Średniowieczni scholastycy utrzymywali, że chociaż własność prywatna jest zgodna z prawem naturalnym, nie jest przez nie ufundowana. Prywatna własność była dla nich zgodna z takimi innymi prawami naturalnymi, jak prawo do wolności i prawo do życia. Po wyjaśnieniu, iż prawo naturalne odnosi się do oczywistych zasad, Domingo de Benez twierdził, że własność prywatna jest oparta nie na tych zasadach, lecz na zasadach utylitarnych („gdyż pola nie będą wystarczająco dobrze uprawiane”).
Warto zauważyć, że rozważając prawa naturalne, Adam Smith wyprowadzał podobne wnioski: „Pochodzenie prawa naturalnego jest całkiem oczywiste. Nikt nie wątpi w to, że każda osoba ma prawo do ochrony swego ciała przed obrażeniami, a swojej wolności przed naruszeniem, jeśli nie zaistnieją po temu ważne powody. Lecz nabyte prawa takie jak własność wymagają dokładniejszego wyjaśnienia. Własność i rząd publiczny w wielkim stopniu są od siebie zależne. Status własności musi się nieustannie zmieniać razem ze zmianą formy ustrojowej”.
Smith wyjaśniał, że prawa są albo naturalne, albo nabyte. Zaznaczając, że „to pierwsze nie wymaga wyjaśnienia”, dodawał, iż prawo do posiadania, jest jednakowoż prawem nabytym i dlatego wymaga dyskusji. Jego rozumowanie podobne jest do wielu późnoscholastycznych konkluzji, mówiących, że własność jest dodatkiem do prawa naturalnego i stąd podpada pod jurysdykcję prawa cywilnego. Ludwig von Mises, zagorzały obrońca wolnego społeczeństwa, także twierdził, że idea prywatnej własności jest ufundowana raczej na zasadach utylitarnych niż na prawie naturalnym.
Dwudziestowieczni ekonomiści powoływali się na wiele argumentów, których późni scholastycy używali do obrony własności prywatnej. Hans F. Sennholz twierdził, że prywatne posiadanie jest instytucją naturalną, która ułatwia ład produkcji i podział pracy. Von Wieser zaś zauważył, że własność nie ma sensu w świecie, w którym nie istnieje niedostatek.
Jednym z najbardziej ulubionych argumentów późnych scholastyków był ten, który głosił, że prywatna własność jest jednym ze sposobów stworzenia pokojowego społeczeństwa. Wielu libertarian zgadza się z tym. Mises zaznacza, iż „Prawo ujawnia w społeczeństwie najbardziej oczywisty swój charakter czynnika ustanawiającego pokój, kiedy broni posiadania”. Klasyczna teoria liberalna może być także porównywalna do rozumowania późnoscholastycznego, kiedy głosi, że prywatna własność umożliwia bardziej produktywną ekonomię. Mises twierdził, że wyższa produktywność wynika z pokoju, którym cieszy się w sposób naturalny społeczeństwo respektujące własność prywatną.
Obecnie ci, którzy występują przeciwko własności prywatnej, odwołują się do przesłanki „zła w człowieku”. „Tak długo jak ludzie nie będą mieli nic przeciwko wyzyskiwaniu swoich sąsiadów, nie możemy posiadać własności prywatnej” – powiada się. Późni scholastycy uznawali tę samą godną pożałowania cechę ludzką. Jednocześnie jednak twierdzili oni, że wspólne posiadanie – choć jest dalekie od tego, by można je uznać za rozwiązanie – jedynie przyczyniłoby się do wzrostu zła w społeczeństwie. Wierząc, że „źli ludzie braliby więcej, a dodawali mniej do spichrza dóbr wspólnych”, scholastycy przewidywali, że łatwo osiągnęliby oni (złodzieje i skąpcy, jak zauważył Vitoria) wyższą pozycję w takim społeczeństwie.
Współczesna doktryna Kościoła katolickiego udziela poparcia naturalnemu prawu do prywatnej własności. Wydaje się to paradoksalne, że ci, którzy odrzucili „naturalne prawo do własności” obecnie faworyzują prywatne posiadanie w bardziej konsekwentny sposób niż ci, którzy opowiadają się za nim jako za prawem naturalnym. Traktowanie własności przez scholastyków przyczyniło się do rozpowszechnienia kwestii „społecznych funkcji” własności prywatnej. Podejście to było bardzo podobne do tego, które podzieliło wielu klasycznych liberałów. Średniowieczni uczeni popierali prywatne posiadanie, ponieważ pozwala ono własności na to, by była użyta w bardziej praktyczny sposób. Wierzyli oni, że społeczeństwo oparte na prywatnej własności, będzie skłonne do tego, aby być bardziej pokojowym, bardziej produktywnym i bardziej moralnym.
Podobnie jak scholastycy Mises uważał posiadanie za władzę użycia dóbr ekonomicznych. Twierdząc, że „posiadaczem jest ten, kto pozbywa się dobra ekonomicznego”, uznawał jednocześnie, że z prawnego punktu widzenia, ktoś może posiadać dobro nawet wtedy, kiedy nie jest fizycznie jego posiadaczem. Austriacki ekonomista rozróżniał pomiędzy posiadaniem a użyciem czynników produkcji. Uważał on, że jest to szczególnie prawdziwe w przypadku produkcji wymagającej podziału pracy: „tutaj, w rzeczywistości, posiadanie jest podwójne: posiadanie fizyczne (bezpośrednie) i posiadanie społeczne (pośrednie)”. Mises twierdzi, iż ten, kto posiada towar i używa go produktywnie doświadcza bezpośredniego posiadania, podczas gdy „posiadanie społeczne należy do tego, kto nie będąc w stanie sprzedawać fizycznie bądź prawnie towaru, może jednak sprzedawać pośrednio efekty jego użycia”. Jego konkluzją jest, iż „naturalne posiadanie w społeczeństwie, w którym występuje podział pracy, dzielone jest pomiędzy producenta a tych, dla których potrzeb ów producent produkuje”. Twierdząc, że w takim społeczeństwie „nikt nie jest wyłącznym posiadaczem środków produkcji”, Mises dochodzi do wniosku, że posiadanie jest funkcją społeczną.
Kiedy posiadanie jest chronione przez przywileje (prawa osobiste), traci ono swoją społeczną funkcję. Późno-scholastyczne rozumowanie na korzyść prywatnej własności utorowało drogę dla wielkich dziewiętnastowiecznych reform. W każdym stuleciu – a dwudziesty wiek nie jest tu żadnym wyjątkiem – wielu dochodziło do posiadania poprzez przymus i przywileje. W ostatnich dekadach naszego wieku, pojawiła się dlatego tendencja do innej interpretacji społecznej funkcji posiadania. Pozostawiając termin „własność prywatna”, wielu współczesnych myślicieli zachowało jego instytucje jedynie w sensie formalnym. Według nich „społeczeństwo” winno określić sposób, w jaki dobra mają być użyte. „Teologia wyzwolenia” i różne kolektywistyczne szkoły myślenia przyjmują teorię, że nie prawo rynku, ale raczej siła i prawo winny dyktować społeczną funkcję posiadania. W tym sensie scholastyczna teoria społeczna społecznej funkcji własności prywatnej jest bardziej zbieżna z konkluzjami Misesa niż z teologią wyzwolenia.
Prywatna odpowiedzialność zanika w społeczeństwie, gdzie właściciele nie mogą decydować o tym, jak ich dobra będą użyte. Kiedy „społeczeństwo” kieruje właścicielem fabryki, aby zainwestował w określoną dziedzinę, aby zatrudnił określoną liczbę pracowników za nakazaną płacę i aby sprzedawał swoje dobra za cenę ustaloną przez władzę, nie może on ponosić odpowiedzialności za sytuację, kiedy będzie się źle działo. Teoria ta nakazuje więc „społeczeństwu”, iż musi ono wziąć na siebie straty. Powoduje to sytuację, że posiadacz jest wciąż upoważniony do „sprawiedliwego zysku”. Zysk i posiadanie w ten sposób tracą swoje powiązanie z satysfakcją konsumenta. Paradoksalnym efektem zaistniałego stanu rzeczy jest też to, że przez użycie siły w celu popierania społecznych funkcji posiadania, rząd je uniemożliwia. W takim społeczeństwie ludzie walczą o to, by zapewnić sobie raczej przychylność prawa, niż by zadowolić konsumenta. Walka o wpływy i konflikty oraz starcia grup interesów zastępują w ten sposób pokojową współpracę na rynku. Tylko w wolnym społeczeństwie „posiadanie środków produkcji nie jest przywilejem, ale społeczną odpowiedzialnością”.
Tekst jest fragmentem książki Alejandro A. Chafuena – „Wiara i wolność. Myśl ekonomiczna późnych scholastyków”, wydanej dzięki wsparciu Fundacji PAFERE. Data dodania na starej stronie PAFERE: 2016-10-20 09:00:00