Socjaliści nie dają za wygraną! Wracają ze wzmożoną siłą i nowym antydekalogiem. Klucz do zaplanowanych przez nich rozgrywek znajduje się w archiwum Telewizji Polskiej. Chodzi o nagranie z dnia 13 lipca 1989 roku. Większość Polaków kojarzy ten rok z upadkiem socjalizmu. Nic bardziej mylnego.
Archiwalny wywiad nie pozostawia złudzeń. Jest to zapis rozmowy z prof. Adamem Schaffem, ideologiem komunizmu. Nie kryje on przed dziennikarzem żalu, że kończy się pewna epoka. Jednocześnie z ogromną pewnością siebie dodaje: „Przewidująco współtworzyłem (…) taki wielki ruch międzynarodowy Socjalizm Przyszłości na Zachodzie, który zajmuje się sprawą nowej formy socjalizmu, który przyjdzie. Socjalizm, jako taki, na pewno nie zginie. Jak będzie wyglądał? Na pewno nie będzie wyglądał tak, jak wyglądał u nas (…). Otóż zajmujemy się tym, jak powinno być. I są ludzie, (…) którzy na świecie przygotowują się do tego nowego okresu, który przyjdzie na fali nowej rewolucji przemysłowej w najbliższym czasie (…).”
Z wypowiedzi Schaffa sprzed lat wynika, że „socjalizm z ludzką twarzą” wypalił się, więc musieli go ubrać w inne szaty. Wilk w owczej skórze zuchwale wkroczył do naszego życia z nowymi pomysłami i hasłami. Ale nie łudźmy się. Socjalizm zawsze pozostaje socjalizmem, czyli systemem, w którym prędzej czy później wszelkie indywidualne inicjatywy są tłumione przez władzę. Wytyczne ideologów nowej formy socjalizmu realizują wszystkie kolejne rządy III RP, bez wyjątku. Największy dramat polega na tym, że polskie społeczeństwo przejawia symptomy przypominające syndrom sztokholmski, kiedy to ofiara zaczyna sympatyzować i solidaryzować się z oprawcami.
W murach polskiego parlamentu
9 grudnia 2017 r. w Sejmie RP odbył się Kongres Chrześcijańskich Przedsiębiorców. Z nieskrywanym entuzjazmem akredytowałam się na wydarzenie jako dziennikarka współpracująca z PAFERE. W spotkaniu uczestniczyło ok. 300 osób. Chrześcijańskiego ducha tchnął o. Waldemar Gonczaruk CSsR, który rozpoczął od poprowadzenia wspólnej modlitwy i wygłoszenia wartościowego wykładu inauguracyjnego. Potem żar już tylko stopniowo wygasał. Ostatecznie czar prysł wraz z końcowym wystąpieniem organizatora konferencji Tomasza Sztrekera z Polskiej Akademii Biznesu.
Nie z takim materiałem planowałam wrócić z konferencji w Sejmie. Oczami wyobraźni widziałam reportaż zawierający cytaty z pasjonujących wykładów. Chciałam dać Czytelnikom nadzieję, że oto w Polsce odradza się duch wolności, który niegdyś stanowił o wielkości Rzeczypospolitej. Tymczasem bardzo się rozczarowałam. Nie chciałabym być źle zrozumiana. Nie podważam szlachetnych intencji uczestników Kongresu Chrześcijańskich Przedsiębiorców. W Sejmie usłyszałam wiele wartościowych wystąpień, przemyśleń i świadectw. Zobaczyłam jednak coś jeszcze – kajdany, w które zakuwają nas socjaliści różnych maści i w różnych przebraniach. I właśnie ten problem zdominuje mój artykuł.
Stosuję się do zasady domniemania niewinności, więc zakładam, że organizatorzy Kongresu nieświadomie wzięli udział w oszustwie na wielką skalę. Być może w Sejmie spotkałam się z naiwnością, przeoczeniem, a nawet bezrefleksyjnym podążaniem za modą, pokrętnymi ideami socjalizmu, pięknie brzmiącymi lecz wyrządzającymi wiele zła. Jednak bez względu na rzeczywiste intencje organizatorów czuję się w obowiązku pewne kwestie zobrazować i po chrześcijańsku upomnieć. Zanim jednak przejdę do sedna sprawy, nawiążę do wykładu ojca Waldemara Gonczaruka.
Redemptorysta zauważył, że bycie przedsiębiorcą to nie tylko odpowiedzialność i powołanie, ale przede wszystkim zetknięcie się z największą tajemnicą, czyli z człowiekiem. W tym kontekście o. Gonczaruk przypomniał, że biznes budowany przez uczniów Chrystusa powinien służyć człowiekowi, który w swoim wymiarze nadprzyrodzonym żyje dla zmartwychwstania.
„Wyzwania, które stają przed biznesem i przed przedsiębiorczością w Polsce, to są wyzwania, które nadają kształt naszemu życiu społecznemu. Dzisiejsza konferencja, odbywa się w bezprecedensowym kontekście historycznym dla naszego kraju. (…) Kraju, który odegrał niebagatelną rolę w historii świata i w historii Europy. To Polska dała światu Jana Pawła II, z którego jesteśmy dumni. To Polska dała światu świętą siostrę Faustynę, dzięki której cały świat woła «Miej miłosierdzie dla nas i całego świata». Jesteśmy spadkobiercami tej historii (…), która może kształtować nie tylko życie i przyszłość człowieka, ale całego świata i również narodu. Czy Polska będzie istnieć? To pytanie stawiamy sobie dzisiaj, w tym gmachu, w którym nabiera kształtu nasze istnienie. Jeżeli będzie istnieć, to jaka i jakim duchem będzie karmiona – czy duchem tego świata, czy Duchem Chrystusa?” – poddał pod rozwagę ojciec Waldemar Gonczaruk.
Kontekst historyczny o którym mówił kapłan odnosi się do nowego rządu, którego powołanie zbiegło się w czasie z Kongresem Chrześcijańskich Przedsiębiorców. Partnerem wydarzenia było m.in. Ministerstwo Rozwoju, na czele którego przez ostatnie dwa lata stał Mateusz Morawiecki, nowo powołany premier. Poniekąd tłumaczy to ciepłe słowa z ust niektórych prelegentów pod adresem nowego Prezesa Rady Ministrów, których nie brakowało podczas konferencji w Sejmie. Nie tłumaczy to jednak nazwania jej Kongresem Chrześcijańskich Przedsiębiorców. Słynny „Plan Morawieckiego” jest bowiem daleki od Katolickiej Nauki Społecznej, podobnie jak plany, o których w przemówieniu końcowym powiedział główny organizator Kongresu.
Tomasz Sztreker szumnie zapowiedział realizację szeregu działań. Wśród zaplanowanych projektów wymienił m.in. powołanie Chrześcijańskich Klubów Biznesu. W ramach ich funkcjonowania mają być organizowane spotkania o charakterze biznesowym „typu rozwój” i spotkania „typu relacje”. Odbywać się mają według „ustalonego harmonogramu”, który ma pozwolić przedsiębiorcom „wejść w pewien program”, otrzymany we współpracy „z jednym z uniwersytetów”, na którym został utworzony „pewien system ekonomiczny dla małych i średnich przedsiębiorstw”. Sztreker powiedział, że jego zdaniem jest to „jeden z najlepszych systemów jaki spotkał w swoim życiu” i zapewnił, że „jest on w stu procentach zbudowany na Katolickiej Nauce Społecznej”. Wisienką na torcie ma być to, że system był testowany przez 10 lat, w trakcie których wykazano, że przynosi on zyski.
Chrześcijanie nad przepaścią
I wreszcie przechodzimy do sedna sprawy. Tomasz Sztreker powiedział, że jest to w stu procentach system ekonomiczny, ale „oparty na zasadach zrównoważonego rozwoju i na zasadach pochodzących w stu procentach z naszej wiary”. Problem polega na tym, że uczestnicy Kongresu Chrześcijańskich Przedsiębiorców zostali wprowadzeni w błąd, ponieważ cele zrównoważonego rozwoju stoją w sprzeczności z chrześcijańskim systemem wartości i Katolicką Nauką Społeczną.