Gordonie Brownie i George’u Osbornie , posłuchajcie. Islandia dołączyła do rosnącej listy państw, które radykalnie obcięły stawki podatku dochodowego od osób prawnych i ustanowiły jednolitą stawkę podatku od osób fizycznych. Wyobraźcie sobie, że miało to wiele pozytywnych konsekwencji dla jej sytuacji gospodarczej. Wraz z wygaśnięciem w ubiegłym roku domiaru, podatnicy indywidualni płacą rządowi centralnemu jednolitą stawkę 22,75 proc. swojego, podlegającego opodatkowaniu, dochodu.
Oczywiście system podatkowy w Islandii nie jest czystym, akademickim przykładem podatku liniowego. Samorząd lokalny także opodatkowuje dochód jednolitą stawką, podnosząc łączną stawkę do 36 proc. Jest to wysoka stawka, a na domiar złego Islandia utrzymuje pewne formy podwójnego opodatkowania oszczędności i inwestycji, a także pewną liczbę szczególnych ulg podatkowych. Jednakże w porównaniu z innymi rozwiniętymi państwami, Islandia zdecydowanie poszła w kierunku systemu podatkowego, który przynosi spore dochody w sposób, który minimalizuje gospodarcze zniekształcenia.
Obniżka najwyższych stawek podatkowych została wprowadzona, by zlikwidować karanie działalności produktywnej. Nie dalej niż 10 lat temu rząd Islandii narzucił najwyższą stawkę podatkową dla płatników indywidualnych w wysokości 35,41 proc., w skład której wchodziła stawka podstawowa w wysokości 30,41 proc., oraz domiar dla wyższych dochodów – 5 proc. W połączeniu z lokalnym podatkiem dochodowym w wysokości prawie 12 proc., rząd zabierał prawie połowę dochodów najbardziej produktywnych podatników Islandii.
W wyniku reformy podatkowej, podstawowa stawka podatku dochodowego płaconego rządowi centralnemu spadła o ponad 7 punktów procentowych, a domiar został zlikwidowany. Wraz z lokalnym podatkiem dochodowym, który nieco wzrósł, łączna stawka podatkowa wynosi obecnie 36 proc.
Jak w prawie każdym kraju, który stosuje podatek liniowy, również w Islandii istnieje kwota wolna od podatku. Wynosi ona ok. 5000 USD (2551 funtów, 3759 euro) na każdego dorosłego i 2000 $ na każde dziecko. Dodatkowo, istnieją przywileje podatkowe na budownictwo mieszkaniowe oraz żeglarstwo.
Islandia ma stosunkowo łagodny podatek od wynagrodzeń w wysokości 6 proc., płacony przez pracodawcę. Prawie wszyscy pracownicy w Islandii mają emerytury oparte o inwestycje w prywatnych funduszach. Islandia ma także uciążliwy podatek VAT, którego stawki wahają się między 14 a 24,5 proc.
Stawka podatku CIT wynosi 18 proc. i zalicza się do najniższych spośród państw uprzemysłowionych. Obecnie, od 2002 roku, podatek ten wynosi 18 proc. i w ciągu ostatnich dwudziestu lat został radykalnie obniżony – jeszcze pod koniec lat 80. XX wieku wynosił on 50 proc., a w połowie lat 90. ub. stulecia 33 proc. Obniżki stawek spowodowały silne pobudzenie inwestycyjne i przyczyniły się do wzrostu gospodarczego. Zamiast spowodować zmniejszenie wpływów budżetowych, dzięki efektowi płynącemu zgodnie z zasadą krzywej Laffera, obniżka podatku CIT w Islandii zbiegła się ze wzrostem wpływów budżetowych.
W dziesięcioleciu przed 2001 rokiem, w trakcie którego obniżano powoli stawkę podatku CIT do 18 proc., wpływy z tego podatku potroiły się z ok. 3 miliardów koron do 9,1 miliardów koron (134 mln USD). Od 2001 roku wpływy z podatku CIT ponownie potroiły się, by ostatecznie zatrzymać się na poziomie ok. 33 miliardów koron w roku ubiegłym.
Poza podatkiem liniowym dla osób fizycznych i zdecydowaną obniżką stawki podatku CIT, Islandia dokonała także innych reform. Obniżyła swój podatek spadkowy do 5 proc., wprowadziła podatek liniowy wysokości 10 proc. na dochody kapitałowe, zniosła podatek obrotowy, a także podatek majątkowy.
Inną reformą gospodarczą było umożliwienie działalności prywatnemu sektorowi rybołówstwa, polityka praktykowana także przez inne państwa.
Islandia przyznała również niezależność swojemu bankowi centralnemu, by mógł prowadzić stabilną politykę monetarną, a także sprywatyzowała liczne przedsiębiorstwa pozostające w rękach państwa.
Wszystkie te reformy pomogły Islandii awansować z 26. na 9. pozycję w rankingu „Wolności Gospodarczej na Świecie” od 1990 roku. Według danych Banku Światowego, Islandia jest obecnie jednym z najbogatszych państw świata, zajmując 10. miejsce wedle dwóch różnych metodologii. Bezrobocie w Islandii niemalże nie istnieje, w 2006 roku wynosiło poniżej 2 proc. według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) także wypowiada się pozytywnie. Stwierdza, że „gospodarka Islandii oraz jej dochód per capita rosły w imponującym tempie od połowy lat 90-tych XX wieku, czyniąc kraj jednym z najlepiej rozwijającym się w OECD”. Szczególnie „realne PKB Islandii rosło o 4 proc. rocznie, zdecydowanie polepszając wzrost OECD w tym okresie i stając się piątym najbogatszym państwem OECD”.
Choć Hongkong, Jersey i Guernsey stosują podatek liniowy z powodzeniem od dziesięcioleci, nowoczesna rewolucja podatku liniowego została rozpoczęta przez Estonię w 1994 roku. Do klubu państw z podatkiem liniowym szybko dołączyły Łotwa i Litwa, a w ich ślady w 2001 roku poszła Rosja. Ukraina, Słowacja. Rumunia i Gruzja należą do drugiej fali państw stosujących podatek liniowy.
Do klubu 13 państw stosujących podatek liniowy zalicza się także Mongolię, Macedonię i Kirgizję. Dzięki konkurencji podatkowej, prawdopodobnie wkrótce jeszcze więcej państw dołączy do tego klubu.
Stawka podatku liniowego w Islandii pozostaje wysoka. Ale pozostałe reformy, przede wszystkim niska stawka podatku CIT i 10 proc. podatek od dochodów kapitałowych idą o wiele dalej. Szczególnie z politycznego punktu widzenia reforma Islandzka jest godna uwagi. Oto bowiem, po raz pierwszy zachodnie państwo zdecydowało się nie nakładać dłużej dyskryminujących stawek podatkowych na osiągających sukces podatników.
Reforma podatkowa i liberalizacja gospodarki pomogły Islandii się rozwijać. Miejmy nadzieję, że inne państwa uprzemysłowione – a przede wszystkich Brown i Osborne – nauczą się czegoś dzięki sukcesowi Islandii.