Wykazała to Marguerite A. Peeters, konsultantka Papieskiej Rady ds. Kultury. Od 1994 roku Peeters śledzi polityczny, kulturowy i etyczny rozwój globalnego zarządzania uczestnicząc – jako niezależna dziennikarka – w największych konferencjach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jest autorką kilkuset raportów dotyczących tej tematyki oraz książki „Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej”. Jej publikacje nie pozostawiają złudzeń. W konsekwencji apostazji Zachodu, czyli odrzucenia Boga Ojca, zaczęto postępować z zupełnie inną logiką. Dotychczasowy system wartości – w naszej części świata oparty o Dekalog i zasadę miłości Boga i bliźniego – zastępowany jest (transformacja) tzw. nową etyką globalną, która jest ufundowana na rzecz wprowadzania celów zrównoważonego rozwoju. Do realizacji tych celów zobowiązane są wszystkie kraje członkowskie ONZ, w tym Polska.
Ze względu na potężną propagandę i znikomy zasięg naprawdę niezależnych mediów, przeciętny człowiek nie ma pojęcia w co został wciągnięty. W katolickiej (jeszcze) Polsce, gdzieniegdzie daje się usłyszeć, że za zrównoważonym rozwojem stoi głównie frazeologia socjalistyczna i ideologia gender, przed czym realistycznie myślący Polacy zdają się próbować chronić siebie i swoje rodziny. I o ile w sferze obyczajowej realizatorzy wytycznych ONZ napotykają w Polsce opór, o tyle w sferze gospodarczej idzie jak po maśle. Dzieje się tak dlatego, ponieważ mało kto jest świadomy, że po pierwsze – ideolodzy nowej lewicy (neomarksiści) mają za cel przejąć każdą sferę naszego życia, a po drugie – mamią ludzi chwytliwymi hasłami o „wyrównywaniu szans”.
By nie być gołosłowną przytoczę Art. 5 z Konstytucji RP: „Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju.” W Komentarzu do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku [Wyd.: LIBER, 2000 r.] Piotr Winczorek wyjaśnia: „(…) Zasada zrównoważonego rozwoju (gospodarczego, społecznego i kulturalnego) została sformułowana przed kilku laty na światowej konferencji ekologicznej w Rio de Janeiro”. Kluczowe w tym komentarzu jest rozwinięcie zawarte w nawiasie, z którego wyraźnie wynika, że zrównoważony rozwój dotyczy właściwie każdej sfery naszego życia. Artykuł ten jest jednym z przykładów na to, że obecnie obowiązująca Konstytucja RP jest pełna sprzeczności. Niemożliwe jest bowiem zapewnienie wolności (także w sferze gospodarczej) przy jednoczesnym kierowaniu się zasadami zrównoważonego rozwoju. Zobrazuję to w prosty sposób.
Pewien chrześcijański przedsiębiorca postanawia otworzyć katolicką szkołę. Ogłasza nabór do pracy. Aplikację składa, dajmy na to, nauczyciel etyki. Ma on wszystkie potrzebne certyfikaty – ukończone studia z filozofii, kurs pedagogiczny, zawodowe doświadczenie, etc. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej dyrektor placówki dostrzega, że kandydat ma tatuaże, których konkretna symbolika (np. związana z jakąś sektą) stoi w sprzeczności z chrześcijańskim systemem wartości. Co więcej, wymiana zdań pozwala pracodawcy rozeznać, że ma do czynienia z człowiekiem, którego światopogląd nie odpowiada profilowi katolickiej szkoły. Kandydatura zostaje odrzucona. Kandydat podaje szkołę do sądu. I wygrywa. Dyrektor prywatnej szkoły złamał prawo, ponieważ zasady zrównoważonego rozwoju nakazują wyrównywać szanse i zabraniają dyskryminować ze względu na przekonania.
Wdrażanie celów zrównoważonego rozwoju, to de facto ograniczanie wolności – zgodnie z mechanizmami socjalizmu: piękna frazeologia po to, by zdobyć pełnię władzy, a to stoi w pełnej opozycji do zasady subsydiarności wpisanej do konstytucji Unii Europejskiej i Polski. Dlatego problem nie dotyczy jedynie katolików, ale wszystkich wolnościowców bez względu na ich przekonania religijne. Zrównoważony rozwój ogranicza swobodę prowadzenia działalności gospodarczej w ramach pokrętnego systemu 10 zasad prowadzenia biznesu i tzw. społecznej odpowiedzialności wzniesionej na ideologii gender, prawie do orientacji seksualnej, tzw. prawach seksualnych i reprodukcyjnych z tzw. niedyskryminacją ze względu na cokolwiek…
Właściciel firmy nie będzie mógł zwolnić czarnoskórej samotnej matki, nawet jeśli jest ona leniwa, obija się całymi dniami i nie wywiązuje się ze służbowych obowiązków. Pracownikowi prywatnej drukarni nie ujdzie na sucho, jeśli kierując się sumieniem odmówi klientowi wydrukowania ulotek promujących jego zdaniem szkodliwą ideologię. Dentysta nie otworzy własnego gabinetu, jeśli nie będzie w nim toalety (z wszystkimi atestami i bardzo drogimi urządzeniami) przystosowanej dla niepełnosprawnych. Paradoks wytycznych ONZ polega na tym, że w imię „wyrównywania szans”, daje się przywileje jednym, ale odbiera prawa innym. W tym systemie mają gdzieś świeżo upieczonego absolwenta stomatologii, który zanim zacznie leczyć pacjentom zęby, musi wydać krocie na wybudowanie specjalnego pomieszczenia sanitarnego, służącego do zgoła innych czynności.
Ideologia socjalistyczna pod płaszczykiem „zrównoważonego rozwoju” i „pomocy bliźniemu” pięknie brzmi i mami ludzi. Tymczasem jest to głównie przykrywka do kręcenia własnych biznesów przez ludzi władzy i ludzi pod nich podklejonych. Czym to się kończy? Wiemy. W PRL’u było to samo – piękne hasła, upadek produktywności i przedsiębiorczości i w rezultacie krach gospodarczy.
Dziwi i niepokoi, że środowiska katolickie w Polsce pozostają bierne, kiedy w mediach zachwala się premiera Mateusza Morawieckiego za to, że jego program zakłada wdrażanie celów zrównoważonego rozwoju. Szczególnie martwi reakcja tzw. mediów katolickich, które również dołączyły do pochwalnego chóru. Wygląda na to, że chrześcijanie mają odwrócić się od Boga, Dekalogu i Ewangelii. Bo jak inaczej to rozumieć, kiedy w murach Sejmu RP ogłasza się tworzenie Klubów Chrześcijańskich Przedsiębiorców opartych o zasady zrównoważonego rozwoju? Przecież walka toczy się o sprawę najważniejszą – o nasze życie doczesne, jego prawdziwe i właściwe fundamenty, i wreszcie o nasze zbawienie.