Pracując w FINMA w Bernie w latach 2013-2016 moglem tylko marzyć o klimatyzacji w biurze w okresie gorącego lata. Problem kawy rozwiązaliśmy w ten sposób, że kolega przyniósł z domu stary ekspres kawowy, który używaliśmy i obsługiwali wspólnie.
Angielskiego nikt się nie musi uczyć w FINMA (nie tak jak prezes KNF Marek Chrzanowski), bo nieprawdopodobieństwem byłoby przyjęcie kogoś do pracy bez znajomości tego języka (podobnie jak niemieckiego i francuskiego). Nikt mi nie finansował też wyjazdów na narty ani kwiatów w biurze. Ścianek przesuwnych nie było w ogóle, wszyscy pracują w tzw. open space. Dyrektor natomiast posiada biuro o powierzchni 8 metrów kwadratowych z widokiem na nowo budowany dworzec kolejowy.
Nikt też nie zwraca się do niego „panie dyrektorze” – to po prostu Marc (Branson), który przyjeżdża tramwajem rano do pracy. FINMA zatrudnia w Bernie i w Zurychu w sumie 300 pracowników czyli 3 razy mniej niż KNF! Instytucja ta kontroluje ponad 300 banków (w tym UBS i Credit Suisse), około 200 przedsiębiorstw ubezpieczeniowych oraz inne instytucje finansowe w Szwajcarii – państwie, które jest niewątpliwie potentatem w dziedzinie finansów w skali światowej.
Komisja Nadzoru Finansowego, która ma stać na straży systemu finansowego w Polsce, winna regulować i kontrolować ten wrażliwy sektor polskiej gospodarki. Należy mieć nadzieję, ze pracownicy KNF wypełniają tę misje, powierzoną im przez państwo polskie czyli obywateli płacących podatki.
Prof. dr Mirosław Matyja, autor tekstu, jest politologiem, historykiem i ekonomistą, absolwentem Akademii Ekonomicznej w Krakowie i Uniwersytetu w Bazylei. Jest doktorem nauk ekonomiczno-społecznych uniwersytetu we Fryburgu w Szwajcarii, doktorem nauk filozoficznych w Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie oraz doktorem nauk społecznych na Uniwersytecie M. C. Skłodowskiej w Lublinie. Jest profesorem na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie oraz na Uniwersytecie Guadalajara, Campus Tabasco w Villahermosa w Meksyku. Prof. dr Mirosław Matyja jest autorem książek, esejów, artykułów naukowych, także o tematyce historycznej – w której jest uznanym autorytetem – i publicystycznych. Od ponad 25 lat mieszka w Szwajcarii.
Najważniejsze w tym tekście oprócz porównania pracy polskiej KNF z jej szwajcarskim odpowiednikiem jest następująca myśl:
Należy wyróżnić, co jest typowe w naukach ekonomicznych, dwa główne przeciwstawne nurty. Pierwszy, liberalny, popiera deregulację rynku, której mechanizmy mają właściwości samoregulacyjne. Drugi w deregulacji widzi przyczynę narastania destruktywnych działań spekulacyjnych i jako konieczne uznaje odgórne ustalanie zasad funkcjonowania rynku finansowego. Można zadać pytanie, która z tych koncepcji jest adekwatna do sytuacji szwajcarskiego sektora finansowego po ostatnim kryzysie. Z pragmatycznego punktu widzenia wydaje się, że żadne z tych stanowisk nie jest słuszne. W myśl zasady złotego środka, najrozsądniejsze jest regulowanie tego, co funkcjonuje nieprawidłowo, deregulowanie zaś krok po kroku tego, co niepotrzebne i niepożądane.
@John Freeslow
No to przeczytajmy to najważniejsze zdanie jeszcze raz: „[…] Z pragmatycznego punktu widzenia wydaje się, że żadne z tych stanowisk nie jest słuszne. W myśl zasady złotego środka, najrozsądniejsze jest regulowanie tego, co funkcjonuje nieprawidłowo, deregulowanie zaś krok po kroku tego, co niepotrzebne i niepożądane.”
Jeżeli żadne z rozważanych stanowisk nie jest „słuszne”, to czy stąd wynika że ich kombinacja jest lepsza ? Arszenik jest niezdrowy. Kawa też. Ale czy stąd automatycznie wynika, że w imię „złotego środka” należy dosypać arszeniku do kawy ? No i gdzie konkretnie w artykule mogę znaleźć uzasadnienie tezy o niesłuszności obu wymienionych stanowisk, które wsparłoby choć trochę opinię Autora, że Mu „Z pragmatycznego punktu widzenia wydaje się …” ?
Nieważne kto zapoznaj się proszę z pojęciem dylematu «(greckie: δί-λημμα oznacza „podwójna propozycja”) to sytuacja w matematycznej teorii gier, w której mamy dwie możliwości, przy czym wybór jednej z nich powoduje określone korzyści i określone straty, a wybór drugiej inne korzyści i inne straty. » albo systemem sterowania pracą chłodnicy w samochodzie. Jeśli silnik jest zimny to chłodzenie nie działa, jeśli gorący to system je załącza.
Autorowi chodzi, że ani skrajna centralizacja nie jest właściwa, ani skrajna decentralizacja. I podkreśla, że system polityczny powinien działać mniej więcej jak chłodnica: najrozsądniejsze jest regulowanie tego, co funkcjonuje nieprawidłowo, deregulowanie zaś krok po kroku tego, co jest regulowane niepotrzebne.
Dotychczasowe rządy (bez względu na opcje polityczną) zwiększały liczbę urzędników, regulacji i dotacji dla wybranych przez siebie przedsiębiorstw. Czyli szły w jednym kierunku – tym samym co socjaliści od 1945 do 1990. A ten kierunek zawsze kończy się tak samo.
Nie trzeba teorii gier by zauważyć, że każda z opcji jakie decydent może wybrać może mieć rozmaite skutki, pożądane lub nie. Opcji bywa więcej niż dwie, np.
(1):reguluj A i B,
(2):reguluj A,
(3):reguluj B,
(4):nic nie reguluj
Problem w tym, że z subiektywnej oceny wariantów (1) i (4) jako w pewnym sensie skrajnych, wcale nie wynika, że należy je automatycznie odrzucić. Także w teorii gier zdarza się, że optymalnym rozwiązaniem jest nie-robienie-nic. Wszystko zależy od optymalizowanego kryterium. Aby rozprawiać o wyższości jednych wariantów nad innymi należałoby sformułować i uzasadnić takowe kryterium, a potem porównać jego wartości dla wszystkich wariantów. Tymczasem dowiadujemy się, że opcje skrajne nie są „słuszne”, ponieważ … tak się Autorowi wydaje. Może są, może nie są, ale w artykule ani tego nie wykazano, ani nie wyjaśniono co by to miało znaczyć (czy słuszne = nie_skrajne ?).
A co do systemu chłodnico-podobnego: niewykluczone, że w odpowiednio światłym społeczeństwie doprowadziłby on regulację systemu bankowego do wariantu (4).
W kontekście warunkòw pracy warto zajrzeć do opracowania nr KNF i info że system sterowania klimatyzacją kosztował 100 000zł.
Kto bogatemu zabroni?
Uzyskujemy obraz jak rzad wysokimi podatkami wyciska maksimum pieniędzy z obywateli , aby następnie pieniądze te były niesamowicie marnotrawione.