Artykuł ten jest dalszą częścią polemiki między p. Janem Małkiem a p. Pawłem Chojeckim, dotyczącym obecności elementów idei marksistowskiej w nauczaniu Kościoła Katolickiego w odniesieniu do kwestii gospodarczych.
Autor listu (p. Paweł Chojecki) przytacza fragmenty Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK), które według niego mają obrazować „niszczący wpływ katolicyzmu na świadomość społeczno-poltyczną większości Polaków i (wskazywać na) głęboko zakorzenioną myśl socjalistyczną w oficjalnych dokumentach Watykanu”.
Przede wszystkim należy zdawać sobie sprawę, że, jak to wyjaśnił teolog katolicki, prof. dr Michał Wojciechowski: „Katechizm stanowi pewnego rodzaju oficjalny podręcznik zasad wiary i moralności przyjętych przez Kościół. Opiera się na prawdach dogmatycznych i je cytuje, ale nie każde zdanie katechizmu stanowi dogmat! Są tam też objaśnienia i zastosowania życiowe, które z natury rzeczy do nieomylności nie pretendują. Taki podręcznik może być zmieniany. Obecny Katechizm Kościoła Katolickiego ma już przecież drugie wydanie, zmienione względem pierwszego. Może też być zastąpiony innym..
Jeśli więc do sformułowań katechizmu wkradły się niezręczności lub pomyłki, katolicy mogą i powinni informować o tym opinię, a w pierwszym rzędzie – pasterzy sprawujących pieczę nad wiernymi. Jednakże takich usterek jest mniej niż wynikałoby to z treści wspomnianego listu.
W owym liście przytoczone zostały następujące cytaty, do których dołączam teraz swe uwagi i komentarze:
1) „Teoria, która czyni z zysku wyłączną normę i ostateczny cel działalności gospodarczej jest moralnie nie do przyjęcia…” (Paragraf 2424 KKK).
W swych poprzednich komentarzach udowadniałem, że jest to słuszne stwierdzenie, nie stojące w konflikcie z wolną przedsiębiorczością. Dziś pragnę dodać, że dla wolnorynkowca – chrześcijanina to nie zysk jest ostatecznym celem, lecz dobre wykorzystanie osiągniętego zysku (w sposób nie będący w konflikcie z moralnością chrześcijańską, jak, na przykład, byłby takim zysk pochodzący z wytwarzania lub handlu materiałami pornograficznymi). Zysk, który w państwie praworządnym o gospodarce wolnorynkowej jest miernikiem gospodarności i nagrodą dla przedsiębiorcy ze strony konsumentów kupujących jego towary i usługi, oraz miarą zaspakajania ludzkich potrzeb na te towary i usługi, stanowi więc tylko środek pomocny w osiągnięciu celu. Im większe zyski, tym większymi środkami dysponuje przedsiębiorca dla realizacji swych ostatecznych celów. Dla chrześcijanina celami tymi nie może być coś co jest sprzeczne z dobrem innych ludzi . Środkami i dobrami, które posiada winien gospodarować z myślą o tym, że powierzone mu one zostały w zarząd przez Boga.
2) „Kościół …. odrzucił w praktyce >>kapitalizmu<< indywidualizm oraz absolutny prymat prawa rynku nad pracą ludzką”. (Par. 2425 KKK).
Co do indywidualizmu, to w danym kontekście słowo to może tylko określać postępowanie (obejmujące też działalność gospodarczą) niezgodne z nakazami Dekalogu i z tradycyjnymi normami społecznymi, lub aprobowanie tego rodzaju postępowania. Kościół takie postępowanie odrzuca. Podobnie uczyni to każdy chrześcijanin – wolnorynkowiec. Wolnorynkowcy uważają, że każdy człowiek ma wrodzone prawo do wolności i indywidualizmu, ale tylko tak dalece jak to nie ogranicza wolności i indywidualizmu innych ludzi.
Odnośnie pracy i rynku: Oczywiście, gdyby nie było czegoś takiego jak praca ludzka, nie istniałby rynek pracy czy usług. Również, gdyby nie było pracy ludzkiej, dzięki której wytwarzane są i dostarczane na rynek różne produkty, rynek by nie istniał. Tym bardziej nie istniałyby prawa rynku. Stąd wynika prymat pracy, a jej wartość jest mierzona wartością jej owoców.
3) „Należy zalecać rozsądne zarządzanie rynkiem i przedsięwzięciami gospodarczymi, zgodnie z właściwą hierarchią wartości i ze względu na dobro wspólne” (.Par. 2425 KKK). Zalecenie to, niefortunnie sformułowane i niejasne, należałoby rozumieć dwojako:
– jako wezwanie do zarządzania rynkiem, polegające na ustaleniu norm prawnych mających za cel ochronę życia, własności i wolności przedsiębiorców i konsumentów; aby rynek mógł dynamicznie działać i się rozwijać;
– jako apel skierowany do władz państwa o systemie totalitarnym lub mu pokrewnym, w celu zliberalizowania gospodarki.
Zalecenie to najprawdopodobniej zakłada bowiem, że, jak to ma miejsce w takich systemach, to nie konsumenci kierują rynkiem, i nie przedsiębiorcy i prywatni właściciele zarządzają przedsięwzięciami gospodarczymi, lecz czyni to państwo, czyli urzędnicy, co oczywiście oznacza niegospodarność, marnotrawstwo i korupcję, typowe dla systemów mniej lub bardziej centralnie zarządzanych. Dlatego, ze względu na dobro wspólne, potrzebne są poprzednio wspomniane normy prawne.
4) „Aby ustalić słuszne wynagrodzenie, należy uwzględnić jednocześnie potrzeby i wkład pracy każdego (…) Porozumienie stron nie wystarczy do moralnego usprawiedliwienia wysokości wynagrodzenia” (Par. 2434 KKK).
Rzeczywiście, powyższe dwa zalecenia zasługują na nasze zastrzeżenia. Wielu wiernych bowiem uzna te zalecenia za wezwanie skierowane do władzy ustawodawczej o uchwalenie praw mających za cel realizację tych zaleceń. Prawa takie byłyby wielkim błędem, bo przyniosłyby skutki odwrotne od zamierzonych, mających za cel pomoc pracującym, szkodziłyby całej krajowej gospodarce.
Powyższego zalecenia co do wynagrodzenia według potrzeb pracującego, to, za wyjątkiem odosobnionych i nielicznych przypadków, nie da się praktycznie realizować, a to szczególnie przy pomocy ustaw. Na przykład, skoro na rynku „klient (konsument) jest panem”, to jak go można nakłonić, nie używając przymusu, do kupowania jakichś towarów po cenie wyższej dlatego, że ten, kto przyczynił się do ich wytworzenia, jest głową licznej rodziny na jego utrzymaniu, lub jego wkład pracy jest większy od wkładu pracy wydajniej pracującej osoby? Jeśli konsument ma na rynku dostęp do tych samych towarów o niższej cenie, bo wytworzonych przy niższym koszcie robocizny, to oczywiście będzie wolał kupować te tańsze. A skoro je będzie kupował, to ojciec rodziny, lub mniej wydajny pracownik, straci okazję do zarobku i poprawy swego losu. Co gorsza, przedsiębiorca, który byłby prawnie zobowiązany do ponoszenia większych kosztów zatrudnienia, unikałby takich osób. Oczywiście pogorszyłoby to ich szansę na zarobkowanie.
Moim zdaniem, przytoczone wyżej zalecenie jest „pobożnym życzeniem” jego autorów i należy je traktować jedynie jako przypomnienie dla pracodawców o chrześcijańskim obowiązku sprawiedliwości i troski o bliźnich Jednak próby zmuszania pracodawców i konsumentów, drogą ustaw i przemocy, do spełniania tego życzenia byłyby dla społeczeństwa szkodliwe.
Co do drugiego twierdzenia odnoszącego się do porozumienia stron, to, w mej opinii, kłóci się ono z nauką zawartą w przypowieści Chrystusa o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-16). Uważam, że jest ono niebezpieczne zarówno dla gospodarki jak i porządku społecznego, bo podważa moralność (a więc i słuszność) dobrowolnego ustalania warunków kontraktu między stronami, a mogłoby posłużyć za podstawę prawa stanowionego. Sądzę, że jedynie użycie przemocy, lub groźba jej użycia, dla zawarcia porozumienia między stronami sankcjonowałoby jego niemoralność. Ale, czy można by wówczas mówić o porozumieniu?
5) „Strajk jest moralnie usprawiedliwiony, jeżeli jest środkiem nieuniknionym, a nawet koniecznym, ze względu na proporcjonalną korzyść”. (Par.2435 KKK).
Stwierdzenie to rozumiem jako odnoszące się przede wszystkim do strajków przeciw monopolom, a więc głównie – do sytuacji panujących w ustrojach promujących monopole (na przykład za pomocą koncesji przyznawanych przez państwo nielicznym wybrańcom), lub w ustrojach skrajnie etatystycznych, gdzie praktycznie wszystko jest zmonopolizowane przez państwo. W takiej sytuacji jednym z głównych sposobów zwalczania monopolu jest kontrmonopol w postaci związku zawodowego dla obrony pracowników przed uciskiem. U schyłku PRL-u takim związkiem zawodowym – kontrmonopolem była Solidarność.
Wolnorynkowcy głoszą prawo każdego pracownika i każdego obywatela do swobodnego, dobrowolnego zrzeszaniu się, a odrzucają szantaż i przymus w tej dziedzinie. Odrzucają też praktyki monopolistyczne mające za cel podnoszenie cen. Praktyki takie, których źródłem prawie zawsze jest państwo, porównują oni do spisków przeciw konsumentom, a ponieważ wszyscy są konsumentami, to i do spisku przeciw społeczeństwu.
Strajk jest moralnie usprawiedliwiony, jeśli:
– pracodawca dopuszcza się oszustwa wobec pracowników przez niedotrzymywanie przez siebie warunków zawartej z nimi umowy o pracy (chyba że umowa taka zawarta została przy użyciu przemocy lub groźbie jej użycia wobec pracodawcy)
– jeśli strajkujący nie odbierają nikomu innemu prawa do podejmowania pracy u dowolnego pracodawcy
I odwrotnie – strajk jest moralnie nie usprawiedliwiony jeśli:
– pracownicy dopuszczają się oszustwa wobec pracodawcy przez niedotrzymanie dobrowolnie przez siebie przyjętych warunków umowy o pracę.
– jeśli strajkujący żądają dla siebie przywilejów kosztem innych ludzi, a strajk jest narzędziem szantażu dla uzyskania takich przywilejów.
6) „Jest rzeczą niesprawiedliwą niepłacenie instytucjom ubezpieczeń społecznych składek ustalonych przez prawowitą władzę” (Par.2436 KKK).
Ze stwierdzenia powyższego wynika, że jeśli władza jest nieprawowita, może być rzeczą sprawiedliwą unikanie płacenia takich składek.
Zasadniczą cechą prawowitej władzy jest to, że stoi ona na straży ochrony życia, własności i wolności obywateli przed przestępcami i agresorami. Władza, która sama dopuszcza się agresji i przestępstw w stosunku do obywateli, lub współdziała z przestępcami i ich chroni przed karą, przestaje być władzą prawowitą. Jeśli więc taka nieprawowita władza zmusza obywateli do płacenia pieniędzy instytucjom, w których, lub z których, olbrzymia, a co najmniej znaczna część tych pieniędzy zostanie rozkradziona i roztrwoniona, to roztropność i gospodarność doradzają, aby unikać płacenia wspomnianych składek.
Jeżeli chodzi o opinię autora listu, że istnieje głęboko zakorzeniona myśl socjalistyczna w oficjalnych dokumentach Watykanu, to nie wiem do jakich dokładnie dokumentów autor się odwołuje, ale zakładając że w świetle omawianych cytatów związanych z ekonomią i gospodarką, chodzi o KKK to, moim zdaniem, opinia ta jest przesadna. Wydaje mi się natomiast, że niejasności lub dwuznaczności niektórych określeń zawartych w KKK ułatwiają ich interpretację z pozycji marksistowskich, a więc – z pozycji przeciwnych chrześcijaństwu. Przykładem jednego z takich określeń jest „sprawiedliwość społeczna” i jej dwojakie interpretacje… Dla osób myślących w kategoriach tradycyjnych, jest społecznie sprawiedliwe gdy osobnicy leniwi, rozrzutni, pijacy i łobuzy, w wyniku swego postępowania znaleźć się mogą na dnie drabiny społecznej i w biedzie, a osoby uczciwe, przedsiębiorcze, ciężko pracujące i oszczędne mogą stać się zamożne i szanowane. Dla myślących socjalistycznie jest akurat odwrotnie, zarówno bieda lenia i drania, jak i zamożność pracowitego i uczciwego człowieka, a szczególnie przedsiębiorcy, są objawem społecznej niesprawiedliwości i dlatego wymagają karania bogatszego, choćby za pomocą grzywien w formie wysokich podatków. Podobnie, dla ludzi myślących w duchu chrześcijańskim, dla których jest oczywistą rzeczą, że wychowanie dzieci należy do ich rodziców, niesprawiedliwym jest społeczeństwo przymuszające rodziców, lub aprobujące stosowanie wobec nich przymusu, do:
– powierzania wychowania dzieci państwu i jego przedstawicielom – wychowywania często w duchu niezgodnym z przekonaniami i wiarą rodziców, oraz –
– zmuszania wszystkich obywateli do opłacania mocno wygórowanych kosztów administracji i realizacji takiego wychowywania.
Dla socjalistów jest przeciwnie: jest społecznie sprawiedliwe przymuszanie rodziców do wysyłania każdego dziecka do szkoły o programach narzucanych przez państwo, dla uczenia dziecka, kosztem kieszeni każdego obywatela, tego co władza nakazuje lub pozwala, choćby przedmiotem nauczania były treści sprzeczne z przekonaniami i wiarą rodziców.
Niestety, wielka część ludności i sporo księży nieświadomie powtarza i promuje interpretacje różnych pojęć na sposób marksistowski. A jakie mogą być skutki tego rodzaju interpretacji?
Odpowiedzią na to, dla Polaków, jest sytuacja w jakiej się znalazł kraj, który był rządzony przez komunistów realizujących sprawiedliwość społeczną przy pomocy praw stanowionych opartych na Konstytucji, głoszącej w swym pierwszym Artykule, że „… Rzeczpospolita…. jest państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” (Dlaczegóż to jednak społeczeństwo nie miałoby realizować swych społecznych zasad, lecz państwo? Czy nie po to, by przejąć władzę nad społeczeństwem i dyktować mu to co uzna za „społecznie” sprawiedliwe). Czterdzieści pięć lat takiego urzeczywistniania sprawiedliwości zaowocowały ruiną gospodarczą kraju, ogólnym niedostatkiem i znaczącym upadkiem moralnym przejawiającym się, przede wszystkim, w powszechnym braku szacunku dla cudzej własności i w panoszącym się złodziejstwie, przyczyniającym się do pogłębiania biedy.
Naleciałości socjalistyczne, które, jak to wyżej starałem się pokazać, są w KKK nieliczne, nie są głęboko zakorzenione i jestem przekonany, że dadzą się łatwo usunąć gdy większość wiernych, a zwłaszcza duchowieństwa katolickiego, zda sobie sprawę, że takie naleciałości w ogóle istnieją i są przejawem działania zła.
* * *
Ogólne wnioski
Do KKK (Katechizmu Kościoła Katolickiego) wkradły się pewne nieścisłości i niejasności sformułowań, a nawet treści wydające się być w konflikcie z nauczaniem Chrystusa, szczególnie w odniesieniu do spraw mających bardzo istotne znaczenie dla gospodarki. Usterki te sprzyjają interpretacji niektórych paragrafów KKK z pozycji ideologii marksistowskiej będącej w sprzeczności z Dekalogiem i istotą chrześcijaństwa. Interpretacje takie prowadzą ludzi na manowce – są więc bardzo szkodliwe. W kraju, w którym olbrzymia część mieszkańców uznawana jest za katolików, którzy na ogół jednak wszystkie teksty Katechizmu mylnie uznają za dogmaty, a co najmniej za prawdy nie ulegające dyskusji, wspomniane interpretacje wywołują pośrednio bardzo negatywny wpływ na politykę gospodarczą państwa i na gospodarkę narodową.
Autorami, którzy owe niefortunne sformułowania i treści powprowadzali do KKK, i którzy ponoszą za nie odpowiedzialność, są duchowni katoliccy. Z pewnością ich większość uczyniła to w najlepszych zamiarach, inna część „wstrzymała się od głosu”, a reszta poszła śladami fałszywych proroków – socjalistów podszywających się pod chrześcijan.
Czy prądy i wpływy socjalistyczne dają się w Kościele i całym chrześcijaństwie odczuć? Czy istnieją księża, którzy się dali uwieść złu w postaci socjalizmu? Kłamstwem byłoby twierdzić, że nie. Dowodem i przykładem takich ludzi byli w początkach Polski Ludowej słynni „księża patrioci”. Odnośnie zaś czasów późniejszych to szef bezpieki, gen. Kiszczak, wyznał, iż wśród polskiego duchowieństwa posiadał mnóstwo informatorów i współpracowników. A skoro nimi byli, to czynili to albo z przekonania, albo ze strachu, albo dla judaszowych srebrników, lub innych korzyści. Co się z tymi ludźmi stało? Rozpłynęli się w sinej mgle?* Lustracja pomogłaby pomóc na to odpowiedzieć. A ilu jest im podobnych i członków tajnych stowarzyszeń i organizacji antychrześcijańskich wśród księży na całym świecie, nie wyłączając Rzymu?
Ale wracając do olbrzymiej większości duchownych dobrej wiary i chcących jak najlepiej: Niestety, kolejna olbrzymia ich większość nie posiada wiedzy ekonomicznej, nawet podstawowej, i ich najlepsze nawet intencje przejawiające się w wypowiedziach dotyczących (przeważnie pośrednio) ekonomii i gospodarki, nieraz owocują poważnymi szkodami wyrządzanymi gospodarce i społeczeństwu.
Aby duchowieństwo katolickie lepiej służyło wiernym i dobru wspólnemu, koniecznym się wydaje, aby w szkołach katolickich, a zwłaszcza w seminariach duchownych, uczono podstaw prawdziwej ekonomii, której obca jest jakakolwiek ideologia, a szczególnie ideologia marksistowska. Moim zdaniem kleryk, któremu brak tej ważnej części wiedzy ogólnej, jaką stanowi rozumienie zasad funkcjonowania gospodarki, stanowiącej przecież przejaw i wynik ludzkiej działalności**, ma słabsze szanse do stania się dobrym kapłanem – nauczycielem wiernych, niż ten, który lepiej rozumie otaczającą go rzeczywistość ludzkiej działalności gospodarczej.
Ignorancja prawd i praw ekonomii, wśród katolików i chrześcijan winna zostać zwalczona. Dzięki temu wierni, a szczególnie kapłani, będą w stanie lepiej wystrzegać się socjalistycznych interpretacji terminów i określeń trudnych do zrozumienia, gdyż takie interpretacje sprzyjają szerzeniu się zła.
Przykładem odpowiadającym na to pytanie moźe być sprawa opisana w internecie pod www.ryszardbender.pl/dzpubliczna.html oraz www.nczas.com/?a=show_article&id=2312
Na przykład, ciekawe ilu obecnie kleryków rozumie prawo podaży i popytu, oraz efekty gospodarcze i społeczne prób łamania tego prawa
Powyższy był tekst pierwotnie opublikowany na Stronie Prokapitalistycznej. Data dodania na starej stronie PAFERE: