 mln dol. Jeszcze kilka lat i każda średnia firma będzie mogła mieć własnego satelitę! Poza tym, już dziś relacje z niektórych zawodów sportowych piszą dla agencji Associated Press boty, Google wie więcej o sytuacji epidemiologicznej na świecie niż jakakolwiek organizacja, a samochody autonomiczne gnają po autostradach.
Jak odnaleźć się w sieci
Książka Toma Wheelera dzieli się jakby na dwie części: teoretyczną i historyczną. Ta teoretyczna zawiera rozdziały poświęcone poszczególnym rewolucjom rozwijającym sieciowość. Część historyczna napisana jest z wielkim pietyzmem, wypełniona zaskakującymi ciekawostkami. Dla przykładu: czy wiedzieli Państwo, że to niemiecki inżynier Konrad Zuse zbudował w 1936 roku trzy prototypy maszyn, które były prawdopodobnie pierwszymi komputerami opartymi na systemie binarnym, ale zostały one zniszczone podczas nalotów na Berlin w trakcie II wojny światowej? Część teoretyczna jest wypełniona niezwykle ciekawymi rozważaniami, które w skrócie zostały już tutaj przedstawione.
Dzieło Wheelera czyta się z zapartym tchem i dość łatwo i szybko, bo autor używa przystępnego słownictwa, a jego styl jest nieskomplikowany. Aczkolwiek można odnieść wrażenie, że część historyczna jest zanadto rozbudowana. Za mało natomiast miejsca autor poświęcił wpływowi kolejnej rewolucji technologicznej na teraźniejszość. Nie dał również żadnych konkretnych wskazówek, jak adaptować się – na poziomie jednostkowym, społecznym, politycznym – do dynamicznie rozrastającej się sieci. Wydaje się, że porada, by wskazówek szukać w przeszłości, bo wszystko już było, jest zbyt trywialna. Niemniej, „From Gutenberg to Google” to książka warta lektury.