Termin „ekonomista peruwiański” brzmi równie ironicznie i pejoratywnie, co „polskie dżinsy”. Jednakże w dobie globalizacji trzeba się przyzwyczaić do tego, że tzw. świat rozwinięty traci swój dotychczasowy monopol. Z tego m.in. powodu polskie dżinsy „Americanos” podbijają rynki zachodnioeuropejskie, zaś Hernando de Soto, peruwiański ekonomista odkrywa przed światem problemy (i sposoby ich rozwiązania), o jakich nie śniło się najwybitniejszym harwardczykom czy przedstawicielom London School of Economics.
Dlatego też coraz mniej osób dziwi się temu, że Hernando de Soto jest dzisiaj doradcą prezydenta Rosji i w „imperium szatana” wprowadza w życie najbardziej wolnorynkowy system podatkowy oparty na „podatku liniowym”, a Jose Pińera – Chilijczyk – pracuje dla rządu amerykańskiego – nad usprawnieniem skostniałego i na poły zbankrutowanego systemu emerytalnego. Z tego samego powodu, biedne i zacofane dotąd kraje sięgają po rozwiązania społeczne i ekonomiczne, o których w Rozwiniętym Świecie mówi się wyłącznie na wyrafinowanych seminariach uniwersyteckich, że wymienię tylko: Hongkong, Estonię czy Bermudy.
Mam cichą nadzieję, że zrozumieją to wreszcie urzędnicy z Komitetu Nagrody Nobla i zamiast socjalistów i socjokratów, nagrodzą wreszcie prawdziwych reformatorów…
* * *
Tezy zawarte w fundamentalnej pracy de Soto, w „Tajemnicy kapitału”, nie są listą żalów sfrustrowanego oszołoma z Trzeciego Świata, lecz błyskotliwą analizą barier i przeszkód, przed jakimi stanął świat.
Gdyby w kilku słowach ująć zawarte w „Tajemnicy kapitału” myśli, to brzmią one następująco: kapitalizm jest najbardziej efektywnym, jedynym naprawdę skutecznym sposobem organizowania gospodarki. Podstawowym warunkiem istnienia sprawnej gospodarki kapitalistycznej jest poszanowanie prawa własności. Jednakże prawo to nie może być beznamiętnym zapisem w kodeksie czy księgach wieczystych, lecz żywą zasadą. Odnosi się to przede wszystkim do tzw. krajów biednych, gdzie większość zasobów znajdujących się w rękach ludzi ubogich czy wręcz nędzarzy, to majątek, do którego prawa obowiązujący system im odmawia. De Soto stawia (i dowodzi) rewolucyjną tezę, że to nie brak majątku czyni biedaków biedakami; czynnikiem, który ich zrzuca na dno drabiny społecznej jest archaiczny system rejestracji własności lub wręcz jego brak.
W rękach najbiedniejszych ludzi świata znajduje się bowiem majątek wartości kilku trylionów dolarów. Gdyby zasoby te uznać poprzez chociażby zarejestrowanie ich w systemie, gdyby ożywić ten martwy kapitał, obszar biedy uległby zasadniczej redukcji, a kto wie – może i likwidacji. Ludzie biedni – twierdzi de Soto, i ma na tę tezę dowody empiryczne z prac swojego zespołu w Egipcie, na Filipinach czy właśnie w Rosji – nie są w niczym gorsi od ludzi bogatych, potrafią równie dobrze pracować, myśleć czy handlować – co Niemcy, Amerykanie czy Japończycy. Jedyna różnica między światem bogatych a nimi polega na tym, że majątek tych pierwszych pracuje, podczas gdy własność biedaków jest kapitałem martwym, często bezużytecznym.
Problem biedy w świecie nie jest więc problemem natury rasowej czy antropologicznej, lecz zjawiskiem systemowym. Bariery można usunąć stosunkowo łatwo – pisze autor – analizując sposoby, w jaki ów martwy niegdyś kapitał ożywiły kraje dzisiaj rozwinięte.
Książka jest napisana językiem prostym, bardzo interesującym, a co ważne, zawiera gotowe recepty oraz sposoby terapii. Mimo iż Hernando de Soto ogranicza się w swoich analizach do kilku krajów, jego wnioski są równie trafne i aktualne w odniesieniu do Egiptu, Filipin czy Haiti, co i Polski. Pozostaje więc nadzieja, że „Tajemnice kapitału” wpadną w ręce naszych polityków, a jeśli się nie uda, pozwolą przynajmniej na podniesienie świadomości wyborców.
Jan M. Fijor
Hernando de Soto – Tajemnica kapitału, Fijorr Publishing przy współpracy z Polish-American Foundation for Economic Research and Education „Pro Publico Bono” 2002
Powyższy tekst był pierwotnie opublikowany na Stronie Prokapitalistycznej. Data dodania na starej stronie PAFERE: 2009-02-01 00:01:11