Dokąd zmierzasz Polsko ? To pytanie zadaję sobie od wielu lat. Zadawałem je sobie na emigracji, zadaję po powrocie do kraju. „Po owocach ich poznacie”. Drzewo, jakie jest, poznajemy po owocach jakie rodzi. Jakie owoce „rodzą” działania rządzących? O tym będzie ten tekst. Uprzedzam – nie będzie miodu i słodkości, tylko brutalne fakty. A o faktach się nie dyskutuje: De factibus is non disputandum – głosi pewna łacińska sentencja.
No właśnie. Dokąd zmierzamy? W liczbie mnogiej (jako państwo) i pojedynczej (każdy z nas). Czy się rozwijamy czy stoimy w miejscu, czy (nie daj Bóg) zwijamy? Czy państwo o nazwie Polska istnieje rzeczywiście. Czy też jest tylko (jak mawiał pewien nagrany polityk) teoretyczne?
Strategia czy zbiór pobożnych życzeń?
SOR to nie Szpitalny Oddział Ratunkowy a „STRATEGIA na rzecz ODPOWIEDZIALNEGO ROZWOJU do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.)”. Taką nazwę nosi 418 stronicowe, opracowanie autorstwa ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego. „Jest kluczowym dokumentem państwa polskiego w obszarze średnio i długofalowej polityki gospodarczej. Co więcej, wartość samą w sobie stanowi fakt, że czyny wyprzedziły spisane treści” – czytamy we wstępie. Nie jest to żadna strategia lecz zbiór pobożnych życzeń, przeznaczony dla nieświadomego i (nie boję się użyć tego określenia) niedouczonego suwerena. Niedouczonego, bo w szkołach nie uczy się podstaw ekonomii i prawa. Nie uczy się także logicznego myślenia i wyciągania wniosków z … historii. A historia lubi się powtarzać.
Jaka będziesz Polsko za 5, 10 czy 15 lat? Czy cele SOR-u zostaną zrealizowane, choćby w połowie? Jestem realistą i patrzę na to co się dzieje (szczególnie na drugim i trzecim planie sceny politycznej) i wyciągam wnioski. Mam nieodparte wrażenie. Jestem wręcz o tym przekonany, że zmierzamy krokiem marszowym, przy wtórze werbli partyjnej propagandy ku …. przepaści. I jest tylko kwestią czasu, kiedy z całą mocą walniemy o dno. I co wtedy? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy zgrabnie i metodycznie mamieni, przez polityków, obietnicami bez pokrycia. A politycy stosują swoisty ping pong, przerzucając się wzajemnie winami (słynne – „wina Tuska”).
To, co wszystkich powinno interesować, to godne życie na emeryturze. Mam tu na myśli szczególnie ludzi młodych, dopiero co wchodzących w dorosłe życie. Niestety, w znakomitej większości oddajemy się w ręce państwowego systemu (ZUS). System ten od dawna „robi bokami” i co chwila „wstrzykuje” się w niego spora kasę. Tylko 10% Polaków oszczędza/odkłada dodatkowe pieniądze na swoją emeryturę. Znakomita większość lokuje pieniądze w funduszach inwestycyjnych i programach emerytalnych (IKE, IKZE).
Przyjrzyjmy się temu, co już było i jeszcze, w karłowatej formie, istnieje.
Zabrali co chcieli
Cofnijmy się do roku 2013, gdy właśnie ów Tusk był premierem, i jego, wspólnego z Jackiem Rostowskim, „skoku” na OFE. Wtedy to 152,4 mld zł (53,7% portfeli) naszych składek zasiliło ZUS. Na kwotę tę składało się: 121,2 mld w obligacjach skarbowych i 31,2 mld w obligacjach firm i instytucji. (Obligacja to papier wartościowy emitowany w serii, w którym emitent stwierdza, że jest dłużnikiem obligatariusza i zobowiązuje się wobec niego do spełnienia określonego świadczenia; należy do kategorii dłużnych instrumentów finansowych). Czy w OFE były pieniądze czy tzw. papiery dłuższe – jeden z instrumentów finansowej orkiestry ?
Przed reformą emerytalną (z 1999 roku) i wprowadzeniu OFE ubruttowiono płace wszystkich pracujących. Polegało to na powiększeniu pensji brutto o wysokość składki emerytalnej – 18,71%. Kreatywna księgowość; przełożono kasę z jednej kieszeni do drugiej. Składka emerytalna wpływała w całości do ZUS, gdzie dzielona była na część zusowską i funduszową. Za to pośrednictwo ZUS pobierał wcale nie małą prowizję – 0,3% (1,5 mld zł w roku 2015). Na samym początku OFE było ponad 20, a jeden z nich (sprzedany później Polsatowi) należał do kościoła katolickiego. Nosił nazwę kojarzoną z pewnym biblijnym ratownikiem, który na swojej łodzi zgromadził przedstawicieli gatunków, które ostały się po potopie. Dzisiaj o OFE prawie zapomniano; pojawiło się coś nowego PPK, ale o tym w dalszej części.
Otwarte (?) Fundusze Emerytalne miały zapewnić ich członkom godziwą emeryturę z tzw. II filaru, która miała być dodatkiem do tej państwowej zusowskiej. W reklamach niektórych z nich pokazywano radosnych emerytów pijących drinki pod palmami !
Uczestniczyłem w tym procederze. (Twierdzę, że był to z góry zaplanowany proceder, a nie procedura mająca poprawić życie przyszłego emeryta). Byłem wtedy pewny, że uczestniczę w epokowym dziele, które odmieni na dobre polski system emerytalny, a emerytom w przyszłości zapewni godziwe życie. Wprowadziłem do funduszu kilkaset osób. Zdarzało się, że jednego dnia spisywałem nawet 10 deklaracji. Było to moje dodatkowe źródło dochodu i w porównaniu z zawodowymi agentami nie byłem rekordzistą. Po pewnym czasie, gdy zacząłem zagłębiać się w problematykę emerytalno-finansową, zaczęły pojawiać się wątpliwości. Wtedy też skrót OFE zacząłem tłumaczyć jako Ograniczone Fundusze Emerytalne (stąd pytajnik we wcześniejszym akapicie). Dlaczego nie otwarte? Ano dlatego, że nałożono na nie obowiązek inwestowania nie mniej niż 95% aktywów w określonych ustawą (art.141 pkt 1-9 i 11 ) kategoriach lokat (jednostki NFI, akcje spółek giełdowych i w OSP – Obligacje Skarbu Państwa. Wtedy istniał jeszcze Skarb Państwa i nadzorujące go ministerstwo. Dzisiaj nie ma ministerstwa, więc Skarb Państwa też, moim zdaniem, nie istnieje. W początkowym okresie działalności wprowadzono ustawowy zakaz inwestowania za granicą. Czy po tym co napisałem powyżej, dalej wierzysz Drogi Czytelniku, że OFE były rzeczywiście otwartymi funduszami?
Zarządzający funduszami pobierali co miesiąc z naszych składek opłaty za zarządzanie, sięgające przez pierwsze 3 lata nawet 13%. Czym zatem zarządzali, skoro mieli obowiązek zakupu wskazanych przez ustawodawcę instrumentów? Za pozostałą kwotę nabywano jednostki rozrachunkowe (po dokonaniu pierwszej wpłaty do funduszu, wartość jednostki rozrachunkowej wynosiła 10 zł). Wartość jednostki rozrachunkowej najlepszego z nich – na dzień 20.08.2018 – wzrosła o 382,80%. Cena uncji złota pomiędzy czerwcem 1999 roku a sierpniem 2018 wzrosła z 256USD do 1207 USD czyli o 471,45%. Zatem na inwestycji w złoto przyrost wartości był większy o 88,65%.
Tak na marginesie. W ZUS nigdy nie było, i nie ma nadal, żadnych pieniędzy. To co tam jest to tylko zapis księgowy, a tzw. hipotetyczna emerytura (ta z listów wysyłanych przez ZUS) to tylko prognoza/symulacja tego co prawdopodobnie dostaniesz gdy dożyjesz właściwego wieku. A propos wieku, gdy tworzono OFE (1999 r.) przeciętne dalsze trwanie życia – dla osób w wieku 30 lat – wynosiło (w latach) dla mężczyzn – 40,6 a dla kobiet 48,6. W 2015 roku wartości te wynosiły odpowiednio: 44,7 (m) i 52,2 (k). Żyjemy zatem coraz dłużej i coraz dłużej też będziemy klientami ZUS. ZUS zaś potrzebować będzie coraz więcej pieniędzy na wypłatę bieżących i przyszłych świadczeń. Może ktoś uzna to za herezję, ale im dłużej żyjemy tym gorzej dla ZUS. Bo dziura jest coraz głębsza, i tylko na wypłatę bieżących świadczeń trzeba coraz więcej kasy i coraz większe dotacje płyną do ZUS z budżetu Państwa czyli z naszych pieniędzy. A gdzie zobowiązania wobec przyszłych pokoleń ?
Twierdzę, bazując na własnej wiedzy i doświadczeniu, że „operacja OFE” z roku 2013 zaplanowana została z chwilą ich stworzenia. Nie znana była tylko data jej realizacji. Pamiętam, że już wtedy mówiono o rosnącym prawdopodobieństwie zapaści polskiego systemu emerytalnego i konieczności podjęcia środków zaradczych. Tym wyjściem z zapaści miały być właśnie OFE. I co? Ktokolwiek byłby premierem w roku 2013 zrobiłby dokładnie to co Tusk z Rostowskim. Taka jest bowiem konstrukcja OFE. „Otwarte” w nazwie funduszy, bo, w razie potrzeby, rząd (każdy) nie pytając nas o zgodę, może otwarcie sięgnąć po to, co przez lata gromadziliśmy na lepszą starość. Im więcej Państwo wie o Tobie, tym gorzej dla Ciebie. Prędzej czy później ta wiedza zostanie przez Państwo wykorzystana przeciwko tobie. Pieniądze składkowe „przechodziły” przez ZUS i tam były rejestrowane. Tylko naiwny wierzy w to, że Państwo (czytaj władza) mając w ręku taki aparat jak ZUS nie wykorzysta jego bazy dla własnej korzyści.
Całkiem inna bajka
A teraz trochę o innej emeryturze z II i III filaru. W roku 2006 wyjechałem, legalnie, do pracy do Danii. Przez cały ten czas (ponad 8 lat) byłem uczestnikiem tamtejszego, jakże odmiennego od polskiego, systemu emerytalnego. Przez te lata uzbierałem na swoją emeryturę całkiem sporą kwotę. Przede wszystkim za każdy rok legalnego pobytu w Danii – pomiędzy 15 a 65 rokiem życia – przysługuje mi 1/40 część emerytury państwowej tzw. folkepension. Aktualnie pełny Folkepension wynosi (dla osoby samotnej) miesięcznie 12965 DKK brutto czyli ok 1720 € (1€ = ok.7,5 DKK). Oprócz emerytury państwowej istnieją jeszcze II i III filar systemu emerytalnego. Drugi filar to ATP – Arbejdsmarkedets Tillægspension czyli dodatkowa emerytura rynku pracy. Jest to emerytura obowiązkowa zależna tylko od ilości przepracowanych godzin. W 2016 roku całkowita składka zatrudnionego w pełnym wymiarze godzin wynosiła 284 DKK miesięcznie (38 EUR / 164 PLN). W 2018 roku pełne świadczenie z tytułu ATP dla 65-latka wynosi 23600 DKK rocznie (3167 EUR / 13635 PLN). Za każdy rok zwłoki w przejściu na emeryturę rośnie ona o 5%. Jeśli zaś zdecydujesz się pójść na emeryturę o 10 lat później to twoje świadczenie będzie większe aż o 104%.
Każda branża ma swoje zakładowe programy emerytalne. Ja należałem do programu prowadzonego przez Pension Danmark. Wpływało tam 12% z każdej mojej wypłaty (4% ode mnie, 8% od pracodawcy). Po zakończeniu roku każdy fundusz wysyła swoim członkom, na adres mailowy, szczegółowe rozliczenie stanu konta emerytalnego. Jakież było moje zdziwienie gdy w styczniu 2018 roku otrzymałem informację, iż pomimo braku wpłat fundusz zarobił w roku 2017 7,7%, a przez ostatnie 5 lat 38,4%. Moje konto emerytalne powiększyło się w roku 2017 o 6.872 korony. Nie wpłynęła ani 1 korona składek, a konto po odliczeniu 193 koron kosztów administracyjnych urosło o całkiem ładną sumę! I choć jest to kwota brutto, to i tak zgromadzona przez te lata suma jest spora. Czym różni się tamtejszy system emerytalny od polskiego? Ano tym, że tam są pieniądze w systemie. Mało tego, że są, to jeszcze wypracowują całkiem spore zyski. W innych krajach, do których wyjechali nasi Rodacy funkcjonują zbliżone do duńskiego systemy emerytalne i nie wierzę, że nawoływania rządzących do powrotu z emigracji odniosą jakikolwiek skutek. Nie piszę tego po to aby zachęcić do wyjazdu z kraju. Ale po to by pokazać inne systemowe rozwiązania, które można, z powodzeniem, zastosować w Polsce. Z woli wszystkich rządzących do tej pory, tkwimy w przestarzałym i niewydolnym systemie emerytalnym. System ten od wielu lat trzeszczy w szwach. Wg najnowszych badań Melbourne Mercer Global Pension Index 2018 duński system jest drugim na świecie najlepszym systemem emerytalnym. Na 100 możliwych punktów uzyskał 80,2 ustępując tylko o 0,1 pkt systemowi holenderskiemu.
http://cphpost.dk/news/business/danish-pension-system-among-worlds-best.html?fbclid=IwAR3OSZHQ–HRfJ_7XKnKRPKl7So4CdsyKDLsahxH_b https://forsikringogpension.dk/media/3214/melbourne-mercer-global-pension-index-report-2018.pdf
PPK czyli OFE bis do potęgi drugiej
Pracownicze Plany Kapitałowe to, zdaniem twórców, nie jest następne OFE. A „środki w ramach PPK będą miały charakter prywatny i stają się automatycznie dziedzicznymi, prywatnymi środkami obywateli”. „Mają być całkiem bezpieczne i pewne”. Projekt ustawy zakłada, że pracodawcy będą tworzyć PPK dla wszystkich osób zatrudnionych, bez względu na rodzaj umowy. „Wpłata podstawowa do PPK wyniesie 2 proc. wynagrodzenia, stanowiącego podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe od uczestnika programu i 1,5 proc. wynagrodzenia, stanowiącego podstawę wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe od podmiotu zatrudniającego. Uczestnik PPK, którego miesięczne wynagrodzenie uzyskiwane z różnych źródeł, będzie równe lub niższe niż 120 proc. minimalnego wynagrodzenia w danym roku – będzie mógł dokonywać wpłaty podstawowej niższej niż 2 proc., ale nie mniejszej niż 0,5 proc. To propozycja dla osób najmniej zarabiających” – napisano w projekcie ustawy przyjętej pod koniec sierpnia 2018 przez Radę Ministrów. Nie wierzę władzy, która takimi metodami zmusza obywateli (poddanych) do oszczędzania na emeryturę. Według reguł i zasad przez nią narzuconych, czyniąc obywateli niewolnikami systemu. A z niewolnika nie ma pracownika. Środki gromadzone w OFE też podlegały dziedziczeniu (w deklaracji przystąpienia do OFE wskazywało się osoby uposażone). Emerytura z ZUS nie jest dziedziczna. Więc i „pieniądze” z OFE z chwilą przekazania do ZUS przestały być dziedziczne. O tym się nie mówi.
W przypadku OFE mieliśmy do czynienia z pojedynczym zaborem mienia (tylko pracowników). Tu będzie to zabór do potęgi drugiej, gdyż część składki na przyszłą emeryturę musi wpłacać pracodawca. Państwo, z całą pewnością, zadba o to aby znać wszystkie szczegóły konta w PPK. Będzie przecież dokładać każdemu 240 zł rocznie (po spełnieniu określonych warunków) i wypłacać 250 zł tzw. „opłaty powitalnej”. Musi zatem wiedzieć komu? gdzie? na jakie konto? Ponadto „Fundusze inwestycyjne lub fundusze emerytalne, w których będą gromadzone środki PPK mogą inwestować do 30 proc. zgromadzonych aktywów w aktywach denominowanych w walutach obcych”. Jeżeli ktoś (państwo) już raz (a czy wcześniej nie było podobnych zdarzeń?) zabrał z łatwością Twoje pieniądze, zrobi to z pewnością po raz kolejny. Co wtedy? Czy znów otrzepiesz pióra i powiesz – nic się nie stało. Bo kryzys, bo państwo w potrzebie, bo inni też stracili. Ile takich „bo” usprawiedliwi tą grabież? Gdzie poufność, bezpieczeństwo i zysk?
A propos kryzysu. Znawcy tematu twierdzą, iż ten który z pewnością nadejdzie będzie bardziej dotkliwy, dla zwykłego obywatela, niż ten z roku 2008. Symptomy widać już od pewnego czasu: bardzo niskie stopy procentowe, deflacja, spadek siły nabywczej (500+ jest dzisiaj warte około 400 zł), rozdawnictwo nie zarobionych pieniędzy (500+, 300+ itp. ), tanie kredyty, darmowe pożyczki (także dla osób bez zdolności kredytowej), raty 0% (przecież banki zarabiają głównie i przede wszystkim na odsetkach, więc skąd te 0% ?). Banki, ubezpieczyciele, firmy leasingowe sypią ofertami jak z rogu obfitości: – „Przyjdź do nas”. „Tylko z nami osiągniesz sukces”. „Nasza oferta jest najlepsza na rynku”. W internecie, na FB i w innych mediach co rusz pojawiają się nowe oferty. Nowe „fundusze inwestycyjne” szukają kolejnych owiec do strzyżenia. Oto kilka przykładów nowych możliwości zarobienia szybkich pieniędzy na godziwą emeryturę:
https://overgro.com/house-floats-in-woods/?fbclid=IwAR3s5_ziFFwJthLuCsnKS6XD7-v2o-Yj2ByRUiFFPwxpSvqOAHdrN99Gw_c
https://www.facebook.com/OverGro01/photos/a.290743841421894/290743028088642/?type=1&theater
https://estivela.com/poland-introduce-banknote/?c3=1&fbclid=IwAR0s3Zxx7i8Y7AW01Zcp1czNCTMmslog1CeQn1hY3hGL3Rp8DQmGqKDnf7U
https://www.facebook.com/kupfundusz/?__tn__=kC-R&eid=ARA_j1kRS-6TEbmpKq8K6ZGVJk7Gd51WjS_bEDuEK4Io7h6-rNO89io3w6-toAx8WBp_Bhmtam9F8FZX7nXks
https://www.kupfundusz.pl/blog?fbclid=IwAR2ieSH-0IP-0wImDG7aBQeiW67eZHpcwzh6oaQg22JlOymacOLm8rd1CGw
https://pl-new.energyvampire.eu/
To tylko kilka propozycji inwestycyjnych, które pojawiły się jednego dnia, w ciągu godziny, na FB.
Bankowa technologia 3D
Technologia 3D coraz bardziej wkracza w nasze życie codzienne. Wydrukować można już nie tylko fragmenty naszego ciała (np. kości twarzoczaszki) ale także konstrukcje budowlane. Całkiem niedawno wydrukowano, po raz pierwszy na świecie, w Holandii mały most z betonu! Od wielu lat ta „technologia” funkcjonuje w sektorze bankowo-finansowym i ma kolosalny wpływ na nasze życie. Znakomita większość z nas nie zdaje sobie z tego sprawy. Technologia 3D w bankowości, to stary numer bankierów i speców od tzw. inżynierii finansowej. To, po prostu Derywatowany Derywat Derywatu. Co to takiego ten derywat? To (z ang. derivative – wtórny, nieoryginalny) rodzaj instrumentu finansowego, niebędącego papierem wartościowym; jego wartość uzależniona jest od tzw. instrumentu bazowego (np. kursów akcji, wysokości stopy procentowej czy indeksu giełdowego). Akcja jest elementem składowym firmy, obligacja to obietnica spłaty kapitału wraz z odsetkami. A derywat? Jest czystym zakładem (jak w kasynie) bez wartości. W dużym uproszczeniu uczestnicy rynku wykupują kontrakty terminowe, które zyskują na wartości jeżeli ich prognozy okażą się trafne. Jeżeli jednak cena zmieni się przeciwnie do oczekiwań, posiadacz kontraktu (derywaty) ponosi straty. Co ważne, przy handlu derywatami stosuje się ogromne dźwignie finansowe przekraczające 1:200 w niektórych przypadkach (to tak jakby zainwestować 200 tys. mając tylko 1 tys. własnych środków!). Warren Buffet nazwał je, kiedyś, finansową bombą masowej zagłady. Derywaty tworzone są nadal w różnych opcjach i konfiguracjach jako – tu posłużę się terminologią matematyczną – pochodne drugiego i trzeciego stopnia. Derywatuje się praktycznie wszystko: stopy procentowe, kursy walut, ceny surowców, ryzyko bankructwa krajów, nawet pogodę i klęski żywiołowe (!). Kiedyś kontrakty terminowe pełniły pożyteczną rolę, gwarantowały stałą cenę (np. surowca) przez określony czas. To globalne kasyno, z czego nie zdajemy sobie sprawy, rozrosło się do niewyobrażalnych rozmiarów i stanowi coraz większe zagrożenie dla funkcjonowania realnej gospodarki. W obecnej formie zostały wprowadzone pod koniec XX wieku. Większość z nich nie podlega żadnym regulacjom prawnym (!) co jest przyczyną trudności we, w miarę dokładnym, oszacowaniu tego rynku. Według najbardziej łagodnych/optymistycznych szacunków – BIS (Banku Rozrachunków Międzynarodowych) wartość wszystkich derywatów wynosiła na koniec 2013 roku 710 bln USD. Pesymistyczne mówią o kwocie dwukrotnie większej. Bilionów, nie miliardów. Bilion to tysiąc miliardów – 1o12 (jedynka i dwanaście zer). Derywaty zabezpieczane są głównie 10-letnimi obligacjami rządowymi. Takie obligacje rząd Beaty Szydło, z sobie tylko znanego powodu, sprzedał Niemcom w grudniu 2015 roku. Obligacje takie tracą na wartości w dwóch przypadkach. Po pierwsze gdy wzrastają stopy procentowe, i po drugie gdy jakiś kraj ogłasza niewypłacalność, co prowadzi w rezultacie do masowych bankructw. Obecnie żyjemy w ryzykownych czasach; od dłuższego czasu mamy do czynienia z historycznie niskimi stopami procentowymi. Istnieje duże ryzyko nagłego ich wzrostu. Ponadto mamy do czynienia z ogromnym zadłużeniem wielu krajów. Najbardziej zadłużony kraj Stany Zjednoczone mają 14 bln USD długu! Co stanie się z naszymi oszczędnościami, także tymi emerytalnymi, gdy wybuchnie kryzys? Znikną, jak to już miało miejsce wcześniej. Bo historia lubi się powtarzać i się powtarza. A my nie wyciągamy, lub nie chcemy wyciągać, wniosków z historii. A szkoda.
Bezpieczeństwo i gwarancje?
Wow! Mamy przecież instytucję gwarantującą bezpieczeństwo naszych pieniędzy – Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). No to teraz, kilka zdań na temat tegoż „zabezpieczenia”. Aktywa całego polskiego sektora bankowego to (wg http://www.parkiet.com/Parkiet-PLUS/305319999-Aktywa-bankow-Polskie-banki-w-ogonie-pod-wzgledem-skali-w-Europie.html) 1,78 bln złotych. Na czele stawki jest PKO Bank Polski z aktywami sięgającymi ponad 273 mld złotych; pierwszą dziesiątkę zamyka Citi Handlowy z 44,3 mld. Na koniec maja 2018 osoby prywatne zgromadziły na rachunkach i depozytach bankowych nieco ponad 706 mld zł. To kwota o 37,3 mld zł większa niż rok wcześniej. Tyle, że wzrost obejmuje rachunki bieżące, mniejsze oszczędności zasilają depozyty. A ile pieniędzy jest w BFG? „Gwarantujemy bezpieczeństwo depozytów w bankach i SKOK-ach do równowartości 100000 Euro w złotych” głosi hasło na stronie https://www.bfg.pl/. Bankowy Fundusz Gwarancyjny od dnia 17 lutego 1995 r. gwarantuje depozyty zgromadzone w bankach. Natomiast od dnia 29 listopada 2013 r. również depozyty zgromadzone w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych czyli SKOK-ach. BIG dysponuje kwotą około 10 mld złotych czyli około 1,4 % tego co Polacy powierzyli tylko bankom! Czego zatem gwarantem jest BFG? Co może zabezpieczyć „bezpiecznik”, który już przy jednej setnej maksymalnego przepływu (pieniądza) przepala się? Dane te nie uwzględniają wkładów i depozytów zgromadzonych w SKOK-ach. Gdy weźmiemy je pod uwagę, to z 1,4% „gwarancji” zejdziemy grubo poniżej 1%! Czy dalej jesteś przekonany/na o tym, że Twoje pieniądze są bezpieczne? Ilu osobom jest w stanie zagwarantować pełny zwrot wkładów Bankowy Fundusz Gwarancyjny? Załóżmy, że jest w nim 10 mld złotych czyli 10000000000. Jeżeli podzielimy to przez 430000 czyli równowartość 100 tys. € (wg kursu – 1€=4,3 PLN) to jedynie 23255 osób otrzyma maksymalny gwarantowany zwrot! Komu zatem gwarantuje bezpieczeństwo BFG? Na to pytanie, po tej lekturze, możesz śmiało odpowiedzieć samodzielnie.
Krzysztof Kozik